Flickr Images



Vienna Lavre
Vienna, Vee, Enna, Mouse, Sunshine, Barbie, Blondie.
Przezwisk i przydomków ma równie dużo co twarzy, a na jej osobowość składa się wiele czynników. Wychowywana przez samego ojca, ponieważ rodzice nigdy nie byli razem, a mamie po dwóch latach znudziło się matkowanie. W papierach ma pochodzenie francuskie, jednakże żadne z jej rodziców francuzem nie jest. Życie Vee do niedawna było jednym, wielkim, niekończącym się chaosem! Nie miała stałego miejsca zamieszkania, ani żadnego dnia podobnego do poprzedniego. Stosunkowo młody tata - perkusista kapeli rockowej - woził ją po całym globie, hotelami zastępował dom, a setkami kochanek - mamę. To właśnie on i pozostali członkowie kapeli są jej rodziną, Vienna prócz nich nie ma nikogo. Można sobie wyobrazić, jak piątka wytatuowanych rockmenów z piwem w ręce uczy uroczą, malutką blondyneczkę wiązać sznurówki, czy jeździć na rowerze. Jak dwumetrowy basista z pentagramem na szyi, plecie wianki i fotografuje z blond kruszyną motyle. Jak grubaśny gitarzysta z brodą i szlugiem pomiędzy wargami, tuli ją do swojej piersi cierpliwie czekając aż uśnie, tym samym rezygnując z najlepszej części after party. Ci niedojrzali mężczyźni zrobiliby dla niej wszystko! Ale to musiało się kiedyś skończyć. Vee dorastała i w końcu zapragnęła stabilizacji, trochę spokoju. Gdy kapela grała w Grecji koncerty, dziewczyna zwiedzała okolicę. Wyspa Skiathos wydała jej się idealnym miejscem, by odetchnąć od szalonego życia, które fundowali jej ci idioci. Po wielu rozmowach i dyskusjach, w ostateczności Vienna z bólem serca stała na greckiej drodze, machając odjeżdżającemu w dalszą trasę tour busowi. Kto by pomyślał, że dziewczę wychowywane w realiach życia prawdziwego rockmena, wyrośnie na porządnych ludzi... 
Biorąc przykład ze swoich pięciu ojców, Vienna nauczyła się, że wszystko w życiu jest możliwe, a żadna bariera nie jest nie do pokonania. Problemy to jedynie chwilowe odskocznie od pięknej rzeczywistości, a jeśli nie będziemy zwracać na nie uwagi, to same zniknął. Są jak rozwydrzone dziecko, które krzyczy i wierzga, starając się zwrócić na siebie uwagę - zignorowane, ustąpi. Życie to jedynie kilka ulotnych chwil, których nie wolno z sobą łączyć. Każda chwila to oddzielny rozdział, a rozdziałów nie czyta się po kilka razy. Na błędach się nie uczy - błędy powtarza się do upadłego, aż w końcu ludzie dookoła zrozumieją, że wcale nie popełniasz błędów, że taki po prostu jesteś. Vienna wyrosła więc na kobietę silną, niezależną i może nieco za bardzo zamkniętą w sobie. Matka natura przebicia jej nie dała, (no bo kto boi się uroczych blondynek?) więc stara się nadrobić charakterem i temperamentem. Zwykle jest dość bezpośrednia, szczera i mało wstydliwa. Bardzo dobrze radzi sobie sama w życiu, twardo stąpa po ziemi, nie oglądając się za siebie. Ale nie odtrąca każdej pomocnej dłoni - chcesz pomóc? Okej, pomóż. Jeśli chodzi o nią, to pomocną dłonią na prawo i lewo nie szasta, ale jeśli poprosisz, to najprawdopodobniej pomoże. Lubi uczyć ludzi różnych rzeczy - od gry na gitarze począwszy, przez gotowanie i na imprezowaniu skończywszy. Mimo wszystko i tak powiesz, że jest urocza i śmiesznie się wkurza.
To jest ta osoba z którą skoczysz na bungee, wykąpiesz się w fontannie o trzeciej w nocy, czy odpalisz pierwszego jointa. Nieustraszona duszyczka, która wciąż kusi los swoimi niemądrymi wybrykami. Co z tego, że często przesadza? Że jest równie nieodpowiedzialna co ojcowie? Że wszystko robi na ostatnią minutę, że jest dość niedojrzała, a w jej domku panuje wieczny bałagan? Że wciąż gdzieś pędzi, że nie można jej zatrzymać? W końcu została wychowana przez piątkę rockmenów - musiała coś po nich odziedziczyć. Nieidealna pod każdym względem.

 Vienna Lavre
Urodzona 15 października 1992 roku w Cannes, Francja.
Menadżerka garażowej kapeli, której coraz bliżej do wybicia się i zasłynięcia
Dorabia sobie w sklepie muzycznym, służąc za informację i "ciotkę dobrą radę"
Nie ma dnia bez tradycyjnego telefonu do "ojców"
Nie ma pojęcia kim jest, jak ma na imię, jak wygląda i co się dzieje z jej biologiczną matką
Córka rock'n'rolla, wszystko inne się nie liczy.


Witam wszystkich serdecznie razem z moją dziwną Viennką.
Karta mi nie wyszła. Miała być krótka i na temat, a wyszła
sflaczała i jakaś taka nudna, nie oddająca całego rockandrollowego 
klimatu :/
Potem pewnie i tak będę ją tysiąc razy zmieniać.
Odpisuję straaaaaasznie powoli, macie na to jakąś radę? :/
Staram się nie pomijać, choć zdarza się. 
W tytule Queen - Was it all worth it.
Buźka - Blake Lively.


3 komentarze:

  1. [Vitam serdecznie, może wpadniesz na jakiś ciekawy pomysł? :D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ajajajaj! Chcą mnie chłostać więc się witam i padam do nóżek :)]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ajajajaj! Chcą mnie chłostać więc się witam i padam do nóżek :)]

    Iris

    OdpowiedzUsuń