Flickr Images


Aidan  Grey

         15.09.1990 / 23 lata / rodowity Amerykanin / w Skiathos od kilku tygodni / aktualnie bezrobotny

Historia: Aidan urodził się piętnastego września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego roku w Nowym Jorku. A dokładniej na Brooklynie. Jego matka porzuciła go od razu po urodzeniu. Właściwie to chciała się go pozbyć poprzez wyrzucenie noworodka do kontynera. Na szczęście mieszkańcy pobliskiego osiedla znaleźli go szybko. Chłopiec znalazł się oczywiście w domu dziecka, gdzie zamieszkiwał do szesnastego roku życia. Swego czasu był raczej łobuziakiem. Między innymi wymykał się z kolegami z placówki i czasami nawet zdarzyło mu się coś ukraść. W końcu opiekunowie zaczęli mieć go już powoli dosyć. Jego problemy rosły wraz z wiekiem. Gdy rozważali umieszczenie go w innym ośrodku znalazła się rodzina chętna na adopcję. Było to niespodziewane, gdyż młode małżeństwa zainteresowane są przeważnie małymi dziećmi. Jednak, jak mówili, dostrzegli w nim niewykorzystany potencjał. Vera i Simon byli bardzo zamożni. Mężczyzna miał sieć hoteli niemalże na całym świecie, a kobieta była prawdziwą businesswoman. Co się stało, że zdecydowali się na adopcję? U Very raka piersi. Była jeszcze młoda, marzyła o dziecku, a przecież ciąża mogła jej tylko zaszkodzić w tym stanie. Przelała więc całą swoją miłość na chłopca i włożyła wszelkie starania w jego wychowanie. Simon nie do końca zadowolony był z tej decyzji. Nie chciał w swojej rodzinie "przyszłego kryminalistę" jak to powtarzał. Traktował Aidana zimno, niemalże jak obcą osobę. To go jednak nie obchodziło. Od razu pokochał zastępczą matkę, tak jak by była rodzona. Polepszyły się jego wyniki w nauce, zaczął nawet naukę gry na gitarze. Całkowicie zerwał z poprzednim życiem i znajomościami. Żyło im się tak cudownie przez dwa lata. W tym czasie Vera przeszła kilka operacji w celu usunięcia nowotworu. Wszyscy już mieli nadzieję, że rak kompletnie zniknął. Niestety pewnego dnia Vera po prostu nie obudziła się już. Aidan, w tym czasie bardzo opiekował się mamą. Tak też strasznie przeżył jej śmierć. Simon od razu potem opuścił kraj bez słowa, starając się przedtem by chłopak nie dostał ani grosza. W końcu nie był jego prawdziwym synem. Załamany ostatnimi wydarzeniami tułał się więc po ulicy przez kilka tygodni, nie mogąc się pogodzić ze śmiercią matki. Nie przypuszczał, że mógł dostać cokolwiek w spadku. Zamieszkiwał więc tu i tam, zarabiając na ulicy grając na gitarze co dało mu jakoś przeżyć. Żył tak aż przez pięć lat, dopóki nie dowiedział się właściwie przez przypadek o testamencie. Ku jemu zdziwieniu Vera zapisała mu wielką posiadłość i to w Grecji, a dokładniej w Skiathos oraz oszczędności, które nie okazały się wcale takie małe. Nie myśląc dłużej od razu wyjechał do owego miasteczka z nadzieją na lepsze jutro. Dom okazał się dużą, lecz zapuszczoną posiadłością, od dawna niezamieszkaną. W środku zostały jeszcze stare meble i przedmioty

Charakter: Aidan zawsze był raczej zamkniętym w sobie chłopakiem. Mimo iż próbował wpasować się w towarzystwo czuł się inny. Pozwalał sobie na wszelkiego rodzaju małe przestępstwa za czasów domu dziecka, lecz tylko dlatego by się nie wyróżniać. Tak naprawdę jest wrażliwy i niezwykle uczuciowy. Dzięki opiece i przywiązaniu do matki nauczył się szacunku dla płci pięknej. Zawsze przepuszcza je pierwsze w drzwiach i zachowuje się w ich towarzystwie jak gentelman. Nie lubi mówić o sobie woli unikać tego tematu, gdyż tak  jak uważa, nie ma czym się chwalić. Nigdy tak naprawdę nie miał prawdziwego przyjaciela. Bardzo łatwo go polubić ze względu na jego szczerość i serdeczność, jednak on sam woli samotność, w końcu większość życia spędził właśnie tak.

Ciekawostki:
- potrafi grać na gitarze i z tego głównie utrzymywał się przez większość czasu

- o zapisie testamentu dowiedział się przez przypadek znajdując dokument w swoim starym domu

- nie pije, ani nie bierze narkotyków, jednak pali i to nałogowo

- w swoim życiu miał tylko jedną dziewczynę





[Dobry wieczór:) Wybaczcie, że tak krótko i być może są jakieś błędy, ale pisałam trochę na szybko:) Chętna oczywiście na wątki i powiązania, ale nie na takie dwa zdania tylko dłuższe. Wolę zaczynać niż wymyślać:D]

35 komentarzy:

  1. [ To ja się witam pięknie, jeszcze zanim odejdę w objęcia Morfeusza ;D
    I od razu może jakiś wątek zaproponuje? Skoro Aidan nie jest zbyt długo na wyspie, i jak wywnioskowałam wcześniej na niej nie był i o niej nawet nie wiedział, to gdy przybył potrzebował jakiegoś przewodnika! Miał jakieś problemy z dogadaniem się z Grekami i Kira mu pomogła na samym początku (gdzieś na targu, czy coś, czy zaraz przy przeprowadzce)i tak potem te kilka tygodni, odkąd tu jest pokazuje mu wyspę.
    No nie wiem, może coś z tego sklecisz, ale nie mogę w pełni odpowiadać za to co teraz napisałam, bo już późno.
    Jeszcze raz witam i dobranoc ;)]

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  2. [Serdecznie witam :)
    Czyżby fanka serialu "Bates Motel"? A może wybór wizerunku to całkowity przypadek? - pytam z ciekawości. I masz może jakiś pomysł na wątek? Z ochotą zacznę.]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  3. [ "- nie pali, ani nie bierze narkotyków, jednak pali i to nałogowo " - tu sie kruczek chyba wpisał, chcialabys/chcialbyś watek z powiazaniem czy poznanie?]]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam cieplutko! ;) chłopak wydaje się być przyjemny więc i wątek na pewno będzie ciekawy jeśli masz ochotę ^^ z tego co widzę, też wolisz zaczynać niż wymyślać xd no, ale jeśli masz ochotę na wątek i ze względu, że jesteś "nowa" mogę się wysilic i coś wymyślić xd ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Bardzo ale to bardzo mi pasuje! Co ty na to by byli naprawdę ze sobą zżyci, razem wszedzie chodzili, płatali figle innym dziecią i takie tam no i bardzo by przeżyła jak go adoptowali, no i straciła z nim kontakt. A teraz te spotkanie było by na prawdę dla niej ważne. Zaczne później, mam nadzieję, ze nie masz mi za złe.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Czyli wyciągnęłam błędne wnioski :). Cóż, zdarza się tym bardziej, kiedy człowiek sam ogląda dany serial i kojarzy aktora tylko z niego.
    Jednak powróćmy do wątku. Pomysł jak najbardziej udany. Domek Aidana może stać nieopodal chatki Iris. Dzieli ich tzw. "rzut beretem"! W takim razie pozwolę sobie zacząć!]

    Żwir chrzęścił pod podeszwami starych, znoszonych butów, kiedy to drobna, niewysoka kobieta uparcie krążyła wokół niewielkiej oczka wodnego. Podpierając się pod boki lub cmokając z wyraźnym niezadowoleniem. A tuż nieopodal leżało beżowe wiadro ze złotymi rybkami i łopata, na której widniały grudki ziemi.
    - Niewiarygodne. - spomiędzy rozchylonych warg Iris wydobyło się złowrogie mamrotanie, a ona sama przystanęła, aby przyjrzeć się niezbyt idealnej dziurze, którą od kilku godzin zawzięcie pogłębiała i powiększała. A wszystko tylko dlatego, aby poczuć dumę, satysfakcję oraz móc spokojnie zasnąć ze świadomością, iż biedne rybki nie dostaną lekkiego świra w tak małym basenie. - Chyba spędzicie kolejną noc w salonie. - bąknęła, poprawiając podwinięte rękawy kraciastej koszuli i cicho sapiąc wzięła w dłonie dość ciężkie wiadro, aby kuśtykając wejść do domku. I właśnie wtedy (w tej jednej chwili) popielate, wieczorne niebo przecięła pierwsza błyskawica. Natomiast Iris cicho pisnęła, podskoczyła wylewając trochę wody z wiadra i głośno przeklęła. Aby w kolejnej chwili wydać z siebie okrzyk zachwytu, gdy nieopodal rozległ się potężny grzmot.
    - O rany koguta! - oczy kobiety delikatnie się rozszerzyły, a ona sama jak oczarowana gapiła się w niebo, czując jak kropelki potu spływają jej po szyi. I dopiero, gdy chłodna kropla deszczu spadła jej wprost na czubek nosa uświadomiła sobie, że biedne rybki mogą dostać zawału. - Już, już... - i mamrocząc weszła do domu, pozostawiając wiadro na ziemi, a sama wyszła ponownie do ogrodu, aby walcząc z wiatrem i siłami natury, zakryć wykopany dół niebieską płachtą. A był to nie lada wyczyn! Tym bardziej, że deszcz przybrał na sile, stając sie cudna ulewą.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  7. [O tego jeszcze nie przerabiałam więc czemu nie :D No to ja zaczynam a jeśli będzie coś nie tak to krzycz :D]

    Nie ważne co by się działo czy by się paliło czy świat by się walił Lari zawsze można było znaleźć na plaży. Zawsze dziwiła się czemu rodzice ją łatwo znajdowali gdy miała zakaz, podpowiedz? Zawsze szła surfować i gdzie była, no przecież na plaży.
    Dzisiaj jak i zawsze gdy miała wolne, zerwała się z wyra o wiele za wcześnie, ale nie mogła przepuścić takiego dnia na siedzenie w domu czy wylegiwanie się w łóżku! Tym bardziej, że niedługo miały odbyć się zawody. Słońc świeciło już od dawna więc cała Grecja była już pochłonięta w cudownych falach ciepła z nieba gdzie nie było widać ani jednej, najmniejszej chmurki. Dziewczyna błyskawicznie ogarnęła się i wszystko co potrzebowała na cały dzień spędzony pomiędzy falami no i oczywiście niemal pobiegła na plażę. Kilka osób już tam było, którzy podbijali falę jednak to co Lari wyprawiali z deska, to jak wspinała się na falę, to jak płynęła przez tunel zapadającej się fali było nie do opisania i ten kto ją znał bez problemu mógł ją odróżnić od reszty surferów. Dziewczyna czuła się dosłownie jak ryba w wodzie, nie wyobrażała sobie nawet jednego dnia by choć nie zamoczyć nóg w krystalicznie czystej wodzie wpływającej na brzegi plaży rajskiej wyspy, jej domu.
    Wychodziła tylko po to by chwilę odpocząć bo wiadomo, że nie ma ludzi, którzy są niewytrzymali no albo po to by się najeść i pogadać ze znajomymi, którzy akurat przechodzili. Tak właśnie spędziła cały swój wolny dzień. Pod wieczór, koło godziny dwudziestej gdy słońce już zaczęło zachodzić nie mogła przepuścić takiej okazji i pięknego widoku, który się jej nigdy nie znudzi.
    Lari wypłynęła daleko od brzegu, nie chciała słyszeć krzyku jakiś dzieciaków albo napitych małolatów. Jej było dobrze z dala od brzegu w zupełnej ciszy i pięknym widokiem zachodzącego słońca nad nią. Przeważnie gdy próbowała wzbić się na falę nie zwracała uwagi na to co dzieje się na lądzie jednak słysząc jakimś cudem swoje imię dochodzące z tamtej strony odwróciła się i to właśnie był jej błąd. Przestała wiosłować na co po prostu woda zdmuchnęła ją z fali przy jednym mocniejszym dmuchnięciu wiatru. Dziewczyna skończyła pod wodą przy wielkiej fali co oczywiście ni mogło się dla niej dobrze skończyć. Dziewczyna trafiła na rafę koralową przez co kawałek koralowca wbił się jej w nogę, którą i tak ciężko było już jej ruszać po uderzeniu w jakieś skały. Jeszcze nie wiedziała jak miała wrócić do brzegu a miała spory kawałek i biorąc pod uwagę tą jej nogę nie było to w cale takie łatwe jak się wydawało.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Czy jest możliwość stworzenia wspomnianej 'jedynej' dziewczyny i rozwinięcie tego w jakiś ciekawy sposób? :)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [A mogłabym dostać jakieś informacje? ;]

      Usuń
    2. [Wiesz, właściwie nie wymyśliłam żadnej konkretnej historii na ich temat, tak po prostu sobie napisałam xd tak więc możesz sobie wymyślić co ci się rzewnie podoba:) Może tyle musisz wiedzieć, że poznali się gdy Aidan już nie miał stałego miejsca zamieszkania. I to mógł byc taki szalony romans. Naprawdę nie wiem, nie myślałam nad czymś konkretnym pisząc to:) ]

      Usuń
  9. [Hmm...dość ciekawy chociaż nie wiem czy to odpowiednie słowo na określenie tego serialu :). Sama postanowiłam go obejrzeć, kiedy przypadkowo zobaczyłam w TV zapowiedź oraz dowiedziałam się, że jest to jakby wprowadzenie do "Psychozy" Hitchcocka. I co najważniejsze serial jest produkcją ludzi, którzy stworzyli "Lost". Więc nie mogła sobie go odpuścić i nie żałuję!]

    Bum! Kolejna błyskawica rozjaśniła popielate niebo, a z ust Iris wyrwał się stłumiony pisk, kiedy tuż nieopodal rozległo się skomlenie bezpańskiego psa. Jednocześnie kobieta poczuła niespodziewane buzowanie adrenaliny nakłaniającej ją do natychmiastowej ucieczki w stronę bezpiecznej chatki. No dalej! Rusz się! Zamiast tego Oz uparcie szarpała śliską, niebieska płachtę, która wybrzuszała się i falowała po wpływem silnego wiatru, który pojawił się wraz z niespodziewana ulewą. Zaś chłodne krople wody wsiąkały w ubrania kobiety, mieszając się z potem i błotem, które widniały na jasnej, piegowatej skórze.
    I właśnie wtedy, gdy Iris kilkukrotnie przeklęła i ze złością kopnęła rączkę łopaty jak gdyby z nicości wyłoniła się postać nieznajomego mężczyzny, którego nasza kobiecina już kilkukrotnie widziała i kojarzyła. Czy przypadkiem nie był nowym właścicielem (a zarazem jej sąsiadem) zniszczonej, lecz ogromnej posiadłości?
    - Idealnie. - wymamrotała pod nosem, opierając dłonie na biodrach i biorąc głęboki wdech, aby poczuć znajomy, specyficzny zapach wilgotnego powietrza, który tak uwielbiała. Jednak kolejny, potężny grzmot sprawił, że gwałtownie drgnęła i bez jakichkolwiek słów wyjaśnień podbiegła do mężczyzny, złapała go za dłoń i siłą zaciągnęła w kierunku własnego domu. Tak po prostu. Aby stojąc pośrodku salonu - całkowicie przemoczona i zadowolona - posłać mu szeroki uśmiech.
    - Dziękuję za pomoc. - była lekko zdyszana, zarumieniona i wyraźnie usatysfakcjonowana. A ściągając ubrudzone buty lekko się chwiała, przenosząc ciężar ciała na silniejsza i zdrową nogę. - Ale ulewa... - dodała beztrosko "biegając" po chatce, aby zamknąć wszystkie okna i pozostawić jedynie uchylone drzwi na werandę.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny męczący dzień, ale dobrze, bo ona lubiła takie męczące dni. Miała wiele zajęć, wiele spraw do załatwienia. Nie myślała wtedy o sprawach, o sprawach, które ją męczą, których nie powinna myśleć, bo sprawiają,że staje się smutna. Czy była szczęśliwa? Ciężko stwierdzić, bądźmy szczerzy. Była po prostu samotna i to najbardziej jej w sobie przeszkadzało, że tak trudno jest do tego się przyznać, do samotności. Stara się robić wszystko by tego nie czuć, by nie myśleć o takich rzeczach. Zrobić z siebie zwykła dziewczynę, której nie brakuje niczego. I kto by pomyślał, że czegoś brakuje uroczej damie, która często przemierza świat z cygaretką w dłoni, która majstruje ludziom w ich autach. A w wolnej chwili siada sobie na plaży i spogląda beztrosko na fale, pragnie nauczyć się pływać.
    Dziś już po pracy postanowiła właśnie na ową plaże się przejść. Posiedzieć i pooglądać ludzi wesoło pluskających się w ciepławej wodzie. Surferów którzy walczą zawzięcie z dalami, dzieci rozkrzyczane ganiające za piłką. Cud miód i orzeszki. Usiadła więc sobie na piasku i zdjęła buty, zakopała stopy w piasku i nie wiedziała gdzie usciec myślami. Uniosła więc głowę i rozejrzała się i to chyba włąśnie wtedy go dojrzała. Nie mogła uwierzyć. Nie jej się zdaje jej się wydaje to nie on! Wyobraźnia płata figę, ale taki podobny, stoi tam, a włąściwie idzie przez plaże. Cóż postanowiłą spróbować, zawołać go.
    -Aiden?- zawołała i zagryzła wargę, zrobi z siebie idiotkę. Bardzo za nim tęskniła. Od kiedy wzięła go rodzina zastępcza, czuła swoistą pustkę po nim, czegoś jej brakowało i nie potrafią tego odnaleźć w żadnym innym człowieku. Bardzo cieszyłą się z tego, że znalazł zastępczą rodzine, przecież to coś wspaniałego, ale więcej nie miała z nim kontaktu i to było najgorsze. A dziś? Tak nagle spotkali się w tym miejscu. Była ciekawa - czy ją pozna, czy tęsknił tak jak ona, czy kiedykolwiek jeszcze o niej myślał.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jako, że dochodziło południe Kira znalazła schronienie w pobliskiej kawiarence. Zaraz słońce miało jeszcze bardziej podgrzać atmosferę, więc siedzenia na plaży na otwartej przestrzeni nie było najlepszy pomysł. Już było wystarczająco gorąca, a powietrze zdawało się być gęściejsze i jakby falowało przed oczami. Zajęła swoje miejsce przy ladzie, witając się w uśmiechem z kelnerką, która dobrze ją już zna. Zamówiła mrożoną herbatę i oparła się wygodnie, by poobserwować tłumy ludzi przechodzących przez ulice jak i tych, którzy zawitali do kawiarni.
    Panna Cartier była obdarzona niesamowitą spostrzegawczością. Mówi się, że książki nie ocenia się po okładce, a ludzi po ich wyglądzie. Kira natomiast w większości przypadków trafnie ocenia charakter i sposób bycia osoby, tylko na podstawie obserwacji, nie zamieniając z nią słowa. Przez te wszystkie godziny spędzona na bacznych obserwacjach zauważa emocje, które ktoś usilnie próbuje zdusić, ukryć. Sama jest jak otwarta księga i cokolwiek dzieje się w niej, oczy to zdradza. Bez trudu stwierdzała czy ktoś jest mieszkańcem wyspy, czy turystą, a może częstym bywalcem- wszyscy mieli charakterystyczne zachowania. I wtedy zauważyła mężczyznę, którego nie mogła rozgryźć. Widać, że od niedawna był w Grecji, bo biła od niego niepewność. Był zagubiony, ale też ciekawy, jednak w inny sposób niż inni turyści, jakby to nie on wybrał miejsce podróży, a ktoś za niego zdecydował. A co najlepsze tak jak on bezceremonialne wodził za wszystkimi wzrokiem.
    W końcu Kira zaskoczyła ze stołka i podeszła do nieznajomego, nie bardzo wiedząc jak do niego zagadać.
    - Mogę w czymś pomóc? – zapytała po angielsku, bo teraz wydawał jej się to najbezpieczniejszy język.- Wygląda pan na nieco skołowanego…

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  12. Ona będąc w domu dziecka, też nie wiedziała gdzie go zabrano, nie miała do niego, żadnego kontaktu, nie miała mu za złe, że się nie odzywał - nie miał pewnie czasu, nowe otoczenie, nowi rodzice, nowa szkoła. To wszystko musiało być dla niego czymś wielkim, więc nawet nigdy nie była na niego zła. Tęskniła po prostu. No i oczywiście gdzieś tam po albumach chowa sobie jego zdjęcie, bo jakby inaczej. Teraz się zmienił, był prawdziwym, przystojnym mężczyzną. To dziwne jeśli nie widzi się człowieka tyle lat i zauważa każdą najmniejsza zmianę w ciele - ale mimo tych zmian potrafiła go śmiało rozpoznać, na prawdę zachował się w jej pamięci, w jej myślach i sercu. A teraz? jej serce drgnęło. Wiele emocji mieszało się w niej kiedy teraz tak na niego spoglądała. No tak, wyszła od razu kiedy mogłą. Uciekła stamtąd i od tego czasu nie miała jakiegoś stałego miejsca zamieszkania. Nikomu nie dałą znać, gdzie jedzie - co ma zamiar robić. Dowiedziała się o spadku, dzięki któremu mogła sobie zorganizować taką wycieczkę na około europy, chciałą wypełnić pustkę, która wciąż pastowała gdzieś tam w środku owej dziewczyny. Zwiedzią cały świat, jednak, żadne miejsce nie spisało się na tyle, by chciała tam zostać już na zawsze, ustatkować się. Dpiero te miejsce sprawiło, że zatrzymałą się w swoim życiu- a może to dobry krok? I go tu znalazła? Może tak po protu chciał los. Stała tak wryta i wpatrywała się w niego, tak to był on. Wszystkie uczucicia wymieszały się w sobie robiąc naprawdę niezłą sałatkę z tego. Sama także w koncu się ruszyła i podbiegła do niego i przytuliła się. Tak mocno jak nigdy. Przeważała zdecydowanie tęsknota. Dlatego tak mocno się wtuliła, a nawet kilka łez spłynęło po jej policzki.- Aiden... tęskniłam- wyszeptała. Teraz nie pozwoli mu odejść, zniknąć bez kontaktu. Po prostu nie. Odsunęłą się na krok i spojrzała na jego twarz z delikatnym uśmiechem.- Nie wierze... co ty tu robisz? Obiecaj, że już nie znikniesz bez kontaktu- wyszeptała, miałą tyle pytań, chciała wiedzieć, co sie działo u niego, jak spędzał czas, po prostu wszystko. To było niesamowite. Tak bardzo się cieszyła, ze znów go widzi, że znów jest.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Pomysły mam zawsze, więc nawet nie trzeba pytać :D Teraz na przykład do głowy wpadła mi myśl, iż Noelle mogłaby pomagać Aidenowi (piękne imię tak w ogóle) w remontowaniu domu. Mogłaby spotkać go sklepie, gdy wybierał farbę i doradziłaby mu jaki kolor powinien by wybrać. Zaproponowałaby mu także, że któregoś dnia może przyjść do niego i pomalować z nim te ściany, bo zawsze lubiła robić coś z wnętrzami. Wątek mogłybyśmy więc zacząć od momentu, w którym Noe przychodzi pod podany przez niego adres i razem zabierają się do pracy, rozmawiając, poznając się. wieczorem z kolei będą mogli pójść popływać czy wybrać się na drinka. Co Ty na to? :)

    P.S. Cholernie przystojny pan na gifach.]

    OdpowiedzUsuń
  14. Ona też poczuła coś niesamowitego, szczęście? Ona chyba nie potrafiła odróżnić tego uczucia, choć może właśnie teraz się nauczy? Ma ogromna szanse, znów poczuć się dobrze, oddalić od siebie samotność. I to właśnie jest ciekawe, co owy człowiek w sobie takiego posiada, że druga osoba jest do niego tak bardzo powiązana, nawet po tylu latach. On coś takiego miał, był bardzo dla niej ważny, nawet po mimo tych lat rozłąki. Ona nie miała nikogo takiego innego i nawet rozmyślała nad zakupem sobie psa, w końcu pies jest idealnym przyjacielem człowieka. Pies jest idealny, to on będzie za tobą tęsknił, to on będzie kimś na kim ci zależy i będzie towarzyszem, życia. Jednak Loca sądziła, że jeszcze za mało czasu spędziła na wyspie, a nie będzie się przecież z psem woziła po świecie, nie chciałą go męczyć, a dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Była zdecydowanie rozsądną osobą to trzeba było jej przyznać. Stałą się taka troszkę spokojna, rozważna, zdecydowana, pozwalała sobie czasem na szaleństwo ale bardzo często uważała by za bardzo nie zabawić i każde sugestie lub propozycje różnych głupotek, były po prostu odrzucane. A może to dlatego, że wokół siebie zbudowała tak jakby inną osobę? Ale on tego nei zobaczy, przy nim była całkowicie inna bo mogła śmi ało być sobą! Nie musiała nikogo udawać, przypasowywać się ona się z nim świetnie rozumiała. I teraz też nie chciałą mu pokazać, tej smutnej ostrożnej kobiety, chciała mu przypomnieć siebie. Starą siebie, no może z kilkoma dodatkami, bo przecież nie była ciągle taka sama, charakter zmieniał się przez całe życie. Może włąśnie tak miało być - dokładnie i ona i on trafili właśnie tu, może to będzie kolejny powód dlaczego może znajdzie stałe miejsce.
    -Boże ale ty się zmieniłeś- uśmiechnęła się szerzej i dotknęła jego policzka z niedowierzaniem. Bała się, że to tylko sen, że on zaraz zniknie, dlatego kolejne przytulenie było dla niej jeszcze bardziej ważne.- Okazało się, że mama przepisała mi spadek, skończyłam osiemnaście lat ruszyłam w podróż po świecie, no i trafiłam właśnie tu. Szczęście, że Cie tu spotkałam.- odpowiedziała bardzo szybko, jakby nadal nie dowieżała. Uśmiechała się tak szczerze. Widać było, że jest szczęśliwa, tak zdecydowanie teraz możemy to odpowiedzieć. - Przejdziemy się? Albo może masz ochotę na lody, chyba że masz jakiś inny pomysł lub nie masz czasu, to zrozumie.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Wątek oczywiście tak, gorzej z pomysłami ;> Szczerze wolałabym, że nasze postaci już się znały, ale brakuje mi jakiegokolwiek punktu zaczepienia. A może wykorzystać to, że jest bezrobotny? Nie chciałby spróbować pracować w biurze podróży? ;D]
    Emily

    OdpowiedzUsuń
  16. [Zobacz. Na pewno nie pożałujesz :). Przynajmniej moim skromnym zdaniem.]

    Zimno! Iris zmrużyła oczy, a jej ręce i uda pokryła gęsia skórka. Zaś ona sama potarła ramiona, na których nadal widniała przemoknięta, brudna koszula. I dopiero po chwili uścisnęła dłoń mężczyzny. Lekko, lecz energicznie. Obdarzając go przy tym łagodnym, krzywym półuśmiechem, który w rozgłośni radiowej był uznawany za "piracką" minę panienki Ozare.
    - Nowy sąsiad. Zabrzmiało poważnie. - odparła, wodząc spojrzeniem po jego całkowicie mokrych ubraniach, jak i wilgotnej skórze, na której lśniły kropelki wody. Cóż, wyglądał dość niepozornie i nawet żałośnie, kiedy to zwykle zmierzwiona grzywka opadała mu na skronie, jak gdyby użył zbyt dużej ilości żelu. - W takim razie miło mi Cię poznać, Aidan. - dodała i również powędrowała wzrokiem za jasnym zygzakiem, który przeciął ciemne, popielate niebo rozjaśniając ogór i płot. Oho! Zapowiadała się jednak z tych fantastycznych, potężnych burz, po których najbliższą audycję radiową wypełniają ogłoszenia o urwanych kablach, braku prądu, połamanych drzewach i innych nieprzyjemnych wypadkach, które utrudniają mieszkańcom życie.
    - Ah! Gdzie moje maniery! Jestem Iris. Twoja nieroztargniona sąsiadka numer jeden! - tutaj kobieta lekko uderzyła się w czoło i pomaszerowała pospiesznie (lekko przy tym kulejąc) do łazienki, biorąc stamtąd dwa, puszyste ręczniki w czarno-białe pasy. Jeden z nich wręczyła mężczyźnie - Masz. Wytrzyj się. Natomiast mokre ubrania zostaw w łazience. Wysuszymy je i będą jak nowe. - dodała wręczając mu drugi ręcznik ze słowami: "To zamiast spodni". A wszystko bez jakiegokolwiek skrępowania czy zażenowania. Ot co! Zwykła, codzienna sytuacja.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  17. [witam;) są chęci na jakiś wątek?;)]

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Również przyjezdny. Tyle dobrze. W każdym bądź razie ja boję się proponować jakiekolwiek powiązanie bo w sumie co do Cory jest dużo możliwości. Zapraszam pod kartę, może podasz tylko jakiś mały zalążek a ja dalej coś wymyślę? :> I uwielbiam drugiego gifa, faceci z papierosami są seksowni. ]

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Ktoś chce być jej ukochanym !!!! Yaaaay ! A myślałam, że nie znajdę. Teraz tylko zależy od tego czy jesteś autorem, który jest aktywny i czy aby na pewno masz ochotę :>]

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Ok :D W takim razie zacznę, że już raz czy dwa rozmawiali ze sobą. Cieszę się, że kogoś znalazłam, naprawdę :D Ogólnie na chwilę obecną nie chcę aby on jeszcze wiedział, że Cora jest chora. ]

    Cora ostatnimi czasy była naprawdę szczęśliwa. Sama nie wiedziała dlaczego. Może było to spowodowane tym miejscem? A może po prostu ciepłym klimatem? W sumie mogła być to również sprawka ludzi, których ostatnio poznała. Wytwarzali oni jakąś pozytywną energię, która przenikała na naszą pannę Jenkins za każdym razem kiedy z nią przebywali.
    A bardzo dużą dawkę takiej energii wytwarzał mężczyzna, którego ostatnio poznała podczas spędzonego wieczoru na plaży z kilkorgiem osób. Nagle dołączyła do nich inna grupa i los chciał aby właśnie Aidan dosiadł się do ogniska, przy którym Cora grzała swoje blade dłonie. Ku jej zdziwieniu bardzo dobrze im się rozmawiało. W sumie to nawet przegadała z nim całe to spotkanie i nie zbłaźniła się po ilości alkoholu, którą wypiła. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak bardzo ją ten fakt cieszył.Nad ranem odprowadził ją do domu kiedy zaczęło już świtać. Dostała od niego buziaka w policzek co było dla niej nieco wstydliwe ale też miłe. Pokazał, że ma do niej szacunek a nie od razu ślini się do wszystkiego co ma cyki, a u Cory było trudno je znaleźć.
    Potem spotkała się z nim jeszcze raz i to dosłownym przypadkiem. W końcu wyspa była duża ludzie nie musieli brać swoich numerów telefonów by na siebie wpaść. Poszli na kawę i spędzili razem miło popołudnie. Potem poszli na spacer na plaże i nasz Amerykanin znów odprowadził naszą panienkę Jenkins do domu.
    Dzisiejszego popołudnia Cora siedziała sobie na plaży i przyglądała się już powoli zachodzącemu słońcu. W rękach trzymała butelkę z sokiem pomarańczowym. Patrzyła sobie na jedną rodzinę, której dzieci biegały i śmiały się radośnie. Lubiła patrzeć na takie rzeczy, ale miała również pretensje do świata, że jej coś takiego nie spotka. Ale nagle ktoś przysłonił jej oczy. Na początku się przestraszyła ale gdy usłyszała znajomy głos uśmiechnęła się pod nosem i odetchnęła z ulgą.
    - Przestraszyłeś mnie ! - powiedziała w swoim ojczystym języku z tym charakterystycznym brytyjskim akcentem.

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  21. Blech! Stojąc w czarnym staniku i majtkach przed podłużnym, olbrzymim lustrem Iris wykrzywiła swoje usta w niezadowolony grymas, cicho przy tym prychając. Jednocześnie pochyliła się w kierunku własnego obicia, dotykając niewielkiego i płytkiego zadrapania, widniejącego w najwyższym punkcie prawej kości policzkowej. Aby w ostateczności wzruszyć kościstymi ramionami, głośno westchnąć i naciągnąć na siebie suche ubrania, czyli szorty i półprzeźroczysty, ciemny podkoszulek.
    - I na co się tak gapisz, Sisi? - bąknęła, dostrzegając w lustrze małą, łaciatą świnkę, która odpowiedziała jej serią kilku chrząknięć oraz ruszyła za nią w kierunku kuchni, wręcz depcząc kobiecie po piętach. - Auć! Uważaj jak chodzić! - Oz jęknęła z niezadowoleniem, chociaż szeroki uśmiech świadczył o czymś całkowicie innym. O tak! Dzisiejszego dnia panienka Ozare ewidentnie była w doskonałym nastroju i nawet nieprzyjemny ból lewego kolana nie mógł tego zepsuć. Nie teraz! Może dopiero jutro nad ranem, gdy obudzi ją kolejny, cholerny skurcz...
    Jednak powróćmy do naszego piegusa, który stając na palcach otworzył górną półkę, wyciągając z niej dwie szklanki: czerwoną i zieloną. Natomiast kątem oka zerknęła na mężczyznę, posyłając mu szczery i serdeczny uśmiech.
    - Hmm...ponad 2 miesiące. Na poczatku przyjechałam tutaj jako turystka, a po kilku dniach postanowiłam, że tutaj zamieszkam. Była to dość spontaniczna decyzja, której póki co nie żałuję. - odparła, kładąc przed nim jedną ze szklanek, w której widniał świeży sok pomarańczowy. - Nie licząc dni, kiedy upał jest nie do wytrzymania. - dodała, siadając na przeciwko i drapiąc szorstką szczecinę świnki, która "siedząc" na dupsku, przypatrywała się mężczyźnie swoimi paciorkowatymi oczkami. - Sisi to jest Aidam. Aidan to jest Sisi. Moja współlokatorka. - po tym przedstawieniu Oz wybuchła gromkim, ochrypłym śmiechem odgarniając mokre włosy za ucho.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Spokojnie, na razie oni praktycznie się nie znają. Właśnie chodzi o to by się stopniowo poznawali :D I śmiesznie by było gdyby Aidan dowiedział się o jej liście i koniecznie chciał ją zobaczyć. Ona będzie protestować ale w końcu pokaże. Potem się stopniowo wszystkiego dowiedzą i kiedy już będą w sobie zakochani ona w końcu mu powie o tym, że jest chora :>]

    To było naprawdę dziwne, że ludzie którzy tyle ze sobą rozmawiali byli w stanie nie wyczerpać chyba wszelkich możliwych tematów na ziemi. To się jej bardzo podobało bo w sumie to było dla niej nic nowego. Jako nastolatka mieszkała w takim domu, że nie mogła sobie pójść na imprezy, nie zdążyła dobrze poznać życia. Potem zachorowała i spędziła większość czasu w szpitalach. To wszystko było dla niej nowe. Ogniska i powrót nad ranem do domu, picie alkoholu, przesiadywanie z dużą grupką ludzi, z którymi było Ci po prostu dobrze. Może to głupie ale była naprawdę najszczęśliwszą kobietą na świecie. Przynajmniej będzie mogła umrzeć ze świadomością, że zrobiła coś w życiu co chciała. Tutaj miała również nadzieję, że spełnią się rzeczy z jej listy.
    - Jeśli nie chcesz przyprawiać ludzi o zawał serca to chyba czas najwyższy. - powiedziała i sprawdziła czy jej sok jest dobrze dokręcony.
    - Cały czas na siebie wpadamy, zaczynam się bać, że mnie śledzisz. - powiedziała z lekkim uśmiechem i spojrzała na niego zielonymi oczyma.
    Cora skup się. To, że jest przystojny to nie znaczy, że masz tracić głowę. Nie możesz też się przed nim zbłaźnić. Cholera..

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  23. Słysząc jego śmiech aż sama się uśmiechnęła. Chociaż nie lubiła tego robić bo jak na kogoś z Anglii przystało musiała mieć ten cholerny koński zgryz. Nie miała tak ładnego uśmiechu jak w reklamach gum do żucia bądź pasty do zębów. Ale całe szczęście jej zęby były białe i proste.
    - Kurde, wydało się. A tak dobrze mi szło! Miałeś uwierzyć, że to Ty mnie śledzisz. - powiedziała wzdychając niby to smutna i zrezygnowana.
    Ta wyspa była tak mała, że ludzie nie mogli się tu zgubić. Wszędzie byli ludzi, którzy Ci pomogą to raz a dwa to było to mniejsze terytorium niż Londyn, w którym dotąd mieszkała. Była tu tak krótki czas a zdążyła poznać tą wyspę bardzo dobrze. Czasem miała wątpliwości czy w prawo czy w lewo, ale każda kobieta ponoć miała z tym problem.
    - Ponoć w sklepie monopolowym kogoś szukają do pomocy. - powiedziała z lekkim uśmiechem mając nadzieję, że mu pomogła.
    Nasza Cora żyła z pieniędzy, które miały być na jej studia. Zabawne prawda? W końcu i tak ich nie dożyje, to dlaczego by teraz nie wydawać tych pieniędzy i cieszyć się życiem? Cieszyła się, że jej rodzice nie wiedzieli gdzie jest, miała święty spokój.
    Panna Jenkins miała urodę typowej Angielki, no prawie bo powinna być ruda bądź blond a jej włosy były koloru jasnego brązu. Była blada, chociaż jej skóra była niby muśnięta słońcem. Ale przez jej chorobę i tak wyglądała jakby nigdy nie wychodziła na słońce. Była piegowata. Nie tylko na twarzy. Na rękach i reszcie ciała też widniało trochę piegów ale nie w aż tak dużej ilości. Była raczej niska, ale jej to nie przeszkadzało. A przez ciągłą chemię wyglądała jak strach na wróble. Dobrze, że nosiła takie ubrania, które kryły jej niektóre odstające już kości. Jak ktoś się pytał dlaczego jest taka chuda i blada odpowiedź była prosta: mam taką przemianę materii, nie wiem może mam anemię . Gdyby nie te zielone oczy to by była brzydalem, naprawdę. Tylko one przykuwały uwagę innych ludzi. Odziedziczyła je po swoim ojcu, który miał dosłownie takie same oczy.
    Kiedy on się jej tak przyglądał ona przyglądała się również jemu. Był przystojny. Może nie miał tej całej śniadej cery i kruczoczarnych włosów. Był blondynem średniego wzrostu. Twarz miał już typowo męską z lekko widocznym zarostem. Czoło zazwyczaj zmarszczone, a oczy bacznie obserwujące świat. Może nie były one tak pogodne jak jego uśmiech, ale i tak były bardzo ciepłe. Nawet z papierosem dla niej wyglądał przystojnie.
    - Chciałbyś pójść ze mną kiedyś na randkę? - wypaliła nagle. To chyba faceci zapraszają kobiety a nie na odwrót.

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  24. Gdyby nie istniał spadek, dziewczyna naprawdę miała by przechlapane, kto wie jakby skończyła? Za pewnie stała by się po prostu bezdomną i błąkała by się po ulicy szukając pracy i jakiegoś sposobu na życie. To było by na prawdę ciężkie.Ona już sobie wyobrażała, że właśnie tak skończy jako bezdomna, sama. Może i była sama, ale nie skończyła na ulicy i to było całe szczęście jakie mogła dostać, ucieszyła się. To naprawdę wiele dla osoby, która całe życie spedziłą w domu dziecka i nikt nie chciał jej adoptować. No nie raz jej było przykro z tego powodu i zawsze miała nadzieję, ze jednak, ktoś ją zechce, w wieku 15 lat zdała sobie sprawę, ze zostanie już tam na zawsze.
    -Nie pościłabym Cię nawet- zaśmiała się cichutko.- Bardzo mi pasuje- odpowiedziała szczerze. On zawsze dla niej był przykładem, chciała być jak on, brałą z niego przykłąd i starała się go trzymać i nie oddalać się od niego. Był jak taki starzy brat, który był dla niej wszystkim. Tak bardzo ją bolało jego odejście, przez pierwsze kilka miesięcy do nikogo się nie odzywała, tylko siedziała w oknie czekając aż przyjdzie ją odwiedzić. Złapała jego dłoń i delikatnie uścisnęła. Jak dzieci i znów dziś się tak dzięki czemu poczuła, tak bardzobyła szczęśliwa.
    -W europie dość dużo zwiedziłam, Paryż, Moskwe, dość sporą część hiszpani, Czechy, Niemcy- wyliczała kręcąc głową- Nigdzie nie została dłużej niż dwa miesiące, nie licząc tego miejsca.- zaśmiała się i słysząc jego zapytanie bardzo dobrze wiedziała o co chodzi, zawsze tak pytał i później z niej się nabijał, lecz tym razem, zamiast marszczyć zabawnie nosek i nadymać policzki, jak to robiła w dzieciństwie pokręciła tylko głową i ścisnęła jego dłoń- Nie... wiecznie sama- powiedziała śmiejąc się.- A ty? Jaka była twoja rodzina? Spotkałeś miłość?

    OdpowiedzUsuń
  25. [Cieszę się, że karta przypadła Ci do gustu. Jest mi niezmiernie miło, że komuś się ona podoba. Przyznam, że Twoja karta także mi się podoba i jestem chętna na wątek. Mój jedyny pomysł to jakaś impreza na plaży, czy coś takiego podobnego. Więc jeśli masz coś lepszego, to wal śmiało xD]
    Nadia Walsh

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak, zrypała z tym pytaniem ale chciała z nim pójść na tą randkę. A nie miała pewności, że ją zaprosi prawda? W końcu nie była w jego typie, chyba. Ale ona nawet nie wiedziała o co chodzi z tymi randkami, bo na żadnej jeszcze nie była. Tylko słyszała od koleżanek, że się na nich rozmawia, że się czasem całuje, ale nigdy nie uprawia się seksu na pierwszej randce, tylko dopiero na trzeciej. Dziwaczne zasady, naprawdę.
    Widząc jego reakcję zaśmiała się pod nosem już kompletnie nie wiedząc co zrobić. Wyglądał na naprawdę zawstydzonego a może zmieszanego? Jednakże słysząc jego propozycję skinęła głową i również się wyprostowała. Patrzyła na niego bacznie swoimi zielonymi oczyma.
    - Ok, ok..róbmy to prawidłowo. - potwierdziła jego słowa i czekała.
    - Uczyniłabym Ci ten zaszczyt i wybrałabym się z Tobą na randkę, może nawet jutro. - odparła na jego pytanie.
    - Jak chcesz to możemy zajść do tego monopolowego. - wypaliła nagle.

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  27. Loca może widziała wiele, wiele zwiedziła. Jej komputer już nie mieścił ogromu zdjęć, zrobionych jej aparatem. Dlatego też zebrał się całkiem ładny album płyt, z zdjęciami - nie opłacało jej się ich wszystkich wywoływać i tak nie miałą by gdzie oprawić ich w ramkę i gdzie powiesić. Wywołanych miała kilka, jak to ich z dzieciństwa i nawet oprawiła to w dość ładną rameczkę i stoi to sobie na półeczce, bo być może właśnie tu znalazła swoje miejsce i tu już zamieszka. Bardzo jej sie tu podobał i co chwilę te miejsce ją zaskakiwało, a jeśli i on tu zostanie, to ona się nigdzie nie rusza. Tak więc wracając, może i widziała wiele, ale nie była szczęśliwa, bo nie miałą zbyt wielu przepięknych wspomnień, nie miała komu o tym opowiadać. Przyjeżdżała pomieszkiwała i wyjeżdżała, a wszystkie zawarte znajomości, znikały jak bańki mydlane z bardzo kiepskiego płynu do naczyń. Cóż zrobić. Była samotna, ale kiedy on ją tak objął, kiedy pojawił sie naglę znikąd - całe te uczucie uciekł gdzieś, po prostu znikło. Wtuliła się w niego jak w pluszowego misia, tak jak wtedy kiedy przychodziła się do niego skarżyć, że kolejna rodzina jednak jej nie chce. Pamiętała jak ją pocieszał, przytulał i mówił, że w sumie to dobrze, że nikt mu nie chce jej zabrać, wtedy czuła się naprawdę szczęśliwa, całowała go w policzek i zasypiała wtulona w niego.
    -Nie mów tak- skarciła go i lekko szturchnęła w ramię- Zobaczysz, znajdziesz tu swoją księżniczkę, taką co wyczuje ziarnko grochu spod 100 materacy i później zostanę ciocią- uśmiechnęła się szerzej starając sie go jakoś pocieszyć. Zawsze to on to robił, teraz chciałą by role się odwróciły, chciałą być dla niego takim dobrym duszkiem. Gdyby któryś z teraźniejszych znajomych Loci zobaczył ją taką, nie uwierzył by. Oni bardzej znają ją jako oschłą opryskliwą i nieprzyjazną, jemu jednak nie miałą ochoty się taka pokazywać. Słuchała uważnie o jego rodzinie, napradę mu zazdrościła, kiedy opowiedział o matce, jednak zakończenie wcale nie było takie przyjazne, już się nie uśmiechała.
    -Przykro mi... na prawdę..- były to szczere słowa, ale on o tym dobrze wiedział.- Chodźmy do mnie, mam lody, zrobiłam ciasto...- zaproponowała i ruszyłą w stronę swojego mieszkania. Chciałą też zmienić temat, może i chciałą wiedzieć więcej, ale dobrze zdawała sobie sprawę z tego, ze nie jest mu łatwo wspominać, a co dopiero opowiadać komuś o tym co przeżył, mimo, że to była Loca i znał ją długo. Kiedy doszli do jej mieszkanka otwarła przed nim drzwi i wpuściła go do środka. Mieszkanko nie było za wielkie, ale przyjazne, było także widać, ze dziewczyna wprowadziłą się do niego dość niedawno. Zamiast szafy używała po prostu walizki, jednak na półce mógł zobaczyć ich zdjęcie, na stoliku świeże kwiaty i gazetę. Łóżko było nie zaścielone, dlatego dziewczyna bardzo szybko naprawiła owy błąd i ruszyła do kuchni.- Rozgość się! Chcesz coś do picia?- zawołała z kuchni, jej ulubionego pomieszczenia w tym domu. Lubiła gotować i piec, ale on nie miał o tym pojęcia, więc z całąpewnością teraz go tym zaskoczy. Zdążyłą już nałożyć lody i ciastko na talerze.

    OdpowiedzUsuń
  28. [ Dla Ciebie jestem gotowa zrobić tak, że odstawiła chemię i wie, że będzie umierać dlatego wyjechała. I tak naprawdę nie wie ile jej zostało. Kiedy zacznie się koło nich grubiej kroić i Cora się przyzna, to pójdą do lekarza i on wtedy ileś wyznaczy. A teraz czekam na ładną randkę, w sumie możesz tam napisać, że poszli do monopolowego, on ją odprowadził i jedziemy z randką :D ]

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  29. Fala wody, która ruszyła na nią zaraz po tej co zmiotła ją z deski i skaleczyła nogę przygniotła ją do skał. Oczywiście Lari zawzięcie walczyła by wypłynąć na powierzchnie i usiadło się jej jednak kolejna fala uniemożliwiła jej jakąkolwiek szansę na to by się wydostać z wody. Przez chwilę trwała w wodzie bez ruchu a potem wszystko zniknęło. Nie było już nic a Lari była nieprzytomna, była pewna, że to był koniec nie walczyła, przynajmniej pożegna się ze swoim ukochanym oceanem, tonąc w nim.
    Lari tylko czuła jakby płynęła po fali w tunelu wody, który się zamykał. Była już coraz bliżej końca już prawie się jej udało wyjechać, była pierwsza miała wygrać zawody gdy upadła do wody. W tym samym czasie dziewczyna obudziła się i zaczerpnęła powietrza wypluwając wodę z płuc. Lari uniosła się na łokciach, ale zaraz połozyła się znów kładąc rękę na głowę. Chwilę się nie ruszała aż spojrzała na chłopaka
    -Co się stało? -mruknęła i usiadła na piasku patrząc się na nogę pod piaskiem, którą cholernie jej doskwierała więc odkopała ją i skrzywiła się na widok tego co zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  30. [ Heloo :) Wpadłam po jakiś wątek, bo ciekawa postać. Nie mam zbytnio pomysłu, więc może powiązać jakoś element z mojej karty czyli jakieś nocne plażowanie, skoro Aidan lubi spędzać czas sam i jakoś tak mogą się spiknąć :)) ]

    OdpowiedzUsuń