Flickr Images


Lucille  Grace  Ava
Dwudziestolatka, rodowita mieszkanka Banbridge
(Irlandia Północna)
 Turystka
Zakwaterowana tymczasowo w hotelu opodal plaży

Sprężyny w materacu łóżka, które stało w sąsiednim kącie pokoju, zatrzeszczały cicho. Adrian zmienił nieco pozycję. Krzyżując nogi oparł się o chłodną, pokrytą bladoróżową tapetą ścianę. Na kolanach, z należytą czcią, ułożył swojego laptopa. Wentylatory wewnątrz pracowały na pełnych obrotach. Grał, w skupieniu marszcząc brwi. Rodzice zwykle doradzali mi brać z niego przykład. Mocno stąpał po ziemi, zawsze wiedział czego chce i dążył do tego, nawet po trupach przyjaciół. Zawzięty i nieobliczalny w swoim postępowaniu. Ukończył dwa kierunki studiów jednocześnie. Ideał mężczyzny, można by pomyśleć. Próbował przemówić mi do rozsądku, krzyczał ,,weź się w garść!'', gdy widział mnie, rozanieloną, z wypiekami na twarzy wertującą strony opasłej powieści. Wezwał straż pożarną i karetkę, kiedy ze swojego balkonu wdrapałam się na szczyt dachu, by cieszyć się w pełni przepięknym zachodem słońca. Nie raz uratował mnie z opresji, lecz to niczego go nie nauczyło. Mnie również. Moja wyobraźnia nie znała i nie zna hamulców. Świat to ogromny plac zabaw, a ja nie mogę przejść obojętnie obok jego atrakcji. Kuszą mnie zapewnieniem - przecież nie robisz nic złego, to nie skutkuje przykrymi konsekwencjami. Wszystkie czyny mają swoje konsekwencje, lecz ja nauczyłam się ich nie dostrzegać. Najpierw robię, potem myślę? Nie. Robię, robię to co podpowie mi intuicja. Żadna myśl nie pojawia się w głowie bez przyczyny, a ta pierwsza bywa zwykle najwłaściwszą. Ufam jej. Jakby moje życie mogło zakończyć się w każdej chwili. Nic nie ma większego znaczenia. Wygląd, żaden przedmiot, osoba, relacje, rodzina, miejsca, wspomnienie. To wszystko jest ulotne. Zmienia się i wymagałoby zmian ode mnie samej. Nie istnieje trwała więź pomiędzy mną, a otaczającym mnie światem. Jestem tu, muszę zrobić swoje. To cholernie egoistyczne podejście, przysparza mi wielu kłopotów i nieprzyjemności. Nie potrafię ugryźć się w język. Ludzie podli usłyszą, że są podli. Ci, dla których tli się we mnie iskierka pozytywnego uczucia, nie dowiedzą się tego z plotek. Kłamstwo pali mnie w usta i wymaga horrendalnego wysiłku - jeśli nie dba się o własne słowa.
Przez uchylone okno wpadało do pokoju chłodne, wilgotne powietrze, niosąc ze sobą subtelną woń oceanu. Firany wybrzuszały się i opadały, jakby ukrywał się za nimi ogromny, dyszący ciężko potwór. Stanęłam przed lustrem. Potargane, zmierzwione wiatrem i zmęczone słońcem odbicie przechyliło głowę, zaciekawione. Niezmienione od lat. Uwydatnione obojczyki, wątłe ramiona. Kształt piersi nieznacznie zarysowywał się pod luźnym podkoszulkiem. Kości powleczone zarumienioną słońcem skórą nabierały kobiecych krągłości, im niżej sięgał mój wzrok. Biodra, brzuch, pośladki, uda - darmo doszukiwać się na nich znamion wysiłku fizycznego. Brak jędrności rekompensowałam im swoją akceptacją. Absolutną i bezwzględną akceptacją. Sylwetka majacząca w lustrze wydawała mi się odrobinę nieproporcjonalna, ale uśmiech na twarzy zapewnił, iż tak powinno być.
 - Matka przyznała przy kolacji... Na której z resztą brakowało ciebie, Lucy... Że nie tak wyglądają rodzinne wakacje. Ja też jestem tego zdania - rozgniewane spojrzenie Adriana oblało moje policzki żarem. Żarem złości. Klapa laptopa trzasnęła, przełączając urządzenie w tryb uśpienia. Mrugająca rytmicznie lampka była niczym alarm. Rozrywka została odłożona na później, czas na trudną, prowadzącą donikąd rozmowę.
 - Ojciec spaceruje po plaży pod krawatem. Naprawdę sądzisz, że to są wakacje? Spędza całe życie za biurkiem. Przesiąkł zapachem kawy, dokumentów, tuszem pióra, głosem sekretarki. Tak głęboko zanurzył się w tym świecie, że nie potrafi się z niego wyrwać. Nawet tu. Słońce, piasek, ocean, niesamowita atmosfera. A on? Planuje telefonicznie kolejny kontrakt, podczas kiedy mama flirtuje z kelnerem w hotelowym barze. Mam wyrzuty sumienia, że psuję tak cudowny, rodzinny wypoczynek - sarkazm. Na to potrafiłam się zdobyć, balansując na cienkiej granicy gwałtownego wybuchu szału. Ucichły wesołe głosy za drzwiami. Rodzice odstawili zatem kieliszki szampana, zwabieni naszą rozmową niczym muchy słodkim nektarem. Nadstawiali uszu, nie wątpiłam w to. Problem tkwił we mnie, przywykłam do tego. Przypięto mi łatkę niesfornego dziecka... Ehm... Przeklętego, pyskatego bachora raczej, jeszcze zanim nauczyłam się samodzielnie ubierać i schodzić po schodach bez upadku. Mieli swój system wartości, ojciec zadbał o każdy detal. Mama, Adrian - ród biurokratów rósł w siłę. Ród hipokrytów. Jak rozjuszone hieny, rzucali się sobie do gardeł. Z zazdrości, ze strachu. Z jednej strony współpraca, z drugiej konkurencja. Pomiędzy nimi stoję ja, niczym mała wyspa zalewana przez wody wściekłego, spienionego oceanu. Zamykam oczy. Mam teraz w kieszeni szeleszczące pięć dolarów. Wypakowany plecak, oparty o moje nogi zbiera na klapie małe drobinki piasku. Dłonie ściskają podniszczoną mapę. Śledzę ją wzrokiem. Jestem tu, a jutro chcę się znaleźć... Gdziekolwiek. Obok mnie zatrzymuje się auto nieznajomego. Przedstawiam się fałszywym nazwiskiem, siadam na miejscu pasażera. Wnętrze samochodu wypełnione zapachem dymu i słodkawego wina jest gorące, a wytarte fotele parzą skórę. Ruszamy, a przed nami rozciąga się jedynie droga, przecinająca wąską strużką dzikie, niezamieszkałe pustkowie.
Wtedy otwieram oczy. Jestem tu, w bezmyślnie urządzonym pokoju hotelowym. Adrian zaniechał rozmowy, zniknął znów w wirtualnym świecie rycerzy i wielkich wojen. Śledził ruchy maleńkich postaci zależnych od jednego ruchu jego dłoni, jednego kliknięcia, nieprzytomnym wzrokiem. Wyjrzałam przez okno. Wiatr ruszył w dziki tan z potarganymi kosmykami włosów, łaskocząc nos i igrając z moją cierpliwością. Na plaży dogasał żar ogniska. Złośliwy uśmiech wkradł się na moje usta.
Jedyną wartością był brak wartości.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Ostatnia aktualizacja : 21.06.2013
Karta być może będzie jeszcze rozbudowywana. Tymczasem zapraszamy z Luśką do wątków. 





3 komentarze:

  1. [Witaj na blogu:) Skusisz się na wątek z Aidanem?:) Chętnie zacznę jeśli dasz jakiś pomysł:)]
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć ! :D jeśli bedziesz miałą pomysł zapraszam :)]

    OdpowiedzUsuń