Flickr Images


Phoebe Oliveto 
dwudziestka stuknęła 28 stycznia | córka pani weterynarz i mechanika, małżeństwa, które zginęło w wypadku samochodowym | od pięciu lat na utrzymaniu dziadków | mały, niczym nie różniący się dom od innych, stojący tuż przy plaży | ciocia-niania w weekendy i podczas wakacji | jak starsza siostra dla swoich kuzynów, Artemis i  Adonisa | Zosia Samosia | na wyspie od czwartego roku życia | maluje | we wrześniu wyjeżdża na studia architektoniczne do Anglii zostawiając tym samym babkę i dziadka na Skiathos | nie za bardzo można nazwać to pracą, ale od czasu do czasu pomaga w kwiaciarni


Marzycielka, "zbyt często buja w obłokach" jak to kochana babcia twierdzi. Romantyczka, no cóż, każda dziewczyna pragnęła księcia na białym koniu, prawda? A ona teraz teraz pragnie zwykłego chłopaka/mężczyzny, który pokochają ją taką, jaka jest. Wesoła, roześmiana, trzeba umieć śmiać się z samego siebie. Rozgadana, to jedna z jej wad, albowiem czasem gdy zacznie o czymś opowiadać, to tak się rozkręca, że nie może skończyć mówić. Ktoś kiedyś powiedział, że jest nazbyt "dorosła". Jest zazdrośnicą, którą dosyć łatwo jest wyprowadzić z równowagi. Jednakże trzeba dodać, że niestety lub stety, jest dosyć nieśmiałą osobą. 
Sałatki, sałatki i sałatki, all day, all night! || do picia tylko mrożona herbata lub kawa, ewentualnie sok pomarańczowy || uczulona na czekoladę || grapefruit? zawsze i o każdej porze! || kiedyś surfowała codziennie, aż pewnego razu o mało co się nie utopiła, od tamtego czasu nie wchodzi już na deskę || teraz tylko czasami pływa lub siada na brzegu i moczy nogi w morzu || najczęściej rysuje portrety oraz maluje krajobrazy || rośliny, zwierzęta everwyhere || gdy nie maluje, to spaceruje, a gdy nie spaceruje, to czyta książki || pies - Break




[Witam, witam. Karta najgorsza z możliwych, ale jakoś tak nie mogę jak na razie nic leszpego napisać. 
Na zdjęciach AnnaSophia Robb. ;)
Serdecznie zapraszam do wszelakich wątków i najróżniejszych powiązań. :D
Najczęściej jestem w godzinach wieczornych, chociaż czasami postaram się wejść również w dzień. ;)]

14 komentarzy:

  1. [ To ja się wpierw ładnie przywitam: Cześć.
    A co do wątku to jasne!
    Można zrobić tak, że np. wypadł weekend kiedy Lucas ma być u Ethana i jak na złość on został wezwany do jakiegoś umierającego konia/ rodzącej krowy czy coś takiego i nie mógł go wziąć ze sobą ani zostawić samego, a kiedyś poznał już Phoebe- słyszał o jej matce pani weterynarz i zadzwonił do niej czy jest w stanie się zająć małym, a potem jakoś to się już potoczy ;D]

    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  2. [Serdecznie witam, też chętna na wątek, ale jeszcze kilka ich mam do odpisu, więc jakbys mogla zacząć lub po prostu podać pomysł]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ethan nigdy nie żałował przeprowadzi do Grecji. Oczywiście na początku ciężko było mu się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Zastąpić deszczową Anglię na wiecznie słoneczną wyspę to coś. Tylko jedno trzymało go tutaj i właściwie gdziekolwiek, na świecie i przy życiu. Lucas. Od chwili, gdy tylko się dowiedział, że będzie ojcem cały jego wszechświat przewartościował się i jego centrum stał się ten mały człowiek. Wcześniej nie widział się w roli ojce, nawet nie wiedział czy chce mieć dzieci, a teraz? Według własnego mniemania jest całkiem dobry w ojcowaniu. Choć robi to zaledwie co dwa tygodnie, jednak wciąż walczy.
    O ile zwykle nie używał terminarzy i kalendarza cały swój miesięczny plan układał tak by weekendy, który syn był u niego były tylko dla nich dwóch. Niekiedy jednak, jako jedyny weterynarz na wyspie, nie mógł odmówić wezwania. Mógł się wściekać na świat na los i na co tylko chciał, jednak nie było mocnych i musiał choć na chwilę wrócić do pracy. Jak na złość żaden ze znajomych nie mógł mieć oka na Luca, więc zostało mu zadzwonić do młodej Oliveto, która już kiedyś miała przyjemność zabawienia młodego.Było mu głupio dzwonić tak w ostatniej chwili, jednak miał nóż na gardle.
    Słysząc pukanie do drzwi odetchnął z ulgą i otworzył blondynce drzwi. Wyciągnął jakieś banknoty z tylnej kieszeni i wcisnął jej w dłoń.
    - To powinno starczyć na jakiegoś fast food'da, lody i coś do picia. Nie wiem ile to potrwa- mówił, kiedy ona zdążyła już spakować zabawki Lucasa.- Tak bardzo Ci dziękuje, przepraszam, że tak nagle- powiedział patrząc na dziewczynę, posyłając jej przepraszający uśmiech, po czym kucnął przed synem.- Masz być grzeczny i słuchać Phoebe, ok?- uśmiechnął się szeroko patrząc w oczy syna i pomierzwił mu włosy po czym pożegnał się z nimi i leciał na pomoc krowie. Co za pech.

    [O matko, to ja przepraszam za to coś! Będzie lepiej ;)]
    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko ciągnęło się w nieskończoność. Zanim dojechał na miejsce minęło pół godziny, przygotowanie wszystkiego i próba uspokojenia zwierzęcia zajęło godzinę, a samo przyjmowanie porodu trwało trzy godziny. Był wściekły, że akurat teraz musiało mu się to przydarzyć. Kiedy tylko na świecie pojawiły się dwa cielaki Ethan czym prędzej chciał wrócić. Uprzedził, że jeśli łożysko nie zostanie wydalone mają po niego zadzwonić, ale wyglądało na to, że wszystko będzie w porządku. Już miał jechać po Luca, ale stwierdził, że lepiej będzie wpierw się umyć i przebrać, bo nie prezentował się najlepiej w spoconej, brudnej i śmierdzącej koszuli i potarganych jeansach.
    Dojazd do domu i szybki prysznic zajęło mu kolejne pół godziny. Zadzwonił do Phoebe, która oznajmiła mu, że młody zasnął. Więc blondyn ponownie zasiadł za kółkiem i pojechał po syna. Stanął przed domem i zapukał w drewniane drzwi, opierając się o ścianę.
    - Przepraszam, że tyle to zajęło...- powiedział na wstępie, kiedy tylko drzwi się uchyliły. Prawda byłą taka, że wszystko i tak dosyć sprawnie poszło, mógł tam siedzieć jeszcze kolejne trzy godziny. Zaproszony do środka, wszedł i zatrzymał się w kuchni.- Może pójdę go obudzić, co?- zapytał, na palcach podchodząc do pokoju, który wskazała mu dziewczyna. Uśmiechnął się widząc smacznie śpiącego brzdąca.- Musiałaś go nieźle wymęczyć- przyznał i zwrócił wzrok na blondynkę.- Grzeczny chociaż był?

    [Jestem tak zakręcona, że odpisałam pod swoją kartą. Pf]
    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda była taka, że rano jak wstał wypił tylko kawę i zjadł sucharka zanim poszedł do portu odebrać Lucasa. Gdy był w ciągłym ruchu nie czuł głodu, więc też nie zawracał sobie głowy kupieniem czegoś po drodze czy po prostu wsunięcie czegoś na szybko w domu. Efektem było właśnie głośne burczenie, który nawet gdyby próbował zagłuszyć było na nic. Głupio mu jednak było, że nie dość, że podrzuca dziewczynie dzieciaka na ostatnią chwilę to jeszcze będzie jej wyjadał z lodówki. Jednak nie było sensu się spierać, tym bardziej, że blondynka spojrzała na niego rozbawiona.
    - Poddaje się, nie jadłem nic od raza- przyznał i zaśmiał się sam. Nisko i z lekką chrypką, jednak na tyle cicho by nie obudzić młodego.- Wodę poproszę- dodał, a po chwili podniósł szklankę z chłodną wodą i upił spory łyk.
    Kiedy dziewczyna skierowała się do kuchni poszedł za nią i oparł się o blat.
    - Co u Ciebie w ogóle słychać, Phoebe?- zapytał patrząc na nią. Nie znali się za dobrze, ale od czasu do czasu widywał ją na targu czy w jakimś sklepie i zamieniali po kilka słów.- Pracujesz czy odpoczywasz w te wakacje?- widząc jak krząta się po kuchni podrapał się po skroni.- Może Ci pomóc?

    [Ja nie wiem co się ze mną dzieje xD I nie masz za co przepraszać, to ja powinnam ;p]
    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Witam się pięknie! :DD Znajdzie się jakiś pomysł na wątek? :D

    D.Morrow

    OdpowiedzUsuń
  7. Ethan też nie był światowej klasy kucharzem, ale kiedy jest się samemu, a jeszcze czasami trzeba nakarmić innych, siłą rzeczy musiał się czegoś nauczyć. Z czasem wychodziło mu coraz lepiej, metoda prób i błędów zaczęła się opłacać. Co prawda gdy był sam nie za bardzo chciało mu się stać przy garach, jednak gdy miał dla kogo gotować naprawdę się starał.
    - Zrewanżuje Ci się, obiecuje- powiedział, zasiadając do stołu i zabierając się za jedzenie. jajecznica była naprawdę doba, a on niesamowicie głodny. Powoli przeżywając słuchał jej kiwając lekko głową.
    - U mnie jak widać... Nie dość, że tak rzadko go widuje to jeszcze wypada mi takie coś- pokręcił głową niezadowolony.- Straciłem całe popołudnie i teraz nie czuje się jak ojciec na medal- przyznał i wzruszył lekko ramionami.
    - To zdecydowana jesteś wyjechać na te studia?- zapytał, zainteresowany unosząc brwi.- Prawda jest taka, że teraz nie potrzebujesz dużej sumy. Najwięcej kosztuje sama podróż, ale zakwaterowaniem można zająć się na miejscu. Są akademiki, stypendia, a też wiele osób szuka współlokatorów- powiedział, a kiedy skończył jeść odsunął od siebie talerz i uśmiechnął się do blondynki.- Dziękuje, było naprawdę dobre- właśnie co skończył mówić drzwi, za którymi spał Lucas otworzyły się a mały podbieg do ojca i wskoczył mu na kolana.- Czeeść śpiochu. Odpocząłeś trochę?- zapytał przeczesując mu włosy z uśmiechem, na co tej pokiwał twierdząco głową.
    - Odpocznij, na studiach będzie czas na ciężko harówę- ponownie zwrócił się do dziewczyny wstając od stołu.- No młody, pożegnaj się ładnie i podziękuj, że Phoebe z Tobą wytrzymała! I ja też jeszcze raz dziękuje. Może wpadniesz do nas jutro na kolacje, tym razem ja będę mógł się popisać przy garach?- zaproponował.

    [ Rzeczywiście trochę mają wspólnego, no oprócz faktu, że jest 13 lat starszy xd przepraszam za to na górze ;p]
    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  8. [Hej! :D Dziewczyny są w jednym wieku więc mogą się znać praktycznie od zawsze! :D Co ty na to by zrobić z nich psiapsiułki :D? ]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Jest okej! :D To zaczynam. ]

    Daniel nie lubił takich dni jak ten: wszystko strasznie się dłużyło i ciągle coś mu nie wychodziło. Musiał wstać bardzo wcześnie (zaspał, a jakże!) i na złamanie karku lecieć do pracy, bo klient już czekał. Trafił mu się niezwykle wybredny grek, który chciał zostać wytatuowany konkretnie w tym momencie, ale sam nie wiedział jaki wybrać wzór. Morrow cierpliwie znosił każde jego „albo nie, niech zaproponuje mi pan coś innego” i z konsternacją na twarzy kartkował coraz to starsze zeszyty, pokazując mężczyźnie przeróżne projekty. W końcu trafił w sedno, otwierając przed grekiem zeszyt ze zwierzęcymi wzorami. Mężczyzna zdecydował się na wyjątkowo mało skomplikowany wizerunek wilka, toteż tatuowanie poszło w miarę szybko.
    Ze studia wyszedł przed południem i krążył chwilę po wyspie. Potem do głowy wpadł mu pewien pomysł i szybko pognał do sklepu, kupując herbatniki i ciasteczka z bitą śmietaną. Droga do domu Pheobe zajęła mu zaledwie kilka minutek i już stał pod drzwiami pukając kilkakrotnie.
    - Masz ochotę na typowo angielskie popołudnie? - zapytał z szerokim uśmiechem, kiedy drzwi się otworzyły.

    D.Morrow

    OdpowiedzUsuń
  10. [Usunęło mi wątek, a już napisałam ;_;]

    Często przychodził wieczorami nad morze. Szum fal i obecność mew uspokajały go. Dodawały mu siły na kolejne dnie. Lubił tutaj przebywać, ponieważ on również potrzebował czasami samotności. W tym miejscu umiał się wyciszyć i skupić. Wyjmował wtedy swój szkicownik i przelewał myśli na kartki papieru, zaś ołówek był jego pośrednikiem. Taki mały pamiętnik, którego nikt nie mógł zobaczyć.
    Pewnego dnia dostrzegł w morzu dziewczynę. Najpierw myślał, że coś jej się stało, jednak później dostrzegł, że nieznajoma tylko pływa. Całe szczęście. Matt nie miał ochoty wskakiwać do wody. Jak zwykle moczył tylko nogi. Od tamtej pory widział jasnowłosą częściej w tym spokojnym zakątku. Wydawała się przychodzić w podobnych godzinach, co on. Matt polubił obserwowanie jej. Nie burzyła harmonii tego miejsca, tylko idealnie się w nią wpasowywała. Jakby powinna być właśnie tutaj.
    Któregoś razu stało się coś odmiennego. Dziewczyna nie weszła swoim zwyczajem do morza tylko usiadła na jednej ze skał, znajdujących się przy brzegu. Zaintrygowany Blake schował szkicownik do plecaka i ruszył w jej stronę.
    - Hej - jego głos wydawał się nie pasować, był zbyt donośny i przecinał ciszę, niczym ostry nóż. - Mogę się przysiąść? - spytał nieco ciszej, patrząc w oczy dziewczyny. Kąciki jego ust uniosły się lekko do góry, kiedy czekał na odpowiedź.

    [Przepraszam, że tak słabo.]
    Blake

    OdpowiedzUsuń
  11. Lari od dłuższego czasu zachowywała się dziwnie zdaniem swoich znajomych, nie rozumiała o co im tak naprawdę chodzi. Czy to, że chce zrezygnować z pracy na plaży, którą uwielbia, chodzi w złym humorze no i nie jest taka wesoła jak zawsze musi wzbudzać złe podejrzenia w jej otoczeniu? Tak, jak najbardziej tak! Lari to typ człowieka, który jest zawsze szczęśliwy naprawdę musiała się coś stać by dziewczyna zachowywała się zupełnie inaczej.
    Dzisiaj miała wolne więc zamiast zerwać się skoro świt dziewczyna wstała wczesnym południem po czym ubrała się i zebrała się na plażę. Nie szalała pośród fal ani nie skakała z klifów, po prostu siedziała na brzegu morza mając w zasięgu wody tylko stopy, które przy mocniejszych falach zastały lekko moczone przez krystalicznie czystą wodę.
    Strasznie była zamyślona i patrzyła się przed siebie praktycznie nie ruszając się, nawet nie zauważyła kiedy się do niej ktoś przysiadł. Lari spojrzała na koleżankę i uśmiechnęła się lekko. Z Phebe znała się naprawdę od dzieciństwa i obie znały się na wylot, uśmiechnęła się lekko i spojrzała na nią
    -Nie mam dziś jakoś ochoty, może innym razem -powiedziała i znów spojrzała przed siebie -Co tam u ciebie słychać? Dawno się nie odzywałaś -poprawiła włosy przeczesując je do tyłu a kosmyki, które wchodziły jej na twarz zagarnęła za ucho

    OdpowiedzUsuń
  12. Niee! Już po tonie Phebie wiedziała, że coś knuje a od jej knucia nikt się nie wydostał jeszcze no i w dodatku zawsze wyciągnie z niej wszystko co tylko będzie chciała, była tego pewna! Dziewczyna już na wstępie westchnęła. Naprawdę nie chciała o tym mówić bo sądziła, że nie ma po co. Lari spojrzała na koleżankę i uśmiechnęła się robiąc smutną minkę bo co innego miała zrobić
    -Ale co ja mam ci powiedzieć? -wzruszyła ramionami patrząc się na nią bez jakiś emocji -Jaka byłam głupia..? Jak bez żadnego zastanawiania wpadam we wszystko co najgorsze? -skrzywiła się lekko i spojrzała na morze po czym spuściła lekko głowę. Tak, nasze słoneczko i dziewczynę pełną zarażającej energii coś gryzło i to coś w cale nie było takie łatwe. Dobrze wiedziała, że koleżanka domaga się większych wyjaśnień więc w końcu zaczęła
    -Poznałam jakiś czas temu faceta.. Byłam ze znajomymi na deskach, robiliśmy sobie zawody i kto wygrał miał dostać darmową wyżerkę w barze. On wpadł na mnie kiedy byłam na desce, zagadał, potem zjedliśmy kolację raz czy dwa się spotkaliśmy. Phebie, ja jeszcze z nikim się tak nie rozumiałam -spojrzała na nią z oczami przepełnionymi żalem. -Oczywiście nic nie trwa wiecznie -skrzywiła się i ponownie spojrzała przed siebie -W sobotę odebrał mnie z pracy, poszliśmy na festyn, żeby się pobawić -wzruszyła lekko ramionami -Gadaliśmy, bawiliśmy się, tańczyliśmy i piliśmy.. Poszliśmy w końcu na spacer i poszliśmy na molo i w końcu dowiedziałam się po co się ze mną spotykał -skrzywiła się mrucząc ostatnie wyrazy pod nosem. Dziewczynie naprawdę było przykro a Pheobie jest pierwsza, która usłyszała całą prawdziwą historię.

    OdpowiedzUsuń
  13. [AnnaSophia Robb, najpiękniejsza forever <3 Możemy zrobić coś takiego prostego w stylu spotkania przypadkiem w jakimś nadmorskim barze. I India zobaczy phoebowego pieska, więc od razu orgazm zoologiczny i zaczną gadać przy mrożonej herbatce. Możę być? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Wakacje przyszły, co ja mam robić innego po nocach, jak nie wracać do blogowania? XD Lubię zaczynać ;)]

    India zwierzęta kochała od najmłodszych lat. Gdzieś wokół niej zawsze kręcił się piesek, kotek, żółwik. Nauczyła się je szanować, czasem nawet wydawało jej się, że woli psie czy kocie towarzystwo od ludzkiego. Człowiek jest istotą przebiegłą i egoistyczną. Pies tańczy jak mu zagrasz, z kolei kot to czuły indywidualista. I jak tu nie ulegać ich czarowi? Jako nastolatka była nawet wolontariuszką w zoo i karmiła żyrafy, zebry i nosorożce. To fajne doświadczenie.
    Niestety, aktualny tryb życia nie pozwalał na posiadanie zwierzaków. Pies jeszcze jako tako, ale kot? Ten pierwszy przynajmniej załatwi ci się na środku skrzyżowania, ale kocisko będzie czekać na kuwetę w znajomym kącie domu! Dlatego odpuściła sobie adopcję jakiegoś kłacznego przyjaciela. Miała jeszcze czas na ustatkowanie się i przygarnięcie siedemdziesięciu trzech kotów, które zjadłyby ją po śmierci. Czas pokaże!
    Więc kiedy weszła do miejscowego baru spytać, czy nie potrzebują pomocy przy obsłudze albo nawet na zmywaku, dostrzegła nieznajomą blondynkę z małym pieskiem. Słodkim. Białym. To znaczy kolor i wielkość zupełnie nie miały znaczenia, pies to pies, wszystkie są kochane. Swoją drogą, to podejście kosztowało ją bliznę na dłoni. Ale tak to jest jak się olewa tabliczkę z napisem "Groźny pies".
    Podeszła do dziewczyny, a w sumie to do psa, po czym kucnęła i wyciągnęła w jego stronę dłoń. W końcu najpierw musiał ją obwąchać. Może i była w tym momencie zbyt bezpośrednia, ale jakoś niespecjalnie jej to przeszkadzało.

    OdpowiedzUsuń