Flickr Images

Loca Tethra
22letnia Amerykanka
Pomocnica Mechanika
Wygląd:

image
Co można powiedzieć spoglądając na nią -śmiało można stwierdzić, że jest szczupła, może aż za szczupła? Mleczna cera, która z pewnością nabierze koloru z czasem. Przecież tu króluje słońce, na pewno dobierze rumieńców. Charakterystyczne zdecydowanie są jej brązowe włosy, które kaskadą fal opadają na jej ramiona i kończą się gdzieś w połowie pleców. Czasami spina je w wymyślne fryzury, a czasem jest to tylko zwykły kok. Duże usta może czasem wykrzywią się w krzywym uśmiechu lub westchnie sobie cichutko przez nie, już więcej emocji wyrażą jej oczy. Błękitne, obserwujące uważnie świat. Czasami zdarza się jej robić sporo głupich min i nawet o tym nie wie. Nie przesadza też z makijażem, choć lubi ozdobić oko ciemną kreską i cieniem, nie robi jednak tego zbyt przesadnie. Co na siebie wkłada? A różnie  to bywa. Czasem bokserki, czasem t-shirty. Krótkie spodenki, skórzane spodnie, dżinsy i przeróżne buty. Tak buty uwielbia. Ma nawet swoją małą kolekcje do której w sumie się, aż tak nie przyznaje. Na szyi wisi wisior, co skrywa? Zdjęcie jej rodziny i w sumie wie o tym tylko ona sama.

Charakter:

imageCiężko określić charakter takiej osoby jak Loca. Cwane dziewczę,  kiedy nie miała stałej pracy, lubiła pogrywać w pokera, może i nie wygrywała czystą grą, ale przynajmniej coś zarabiała tak? Kantuje i nie ma z tym najmniejszego problemu. Dość przebiegła i bardzo łatwo potrafi wyciągnąć z kogoś informacje, co jest jak dla niej  przydatne.  Tak, może i na pierwszym spotkaniu wydaje się dość aspołeczna,  a jej chłodny wzrok jakoś odtrąca wszystkich od siebie. Znakomity kłamca, który kiedy tylko potrzeba potrafi wtopić się w otoczenie, mistrz kamuflażu. Istna kombinatorka, bardzo kreatywna,  sto pomysłów na minute, jest bardzo pewna siebie i w zależności od chwili może być miła lub oschła. Musimy wspomnieć, że jest cierpliwa.Jest też znakomitym przyjacielem, potrafi wysłuchać. Może i nie ma najlepszych porad, ale stara się i to się chyba liczyć. Dla przyjaciół, potrafi być naprawdę miła. Potrafi się zabawić, śmiać i być radosna co dla nie których może być dość sporym zaskoczenie, czasem nawet dla niej samej. Ale nikt nie jest idealny i ona posiada szereg wad i zalet. Kilka masek przybiera na twarz,  odtrąca samą siebie.  I właśnie tu tkwi największy jej problem, wszystkie wymienione przeze mnie wcześniej cechy, opisują ją, ale tylko tą jaką chce być, nie tym kim jest.  Tą prawdziwą siebie  zakopała gdzieś głęboko, stara się o niej zapomnieć choć czasem się przejawia. Przecież nikt nie jest idealny, zdarzy jej się zapłakać, czy poczuć bezsilność ogarniającą jej ciałko.Nikt w sumie nie wie dlaczego tak robi. Ona sama z całą pewnością, też ma problem z zrozumieniem samej siebie. Trudno tak wszystko opisać, trudno tak złapać Loce w jakąś klamerkę, ją po prostu trzeba poznać, poznać wersje dla siebie.

Coś z Biografii:
image W sumie warto też wspomnieć dlaczego się tu znalazła. Przynajmniej tak w skrócie. Bo ona Ci o tym nie opowie, a jak opowie, masz pewność - jesteś dla niej waży. Mieszkała w jednym z amerykańskich domów dziecka. Odkąd pamiętała. Dobrze się uczyła i w sumie nie sprawiała większych problemów. chyba, że miała iść do jakiejś rodziny zastępczej, tam zazwyczaj robiła dość wielki zamęt i wracała z powrotem.  W czasie wolnym odwiedzała pewnego mechanika, tak jej pasją były samochody,  mężczyzna uczył ją jak się je naprawia, a z czasem "zatrudnił". A raczej zlecał jej proste zadania, a tak mogła sobie zarobić. Odłożyła sobie dość sporo. Kupiła nawet własny samochód własna impale. O rodzicach wiedziała tyle - że zginęli w wypadku kiedy miała 4 lata i dostała tylko medalion z ich zdjęciem. Okazało się, że rodzice pozostawili po sobie majątek, który został jej przekazany w 20 urodziny.  Spakowała się i ruszyła w podróż swojego życia - do europy.Wybrała prom, chciała tu także sprowadzić swój samochód i  to właśnie nim podróżowała przez europe. Zatrzymywała sie w hotelach, łapała się dorywczej pracy. Jednak powoli miała dość. Chciała zatrzymać się gdzieś na dłużej no i padło właśnie na te miasto. Tu wynajęła mieszkanie i zatrudniła się u mechanika.

No to czas na Zainteresowania i Ciekawostki
- Ta dziewczyna uwielbia gotować i piec ciasta - robi to bardzo dobrze, tak więc zapraszam!
- Lubi pić kawę, herbatę i nie pogardzi też dobrym alkoholem
- Pali papierosy, jednak najbardziej lubi czekoladowe cygaretki
- Czasem dorabia pielęgnując ogród starszej pani - zawsze w słomianym kapeluszu!
- Zdolna malarka - bardzo często maluje na balkonie swojego mieszkania.
- Jest troszkę fajtłapowata, zdaża jej się uderzać w każdy mebel i wywracać na prostej drodze.
- Maliny, truskawki są jej ulubionymi owocami.
- Uzależniona od czekolady, czy to w tabliczce czy to ta pitna.
- Lubi oglądać bajki disneya.
- Uczulona na osy.
- Bardzo głośno kicha.
- Lubi zajadać się fast-foodem, choć zdarza się jej też jadać zdrowo.
- Przygryza wargę kiedy się denerwuje.
- Uwielbia spać, jest wiecznym śpiochem.
- Nie potrafi pływać! Choć chciała by się nauczyć. W końcu mieszka na wyspie!
- Nie rozstaje się z aparatem fotograficznym.
- Uwielbia pianki i ogniska!
- Uwielbia nocą wybrać się na plaże. Położyć i oglądać gwiazdy.
- Wieży w duchy i Ufo - coś tam musi być tak?


[Serdecznie zapraszam do wątków ]


74 komentarze:

  1. [No! :D Wolisz jakiś bardziej długoterminowy wątek, czy póki co po prostu ich poznamy?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Bo mam. ;) Twoja postać lubi ogniska? Możnaby ich wrzucić na jakąś imprezę. Wiesz, znajomy znajomego znajomej go zaprosił czy coś. ;D Może być i jakiś koncert? Wiesz, zespół Aarona na jakichś dniach młodych talentów, czy coś. Mi osobiście ognicho bardziej by pasowało z racji na to, że tam łatwiej o interakcję jakąś. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  3. Słońce już dawno zaszło. Pogoda była idealna, wspaniała na ognisko! Planowana co najmniej od tygodnia impreza miejsce miała na plaży - nieopodal dość bogatej posiadłości pewnej dziewczyny, której szczęściem rodzice wyjechali na wakacje. Tak… Idealne warunki.
    Zebrany chrust dawno pokrył się tańczącymi wesoło płomieniami. Była muzyka - w sam raz do tańca, z której niektórzy już po kilku głębszych poczęli korzystać. Osób zjawiło się naprawdę sporo – koło trzydziestu. Tak to bywało, gdy organizatorką była tak otwarta na nowe znajomości dziewczyna. Tak… Każdy mógł wziąć ze sobą osobę towarzyszącą. Nieopodal znajdowało się molo… Było nie tylko ognisko, ale i grill. Dziewczyna naprawdę się postarała organizując tę imprezę.
    Gospodyni zapewniała zainteresowanym nocleg, a składka na całą zabawę nie była wcale wygórowana. Owa niewiasta była bardzo dobrą koleżanką wokalistki Jeger - zespołu Aarona. Sophie (bo tak na imię tej utalentowanej kobiecie było) zaprosiła całą kapelę na wieczorną zabawę. Gitarzysta zaś… Nie byłby sobą, gdyby nie zdecydował się wziąć w niej udziału. Zwłaszcza, że tego akurat wieczoru – od północy już – miał wolne.
    Pałając więc nadzieją, że zabawa jeszcze trwa, że nie okazała się klapą - ruszył w kierunku plaży. Ubrany w szarą, rozpiętą koszulę, czarne spodnie (z łańcuchem przy boku!) i t-shirt z logiem Punishera, zjawił się we wskazanym miejscu od razu omiatając towarzystwo spojrzeniem. Szukał znajomych twarzy. Szczerze mówiąc – nie spodziewał się, że będzie tu tyle obcych osób. Bardziej zaskakującym był jednak fakt, że nigdzie nie widział członków swojej kapeli. Poszli gdzieś? Może już wrócili do domu? Odetchnął głębiej wahając się co powinien zrobić. Owszem, był przebojowy, energiczny i w ogóle, ale teraz… Był po ośmiu godzinach pracy. Jakby na to nie spojrzeć – miał prawo być zmęczonym, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ktoś machnął do Greka, zawołał oferując jakiś napitek i… Już, już miał iść w tamtą stronę, gdy jego spojrzenie padło na dziewczynę, która zachowywała się inaczej niż wszyscy. Goście na tym ognisku tańczyli, bawili się, śmiali, a ona po prostu położyła się na ziemi. Jakaś aspołeczna? Lubiła się alienować? Wnosząc po jej ubiorze – szczerze w takie rzeczy wątpił. Wyglądała raczej na śmiałą, zbuntowaną… Odetchnął głębiej i z najzwyklejszej w świecie ciekawości podszedł do niej. W drodze jeszcze wyciągając paczkę fajek z kieszeni. Jeden z papierosów zaraz znalazł swoje miejsce między jego wargami, odpalony został markową zapalniczką Zippo, którą Aaron dostał na urodziny kilka miesięcy temu. Chłopak zaciągnął się przystając tuż przy jej głowie. Pochylił głowę spoglądając na nieznajomą istotę z góry najzwyczajniej. Uśmiechnął się półgębkiem wypuszczając dym nosem – jak byk!
    I.. Co miał powiedzieć? Tak zaabsorbowało go odpalanie papierosa, że nawet nie zastanowił się nad tekstem na powitanie! Nic! Żadnego błyskotliwego słowa do zawiązania flirtu? Czy choćby rozmowy?
    Rob – perkusista z jego zespołu z pewnością miałby coś w zanadrzu „gwiazdy pięknie wyglądają w twoich oczach”, czy „bardzo bolało jak spadłaś z nieba?” No, ale… Rob to nie był Aaron. Aaron nie miał w zanadrzu całego wachlarza arcy tandetnych tekstów, którymi można było przywitać dziewczynę. No… Albo oberwać w twarz od jej ewentualnego towarzysza. Bo i takie rzeczy nasz gitarzysta widywał.
    Dlatego właśnie powiedział tylko:
    - Cześć.
    I uśmiechnął się szerzej nieco!
    Gorzej chyba nie mógł się zachować. Powinien chociaż się przedstawić, prawda?
    Nim niewiasta zdecydowała się otworzyć usta, luźniej już dodał:- Aaron jestem. Jesteś tu sama? – O… Tak było dużo lepiej. Może wywiąże się z tego jakakolwiek konwersacja.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Napisaj mi coś! :)]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Hej, hej ;3 Wolę jednak by się znali, bo nie lubię wątków zapoznawczych.]

    Q

    OdpowiedzUsuń
  7. Loca? Całkiem przyjemnie dla ucha brzmiało. Tak… Dziwnie hawajsko! Pasowało do panującej na plaży atmosfery. Usiadł obok dziewczyny nie wahawszy się już więcej. Rozłożył lekko nogi, wsparł przedramiona na kolanach i spojrzenie z twarzy dziewczyny skierował w hasające beztrosko płomienie.
    - Mieli tu być moi znajomi. – Odpowiedział bez zawahania na jej pytanie. – Tylko… Póki co ich nie widzę. Zastanawiam się, czy poszli już do domu, czy bawią się gdzieś… - Tu zerknął na dom majaczący się nieopodal. – Tam na przykład. – Uśmiechnął się ponownie półgębkiem i wrócił spojrzeniem na twarz swojej nowej znajomej. – Nie widziałem cię wcześniej w tym towarzystwie.
    Tak… Średnio interesująca rozmowa, ale bezpieczna – to najważniejsze. Odpowiednia do poznania kogoś. Dziewczyny. Bo jeśli będzie z nią przykładowo flirtował, a okaże się, że tym znajomym jej Rob – perkusista, albo Stephen – basista to… Będzie miał przerąbane.
    Trzeba było uważać, stanowczo.

    OdpowiedzUsuń
  8. [witam :] ah dziękuję, twoja też niczego sobie. przypadło mi do gustu to, że jest taką hm.. wszechstronną kombinatorką. co do wątku to jeśli mają się znać, mam taki, może niezbyt ambitny pomysł. Loca uwielbia gotować, a Theo w domyśle nie ma na to za wiele czasu. mogą spędzać sobotę u któregoś z nich na przyrządzaniu czegoś zjadliwego i tak jak powiedziałaś, droczyć się, drażnić itp. chwilowo nie przychodzi mi do głowy nic innego :]

    OdpowiedzUsuń
  9. Uniósł po raz kolejny brew ku górze nadając twarzy niezwykle komiczny wyraz. Ta… Mimikę to miał naprawdę przystępną dla oka i po prostu zabawną.
    - Znasz się na samochodach? Odlot. – Uśmiechnął się półgębkiem i już otwierał usta, by coś jeszcze powiedzieć, gdy za jego plecami pojawiła się jedyna członkini
    - Aaron! – Tak przywitała go układając zaraz dłoń na jego głowie, czochrając i tak pozostające w lekkim nieładzie włosy.
    Chłopak aż się wzdrygnął, pochylił się nieco i obrócił głowę w jej stronę.
    - Co tak późno, hu? – Zagaiła szczerząc zęby.
    To… Była najbardziej przerażająca istota w całym życiu Aarona. Uważał ją za straszną. Bał się jej jak nikogo choć właściwie nigdy mu większej krzywdy nie zrobiła. Wygiął wargi, rozwarł szerzej ślepia i odchrząknął zaraz się podnosząc.
    - Szu… Szukałem was. Gdzie się podziewacie?
    - Rob właśnie zlizuje bitą śmietanę z brzucha jakiejś małolaty. – Sophie (bo tak na imię wokalistce było) wyszczerzyła zęby, by zaraz też spojrzeć na dziewczynę, z którą do tej pory siedział Aaron. – Idziecie zobaczyć?
    Ta… Coś musiało być na rzeczy. Dlaczego nagle była taka miła? Aaron zmarszczył lekko brwi, pociągnął nosem nawet jakby chcąc nim właśnie spisek ewentualny wyczuć.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Plaża, plaża, plaża ;p wszystko sprowadza się do ukochanej plaży mojej Lari xd więc może Loca przyjść na swierze owoce czy truskawki albo drinki do barku gdzie pracuje Larcia ;p ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [postaram się zacząć, jeśli nie masz nic przeciwko :]

    Sobotni poranek przywitał go ostrym blaskiem słońca sączącym się przez niezasłonięte okno wprost na jego łóżko. Zaklął w duchu błąd, który popełniał niemal każdego wieczoru. ''Żaluzje, sklerotyku, żaluzje''. Zerknął na zegarek. Wskazówki ułożyły się zgodnie na wielkiej, jaskrawoczerwonej siódemce. Oznaczało to, iż w wolny dzień wstanie wcześniej, niż wstawał zwykle by zdążyć na uczelnię. Wiedział, że już nie zaśnie, Zrezygnowany, poczłapał do łazienki.
    Małe mieszkanko, jak nigdy, drażniło wszechogarniającą pustką. Poza jednoznacznym pojękiwaniem dobiegającym zza ściany, nie towarzyszył mu żaden dźwięk. Nawet stare, po części rozkręcone radio odmówiło współpracy. Nic tu po nim. Wsunął na nos okulary i zatrzasnął za sobą drzwi. Uderzyła go fala gorąca. Na klatce schodowej, zatem na zewnątrz musiało być bardzo upalnie.
    Miasteczko żyło w sobie tylko znanym rytmie. Kupcy zachęcali do obejrzenia świeżych towarów, dzieci biegały kamieniczkami z ogromnymi lodami w wafelku w rękach, z kawiarenek dobiegał gwar zrelaksowanych, ociekających pieniędzmi turystów. Przechadzając się zatłoczonymi uliczkami odnosiło się wrażenie, iż jest się częścią teatralnego przedstawienia. Doskonali aktorzy wśród doskonałej scenografii. A tam, wewnątrz, każdy z nich przeżywał swój własny dramat. Za tę rolę otrzymałby Oscara.
    Pamiętał o złożonej dzień wcześniej obietnicy, toteż po odwiedzeniu kilku sklepów i napełnieniu plecaka zgrabnie zapakowanym ciastem kremowym, truskawkami i butelką czerwonego wina wskoczył do tramwaju. Trzeszczący głos automatu wyrecytował nazwę kolejnego przystanku. Theo miał przejechać jeszcze trzy. Pojazd wypełniony był po brzegi. Płaczące dziecko przeciskało się między nogami pasażerów, szukając mamy. Starsza kobieta nadużyła perfum, mężczyzna zaś alkoholu. Mnogość zapachów przysparzał o zawrót głowy.
    Przydusił palcem wskazującym dzwonek przy właściwych drzwiach. Z sąsiedniego mieszkania dobiegały go odgłosy rozmowy, bodajże na temat spadku cen akcji. Jak dobrze to znał. Oczekując na otwarcie drzwi, przeczesał jeszcze palcami niesforne włosy. Zastępowały mu grzebień i fryzjera jednocześnie. Czego chcieć więcej?

    OdpowiedzUsuń
  12. [ nie wiem, niech ta twoja cyganka kumpluje się z zolą, i walnij byle co ;d]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Wolę, żeby się znali i wolę zaczynać!]

    Connor

    OdpowiedzUsuń
  14. [zdecydowanie wolę, żeby sie znali! co powiesz na to, żeby znali się z warsztatu? Dimitri może być stałym klientem xD jak mozesz to zacznij coos Xd]

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowy Jork jest miastem pięknym. Niestety przeludnionym i chociaż nie panuje tu ścisk jak na kempnigu w Ciechocinku to żyło się tu inaczej, inaczej czytaj dziwnie. Ludzi ogarnęła pogoń za pieniędzmi, za karierą, za popularnością. Wszyscy zawsze się gdzieś śpieszyli. Nie było tam miejsca dla Josha, który przez swój życiowy spokój nigdy się nigdzie nie śpieszył. Zawsze miał na wszystko czas no i cenił sobie spokój. Harmonię, którą odnalazł właśnie tutaj, na małej greckiej wyspie, z dala od rodzinnego domu i czekających tam na niego problemów. Odnalazł tu magię, nie taką którą znamy z książek, ale taką prawdziwą. Magie kolorowych uliczek i zachodów słońca na plaży. Odkrył tu życie, którego w Nowym Jorku do tej pory nie doświadczył. Sam jego domek w tak ciekawej lokalizacji był chyba jedną z rzeczy, która podobała mu się tu najbardziej. W wieczory, a raczej noce takie jak te, kiedy sen wcale nie chciał przyjść, a Smith walczył z bezsennością mógł po prostu wyjść i czując piasek pod swoimi bosymi stopami szukać inspiracji w jego zawodzie przecież tak bardzo potrzebnej. I pewnie byłby to normalny spacer, gdyby nie jakaś śpiąca istota, którą spotkał i która raczej spać tu nie powinna, bo może i było spokojnie, ale zło czyhało nawet w miejscu tak pozornie nieskazitelnym jak to.
    -Hej hej nimfo, wstaaawaj- zawołał do niej delikatnie co by ją czasem nie wystraszyć.

    OdpowiedzUsuń
  16. Numer zdobył, umówiony był, ale... Dzwonić nie dzwonił, choć rzeczywiście zjawił się dzień po ich spotkaniu na targu, nieopodal budki z lodami. Był sam, grał na gitarze i nawet... Śpiewał!
    I nie szło mu takie combo najgorzej.
    Ubrany w rozpiętą, odsłaniającą niezbyt umięśnioną klatkę piersiową, lnianą koszulę i spodenki za kolana. Na stopach miał czarne sandały.
    Niby normalny strój, acz i tym razem dodatki zdradzały subkulturę, z którą obyty był czarnowłosy.
    Czarna bandama na głowie, ankh na szyi, rzemyki na nadgarstku. Wszystko ładnie się komponowało i dodawało aparycji tego młodego człowieka pazurka.
    Tym razem na warsztat wzięta została łatwa do zagrania piosenka - Zombie, grupy The Cranberries, która o dziwo i w męskim wokalu zdawała się sprawdzać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czy nie lepiej byłoby, gdyby wszedł do mieszkania bez pukania? Przekraczając jego próg zastanawiał się co stracił, wyraźnie zmartwiony. Pobudka, jaką mógłby wtenczas urządzić, szybko postawiłaby Locę na nogi. A jemu dostarczyła odrobiny radości. W egoistyczny sposób. To wyprowadziłoby ją z równowagi. Nie omieszkał zrobić tego przy najbliższej okazji.
    - Wyglądasz w męskich ubraniach lepiej ode mnie - baczne spojrzenie odprowadziło dziewczynę do łazienki. Nie przykuwał uwagi do swojego wyglądu. Odróżnienie tego, co modne od tego, czego nie powinien trzymać już w szafie wykraczało poza jego możliwości. Kierowanie się przy kupnie ubrań kategoriami ''będzie wygodne'' i ''to z pewnością jest dział z odzieżą męską'' pozwalało oszczędzić sporo czasu i pieniędzy. Niemniej jednak, widok kobiety w takim stroju pobudzał jego wyobraźnię. Wybujałą, w tym wypadku. Wsypał do kubka dwie łyżeczki kawy. Czubate, aby na pewno zadziałały. Nim Loca opuściła łazienkę, gorący, aromatyczny napój był już gotowy.
    - Teraz lepiej - wplątał palce w jej gęste włosy wprowadzając energicznymi ruchami swoisty nieład. Skinął głową, zadowolony ze swojego niecnego występku - Pij, obudzisz się trochę - zwinnym susem usadowił się na kuchennej szafce. Nogi swobodnie wiszące w powietrzu zakołysały się lekko. Często siadał tak, gdy był dzieckiem, kierowany czystą złośliwością. Powód był prosty: siostra, o wiele niższa od niego, nie potrafiła wdrapać się na szafkę sama. Patrząc na nią z góry, czuł satysfakcję. Teraz, spoglądając na Locę, próbował przywołać podobne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Skoro nie umie pływać, to może... akcja ratownicza? :)]

    OdpowiedzUsuń
  19. Początkowo nawet jej nie zauważył. Zanadto skupił się na grze. Miał nawet oczy zamknięte, gdy śpiewał. Zwykle tak robił – przynajmniej na ulicy. Nie czuł się pewnie, przy tak różnorodnej publice, przy ludziach, którzy potrafili ignorować to co robił, to co tworzył. Nie próbował nawet z nikim nawiązywać kontaktu wzrokowego.
    Po pierwszej piosence pojawiła się kolejna – i kolejna… I jeszcze jedna. Wtedy dopiero zdecydował się… Odsapnąć chwilę. Otworzył ślepia, pochwycił za butelkę z wodą i upił zeń kilka łyków. Rozejrzał się po okolicy, a jego spojrzenie natrafiło w końcu na zainteresowaną słuchaczkę. Uśmiechnął się wesoło, gdy zorientował się, że Loca jednak zdecydowała się przyjść. Zsunął z kolan gitarę, z której wydobywały się chwilę temu tak przyjemne dla ucha dźwięki i oparł ją o ścianę. Sam skinął dłonią na dziewczynę jakby… Wołając żeby podeszła bliżej. Sam w końcu nie mógł wstać i zostawić swojego dorobku, a zbieranie tego wszystkiego byłoby arcy kłopotliwe.

    OdpowiedzUsuń
  20. - Dziękuję. - Uśmiechnął się po raz kolejny. Wypił kilka łyków wody i... Poklepał miejsce przy swoim boku.
    - Siadaj, pośpiewasz trochę ze mną, co?
    Nie pytał czy potrafi. Dla niego miała ładny głos. Przypuszczał, że potrafi nim manewrować, a jeśli było inaczej... Prawdopodobnie nauczy ją jak to robić. On sam pobierał lekcje śpiewu od przerażającej Sophie i z przeciętniaka stał się całkiem przystepnym wokalistą, który spokojnie mógł czasem zaśpiewać z nią refren, czy poudzielać się w chórkach.
    Podobnie zresztą było ze Stephenem.
    Sophie chyba tylko perkusisty nie męczyła o poprawienie jego zdolności wokalnych.
    Aaron, gdy tamto jeszcze miało miejsce myślał, że lepiej byłoby się urodzić z pałeczkami w dłoniach, nie z kostką.
    - Znasz coś ciekawego? Co zagrać?
    Mężczyzna oparł się plecami o ścianę sięgając po raz kolejny po Eutanazję. Bo takim, przerażającym imieniem ochrzcił swoją gitarę...
    I owszem, z góry przyjął, że dziewczyna zgodzi się z nim zaśpiewać. A jak ładnie się spisze, to może nawet zabierze ją na jakieś lody!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie ważne co by się działo czy by się paliło czy świat by się walił Lari zawsze można było znaleść na plaży. Zawsze dziwiła się czemu rodzice ją łatwo znajdowali gdy miała zakaz, podpowiedz? Zawsze szła surfowac i gdzie była, jo przecież na plaży.
    Dzisiaj jak i codziennie zerwała się z wyra o wiele za wcześnie przecież ma wolne, ale nie mogła przepuścić takiego dnia. Błyskawicznie zerwała się z domu na plażę no oczywiście na deskę. Kilka osób już tam było, którzy podbijali falę jednak to co Lari wyprawiala z deska, to jak wspinala się na falę, to jak płynęła przez tunel zapadajacej się fali było nie do opisania i ten kto ją znał bez problemu mógł ją odróżnić od reszty surferow. Po dobrych dwóch godzinach spędzonych w wodzie w końcu z niej wylazła bo przydało by się coś zjeść. Niedaleko jej rzeczy widziała Locę, która chowala się pod parasolem. Pomachal jej, deskę zostawiła przy swoich rzeczach i podbiegla do niej
    -Hej! Nie sądziłam, że cię tu zobaczę -powiedziała z uśmiechem zaczesujac mokre włosy do tylu -Masz ochotę coś zjeść? Padam i coś bym sobie wsunela dobrego -kiwnęła główką z zarazliwym uśmiechem

    OdpowiedzUsuń
  22. Była ogromnie zdziwiona, że ja widzi bo jak,jeszcze rano z nią rozmawiała, żeby wyciągnąć kogoś z domu i w ogóle to Loca miała iść do pracy a tu o! Proszę, siedzi sobie na plaży w najlepsze. Zaśmiała sie więc pod nosem i podrapala po głowie
    -Wiesz, nie wiem -wzruszyła ramionami -Może dlatego, że mowilas, że jesteś w pracy -puściła jej oczko po czym wstała i zwinela swoją torbę i deskę -Chodź idziemy tu niedaleko do barku -zaproponowała idąc z nią wzdłuż brzegu morza

    OdpowiedzUsuń
  23. [ Nie grzeszę teraz szaloną kreatywnością, ale widzę tu parę punktów zaczepienia.
    Przede wszystkim- malarstwo. Kira zakochana w sztuce, nierozstająca się ze swoim szkicownikiem. Mogły się spotkać na jakimś performansie ulicznym albo na wystawie w galerii...
    Druga opcja to aparat, naturalnie. Cartier wyrusza czasem ze swoim na plaże i tam jakoś mogły się skumać.
    Trzecia.Hmm... połączyć to wszystko i zrobić z nich kumpele. Może nawet Kira będzie chciała ją nauczyć pływać? Mogą popijać razem herbatki czy też piwo xd
    Tylko tyle... Wybacz ;p]

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  24. - Świetnie było. - Pochwalił od razu.
    Może i nie była tak utalentowana jak Sophie, może nie miała tak czystego głosu, ale... Nie wyczuwał w nim fałszu. Ładnie się zgrali. Odpowiadało mu to i bez wahania, z chęcią pochwyciłby się na taki kolejny występ! Zwłaszcza, że w duecie zarobili sporo więcej, niż on zarabiał solo. Widać... Musieli ładnie się zaprezentować.
    Powstał i pochwycił za kapelusz unosząc go ku górze. Zgarnął zeń pieniądze, przesypał je do portfela, później ogarnął gitarę wsuwając ją do futerału. Ten zaraz przerzucił sobie przez ramię, a kapelusz wcisnął swojej wspólniczce na głowę.
    - Skoro już tak cię muzykalnie rozdziewiczyłem to musimy jakoś ładnie wydać te pieniądze. - Oświadczył uśmiechając się psotnie, podając jej rękę coby również powstała.
    - Jakieś piwo? - Ta... Żeby to przypadkiem nie wyglądało na randkę, no nie, panie Aaronie?
    Bo jakby na to nie spojrzeć - Aaron był z lekka upośledzony w kontaktach damsko-męskich. Nie dążył do jakiejś integracji, przekonany, że wszystko samo jakoś wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Kira siedząc samotnie dużo bardziej i mocniej przeżywała wszelakie wspomnienia i myśli dotyczące Francji i tych wszystkich, których tam zostawiła. Między innymi dlatego wypełniała sobie czas do granic możliwości. Rzadko kiedy przesiadywała sama, głównie spędzała czas z nowymi znajomymi, każdego dnia przekonując się do nich coraz bardziej, a jeśli już spędzała czas samotnie to robiła wszystko by się czymś zająć. Najczęściej były to rzeczy związane ze studiami, kolejny remont w domu, czasem odwiedzała dziadków albo też szła na spacer, po wyspie.
    Teraz czekała Loce, z którą umówiła się parę dni wcześniej. Siedziała więc w swojej ulubionej, niewielkiej herbaciarnio-kawiarni, gdzie zawsze leciał kawałek dobrej muzyki, a na regałach stały książki, sama skazała się na chwilę bezczynności przychodząc przed czasem. Siedziała krótki czas, gapiąc się w okno i przywołując miłe wspomnienia, po których pojawiła się tęsknota. By stłumić nieprzyjemne uczucie sięgnęła po swój szkicownik i bezwiednie zaczęła sunąc ołowkiem po papierze.
    Do rzeczywistości przywołał ją znajomy głos. Podniosła głowę, a usta wygięła w uśmiechu, po czym automatycznie spojrzała na zegarek.
    - Punktualność jest w cenie moja droga- powiedziała na wstępie grożąc jej palcem, po czym przywitała się z brunetką.- Zostajemy tutaj czy idziemy w teren?

    [Wybacz, jestem kiepska w rozpoczynaniu. Będzie lepiej.]
    Kira

    OdpowiedzUsuń
  26. Spojrzała nieco zaskoczona na słowa dziewczyny. Widać było, że była zdenerwowana a gdy usłyszała dalszą cześć opowieści w cale się jej nie dziwiła dlaczego tak się zachowywała jak zapytała o pracę.
    -Ah tam -machnęła nieco lekceważąco ręką z uśmiechem no jak to ona. Wiecznie uśmiechnięte słoneczko -Teraz masz już wolne przez resztę dnia, idziemy na dobrą wyżerkę no a potem wymyśli się coś, przecież nie będziemy siedzieć cały dzień i się obijać -puściła jej oczko no i w końcu doczłapały się do knajpki która znajdywała się na plaży. Lari zamówiła sobie tłustego hamburgera, nie często jadła tego typu jedzenia, ale skoro ma wolne a dzień jest cudny to może sobie jeszcze bardziej dogodzić, a co! Zasiadły się na jednej z ławek na plaży i czekały na swoje zamówienia
    -Przyjdziesz w piątek na zawody? -zapytała odkręcając butelkę swojego sprite -Będę brała udział i mam nadzieję, że uda mi się wygrać bo następne są już między wyspami a nie tylko lokalne -powiedziała z entuzjazmem, naprawdę chciała wygrać te zawody i dostać się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  27. Definicja szczęścia byłaby bardzo zawiła i niejasna, bo przecież kazdy człowiek odczuwa to inaczej i inne czynniki składają się na nasze szczęście, jednak to co można uznać za pewniak, to co, że ludzie do tego dążą- by być szczęśliwy. Panna Cartier zaś ma nieco odmienne zdanie na ten temat. Nie mówiąc o tym, że odczuwa wszystko inaczej, bo jest artystką, za którą się tak na marginesie wcale nie uważa. Kira uważa szczęście za nastrój, nie za cel czy przeznaczenie. Szczęście przychodzi i odchodzi, nie jest niczym permanentnym. Tak samo jak w porządku jest czuć głód, tak samo w porządku jest czuć się od czasu do czasu smutnym, zmartwionym czy złym. A kto wie, może jeśli ludzi myśleli by o tym w ten sposób, szczęście pukałoby do nich częściej? Tak czy inaczej, Kira nie zadaje sobie pytań 'Czy jestem szczęśliwa?', bo co chwila musiałaby zmieniać zdanie.
    Patrzyła na ubrudzoną twarz i ciuchy dziewczyny, z uśmiechem na twarzy. Ona wyglądała tak samo dzień wcześniej, kiedy malowała swoją sypialnie.
    - To może coś zimnego się napijemy...- zaproponowała kiwając lekko głową, a po chwili przywołała kelnerkę, która zebrała zamówienie.- Widzę, że świetnie się bawisz w robocie...- powiedziała, unosząc lekko brwi.- Jak będziesz chciała się pobrudzić poza pracą, np. farbą, zapraszam. Właśnie zabrałam się za przemalowywanie domu. Miesiąc wszystko wygląda tak samo i zaczyna mnie nudzić...- powiedziała, wzruszając ramionami. Kelnerka przyniosła ich zamówienia, a Kira od razu zanurzyła usta w zimnej wodzie.

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  28. Zaśmiała się pod nosem i pokiwała głową rozbawiona na słowa koleżanki, spróbowała być poważna
    -Aha, zapisałaś o jedzeniu? -uniosła brew ale jednak znów zaśmiała się, no cóż miała naprawdę dobry humor dzisiaj więc co się dziwić. Ich zamówienia w końcu dotarły do ich stolika no i mogły sobie zacząć wyżerkę dnia.
    -Nie byłabym tego taka pewna -powiedziała zaczynając najpierw od frytek. Dlaczego? Sama nie wiedziała ale bardziej od zimnego hamburgera nienawidziła zimnych frytek -Będą surferzy z całej wyspy więc szczerze mówiąc to nie znam swojej konkurencji -wzruszyła lekko ramionami uśmiechając się -Do tej pory bardziej brałam udział w naszym miasteczku no albo na innej wyspie więc.. szczerze? Mam trochę obaw -zaśmiała się pod nosem

    OdpowiedzUsuń
  29. [Hej:) Dzięki, już poprawiłam błąd. Tak to jest gdy pisze się kartę o północy xd Oczywiście chętna na wątek, jednak wolałabym by może już się znali. I własnie wyczytałam z twojej karty, że Loca jest z domu dziecka. Mogliby więc z Aidanem znać się stamtąd. Nie wiem, przyjaźnić się. I ich drogi rozeszły się wtedy gdy adoptowali Aidana. I teraz znowu by się spotkali, przypadkowo na mieście, powiedzmy. Może być?:)]
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  30. [Oczywiście, że nie:) Cieszę się, że spodobał Ci się mój pomysł ^^]
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  31. Chociaż na plaży z wiadomych względów oświetlenia jako takiego nie było, to księżyc, który brylował dziś wyjątkowo wysoko na niebie umożliwiał mężczyźnie dokładne przyjrzenie się śpiącej dziewczynie. Była młoda i nie dało się tego ukryć, aż dziwne, że jeszcze nie znalazł się tu ktoś kto by sobie zażartował albo nie daj boże zrobił krzywdę. W Nowym Jorku nie pospałaby sobie tak spokojnie i smacznie, zaraz znalazłby się ktoś kto miałby złe zamiary z nią w roli głównej. I chociaż Josh był rodowitym Amerykaninem ani mu się śniło, żeby jej coś zrobić. W zamian za to miał jej zaproponować, że ją odprowadzi i chociaż miasto wydawało się wyjątkowo spokojne i wolne od wszelkiego zamętu wolał nie ryzykować, jeszcze później będzie miał dziewczynę na sumieniu, a tego bardzo by nie chciał.
    -Wydaje mi się, że jesteś na plaży- zauważył z uśmiechem i przysiadł sobie na piasku obok niej, szczerząc się do niej niczym psychopata jednak o wiele cieplej i przyjaźniej.- chyba musiałaś być bardzo zmęczona albo znudzona skoro zasnęłaś w takim miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Bylem juz tutaj od kilku tygosnii jenak nadal nie moglem sie przywyczaic do tego miejsca. Bylo tutaj tak...inaczej. Musialem przyznac, ze tesknilem za Nowym Jorkiem. Tam przynajmniej wszyscy mowili po angielsku. I wszysto bylo tak jakby poukladane. Na wyspie nie moglem sie odnalezc. Za ludzmi nie tesknilem. Nie mialem za bardzo za kim. No moze wyjatkiem byla mama... i Loca. Poznalismy sie w domu dziecka. Wlasciwie od razu sie polubilismy i nie rozdzielalismy sie juz. Do czasu gdy mnie adoptowali. Kazdego dnia czulem sie winny, ze nie utrzymywalem z nia kontaktu. Nawet ani razu jej nie odwiedzilem. Chcialem zerwac z tamtym towarzystwem, ale Loca byla inna, wiedzialem o tym...dlaczego wiec postapilem tak a nie inaczej? Do dzisiaj nie wiem dlaczego. Nie dalo sie jednak zmoenic przeszlosci. Bylem tam pewnego dnia, w tym domu dziecka. Loca jednak juz wyszla, a pracownocy nie chcieli mi powiedziec gdzie wyjechala. W koncu pogodzilem sie z tym, ze byc moze juz jej nigdy nie zobacze.
    Mialem mnostwo rzeczy do roboty w nowym domu, jednak muaialem troche odsapnac od roboty. Na wyspie czulem sie czesciowo wolny. Moglem pojsc wszedzie ze swiadomoscia, ze mam dom do ktorego moge wrocic. Wybralem spacer po plazy. Bylo tam tak cudownie. Nigdy nie widzialem tak na zywo morza. To bylo niesamowite. Nagle uslyszalem jak ktos wola moje imie. Bylem pewny, ze to nie do mnie, jednak instynktownie odwrocilem sie w tamtym kierunku. Widzac owa dziewczyne zamurowalo mnie. W pierwszej chwili nie bylem w stanie sie ruszyc, ani nic powiedziec. Mimo oz zmienila sie,poznalem ja. To byla ta sama Loca, tylko bardziej dojrzala. Batdziej kobieca. Myslalem, ze snie. To bylo przeciez niemozliwe. Z poczatku pomyslalem, ze moze kobieta mowi do kogos innego, jednak ona patrzyla prosto na mnie.
    -Loca...?-spytalem, po czym widzac jej usmiech, smialo podszedlem do niej. Niemalze biegnac i chwycilem ja w ramiona, przytulajac mocno do siebie. Nie myslalem zbytnio co robie. To byl instynkt. Po za tym niesampwicie za nia tesknilem.
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  33. [Dziękuję za powitanie ;> Co powiesz na to, żeby dziewczyny już się znały? Tak myślę nad wątkiem i może połączyć to, że Loca pielęgnuje ogród starszej pani? Któregoś dnia zabrałaby Emy ze sobą, bo na przykład było dużo roboty i chwastów? ;)]
    Emily

    OdpowiedzUsuń
  34. [Ha! Mam pomysł! Są tak bardzo podobni do siebie, więc już ustalone, że są przyjaciółmi, więc teraz tylko wątek...Może być, że Quentin odbył kolejną kłótnię ze swoją dziewczyną i potrzebuje się wyszumieć, więc idzie do Loci, by zabrać ją do jakiegoś klubu. Piją, gadają, narzekają, a potem z nadmiaru alkoholu we krwi mogą zrobić jakąś burdę w tym klubie, by potem wylądować na plaży i oglądać gwiazdy?]

    Quentin

    OdpowiedzUsuń
  35. Gdy tylko nasze ciała złączyły się w silnym uścisku poczułem się po raz pierwszy szczęśliwy, od czasu śmierci mamy. W końcu znalazłem kogoś bliskiego, z kim mogłem w ogóle porozmawiać, przytulić się, podzielić się moimi uczuciami. Nie pamiętam kiedy ostatnio rozmawiałem z kimś od tak. Nie można chyba nazwać rozmową zamówienie kawy w knajpie. Mimo iż Loca wyrosła już na dojrzałą kobietę nadal czułem jej charakterystyczny zapach. Nie umiałem go konkretnie określić, lecz poznałbym go na odległość i nawet po upływie lat. Gdy w końcu odsunęliśmy się by na siebie spojrzeć, przyglądałem się przez dłuższy czas jej twarzy. Każdym najmniejszym szczególikom. Nie wiem czy poznałbym ją po całości twarzy, lecz oczy zawsze pozostały te same. Błękitne, ciepłe, obserwujące z ciekawością wszystko i wszystkich. Zawsze mogłem gapić się na nie całymi godzinami, aż Loca musiała przywracać mnie do pionu. Nie mogłem uwierzyć, że się spotkaliśmy. Wydawało mi się to wręcz niemożliwe. Byliśmy na innym kontynencie, tyle kilometrów od domu. Może tak własnie miało być? Może miałem włamać się do mojego starego domu by ukraść chociaż jakieś marne grosze, gdyż już przymierałem głodem. I wtedy miałem znaleźć testament i znaleźć się tutaj. I odnaleźć Locę. To było takie niesamowite, że za początku nie zauważyłem, że w ogóle coś do mnie powiedziała. Ocknąłem się jednak by nie wypaść na idiotę i odpowiedziałem w końcu:
    -Ja za Tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo.- nie mogłem się powstrzymać i przytuliłem ją raz jeszcze, tym razem krótko.- Obiecuję, nigdzie się stąd nie ruszam.- mruknąłem bardziej do siebie niż do niej, po czym dodałem- Długa historia. W skrócie odziedziczyłem w spadku dom tutaj. Nie miałem gdzie pójść, więc przyjechałem. A ty?
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  36. Kolejna kłótnia z Catherine. Ten sam schemat co zawsze. Płacz dziewczyny, zniecierpliwienie Quentina, który koniec końców nie wytrzymywał i krzyczał na brunetkę, by potem przeprosić. Jednak nie tym razem. Tym razem zakończył na krzykach. Miał już dość, dość tego wszystkiego, dość płaczu, który go ranił, dość kolejnych słów ukochanej, które były prawdą. Niezdolny do okazywania uczuć, do wyrażania ich, choć potrafił kochać. Nie, tym razem nie miał siły nawet przepraszać. Musiał pobyć sam, lub z kimś kto go zrozumie, z kimś kto jest taki jak on i na pewno nie będzie mu wytykać tego, że nie jest kimś kim panna Collins chciałaby by był. Loca, wierna przyjaciółka, do której mógł zadzwonić o każdej porze i o każdej porze dostałby odpowiedź, słowo pocieszenia, jakąś radę, czy wyzwisko, które postawiłoby go do pionu i otrzeźwiło umysł. Tak było i teraz. Wychodząc z domu nie skierował się nigdzie indziej tylko właśnie do Loci, gdzie miał nadzieję znaleźć ukojenie swojej udręczonej duszy i umysłu.
    Stał przed [nie wiem, gdzie ona mieszka, ale okej], trzymając w dłoni malutki kamyczek, którym po chwili celnie trafił w okno, gdzie prawdopodobnie w pokoju była dziewczyna.
    -Loca!-krzyknął cicho, by nie obudzić sąsiadów.
    Mógł zapukać jak człowiek, ale on był człowiekiem dziwnym, więc nie mógł zapukać, a poetycko i filmowo rzucić kamyczkiem w szkło.

    Q

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Za cieplutko nie witaj bo sie ugotujemy takie lato teraz ;p Oczywiście mamy ochotę na wątek? Masz jakiś pomysł? :>]

    OdpowiedzUsuń
  38. Zaśmiała się z reakcji koleżanki na swoją małą gafę no ale próbowała ukryć śmiech napychając sobie do buzi frytek, no przecież to była Locusia to nie mogła się z niej aż tak bardzo nabijać no! -Oj tam -machnęła lekceważąco ręką - Teraz to już przesadzasz, każdemu się zdarza -powiedziała lekko a nawet trochę bardzo rozbawiona
    -Nie, no ale nie jest to takie w cale łatwe. No i wiesz, że zawsze znajdzie się coś co mogę spieprzyć albo akurat będzie indywidualna konkurencja w której nie jestem dobra -westchnęła ciężko i wzruszyła lekko ramionami po czym spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko -Ok, dość jakiś tam smutów teraz jemy i idziemy się pobawić czy coś, o! -klasnęła w dłonie z dużym uśmiechem

    OdpowiedzUsuń
  39. [z wątkami 'jednopłciowymi' idzie mi raczej średnio, ale możemy spróbować. na pewno połączyć by je mogło malarstwo, Loca mogłaby np. zagadać do Lily jak ta by gdzieś siedziała w swoim świecie szkicując jakiś widoczek czy budynek]

    OdpowiedzUsuń
  40. [ na liście będzie pojawiać się wiele więcej rzeczy, ale to z czasem. Na razie nie wiem czy mi Cora w ogóle wypali i zwróci zainteresowanie ludzi. W każdym bądź razie jeśli masz choćby jakiś malutki pomysł na wątek czy coś to zapraszam. ]


    Cora

    OdpowiedzUsuń
  41. Zmienianie miejsca zamieszkania nie należało do ulubionych zajęć Emily, być może dlatego, że średnio było u niej z orientacją w terenie. Przyjeżdżając w każde nowe miejsce potrzebowała naprawdę sporo czasu, żeby nie zgubić się w drodze do najbliższego sklepu. Dlatego to w Atenach spędziła większość swojego życia, a częściej wyjeżdżała na dwutygodniowe wakacje modląc się w duchu, żeby zapamiętać drogę do hotelu. Lepiej wyjeżdżało się w towarzystwie, przynajmniej jest ktoś, to potem szuka Emily, kiedy ta bezradna usiądzie i będzie czekać aż ktoś ją zauważy. Przyjazd na wyspę naprawdę mocno przemyślała i postanowiła jednak coś zmienić. Staż był tego świetnym rozwiązaniem. Takim sposobem znalazła się tutaj i tutaj chciała pozostać na dłużej. Kto wie, może jej się uda.
    Akurat dzisiejszego dnia nie miała dużo pracy, więc szefowa puściła ją o wiele wcześniej niż normalnie, co było naprawdę dobrym powodem do zadowolenia. Emy mogła zacząć planować wolne popołudnie i wieczór. Co prawda mieszkała już na wyspie od jakiś dwóch tygodni, ale ciągle ją poznawała i starała się zapamiętać większość szczegółów.
    W momencie, kiedy wyszła z biura i rozejrzała się w około, sprawdzając co się dzieje na ulicy i jaka dokładnie jest pogoda, usłyszała dobrze jej znajomy dźwięk dzwonka. Pogrzebała chwilę w torebce i wyciągnęła komórkę.
    - Słucham - powiedziała odbierając i jednocześnie ruszając chodnikiem.
    Emily

    OdpowiedzUsuń
  42. Od siedemnastego roku życia nie spojrzał na inną kobietę, jako obiekt westchnień, czy pożądania. Mimo że z Cat kłócił się nagminnie to nie mógł na narzekać. Fakt, na plaży oglądał się za kobietami w bikini. Odruch mężczyzny, że odwróci głowę, by spojrzeć na tyłek innej kobiety, niż tej który już zna dokładnie, jak własną kieszeń, ale nigdy nie patrzył to przez pryzmat, że mógłby dla jednego tyłka nieznajomej zdradzić swojej dziewczyny, toteż Loca nie musiała się martwić o swój strój, który może i pobudził troszkę Quentina, ale tylko przeszedł go lekki dreszczyk po plecach, by na powrót przeniósł spojrzenie z jej piersi na twarz. Odruch bezwarunkowy, jakby w tamtym momencie oczy żyły własnym życiem.
    -Wolałbym wyjść na miasto, najlepiej do baru.-wcisnął dłonie do kieszeni spodenek.-Potrzebuję się napić. Ubieraj się.

    Q

    OdpowiedzUsuń
  43. Ona wcale się z Loci nie nabijała. W sumie to nieco jej zazdrościła. Oczywiście, wiedziała, że ciężko pracuje, ale ona zaś nic nie robi i to ją drażni. Kiedy zajęcia już się skończyły, a wszystko ma pozdawane nie ma nic do roboty. Myślała o odwiedzeniu ojca we Francji, ale zrezygnowała. Dlatego właśnie co chwila robi remont w domu i wymyśla coraz to dziwniejsze motywy.
    - Nie wiesz nawet na co się piszesz- powiedziała, mrużąc oczy złowrogo, po czym się zaśmiała.- Nie mam serca Cię jeszcze wykorzystywać do wymachiwania wałkiem. Ale zapraszam na wieczorną degustacje drinków- zaproponowała z łobuzerskim uśmiechem i wesołymi iskierkami w oczach.- Ostatnio kupiłam sobie podręcznik jak, z czym robić drinki. Zainwestowałam w szejker, chociaż jeszcze nie umiem szpanerskich sztuczek- nauczę się, drinki wychodzą mi całkiem nieźle- poruszała zabawnie brwiami, czekając na odpowiedz przyjaciółki.
    Takie rzeczy wynikają właśnie z tego, że Kira nie musi pracować. Ojciec uparł się, że jeśli tak bardzo chce się przenieść do Grecji może, jednak dopóki studiuje on za wszystko płaci, a ona ma pomagać dziadkom. Więc na co ona narzeka? No właśnie. Ona wolałaby harować w pełnym słońcu i do późnej nocy, by zapracować na mieszkanie sama, być niezależna. Oczywiście, pomaga dziadkom, jednak u nich nie ma dla niej nic do roboty. Sami ją co chwila wyrzucają by się pobawił i robiła coś innego niż chodziła im pod nogami. I jak tu wszystkich zadowolić?

    [ Ja również przepraszam, że tak krótko, ale również za treść, bo wyszło mi tak ni z dupy ni z jeża.
    Kira

    OdpowiedzUsuń
  44. Ucieszyłem się, że jej także się udało. Że również istniał jakiś spadek. W końcu co by miała zrobić po ukończeniu osiemnastego roku życia? Gdzie miałaby pójść? Nie chciałem by spotkało ją to co mnie. Mimo iż zostałem adoptowany, potem stoczyłem się znowu na dno. Chciałem usłyszeć jak najwięcej o tym co robiła, jakie przygody przeżyła i ku mojemu zadowoleniu miałem okazję usłyszeć więcej, gdyż nigdzie się nie ruszałem. Teraz byliśmy wolnymi ludźmi. Mogliśmy nawet rozmawiać całą noc. Nie jak kiedyś w domu dziecka. Cisza nocna o 22 itd.. Teraz byliśmy dorośli.
    -Jasne, że mam czas. A nawet gdybym nie miał i tak nie mógłbym tak teraz odejść po prostu.- uśmiechnąłem się szerzej po czym dodałem- Możemy iść na lody i przejść się.
    Zaproponowałem, po czym wziąłem ją za rękę i skierowaliśmy się wzdłuż plaży. To nie było dla nas dziwne ( a przynajmniej da mnie) chodzenie za rękę. Zawsze tak chodziliśmy po mieście, czy chociażby po terenie placówki. Chyba dzięki temu odczuwaliśmy wzajemne wsparcie obu stron. Nie było w tym bowiem żadnego podtekstu.
    -Więc, jakie ciekawe miejsca odwiedziłaś? Poznałaś kogoś ciekawego?- spytałem zaciekawiony. Jej życie bowiem wydawało się być ciekawsze od mojego. To drugie zdanie powiedziałem specjalnie, uśmiechając się do tego jednoznacznie. Gdy byliśmy razem w domu dziecka zawsze naśmiewałem się z niej, gdy zakochiwała się w jakichś chłopakach. To dziecinne zachowanie pozostało nam chyba do dzisiaj,
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  45. [Dziękuję :) Na wątek jestem zawsze chętna, co powiesz na spotkanie na plaży? Może Camilla była padnięta, jak to z małym dzieckiem bywa, i na chwilę zamknęła oczy, a chwila zamieniła się w drzemkę. W tym czasie Quinn zaczęła się coraz bardziej zbliżać do morza, a Loca zauważywszy ją już w wodzie (na szczęście płytko jeszcze) wyciągnęła ją i postanowiła poszukać tych nieodpowiedzialnych rodziców, którzy zostawiają dzieci same. No i Mila by się obudziła, dziecka nie ma, panika, biega, szuka, po jakimś czasie patrzy a tam obca baba trzyma jej maleństwo. Zacznie na nią wrzeszczeć, wzywać policję (co z tego, że języka nie zna). W sumie ciekawie może wyjść :D]

    Camilla

    OdpowiedzUsuń
  46. Spojrzałem na nią z podziwem i niejaką fascynacją. Loca tyle już zwiedziła i zobaczyła. Poszczęściło je się. Musiałem to przyznać. Cieszyłem się z tego niezmiernie. Co jednak nieco zmartwiło mnie, była samotna. Szczerze chciałem by spotkała kogoś dobrego, kto by o nią zadbał. Teraz jednak o to już się tak nie martwiłem, gdyż miała na powrót mnie. Nie miałem zamiaru znowu jej opuszczać. Na słowa, że jest samotna objąłem ją ramieniem krótko lecz silnie by ją wesprzeć, po czym sam odpowiedziałem:
    -Ja też, sam. Nie jestem chyba dobrą partią na chłopaka. Trochę brakuje do metra dziewięćdziesięciu a i trzeba by było kupić niebieskie szkła kontaktowe. Z drugiej strony jestem blondynem, a to jakiś plus, nie?- zazartowałem, bioriąc ją z powrotem za rękę. Na pytanie o rodzinę, zamilkłem na moment, by zebrać myśli. Co właściwie mogłem powiedzieć. Nie chciałem jednak nic zatajać.- Cóż, mama była wspaniała. Pokochałem ją właściwie od pierwszego momentu. On jednak zawsze traktował mnie jak obcego. Nigdy mnie nie zaakceptował. Nie przejmowałem się tym, gdyż miałem mamę. Niestety...gdy skończyłem osiemnaście lat zmarła. Na raka.- dokończyłem szybko. Nie lubiłem o tym mówić. Nadal chyba jeszcze nie pogodziłem się z tym, mimo pięciu lat.
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  47. [Hahaha, no witam Cię ciociu. XD No to jak.. skusisz się na wątek?
    Może masz jakiś fajny pomysł na powiązanie i chociażby jako takie rozpoczęcie wątku? :D]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  48. Jako, że poprzedniego dnia oprowadzał jakąś wycieczkę z Anglii, liczącą pięćdziesiąt osób, wieczorem był ledwo żywy i nie miał nawet czasu aby porozwieszać plakaty oznajmujące, że w księgarni pojawi się jakiś znany autor książek kryminalnych. Normalnie to by powiedział, że zapomniał.. ale skoro siostrzyczka go o to poprosiła, no to musiał wypełnić jej plecenie. Uggh, czego nie robi się dla siostry? Aby porozwieszać te plakaty dziś wstał o siódmej. Cudem, naprawdę cudem wyniósł rower na uliczkę i pojechał do centrum miasteczka.
    Zaraz po skończonej "robocie" postanowił pojechać na plażę, aby się trochę ochłodzić w morzu, ponieważ poranne słońce coraz bardziej dawało się we znaki. A woda o tej porze nie powinna być jeszcze zbyt ciepła.
    Miał nadzieję, że akurat ta plaża, w kierunku której zmierza będzie pusta. Mylił się. No oczywiście, to było do przewidzenia. Nagle skręcił i pojechał w stronę klifu, oczywiście nie zauważył dziewczyny, która zmierzała w tym samym kierunku. Potrącił ją i sam robiąc najpierw fikołka razem z rowerem przeturlał się po plaży. Podniósł się po chwili, dosyć wściekły, bo nie był pewien, czy jego rower przeżył ten upadek. Gdy upewnił się, że jednak wszystko jest w porządku, zostawił rower i powolnym krokiem podszedł do dziewczyny.



    Chris

    OdpowiedzUsuń
  49. [Nie wiem, rzucisz jakimś pomysłem? Bo jakoś mi się odechciało myślec, ale jak ty coś dasz to zacznę c:
    I nie, ona nie jest anorektyczką ;_; Mam koleżankę co jest kilka cm wyższa niż Ana i zaledwie 1kg więcej waży, a jest po prostu szczupła]

    Anastasia

    OdpowiedzUsuń
  50. [A coś bardziej kreatywnego może?]

    Ana

    OdpowiedzUsuń
  51. [Ona jest wszędzie, dosłownie. Jak nie jest w pracy to jej się nudzi, a wtedy łazi po całej wyspie w poszukiwaniu jakiejś rozrywki. Często siedzi na plaży i próbuje się opalić, ale słońce jej nie łapie, co strasznie ją irytuje bo bez solarium nie będzie miała ładnej opalenizny, a solarium nienawidzi. Nie pojawia się w księgarniach i bibliotekach, bo nie czyta zbyt często. Coś ci to pomogło?]

    OdpowiedzUsuń
  52. Wywrócił oczami i otrzepując spodnie pełne piasku staną z dziewczyną twarzą w twarz.
    - Oj no czemu się denerwujesz? Przecież nic poważnego się nie stało. - To nie Ty zrobiłaś fikołka razem z rowerem. No już bez przesady. Dodał w myślach, wolał już nie mówić tego na głos, aby przypadkiem nie dolać oliwy do ognia. Mógłby zabrać rower i po prostu, bez żadnych przeprosin wrócić sobie spacerkiem do domu. Ale nie, no oczywiście, że nie, mamusia musiała go wychować tak, że dziewczyny szanował, nie tak jak większość innych chłopaków w jego wieku, więc...
    - No dobra, przepraszam. Nie zauważyłem Cię, ale Ty też powinnaś trochę uważać. Dobrze, że jechałem rowerem, a nie np. skuterem, wtedy skończyłoby się o wiele gorzej. - Powiedział i dopiero wtedy dostrzegł krew na kolanie dziewczyny. No nie, nie mógł jej tak zostawić, ponieważ jeżeli w nawet najmniejszą ranę wda się zakażenie.. bla, bla, bla. Doskonale pamiętał ten wykład na zajęciach z medycyny. Jak się chciało zostać lekarzem, to się chodziło na dodatkową medycynę.
    - Nie możesz tak wrócić do domu. - Powiedział po chwili milczenia, zanim zdążył ugryźć się w język. - Mam pewną propozycję. Jeżeli pójdziemy skrótem, za jakieś dziesięć minut dotrzemy do kawiarni mojej matki, tam sobie obmyjesz tę ranę i dam Ci jakiś plaster. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
  53. [Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć! :) Kristian jest na wyspie dopiero od paru dni, więc ciężko o jakieś konkretne powiązanie. Ale obydwoje gotują, obydwoje palą, więc może coś związanego z tym?;)]

    Kristian Heyerdal

    OdpowiedzUsuń
  54. [ Ja tutaj wpadłam z Ethanem, żeby obyło się bez opieprzu, he!
    Tak myślę( jakże oryginalnie), że Ethan może kojarzyć Loce, bo naprawiała jego brykę, a może też kobieta, której pielęgnuje ogród będzie sąsiadką Ethana i wiele razy widział ją w tym jej słomianym kapeluszu i jakoś w końcu wywiązała się rozmowa.]

    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  55. [Misiu, a wiesz, że "loca" to po jakiemuś tam oznacza napalona? D: No nic, my cudowne musimy mieć jakiś cudowniutki wąteczek i może nawet jeszcze cudowniejsze powiązanie. :D]

    OdpowiedzUsuń
  56. [Chciałam się ładnie przywitać xd Może Loca będzie pielęgnować ogródek sąsiadki rodzeństwa? I tak pozna się z Mattem, z którym zacznie rozmawiać, gdy tam przebywa. Mogliby się polubić, zaś Katherine nie będzie miała do niej zaufania i nie będzie zbyt miła, bo to takie niedostępne i chłodne jest :) Jak nie pasuje, to mów. Wymyślę coś innego.]
    Blake

    OdpowiedzUsuń
  57. [Na Vivie kiedyś było, że napalona. XDDDDDD No mniejsza. Bardzo ładny pomysł, aczkolwiek nie przyjaciółką, a co najwyżej dobrą koleżanką, bo moja Wrong nie uznaje przyjaźni, taka bestiaaaa. Mam zacząć, nie? :D]

    OdpowiedzUsuń
  58. [Po przeczytaniu tego nie powinnaś być jakoś strasznie... zniesmaczona, nie wiem, ale przed chwilą jadłam obiadek i niesmacznie mi się zrobiło...co ja piszę, wtf XD]

    Taki dziwny wieczór, trochę głupawy, a że Wrong poprzedniej nocy dostała miesiączki to i szczęśliwa była. Tak, może i trochę niecodzienne, aczkolwiek za każdym razem, gdy Audrey miesiączkuje to jakoś tak promienieje, co niektórym się podoba, bo na jakiś czas w końcu przestaje się o byle co obrażać. Pomijając tę mało istotną informację, a wracając do podróży młodej tkaczki, która tkaczką wcale nie była. W każdym razie ciemnowłosa wybrała się na przechadzkę w wieczornym godzinach na plażę, a żeby sobie pochodzić i poczuć się jak Jezus, kiedy piasek nie włamie się do jej cudownych glanów. Tak, uwielbiała to uczucie. Jakież to zdziwienie pojawiło się na jej twarzy, kiedy w trakcie zwiedzania jej oczy spostrzegły dawną znajomą, którą ostatni raz widziała jakiś czas temu. Stała tak w miejscu i się na nią patrzyła jak jakiś ksiądz pedofil, nie wiedząc czy ma podejść i się przywitać, czy może coś innego byłoby na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  59. [ Więc ja ze spóźnionym zapłonem, co do tego wątku ;D
    Oboje malują i fotografują.
    + Nie wiem dlaczego, ale czytając kartę do głowy wpadł mi taki pomysł, że poznaliby się na jakiejś imprezie, na której Loca ostro przegięłaby z alkoholem i Daniel superbohater nie mogąc wydobyć od niej adresu, zabrałby ją do siebie :D Chyba, że to nie w stylu pani Tethry, to pomyślimy dalej :) ]

    D.Morrow

    OdpowiedzUsuń
  60. [Nie wiem xD Ale wątek mi pasuje ]

    OdpowiedzUsuń
  61. [Uwielbiam kobiety-mechaników ;)]

    Trochę miała pamięć do twarzy. Ale ciężko było wszystkich zapamiętać, szczególnie kiedy od dwóch lat na swojej drodze spotykało się tysiące osób, różnych narodowości, wyznań, światopoglądów. Śmieszne były spotkania z ludźmi, z którymi już wcześniej się przyuważyło. Na początku niepewnie, "bo przecież tak naprawdę wszyscy są do siebie podobni, czy to na pewno ON?". Ale wystarczyło przełamać lody i po jakimś czasie miało się już kolejnego znajomego. Do kolekcji, jak bardzo materialistycznie to nie brzmi. Ale tak było, znajomości przydają się w podróżach jak nic innego.
    I tak spacerowała po plaży, teraz jedynie z małym plecaczkiem z najpotrzebniejszymi rzeczami. Resztę zostawiła w jakimś małym obdrapanym hoteliku z błękitnymi okiennicami i drzwiami, prowadzonym przez babcię i wnuczkę. Były miłe. Pewnego wieczoru usiadły w trójkę i długo rozmawiały; babcia polubiła ją i zapewniła, że nie musi jej za nic płacić. A na dodatek codziennie rano przynosiła jej do pokoju świeże owoce. W sumie India miała wrażenie, że traktowała ją jak drugą wnuczkę. Pasowało jej to, przestała już czuć się skrępowana uprzejmością.
    Patrzyła na kolejnych ludzi, którzy mijali ją, na rozluźnione ciała i nieskupione na niczym twarze. Wyciągnęła podręczny aparat (wielka lustrzanka byłaby nieznośna w takiej podróży, idioci z tych Japończyków) i zrobiła kilka zdjęć. Po chwili usiadła na piasku i zaczęła przeglądać poprzednie ujęcia.
    Jest potwierdzone doświadczalnie, że jeśli dwie osoby siedzą w bardzo podobnej pozycji w niewielkiej odległości, to w ciągu trzech minut nastąpi kontakt wzrokowy. India obejrzała się w prawo i dostrzegła ciemnowłosą dziewczynę. Podciągnięte kolana i stopy zakopane w piasku, tak samo jak ona. Uśmiechnęła się do niej, gdy ta też spojrzała w jej stronę.

    OdpowiedzUsuń
  62. [Jestem jak najbardziej za :) Tym bardziej, że Krisian to kucharz-amator i ogórek mógłby być mu niezbędny do jakieś potrawy, więc będzie o niego walczył jak lew ^^ Mam tylko jedną prośbę. Mogłabyś zacząć...? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  63. Mimo że Kristian przybył na wyspę zaledwie parę dni temu, prawdopodobieństwo, że się zgubi, było na prawdę bardzo niewielkie. Miał bardzo dobrze rozwiniętą orientację w terenie i wystarczyło, by raz gdzieś go zaprowadzić, a on już zapamiętywał trasę i nie potrzebował dalszej pomocy. Stąd przez te parę dni poznawał coraz więcej zakamarków wyspy i tworzył w głowie jej swoista mapkę, dzięki które mógł wyruszać na spacery, podczas gdy Iris siedziała w pracy lub zajmowała się swoimi sprawami.
    Na głowie mężczyzny widniała niebieska czapka, oczy zaś chroniły okulary przeciwsłoneczne. Powiedzmy sobie szczerze, dla osobnika, który nie opalał się od niepamiętnych czasów, tutejsze słońce i skwar były zabójcze. Skóra z nosa już mu schodziła i Norweg wolał uniknąć poparzeń, gdyż nie miał ochoty później leżeć bez ruchu i smarować się kefirem. Mimo to chętnie wychodził na słońce i grzał się w jego promieniach, oczywiście zachowując przy tym zdrowy rozsądek. Miał nadzieję, że jego blada cera nabierze nieco koloru.
    Tak uzbrojony, w czapkę, okulary, przewiewną koszulę i krótkie spodenki oraz sandały, przemierzał bazar w poszukiwaniu co ciekawszych produktów. Często wybierał te, do których w Norwegii na co dzień nie miał dostępu, tutaj zaś były one czymś powszechnym. I mimo że ogórków mieli w Norwegii pod dostatkiem, Kristian sięgnął po ostatniego, jakiego udało mu się wypatrzyć. Był mu niezbędny do dzisiejszej kolacji, dlatego kiedy spostrzegł, że polowała na niego także młoda kobieta, uśmiechnął się triumfalnie.
    - Pierwszy! - rzucił niczym mały chłopiec, przygarniając ogórka do siebie. O nie! Może i tak powinien postąpić prawdziwy dżentelmen, jednak Kristian na prawdę potrzebował tego ogórka i nie zamierzał go oddawać, nawet jeśli miał za rywala kobietę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Kristian Moja skleroza w podpisywaniu się mnie przeraża...:D]

      Usuń
  64. Ciemnoskóry, młody mężczyzna w sumie też miał się wybrać na tą imprezę, ognisko bądź co bądź. Ktoś mu tam powiedział "Weź przyjdź fajnie będzie, mało u nas gwiazd." Zaśmiał się w duchu idąc spokojnie brukowanym chodnikiem w miejsce gdzie było słychać śmiech i rozmowy. Ubrany był w białe spodnie typu chinos, czarną koszulkę ze złotym odwróconym krzyżem i z napisem z tyłu "FUCK SWAG". Na głowie miał snapbacka Brooklynu,a na stopach air force 180 białe. Szedł nonszalancko sobie z rękoma w kieszeniach. Chwilę później był już na miejscu rozejrzał się po ludziach, ale nie znał tu nikogo praktycznie więc nie ma się z kim witać. No trudno, będzie czekał na rozwinięcie sytuacji. Oparł się o kawałek murku, pozostałość po fundamencie, pewnie stał tu kiedyś dom, albo coś w tym stylu, niestety woda zabiera wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  65. [ Szczerze naprawdę nie mam pomysłu jak ich połączyć tylko to co ostatnio zostawiłam czyli:
    Tak myślę( jakże oryginalnie), że Ethan może kojarzyć Loce, bo naprawiała jego brykę, a może też kobieta, której pielęgnuje ogród będzie sąsiadką Ethana i wiele razy widział ją w tym jej słomianym kapeluszu i jakoś w końcu wywiązała się rozmowa]

    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  66. [On sam jeszcze dobrze nie wie czego szuka, a co może znaleźć. ;P A powiązanie bardzo chętnie. Może mogliby wcześniej spotkać się gdzieś w Paryżu, Londynie albo Berlinie, ewentualnie jakieś pomniejsze miasto, bo w tym momencie to oryginalnością nie grzeszę. Chociaż skoro Loca jest mechanikiem i coś tam zna się na samochodach, to Ryan mógłby ja kiedyś powiedzieć gdy łapała stopa, w między czasie mógłby zepsuć się samochód, ale że była to drobna usterka, to dziewczyna pomogła mu ja naprawić. Miałam jeszcze jeden pomysł na to jak mogliby się poznać ale wyleciało mi z głowy.. o.O A już wiem! ;D Mogliby poznać się w kasynie skoro Loca lubi grać w karty i przy tym dobrze kantować. Załóżmy, że w czasie wspólnej gry zorientowałby się, że ogrywa ona innych graczy w sposób nieczysty, ale zarzuciłby jej to dopiero po skończonej partii, nie chcąc robić zamieszania. W zamian mogłaby go zaprosić na drinka, albo on ją to już jak wolisz, a przy tej okazji mogliby sobie trochę porozmawiać czy poflirtować. ;P Wybierz, który pomysł na powiązanie Ci się bardziej podoba. I czy masz może pomysł na jakiś teraźniejszy watek? W jakich okolicznościach mogliby się teraz spotkać?

    OdpowiedzUsuń
  67. [. Hej ;) Masz może ochotę na wątek/powiązanie stara współlokatorko ? ;) .]
    Max Manson

    OdpowiedzUsuń
  68. [Hej:) A więc mam takie dwa pomysły:)
    1. Jack czasami (a raczej dosyć często) kradnie, więc może wykorzysta tłok na ulicy i ukradnie jej portfel czy zegarek a ona sie później kapnie czy coś i go skojarzy z tym
    2. Będzie oglądać jego pokaz i może będzie chciała go zdemaskować, no wiesz, że będzie wiedziała jak on to zrobił i mu wstyd zrobi przed publicznością czy coś :P
    Może być?:)]

    OdpowiedzUsuń