Flickr Images

Chyba znacie tę historię. Grupa kilku osób  chce tworzyć muzykę.  Kupują tandetne instrumenty, spotykają się w wygłuszonym opakowaniami po jajkach garażu. Świetnie się bawią pijąc, paląc papierosy, czują się jak prawdziwi muzycy w tym swoim małym światku!
Aaron jest właśnie... Kimś takim. Gitarzysta  w garażowym zespole, który ze wszystkich sił próbuje wydostać się spomiędzy czterech ścian, by zasmakować życia na wielkiej scenie.


Aaron Betras

21 letni, miejscowy gitarzysta. Student zaoczny na kierunku Automatyka i Robotyka - prócz pasji czas znajduje i na pracę – pracuje jako barman w jednym z rockowych, okrytych niezbyt przyjazną sławą barów.

Pełen życia i energii. Naprawdę miły, z dużym poczuciem humoru.  Ciężko go urazić czymkolwiek. Tylko… Lepiej go nie denerwować. W takich wypadkach, gdy już uda się wyprowadzić go z równowagi… Bez kija nie podchodź! Robi się agresywny, z pewnością traci wszelkie swoje zalety, a na wierzch wychodzą paskudne wady, które naprawdę trudno choćby próbować tolerować.  Oczywiście miewa gorsze dni, lepsze dni… Jak każdy człowiek. Jest pracowity, na pewno nie można go nazwać leniem.  Uczy się, gra, a przede wszystkim utrzymuje się. Ma niewielkie mieszkanie. Ciasne, ale własne. Tam jednak lepiej bez maski gazowej nie wchodzić. Do pedantów to on nie należy.

Jak przystało na Greka – skórę ma śniadą, włosy czarne jak smoła i oczy barwą przypominające węgielki.  Ubrany zwykle w ciemne kolory, choć w wyjątkowo ciepłe dni można zobaczyć go nawet i bez koszulki. Jak przystało na rockmana nie obce mu są dodatki typu bandany, czasem zdarza się założyć pieszczochę, czy zawiązać kilka rzemyków na nadgarstku.



Co do biografii zaś… Życie miał naprawdę spokojne, szczęśliwe.  Jako inteligentny nastolatek bez trudu dostał się do dobrej szkoły średniej. Z racji na niewielkie środki finansowe rodziców – postanowił pozostać na wyspie, by móc kształcić się w wybranym przez siebie zawodzie. Na co zresztą – sam zarabia. Żadnych tragedii, żadnych nieprzyjemnych zdarzeń w przeszłości. Nic co mogłoby przykuć uwagę, czy budzić współczucie. Miał dużo szczęścia. Jego rodzina nie była bogata, ale nigdy nie narzekali na brak  czegokolwiek. Wszyscy do tej pory darzą się uczuciem, a mężczyzna często odwiedza rodzinę, która mieszka ledwo godzinę drogi od miejsca, w którym on najmuje sobie pokój. Dlaczego tam nie został? Chciał ich odciążyć. Dlatego też zdecydował się na podjęcie pracy.

Ciekawostki?
- Uzależniony od fajek, bardzo często zobaczyć go można z papierosem pomiędzy wargami.
- Ma spory zmysł logistyczny – zawsze wie co należy zrobić w danej sytuacji.
- Dziwne, ale uwielbia koty -  uważa je za dużo inteligentniejsze od psów. Sam jednego posiada – Aresa. - Odpowiednie imię zważywszy na czarną maść ulubieńca.


Pomysłów na wątki mam dużo. No i… Serdecznie do takowych zapraszam. Niech cię nie zwiedzie krótka karta – potrafię się rozpisać. 

46 komentarzy:

  1. [ Możemy ich poznać! :D Przeczytałam ze masz dużo pomysłów, to dobrze, bo może coś niebanalnego wymyślimy razem? :D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Też jestem za ogniskiem, mogę liczyć na zaczęcie? Bede naprawdę wdzięczna!

    OdpowiedzUsuń
  3. [A więc znasz L'a :D. Dzięki :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. Można powiedzieć, że Loca zamieszkuję tą wyspę od pół roku. To nie jest wcale krótko. Czas biegnie szybko, to fakt - jednak zdążyła zawrzeć tu już jakieś znajomości, znaleźć "przyjaciół" to chyba jednak za duże słowo. Może lepiej będzie użyć "dobrzy znajomi" ? Chyba tak. Tak też dostała propozycję od znajomego, by iść z nim na imprezę. Wystarczyło słowo ognisko i dobra zabawa by się nie wahała. W sumie to okazja do zapoznania się z nowymi ludźmi. Tak więc o umówionej godzinie zjawiła się na wydzielonej części plaży. Ubrana w czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem i białą bokserkę z indiańskim nadrukiem, dość luźną można było zaobserwować kawałek czarnego stanika z srebrnymi ćwiekami - tak bokserka ta była pół transparentna. Na nogach zwykłe sandałki, bo nie miała ochoty co chwilkę wytrzepywać z trampków piasek. Jej chuderlawe nadgarstki zdobiły bransoletki, które podczas poruszenia dłonią grzechotały lub wydawały inne dźwięczne dźwięki. Oko dziś podkreśliła czarną kredką. Czekoladowe włosy powiewały na delikatnym wietrze, który jednak nie zmuszał do zakładania sweterka. Rozejrzała się uważnie. Super - znała tylko tego znajomego, który dość szybko zniknął w tym tłumie. Było tu dość ładnie i nic dziwnego, że od razu przysiadła się do ogniska. Miała nadzieję, że jej znajomy zaraz do niej podejdzie, zapozna ją z ludźmi ale go nie było widać. Rozejrzała się jeszcze raz i spojrzała na chłopaka, który też jak było widać rozglądał się szukając kogoś. Westchnęła cichutko i położyła się na piasku spoglądając w niebo.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Aha. Prowadzi audycję. Najczęściej nocne, ponieważ uważa to za takie wypełnienie czasu, a po drugie niestety cierpi na bezsenność :). I nic nie poradzę, że z niej taka osoba, która ceni sobie cisze i spokój oraz nigdy nie chodzi na zabawy. Wręcz omija je szerokim łukiem. Jednak - bij mi brawo! - mogę się spotkać wczesnym porankiem, kiedy to Iris będzie wracała z pracy do domu, zaś Aaron z zakrapianej imprezy. Co Ty na to? A może masz inny pomysł?]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  6. [Masz może jakiś pomysł na wątek albo powiązanie? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hmm siostrą powiadasz? ;> No nie wiem, ta siostrzana miłość, dokuczanie sobie i robienie na złość hmm... bajer pomysł! :D xD Hihi trzeba poszukać kogoś nad kim będę się znęcać ^^ No to powiązanie mamy, znają się z baru no i przez jej siostrę, której będzie dokuczać, ale oczywiście kochać xD i.. i teraz pomysł na wątek, masz coś żeby zacząć? :d ]

    OdpowiedzUsuń
  8. [No jasne :D Ale to ja mam zacząć czy ty? Bo tak to napisałam, że teraz nie jestem pewna do końca xD]

    OdpowiedzUsuń
  9. Lori jakoś nigdy nie była przekonana do samku swojej siostry. Kochała ją, uwielbiała i w ogóle ale znacznie częściej działa jej na nerwy. Ciągle jej marudziła nad uchem, że coś jest nie tak a jak nie to, to nawijała na okrągło o tym swoim zespole. No ok, cieszyła się, że miała coś czym mogła się zająć co lubiła ale przecież Lari to nie interesowało aż tak by musiała o tym słuchać dzień jak i noc.
    Na każdym koncercie, występie czy gdziekolwiek gdzie grała Sophie pojawiała się jej siostra. Co jak co ale obie okazywały sobie wparcie co było zaskakujące dla wielu po tym jak się dla siebie zachowują no ale cóż.
    Lari niedawno skończyła pracę właśnie dlatego nie mogła się z nimi spotkać wcześniej. Umówili się o godzinie ósmej wieczorek koło budki z watą cukrową. Znajdzie ich i przy okazji obeżre się swojej ulubionej słodkości do której po prostu miała słabość. Znaleźli się bez problemu a gdy Lari w końcu wyszła z kolejki ruszyli na poszukiwania Aarona co w sumie jej się nie wydało takie łatwe, ale oni twierdzili, że wiedzą gdzie jest. No i znaleźli go bez problemu. Chłopak stał jak zahipnotyzowany i patrzył się na scenę. Stwierdzili, że trzeba go obudzić więc Sophie podeszła do niego od tyłu i przestraszyła go. Większość miała ubaw jak chłopak się wystraszył. Musieli się już zbierać na scenę z której zeszła już poprzednia kapela.
    Lari ustała koło chłopaka, który dalej spoglądał w stronę sceny. Dziewczyna tak samo patrzyła się w tamtą stronę ale ona zajadała się watą cukrową
    -Zagadaj do niej - powiedziała i po chwili spojrzała na niego wpychając sobie do ust duży kawałek słodkości -Ręki ci nie odgryzie -uśmiechnęła się i ruszyli w stronę zaplecza skąd mięli się przygotować

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dobrze myślisz, pasuje mi. A mogę jeszcze wiedzieć, jakie Aaron miałby o niej zdanie, jeżeli mieliby z powodu pracy jakiś bliższy kontakt, mimo wszystko? :D]

    Catherine Collins

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyciągnęła dłonie na boki i musnęła opuszkami palców jeszcze ciepły piasek, który z całą pewnością się ochłodzi, za godzinę może dwie. Ale kto by się tym teraz przejmował? A co dopiero później, kiedy to już procenty będą krążyć w żyłach zebranych osób. Tak już było na każdej z takich imprez. Dopiero teraz pomyślała o tym, że zrobiła głupotę nie zabierając ze sobą czegoś cieplejszego, nie wiedziała o której będzie wracać no, a noce nie są aż takie ciepłe. Da sobie rade. Może jednak wyjdzie tak, że będzie tu nocować? Ponoć była taka możliwość, ale wszystko zależało od tego czy się z kimś zapozna i czy będzie się bawić dobrze. Bo po co siedzieć i się nudzić? Słyszała muzykę płynącą z radia i głośny szmer rozmów ludzi i ich śmiechy. Nie przeszkadzało jej to ani trochę. Była tu już pół roku i okropnie jej się tu podobało. Nie tylko uroczy kolorowy pejzaż. Ta wyspa naprawdę miała swój urok, coś co przyciągało. Ludzie też byli mili, pomocni i gościnni. Szybko się tu zadomowiła i jakoś nie miała ochoty wyjeżdżać co było też dość dzwniwne, bo przez ostatnie kilka lat przenosiła się z miejsca na miejsce, po dwa trzy miesiące i wyruszała dalej. Jakoś nie potrafiła sobie znaleźć. Swojego domu.... a raczej miejsca które mogła by tak nazwać. A powiem Ci szczerze, że właśnie takiego miejsca szukała - może właśnie znalazła?
    Usłyszała czyjś głos i otworzyła oczy by spojrzeć na osobe, która postanowiła do niej zagadać. Uśmiechnęła się kącikiem ust i podniosła do pozycji siedzącej. Miło.
    -Hej- odpowiedziała zaraz i uśmiechnęła się na widok jego szerszego uśmiechu.O zgrozo ona się uśmiecha do nieznajomego faceta. No cóż, ta noc może być jednak dziwna. Przeczesała palczami włosy lekko burząc ich ład. Przyglądała się mu uważnie, obserwowała go błękitnym spojrzeniem, jakby już zaraz chciałą go poznać, od razu.Choć to przecież niemożliwe!
    -Loca- również przedstawiła się i rozejrzała szukając swojego znajomego.- Kumpel mnie zaprosił i tak jakby znikł, chyba o mnie zapomniał- wzruszyła delikatnie swoimi nagimi ramionkami.- Trudno, siadaj...a ty? Sam czy z kimś?

    OdpowiedzUsuń
  12. [W takim razie zaczynam i mam nadzieję, że mnie nie zabijesz za to, co napiszę :)]

    Nienaturalne. Chore. Popieprzone. Właśnie takie było życie Iris (przynajmniej we własnej, skromnej opinii), która chwiejnym krokiem maszerowała opustoszałymi, bocznymi uliczkami miasteczka. Czasami mijając jakieś wrzeszczące grupki nastolatków, którzy wracali z nocnych imprez i wpatrując się z uwagą w błękitne niebo, jakby w oczekiwaniu na pierwsze promienie słońca. Cóż, nie ma to jak słoneczny poranek, podczas którego wracasz z nocnej audycji, wyglądając niczym wrak człowieka i trochę bardziej niż zwykle powłócząc lewą nogą.
    A żwir chrzęścił pod podeszwami jej miętowych, lekko znoszonych trampek. Zaś gdzieś w oddali cykały świerszcze, wesoło pluskała woda i szumiały zmutowane paprotki (tym mianem Iris ochrzciła wszechobecne palmy).
    Zimno! Z pewnością większość osób nie zgodziłoby się z naszą biedną kobieciną, która mocniej wtuliła głowę w ramiona i krótką, skórzaną kurtkę; poprawiając widniejące na nosie czarne lenonki. Tak, dzień zapowiadał się na prawdę pięknie...
    Aż wreszcie zboczyła z ulic i uliczek, wchodząc na plażę, aby ominąć jakiejkolwiek konfrontacji z pijanymi imprezowiczami, którzy wielokrotnie wyśpiewywali o porankach swoje pijackie melodie. W tych chwilach Oz była w stanie uwierzyć, iż posiada głos profesjonalnego piosenkarza. O tak!
    - Niech to szlak... - jednak powróćmy do naszej kobieciny, która niespodziewanie się zatrzymała, utkwiwszy wzrok w czymś, co wyglądało jak najprawdziwszy TRUP. Jednak wystarczyło kilka sekund obserwacji, aby Iris ujrzał w ten półnagiej kupce nieszczęścia nieznajomego, ewidentnie męczonego przez kaca-morderce imprezowicza. I nie wiadomo czemu odezwały się w niej ludzkie uczucia tj. współczucie, litość oraz naturalna chęć pomocy. Co za głupota! A obracając w dłoniach jakiś kijek, kucnęła i dźgnęła nim kilkukrotnie bok nieznajomego, modląc się w uchu, aby nie okazał się jakiś psychopatą czy mordercą.
    - Halo? Żyje Pan?!

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  13. O cholera!
    Zatkało ją. Czegoś takiego po prostu się nie spodziewała. Miała ochotę walić głową w najbliższą parasolkę, aby pozbyć się dziwnego wrażenia, że znajduje się w jakiejś ukrytej kamerze. Jednocześnie - o zgrozo - kąciki jej ust niebezpiecznie drgnęły, a ona sama powolnym ruchem (oczywiście uprzednio odkładając nieopodal kijek. o tak! dla bezpieczeństwa, gdyby musiała się bronić) zsunęła powoli okulary na czubek nosa, aby spojrzeć na nieznajomego. Przekrzywiając głowę i cmokając z dezaprobatą.
    A cóż to był za widok! Oho! Zakrwawione, mętne oczy, ziarenka piasku w skołtunionych włosach; spierzchnięte wargi i (tutaj Iris cicho prychnęła) kolorowe kąpielówki, które broniły ostatek godności pijaczyny.
    - Niestety nie. - odparła, wstając i otrzepując luźne, ciemne spodnie oraz czując w nodze nieprzyjemny ból. Fantastycznie! Jeszcze tego jej brakowało. - I muszę Cię zmartwić... - tutaj zawiesiła swój zachrypnięty głos, przełamując obrzydzenie i pochylając się nad niezbyt przyjemnie pachnącym mężczyzną. - ...nadal żyjesz. Chociaż jestem przekonana, że Twoja głowa mówi coś innego. - dokończyła, mrugając i ponownie nasuwając na nos przeciwsłoneczne okulary. Jednocześnie zauważyła, że razem z nieznajomym imprezowiczem jest świadkiem kolejnego wschodu słońca. Cóż za paradoks i kpina ze strony losu! Jak gdyby potrzebowała cholernego nastroju wprost z romantycznej telenoweli.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  14. Rodzice chcieli być oryginalni - po co? Kto ich tam wie. Jak powszechnie wiadomo, taka zabaw w oryginalne imiona może się źle skończyć dla właściciela owego czegoś. I to wcale nie jest fajne, kiedy rodzic chce ochrzcić dzieciątko ładniutkim imionkiem, by było fajne, a później jest wyzywane właśnie za odmienność, o ironio! Ale Loce bardzo się podobało jej imię, nie miała z nim żadnych problemów i naprawdę je lubiła. Wreszcie jakieś towarzystwo, w duchu się uśmiechnęła i złożyła nogi w siadzie "po turecku"Przesypywała piasek z dłoni do dłoni, a później zaczęła robić kupki. Ciepło ogniska odcierało do niej i tak przyjemnie grzało w tą twarzyczkę.
    Skinęła głową - Kto wie, może jeszcze przyjdą, jeszcze wczesna godzina- przytaknęła głową. Dopiero co się ściemniało, choć niektórzy już nieźle zabalowali, spojrzała na dom który wskazał i zastanowiła się co musiało się tam teraz dziać.
    -Przyjechałam tu pół roku temu, nie mam tu zbyt wielu znajomych, z Tomem poznałąm się w warsztacie samochodowym i jakoś tak wyszło, że sie kumplujemy... no i postanowił mnie zapoznać z ludźmi i zniknął.- No popatrzcie ile potrafi słów naraz wypowiedzieć, to aż dziwne dla niej, ale skąd on to mógł wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy musiała byś tak cholernie moralna? Do diabła! Gdyby tylko potrafiła zignorować irytujący głosik sumienia z pewnością odwróciłaby się na pięcie i czym prędzej porzuciła swojego żałosnego towarzysza. Zamiast tego z chorą satysfakcją i brakiem jakiegokolwiek zawstydzenia wpatrywała się w opalone, wychudzone i wyraźnie przemarznięte ciało mężczyzny. A to cmokając z dezaprobatą lub kołysząc się na piętach, które zanurzała w nagrzanym piasku. Aż wreszcie głośno westchnęła i przeklinając w myślach własną naiwność zsunęła z ramion dość obszerny sweter i narzuciła go na ramiona pijusa. Jednocześnie wyjęła mu z ciemnej czupryny jakiś zagubiony papierek i kilka źdźbeł trawy. O tak! Impreza musiała być REWELACYJNA!
    - Na plaży, bystrzaku. Na plaży. - wymamrotała, ściszając głos do półszeptu chociaż miała ochotę wrzeszczeć i rwać włosy z głowy. Głupia, głupia, głupia! I po raz kolejny wykazując się rzadko spotykaną rycerskością wyciągnęła ku nieznajomemu dość drobną dłoń o krótkich, czerwonych paznokciach. - Wstawaj. Dalej! No już! Podnoś swoje dupsko. - bąknęła z narastającym zniecierpliwieniem. A jej zdenerwowanie wskazywało na to, że wyraźnie nie przemyślała swoich poczynań.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Jaki przyjemny :P To może Cecilia, która jeszcze nie wie, gdzie powinna chodzić sama, a gdzie nie przyjdzie do tego baru, w którym pracuje Aaron? I chcąc nie chcąc - blondynka i Amerykanka w jednym będzie się rzucać w oczy. Co Ty na to?]

    Cecilia L.

    OdpowiedzUsuń
  17. [A mogę liczyć na zaczęcie z Twojej strony? ;>]

    Cecilia L.

    OdpowiedzUsuń
  18. Uh! Głośne sapnięcie wyrwało się z ust Iris, kiedy ta straciwszy równowagę - o zgrozo! - wpadła wprost w ramiona mężczyzny; zaś okulary osunęła jej się z nosa i spadły gdzieś w złocisty piach. Jednocześnie jej pierś wypełniła się krzykiem, którego nie potrafiła z siebie wydobyć, gdy lewą nogą przeszył niespodziewany, promieniujący ból. Jedynie w jej umyśle wybuchła niekończąca się wiązanka przekleństw, a ona sama zamarła, wpatrując się we własne dłonie, tkwiące na klatce piersiowej nieznajomego. W krótko obcięte, pomalowane na czerwono paznokcie, które przypominały lśniący pancerzyk biedronek. I musiała oprzeć się silnej pokusie, aby nie zgiąć palców i wbić paznokcie w opaloną skórę, pozostawiając na niej nieprzyjemne, czerwone ślady.
    - To było... - przerwała, oblizując spierzchnięte wargi i powoli zsuwając się na piasek tuż obok ramienia pijusa. Z zaciśniętymi powiekami oraz jasnymi włosami, które zasłoniły twarz, na której pojawiły się bladoróżowe plamki. - ...nierozsądne. - dokończyła niemrawo cichym półszeptem, czując między zębami ziarenka piasku. Cholerne paskudztwo! Gdyby tylko mogła cofnąć czas z pewnością minęłaby owa kupę nieszczęścia, pędząc w kierunku domu. Jak najdalej z tond!
    - Dobra. - wymamrotała, biorąc się w garść i ostrożnie siadając. Bolało! A z jej ust wydobył się stłumione jęknięcie, gdyż kobieta zagryzła mocno wargi.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  19. Spojrzała na niego trochę zaskoczona, jakby nie było nie spodziewała się od niego takiej reakcji, jakby go o morderstwo oskarżyła. Uśmiechnęła się pod nosem na jego wyjaśnienie. n znów to swoje, nie wiedziała ile jeszcze razy będą zaprzeczać na te słowa
    -Dobrze wiesz, że jesteś tak samo dobry jak ona. Tylko nie wierzysz w to, a cały czas przecież ci to mówimy no -wywróciła oczami po czym idąc koło niego dalej zajadała się swoją watą cukrową.
    - No ale w takim razie jak ci się podoba, podoba ci się jak gra i ogóle wydajesz się jakbyś chciał z nią pogadać -spojrzała na niego z cwanym uśmiechem i uniosła lekko jedną brew -No to co ci szkodzi, żebyś pogadał z nią? -oczywiście nie zamierzała odpuścić a w swojej małej główce miała już mały planik, który chciała wykonać jak będą na scenie.
    Spojrzała na niego nieco zaskoczona, uniosła jedną brew patrząc się na niego jak wziął gitarę i ruszył za wszystkimi
    -Ale jak?! -zapytała się go bo nie miała zielonego pojęcia o co mu chodziło i niby jak by miała sama rozkręcić cały festiwal? Hmm w sumie Lari zawsze coś wymyśli to i może tym razem da sobie radę.
    Ludzie nie byli porwani ich muzyką ale też nie byli znudzeni. Dostała zadanie to musiała je przecież wykonać! Wkradła się do kabiny gdzie prowadzili wszystko i ustawiali wszystkie efekty. Na chwilę wyłączyła wszystkie światła i całe zasilanie, cały festyn przynajmniej koło sceny zamarł w ciemności. Gdy światła znów zapaliły się, dziewczyna i poprzedni zespół byli z nimi na scenie i zaczęli grać jedną z ich piosenek, potem dołączyła się reszta a Sophie zaczęła śpiewać. Dwa różne brzenia wyszły całkiem nieźle gdy się je zgrało, Lari oczywiście musiała też zadbać o wielki finał więc włączyła sztucznie ognie przed scena a gdy skończyli już grać światła przygasły i mieniły kolor na ciemno bordowe. Zanim ją złapali wymknęła się z tej budki i przeszła znów pod scenę tak jak gdyby to w ogóle nie była ona.

    OdpowiedzUsuń
  20. Siedziała na piasku i z lekko rozchylonymi ustami wpatrywała się w kolejnego mężczyznę. Natomiast jej prawe (zdrowe) kolano zaczęło nerwowo podrygiwać jak jakaś opętana wiertarka udarowa. Jeśli natychmiast nie weźmie się w garść to dostanie spazmów i wyjdzie na skończoną wariatkę.
    - Nic się nie stało. - odparła dość automatycznie, marząc tylko o jednym: aby owa rozmowa dobiegła już końca, a ona mogła po prostu odejść. Zamiast tego nadal tkwiła na piasku, czując jego ziarenka między zębami oraz odgarniając z twarzy jasne kosmyki. Musiała wyglądać, niczym czarownica z burzą skołtunionych, naelektryzowanych kudłów, które sterczały w każdym możliwym kierunku. I te cholerne bladoróżowe plamy, które zawsze pojawiały się w najmniej odpowiednim momencie. Choćby teraz, gdy otarły do niej ostatnie słowa pijaczyny. Dupek!
    - I to jeszcze jak. - wymamrotała, wstając niezbyt zgrabnie; strzepując brudny sweter, który zsunął się z ramion mężczyzny i ruszając powoli przed siebie. Bez jakiegokolwiek słowa pożegnania. Wściekła. Zażenowana. Kulejąca bardziej niż zwykle. Całkowicie zapominając o parze czarnych lenonek, które pozostawiła gdzieś w złocistym piasku, zbyt przejęta własnym nieszczęściem.
    Nie ma to jak udany poranek, prawda?

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  21. [Witam! Ostatnio jestem pozbawiona wszelkich pomysłów więc poproszę o pomoc, a w zamian mogę zacząć. To wychodzi mi znacznie lepiej w tym momencie :D]

    _Sophie

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Hej. Chciałabym wątek. Jeśli chcesz. Mogę zacząć. ]

    Jenny

    OdpowiedzUsuń
  23. Ludzie byli zadowoleni z ich koncertu z tego co widziała wykonawcy tak samo, no przecież o to w końcu chodziło! Lari była bardzo zadowolona ze swoich poczynań. Podskoczyła lekko gdy zobaczyła jak wszyscy zeszli z tymi płomykami w oczach. Zaśmiała się na słowa chłopaka a dłonie oparła o biodra i uniosła lekko brew
    -A może wątpiłeś we mnie? -zapytała z uśmiechem i też go objęła choć jęknęła cicho gdy ją ścisnął za mocno -Trzeba było spełnić zadanie, które dostałam -puściła mu oczko ze śmiechem. Gdy pogłaskał ją po włosach skrzywiła się ręce skrzyżowała na piersiach i pokręciła głową
    -Nie jestem mała -powiedziała z niby obrażeniem w jego stronę gdy ten ruszył w stronę sceny ponownie. Już zdążyła się nawet zgadać z siostrą gdzie pójdą i w ogóle. No bo co jak co ale trzeba było oblać taki występ i sukces za razem!
    Gdy chłopacy już się zwinęli ze sceny ze sprzętem w końcu mogli stamtąd iść. Lari oczywiście ich dogoniła bo ponownie gdzieś na chwilę zniknęła. Jak tylko była na tyle blisko wskoczyła na plecy Aaronowi i trzymała się jego szyi
    -Idziemy na imprezę! -powiedziała z entuzjazmem prawie krzycząc mu do ucha -I to idziemy do Lovley -dodała tak samo podekscytowana. Klub był niedawno wybudowany więc był bardzo popularny a do tego był całkowicie postawiony na plaży co było najlepszą jego zaletą.

    OdpowiedzUsuń
  24. [ Ok spoko. To może ona będzie sobie grała na ławce w parku i on ją usłyszy wtedy. ]

    Jak zawsze było ciepło. Kto normalny siedział w domu i się nudził? No chyba nikt. Bynajmniej na pewno nie Jenny. Złapała pokrowiec z gitarą i ,,wyruszyła'' w podróż. Jej celem był park. A dokładnie ławka w parku. Chciała pobrać. Nie po to by zarobić kasę czy coś podobnego. Chociaż jeśli już ktoś chciał coś rzucić to fajnie. Nie patrzy się darowanemu koniowi w zęby, jak to mawiała babcia Jen. Dziewczyna szła powolnym krokiem uśmiechając się prawie do każdego przechodnia. Miała dobry dzień, bez dwóch zdań. Większość dzieci znało Jenny i lubiło. Przypałętał się też Teddy, porzucony pies. Panienka Cetereli również z nim się przywitała. Po jakiś dziesięciu minutach doszła do parku. Usiadła na swojej ławce opierając się na chwilę. Chciała trochę odpocząć. Oswoić się z naturą, parzącym słońcem, odgłosem ludzi...Gdy już się do tego przyzwyczaiła wyciągnęła gitarę z pokrowca. Przez chwilę tylko brzdąkała. W końcu zaczęła grać. Często grała jedną melodię. Sama ją napisała. Teraz znowu ją grała. Lubiła ją. Sama nie wiedziała czemu. Przecież napisała ją jak została skrzywdzona przez NIEGO. Czemu więc lubiła tą piosenkę. Przecież przywoływała smutne wspomnienia. Jednak Jenny i tak ją grała. Na dodatek nie ze smutkiem, lecz z radością. To było dziwne.

    [ Trochę krótko. Jakoś się poprawię. ]
    Jenny

    OdpowiedzUsuń
  25. Zaśmiała się jak tylko złapał ją pod kolana i podrzucił, żeby mu nie spadła. Oczywiście dziewczyny zwinęły się, żeby nie musiały nic dźwigać. One szybko poradziły sobie ze zmianą stroju i jako pierwsze znalazły się w klubie. Z początku bawiły a raczej piły cały czas same, dopóki chłopacy do nich nie dołączyli.
    Lari z początku próbowała wybić taki głupi pomysł z głowy siostry by jeszcze lepiej się poznać z Robem, ale widocznie oboje wpadli na ten sam pomysł bleh.. no nic, nie miała zamiaru stać i oglądać co oni tam wyprawiali. Lari bawiła się w najlepsze, było tam dużo turystów ale jeszcze więcej mieszkańców więc było się z kim bawić. Tańczyła co chwilę z innym kolesiem no ale oczywiście w końcu przylepił się jakiś co mu młot spadł na głowę i zaczął się do niej lepić, a nie o to chodziło w dobrej zabawie. Szukała jakiegoś ratunku. Wiedziała, że siostra jest w swoim świecie razem z Robem a Stephan w ogóle zniknął chyba każdy się domyśla gdzie. W końcu na horyzoncie pokazał się jej Aaron. Bez zastanowienia od razu do niego podeszła i pociągnęła go za sobą na parkiet
    -Nie sprzeczaj się -powiedziała od razu i zaczęła się z nim bawić. Po pierwsze chłopak musiał się jakoś rozluźnić a po drugie może dzięki temu napastnik Lari w końcu się od niej odczepi. Widząc zaskoczoną minę chłopaka kiwnęła głową na faceta stojącego prawie za nimi z nadzieją, że zrozumie o co chodzi

    OdpowiedzUsuń
  26. Ona nawet nie wracala na ognisko nie widziala sensu, nikogo tam nie znala. W sumie mogla tam zostac posiedziec i zagadac do kogokolwiek, ale jakos nie miala ochoty. Towarzystwo juz pewnie wstawione, wariactwa odpalane na calego, a jej znajomy po prostu chory zostal u siebie. Wiec i ona wybrala swoj domek swoje lozeczko, tym bardziej ze trzeba wstac do pracy, tak nasz kochana loca wybrala sobie ranna zmiane. Tak tez spedzila poranny dzien, w warsztacie, duzo do roboty nie bylo wiec jej nawet taka sprawa pasowala. A popoludniu? No tak jak obiecala zjawila sie w umowionym miejscu, zakupila sobie porcje jej ulubionych pistacjowych lodow i usiadla na lawce bacznie go obserwojac. Dzis ubrana byla w zwiewna czarna sukienke, przewiazana czarnym skorzanym paskiem z cwiekami w tali. Na nogach znow widnialy czarne sandaly. No ladnie nie dosc ze gral to jeszcze spiewal i nawet mu to wychodzilo. No teraz ma co podziwiac. Kiedy uslyszala zapowiedz kolejnej piosenki usmiechnela sie pod nosem, lubila ja nawet bardzo i byla strasznie ciekawa jego wykonania. Byla tez ciekawa czy ja zauwazyl. ( przepraszam za bledy i jakosc - telefon) loca

    OdpowiedzUsuń
  27. Sama nie mogła w to uwierzyć! Aaron zaczął tańczyć na imprezie w klubie! Było to jednocześnie zaskakujące a biorąc por uwagę ilość alkoholu, którego wypila grupka od kiedy tu przyszli to naprawdę byli też zabawne.
    Na słowa chłopaka a raczej pytanie Lari tylko wywróciła lekko oczami i pokręciła głową
    -Nic, nie ważne -zmarszczyła lekko nosek i uśmiechnęła się. Nie była osobą, która sie skarżyła czy szukała swoich bohaterów. A problemy nie były dziś potrzebne mieli sie cieszyć i świętować ich sukces a nie skupiać sie na jakiś idiotach.
    Facet który jednak nadepnął na odcisk Lari nie spuszczał z nich wzroku, nie miał widoczne zamiaru tak łatwo sie poddać. Po skończonej piosence i tym jak Aaron się męczył postanowiła się nad nim zlitowac
    -Ok chodź biedaka, idziemy się lepiej napić to lepiej ci wychodzi -zaśmiała się pod nosem po czym ruszyli w stronę baru gdzie zamówili dwa shoty, które od razu wypili
    -Zawiodła się na tobie, miałeś do niej zagadac noo! -zaśmiała się choć i tak od początku wiedziała, że Aaron by i tak nie podszedł do tamtej dziewczyny z koncertu.
    Wydawało sie, że już miała spokój a dziwny facet odpuścił, ale on tylko nabierał nowe siły. Gdy siedzieli przy barze brunet podszedł do nich ani trochę nie zniechecony i pierwsze fo postawił Lari drinka a potem ustał za nią i zaczął sie do niej kleic. Jak ona tego nienawidziła!
    -Ok, starczy wiesz co znajdź sobie jakąś dziwke czy coś -mruknęła tylko do chłopaka próbując się go jakoś pozbyć. Nie znosiła nawalonych turystów .

    OdpowiedzUsuń
  28. [ Cześć, cześć! Tak myślę sobie, że można zrobić z nich dobrych kumpli. Są w tym samym wieku, mogą znać się od dawna, jak Kira przyjeżdżała do dziadków to szwendała się z nim. Rockowa muzyka, bary to całkiem pasujące miejsce dla Kiry, która daje zarobić swojemu kumplowi. Ona słucha jak on gra, on przegląda dziwne szkice i obrazy.
    Chyba, że wymyślisz coś innego? ;D]

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  29. [ Jasne! mi jak najbardziej odpowiada. A teraz ładnie proszę- zaczniesz? ;D]

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  30. A ona sobie siedziała i wsłuchiwała się w hipnotyzujący głos za równo jego jak i jego gitarki. Siedziała po turecku na owej ławce i przy okazji zjadła już swojego loda. Przecież nie będzie czekała aż się roztopi, brudna być nie chciała i nie chciała się lepić później. Obserwowała nie tylko jego, ale także ludzi, ich reakcje na jego muzykę. I kolejna piosenka, a ona nie zmieniając pozycji wpatrywałą się w jeden punkt, chyba się zapatrzyła. W suie troszkę uciekłą myślami, do swoich podróży, piosenki kojarzyły się z kolejnymi miastami, krajami. Wspomnienia, które warto było zachować w pamięci, których nie chciał się pozbywać. Uśmiechnęła się pod nosem, każda kolejna piosenka wybudzałą ją jednak z tego transu i znów zerkała w jego stronę, aż skończył. Odwzajemniła uśmiech i wstała podchodząc do niego i zaklaskała w dłonie.
    -Brawo- powiedziała kiedy już znalazła się bliżej niego.- Na prawdę jesteś dobry- przyznała mu i rozejrzała się po ludziach, którzy właśnie się rozeszli. Pewnie myśleli, że skończył, lub najzwyczajniej w świecie śpieszyli się gdzieś. Ludzie w tych czasach dość często się śpieszyli niemalże cały czas. Uśmeichneła się delikatnie spoglądając na niego.

    OdpowiedzUsuń
  31. Loca uśmiechnęła się lekko i też zamknęła oczy. Raczej nie chciała widzieć tego tłumku, który się zebrał wokół nich. To było by dla niej krępujące i niezbyt przyjemne. A tak? Wyobraziła sobie, że nikogo wokół nie ma i po prostu śpiewała. To było naprawdę coś nowego. Zazwyczaj śpiewała jedynie pod prysznicem i nie odnosiła się z tym przy nikim, ba nawet z dala siadała i nie pisała się na żaden Karaoke.Nawet jej głos nie był, aż taki zły i może to nie był najczystszy śpiew no ale było dobrze. Nikt nie uciekał, wręcz przeciwnie. Otwarła po chwili oczy i zobaczyła ludzi wokół nich. Ułożyła dłonie na ziemi i i zaraz znów uciekała wzrokiem przed gapiami. Jakoś nie za bardzo potrafiła na nich patrzeć kiedy śpiewała. Po chwili piosenka się skończyła. Nie poznawała sama siebie. Robiła takie zaskakujące rzeczy i to przy kimś, kogo tak naprawdę nie zanała, co jeszcze bardziej było czymś innym dziwnym. Chłopak naprawdę miał szczęście, bo poznawał jej lepszą stronę, tą miłą, wesołą dziwczynę, gotową zrobić każdą głupote. Do tej pory ukrywała ją gdzieś w głębi siebie. I w sumie nie miała pojęcia, co sprawiła, że pozowliłą wypuścić siebie, prawdziwą siebie na zewnątrz. Co on zrobił? Nie mam pojęcia.
    -Chyba nie było tak źle co?- zapytała z szerokim uśmiechem i zaśmiałą się kręcąc głową i opuściła ją delikatnie w dół.

    OdpowiedzUsuń
  32. Kira nie miała tu wielu znajomych w swoim wieku, dobrze znała sąsiadów dziadków, wszystkich ich znajomych, panie ze sklepu i ludzi z targu. Z czasem zaczęła jednak nawiązywać tu nowe znajomości,a Grecja stała się jej domem. Zostawiła Francję i choć nie żałuje, teraz tęskni za ojcem, który rzucił się w wir pracy, zapominając o bożym świecie.
    Nigdy nie była typem szalonej nastolatki, która ugania się za chłopakami, chodzi na solarium i zalicza wszystkie domówki w mieście, jak i chłopaków. Ona wolała sztukę, głośną muzykę, skórę i koncerty, i tak już jej zostało. Była już tu od paru lat, a dalej jej najbliższym przyjacielem był gruby kociak, aż w końcu wybrała się do baru, gdzie poznała Aarona.
    Niewiele jest osób, którym pozwala wejść do swojego świata. Nie wszystkim pokazuje swoje szkice, pozwala dotykac swoich płyt i przebywać w jej towarzystwie, więc to co ich łączy śmiało nazywa przyjaźnią. Lubi słuchać, gdy ten brzdąka coś na gitarze, mogę siedzieć godzinami gadając, a czasem milcząc i wsłuchując się w muzykę właśnie odkrytego przez nich zespołu.
    Z Cartier było tak, że o nic się nie prosiła. Nie lubiła być ofiara, która walczy o czyjeś zainteresowanie i choć przez dwa tygodnie nie miała kontaktu z Aaronem, nie mogła sama do niego zadzwonić. Taki już był z niej dziwak, ale przecież to działa w obie strony- on też się nie odzywał.
    Kiedy usłyszała pukanie zatrzymała się w pół ruchu. Właśnie przemalowywała swoją sypialnie. Do przewidzenia było, że nie wytrzyma dłużej niż 2/3 tygodnie bez zmian. W krótkich spodenkach i bokserce, cała umorusana farbą otworzyła drzwi.
    - Oo witaj, nieznajomy- przywitała się unosząc lekko brew. Chciała się trochę podroczyć, udać obrażoną, ale po chwili zrezygnowała i uśmiechnęła się do chłopaka.- Wchodź. Może się na coś przydasz!- powiedziała i otwarła szerzej drzwi, by ten mógł wejść do środka.- Tylko nie potknij się o nic!- ostrzegła i już zniknęła w swojej sypialni, gdzie wszystkie meble były przykryte folią ochroną.- Powiedz co Cię sprowadza w me skromne progi, hm?- zapytała, chwytając do ręki wałek i mocząc go w granatowej farbie.

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  33. -Oj teraz to już marudzisz -zaśmiała sie, nie chciała przecież go sfatac tylko mu trochę pomóc, i nie, to nie jest to samo!
    Wyspa byłaby idealna gdyby nie ci wszyscy turyści co tylko było im w głowie wyłącznie jedno. Nie mogli zrozumieć co to znaczy nie albo zostaw? Ehh nie ma co był to największy problem ich miasteczka.
    Lari była totalnie zaskoczona i zastosowana tym co sie stało. Nigdy w życiu by sie nie spowiedziwala, że Aaron rzuci sie na tego faceta! Chłopak był zacięty i za skrzywdzenie jego pięknej buzki odegrał się na Aaronie. Lari w tym samym momencie próbowała kogoś znaleść by mu chociaż pomogli ale wszyscy z ich grupki zniknęli choć domyślała się gdzie się podziali była na nich cholernie zła. Po powrocie di baru, do miejsca w którym zostawiła chłopaka już go tam nie było więc sama też wyszła z klubu i zobaczyła go tam pod ścianą.
    -Aaron! Co on ci zrobił..? -podeszła pospiesznym krokiem do chłopaka widząc, że coś jest nie tak. Miał rozwalona wargę a krew sączyła mu sie z ust. Dziewczyna westchnęła cicho, czuła sie winna za to całe zajście, że w chłopaku obudziły się jakieś bohaterskie siły.
    -Trzeba to przemyć, żebyś nie dostał jakiegoś zapalenia.. -stwierdziła przyglądając się jemu ranie. Żeby nie miał szansy zaprzeczyć po prostu złapała go za rękę i pociągnęła lekko za sobą w stronę baru w którym pracowała. Było już zdrowo po północy więc wiedziała, że nikogo tam nie będzie a bar jest już nieczynny. Chwilę pozniej znaleźli się już w środku, Lari chwyciła apteczke spod baru i usiadła na krzesełku na przeciwko niego
    -Co ci odbiło..? -zapytała otwierając puszkę gdzie znajdowało sie wszystko co potrzebowała. Tamten facet byk chyba dwa razy większy niż w on nie tylko w budowie ciała, ale był też wyższy, od razu było widać, że był na sterydach ale to nie zmieniało faktu, że Aaron nie miał z nim szans

    OdpowiedzUsuń
  34. Dla niej to mógł sobie prostowwc ile tylko chciał jakoś jej to są bardzo po prostu nie ruszało i nie przejmowala się tym za bardzo i tak zaciągnęła go do baru.
    Wywróciła oczami gdy znów ją tak nazwał , po prostu irytowalo ją to, że dla każdego była mała pod tym czy innym względem, ona nie była już dzieckiem niech ludzie to pojmą.. Na jego słowa uśmiechnęła sie tylko pod nosem
    -Zastanowienie się nad tym -powiedziała tylko po ty by trochę się z nim podraznic bo nie była mała! Pomoczyla jeden wacik w wodzie utkenionej i spojrzała na niego
    -Niewiem czy by była zainteresowana tym w tej chwili -mruknęła pod nosem, zważając na to co w tej chwili wyprawiala z Robem to na pewno nie. Złapała jego podbrodek i pokręciła jego głowę w swoją stronę tylko po to by zaraz przyłożyć wcik do jego ust. Może go bolało albo szczypalo, ale mógł pomyśleć najpierw a potem rzucać się na faceta z pięściami. Po chwili wyrzuciła wacik a apteczke schowała z powrotem na swoje miejsce. Spojrzała na niego opierając się o blat baru i pokręciła głową, będzie miał to nieźle spuchniete
    -Lepiej idź już do domu, maleńki i przyłoż sobie coś ziemnego do tej wargi -powiedziała i wskoczyła na blat na którym usiadła, nogi wisiały jej swobodnie po stronie bary po którym znajdował się chłopak
    -I tak chodzisz już tanecznym krokiem -uśmiechnęła sie pod nosem widząc jego minę po jej słowach. No tak, kilka tych godzin było intensywne i dużo wypili nawet jak na ich możliwości

    OdpowiedzUsuń
  35. Ona była tak samo pirytowana gdy on tak ją nazywał więc niech cierpi tak samo, a co! Oczywiście, nikt nie da jej zrobić tego co sama chce, a może ona nie miała jeszcze zamiaru wracać do domu? Jednak zanim zdarzyła coś powiedzieć pociągnął ją za sobą, skrzywila się lekko gdy zaskoczyła źle na nogę i wykręciła jakoś dziwnie kostkę.
    -Jakiś ty delikatny -mruknęła pod nosem i potarla dłonią nadgarstek, który trzymał od jakiegoś czasu. Westchnęła ciężko
    -Możecie w końcu pojąć to, że nie jestem już dzieckiem? -mruknęła pod nosem po czym skonetowala jego słowa -Rob był za bardzo zajęty roznyslaniem jak dobrać się do gaci Soph a Steochan jakiejś turystki więc podziekuje -rzuciła trochę sarkastycznie bo jakoś nie wydawało sie jej że była to dla niej najlepsza "ochrona".
    Mieszkała z siostrą bo tamtej było tak wygodniej, ale dopiero hak miała w zasięgu wzroku ich mieszkanie doszło do jej główki to, że Soph jest w domu widząc zapalone światła. Znów to samo.. Jęknęła głośno niezadowolona i nie miała zamiaru iść dalej
    -Możesz już iść, ja nie mam zamiaru tam iść.. -mruknęła trochę podkurwiona przez poczynania swojej siostry. Odwróciła się tylko na pięcie i ruszyła znów w stronę plaży do której miała nawet nie całe pięćset metrów. -Nie będę słuchała jak Sophie pierdoli się z Robem, ponownie! -tak, nie był już to pierwszy raz i nie obchodziło ją już to czy ktoś o tym wiedział czy nie ona miała dość zarwanych nocy i słuchania ich, wolała przesiedziec całą noc na plaży niż znów słyszeć ich odgłosy.

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie znosiła tego po prostu miała wszystkiego po dziurki w nosie. Jego słowa w całe nie dała jej powodu do radości czy poprawienia jej humoru. Nie, to,już koniec po raz ostatni poszła z nimi na koncert i imprezę. Wszystko kończyło się tak samo a potem każdy traktował ją jak dzieciaka. Czy oni nie mogli rozumieć że Lari miała już dwadzieścia lat?! Wybawiciel też się z niego zrobił chyba jak się nawali.
    Nie skomentowała jego uwag ani nic takiego, sama była też już zmęczona a jutro miała stawić sie w pracy co też humoru jej nie poprawiało. Znów ją złapał za nadgarstek tym razem zabrała od niego rękę
    -Nie rozumiesz do cholery, że to jak zacisniesz mi rękę na nadgarstku boli? -zapytała o dziwo spokojnie choć chętnie rzuciła by mu sie do szyi właśnie w tej chwili. Skoro tak bardzo mu przeszkadzała mógł ją po prostu zostawić w spokoju jednak nie chciało się już jej nawet kłócić. Bez słowa wyminela go i ruszyła w stronę jego mieszkania. Nie miała mu nic do powiedzenia a jego żarty w całe nie wydawały się jej śmieszne, na tą chwilę. Złapała się dłońmi tuż nad łokciami i westchnęła cicho patrząc się w stronę wychodzącego słońca nad wyspą. Słońce sie budziło więc było gdzieś koło trzeciej w nocy, no ładnie jutro będzie niezywa

    OdpowiedzUsuń
  37. Tak no oczywiście jeszcze bardziej niech sie chłopak na nią wyzywa jakby mu zamordowała kota czy coś bo przecież co! Nie sądziła, że te słowa były w ogóle potrzebne więc też ich nie skomentowała.
    Przez całą drogę szła cicho i nawet na niego nie spojrzała. Miała poszarpane nerwy bo nic mu nie zrobiła a ten darł się na nią nie wiadomo za co. Gdy znalazła się w jego mieszkaniu ukucnela przy drzwiach i podrapala kotka po głowie na przywitwnie po czym poszła za nim. Spojrzała tylko na niego po czym usiadła na łóżku. Jedną poduszkę wzięła sobie pod głowę gdy sie położyła a drugą i jeszcze jedną ile właściwie on potrzebował tych poduszek, zarzuciła na niego tak zupełnie niechcący. Jakoś nie spieszyło sie jej do spania choć była zmęczona i czuła to po sobie, oczy jednak się jej nie kleiły ani trochę. Po chwili na łóżko wskoczył kotek, którego ta zaczęła głaskać a zwierzak jak to zwierzak chętnie poddał się pieszczotą. Gdy kot zasnął wyciągnęła telefon i napisała do siostry, że mają do pogadania, wolała jej powiedzieć w oczy co o tym wszystkim myśli niż załatwiać to przez telefon. Spojrzała na zegarek. To dopiero minęły trzy minuty! Odetchnęła głęboko i spojrzała na zakryte okno ba chwilę a potem po prostu patrzyła się na kota, który mimo tego że spał to i,tak mruczał jak go glaskala

    OdpowiedzUsuń
  38. Jenny potrafiła całkowicie zatracić się w muzyce. Grała wszystko. Właściwie co sobie zamarzyła to grała. Jej utwór z początku można było nazwać popem, lecz później zmienił się w ostry rock. Dziewczyna może i zauważyła chłopaka, który obok nie przystanął, ale nie chciała przerywać. W pewnym momencie spojrzała na niego. Rzecz jasna nie przestawała grać. Zobaczyła, że ma gitarę. Skinęła do niego głową żeby się przyłączył. Może umie chodź trochę grać. Jen nie uważała osób, które nauczyły się nut i umieją zagrać ,,Wlazł kotek na płotek''... To miał być talent? A może pasja? Jeśli człowiek ma pasje całkowicie potrafi się oddać muzyce. Kilku ludzi rzuciło już troch grosza. Przynajmniej tyle. Może uzbiera się na piwko... Nawet dwa. Właściwie chłopak był całkiem, całkiem. Nawet nie znała jego imienia, ale mniejsza. Czy to miało jakieś znaczenie? Robert, Bob, Fabian... Nie ma różnicy. Po jakimś czasie i tak o sobie zapomną. Czy go obchodziło czy ona nazywa się Jenny, Clara czy jakaś Lidka. Wątpię! Muzycy już tak mają. Bynajmniej ona tak uważała. Miała swój świat, w którym często się zamykała. Do którego tylko ona miała klucz. Nie był to jakiś świat fantazji, czy inne gówno. Zwykły świat. Realny. Nie żaden Hogwart.
    Jenny

    OdpowiedzUsuń
  39. Kira już tyle razy słyszała o władczej i złej Sophie, że wywróciła tylko oczami. Nie zamierzała powtarzać się po setny raz. Aaron doskonale wiedział co ona myśli o tej jego bestyjce. Może Kira była bardziej wyszczekana niż on, ale uważała, że stopień w jakim zdominowała go ta cała wokalistka był dla niej nie do pojęcia. Przecież był facetem, a dawał się pomiatać jakiejś niuni przekonanej o swej wielkości. Ale ona mogła sobie mówić, do niego i tak nie docierało.
    - Chętnie posłucham- przyznała i posłała mu ciepły uśmiech, nie dodając nic. Kiedy wspomniał o czepeczkach z gazet spojrzała na niego unosząc lekko brwi.
    - Serio?- zaśmiała się i pokręciła lekko głową, jednak odłożyła wałek i wyszła z pokoju, by po chwili wrócić ze starą gazetą. Pomachała nią przed jego oczami i zaczęła robić czapeczki.- Proszę bardzo...- powiedziała darując mu czapeczkę.- A teraz możesz wziąć się do roboty- zaśmiała się i pokazała mu język, po czym sama założyła na głowę okrycie. I tak była już cała od farby, ale kto by się tym przejmował.
    Gdy skończyli ostatnią ścianę odeszła parę kroków w tył i pokiwała głową z aprobatą. Podobał jej się ten kolor, choć nie rozumiała co przyjaciel miał na myśli mówiąc, że do niej pasuje. Że był mroczny? Ciemny? Złowrogi? Czy może raczej chodziło o tajemniczość.
    - To teraz możesz mi zagrać, a ja zacznę to dokańczać- oznajmiła z entuzjazmem kiwając głową.- Ale może wpierw coś do picia...- była niemiłosiernie ciepło pomimo tego, że nastał już wieczór. Pociągnęła go za rękaw do kuchni, po czym otworzyła lodówkę.- Cola, sok pomarańczowy, woda czy piwo?- zapytała, opierając się o drzwiczki.

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  40. Spuściła głowę i pokiwała głową ponownie z niedowierzaniem. Ona musi się przyznać przed samą sobą, czuła się genialnie. Uniosła więc głowę i uśmiechnęła się szerzej i zerknęła w kapelusz. No, no takie granie to się czasem opłacało, zarobił sobie trochę i uczciwie nie? Dobrze, że żadna straż miejska nie zamierzała sobie zrobić tędy spaceru, bo pewnie by go pogoniła, a nie potrzebnie, tacy uliczni artyści byli potrzebni. Trochę świeżego powiewu muzycznego przyda się tym szalonym ludziom, a i turystów jest sporo więc można się zabawić. No nie byłą idealna i byłą tego całkowicie świadoma, więc nie mogła być uzdolniona aż tak bardzo. Malowała- tak, choć mało osób o tym wiedziało. Ona ogolnie nie lubiła opowiadać o sobie. Przebywała z ludźmi, ale nie opowiadała o sobie, trudno było z niej wyciągnąć jakiekolwiek szczegóły, o jej życiu, pasji, czy lękach. Może i gdzieś tam podświadomie szukała takiej osoby, przed któą się otworzy, której wszystko opowie i będzie sobą - zwykła Locą. Kiedyś postanowiła, że zorganizuje sobie taką listę rzeczy do zrobienia w życiu i powoli wpisuje na nią niektóre wpisy, dziś może wpisać śpiewanie na ulicy i od razu odhaczyć, na pierwszym miejscu stoi nauka pływania jednakże boi się owej nauki, bardzo się boi.... może kiedyś.
    Złapała jego dłoń i wstała otrzepując z nóg niewidzialny kurz, co raczej było gestem z przyzwyczajenia.
    -O jak ty dziś chcesz o mnie zadbać- zaśmiała się i pokiwała głową.- Piwo? Dobry wybór - mrugnęła do niego.- Tylko musisz wybrać jakiś dobry lokal!- dodała jeszcze szybko. Może zabierze ją w jakieś nowe miejsce i znów pozna coś nowego?

    OdpowiedzUsuń
  41. Zachowywała się normalnie bawiła się na imprezie jak każda normalna dziewczyna na imprezie. Bawiła się na parkiecie bo nie bała się ludzi. Dobrze, że sie do siebie nie odzywali bo jeszcze by rzuciła coś nieprzyjemnego czego by żałowała. Była mu wdzięczna, że się za nią wstawił i w ogóle, ale nie było by problemu jakby traktował ją normalnie. To wszystko czego chciała, czy to aż takie trudne?
    Jego telefon jej nie zbudził ale to gdy z szafki spadło coś gdy widocznie szukał bielizny owszem. Kot też sie obudził i zaskoczył z łóżka z brzucha Lari po czym powędrował do kuchni. Dziewczyna podniosła się opierając się na lokciach przyglądając się mu
    -Idziesz na uczelnie?-zapytała zaspana i przetarla oczy by sie obudzić jak siadala na lóżku. Spojrzała na zegarek na swojej komórce, była dopiero szósta rano. Westchnęła ciężko i spojrzała na niego. Był już czas żeby wracała do domu, też musi sie ogarnąć a za trzy godziny do pracy
    -Dzięki za nocleg.. -powiedziała i wstała poprawiając sukienkę -Muszę już iść do zobaczenia -pożegnała się z nim no i po prostu poszła

    OdpowiedzUsuń
  42. Blondynka była mu naprawdę wdzięczna za pomoc. Sama siedziałaby pewnie całą noc, a i tak jeszcze nie skończyła. Naprawdę ktoś pomyślał, że jej 'remont' skończy się na zmianie koloru. Teraz musiała dokończyć motyw i walnąć jakiś obraz, rysunek nad łóżkiem. Jednak to musiało poczekać.
    Otwarła dwie butelki piwa i jedną podała chłopakowi. Nie mogła się powstrzymać przed cichym chichotem, kiedy zaczął naukę o szkodliwości farby. Wrócili do salonu i Kira opadła ciężko na kanapę.
    - Już nie...- odpowiedziała szczerze i uśmiechnęła się delikatnie.- Odkupiłeś swoje winy swoim dwoma metrami wzrostu i machaniem wałkiem. Całkiem nieźle Ci poszło- pochwaliła go i przyciągnęła nogi, tak, że siedziała teraz po turecku uważnie przyglądając sie Aaronowi.
    - To co... Będziesz śpiewał?!- zapytała zniecierpliwiona, kiwając zachęcająco głową.- Masz pewność, że ja nie zjadę Cię bardziej od Soph... Zawsze jakieś pocieszenie, nie?

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  43. Po raz kolejny wywróciła teatralnie oczami. Nigdy mu nie przerywała, więc nie rozumiała o co tyle krzyku. Jednak już po chwili zrozumiała. Słysząc tytuł piosenki wyprostowała się i spojrzała zdumiona na chłopaka, przekręcając głowę lekko w bok. Nie spojrzał na nią, natomiast ona nie odwracała od niego wzroku. Przyglądała się jak jego palce suną po gryfie i wsłuchiwała się w graną przez niego melodie.
    Wiele razy ludzie stawiali przed nią pytanie 'Dlaczego rysujesz? Dlaczego akurat malarstwo?'. Już jak była mała, ojciec zaraził ją miłością do muzyki. W skupieniu i niemalże z czcią wsłuchiwała się w słowa i linię melodyczną swoich ulubionych albumów. Tak samo miała z literaturą. Uwielbia czytać, przenosząc się wtedy w inny czas, a w szczególności podziwiała poetów, których i tak nie zawsze rozumiała. A wszystkie te formy sztuki sprowadzają się do jednego: do niemożności wypowiedzenia swoich uczyć, emocji i pragnień w inny sposób. Zawsze dręczyła ją ułomność narzędzia jakim jest mowa. Niekiedy nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa by opisać to co targało jej osobą, w żadnym z trzech języków jakie zna. Pozbawiona całkowicie zdolności muzycznych, upust tych wszystkich nagromadzonych uczuć znalazła w sztukach plastycznych, gdzie potrafiła przedstawić to czego nie potrafiła powiedzieć.
    Siedząc tak teraz i słuchając nowej piosenki przyjaciela, doskonale wiedziała co chciał przekazać. Choć było to skrajnie dziwne uczucie słuchając o sobie, jednak musiała przyznać, że przyjemne. Usta wygięła w uśmiechu. Oczywiście melodia najbardziej jej się podobała, ale tekst też był świetny. Kiedy skończył grać przybrała poważny wyraz twarzy.
    - Wiesz co...- zaczęła, gdy w końcu na nią spojrzał.- Jestem zła... Bo zamiast od progu mi to zaśpiewać ty poszedłeś malowałeś głupie ściany?! Od razu wykupiłbyś swoje winy- powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.- Zaskoczyłeś mnie- przyznała kiwając lekko głową, po czym pochyliła się i przytuliła go.- Dzięki i naprawdę świetna robota, Aaron! Ale... czemu akurat ja?- zapytała w końcu, bo na to sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć.

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  44. [witam! są chęci na wątek? jeśli tak, to myślę że uda mi się coś wymyślić;)]

    OdpowiedzUsuń
  45. [ Chciałabym zaproponować jakiś wątek bądź powiązanie. Mój pomysł jest dosyć kiepski bo po prostu pomyślałam, że Cora mogłaby wpaść do klubu gdzie pracuje by spełnić jakiś punkt ze swojej listy. Tu myślałam o paleniu papierosów, zażywaniu narkotyków bądź jakimś innym punkcie, w sumie to obojętne. W każdym bądź razie jeśli masz lepszy pomysł to zapraszam do cudownej listy i ogólnie do karty :> ]

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  46. [Witam! :) Ja przychodzę po wątek. Wyczytałam, że masz dużo pomysłów, więc zdaję się na Ciebie. Jeśli jednak nie uda Ci się nic wymyślić to ja mogę także pogłówkować :) ]
    Nadia

    OdpowiedzUsuń