Flickr Images

India Seagraves
24 lata, Brytyjka

"Nie wyobrażam sobie siedzenia za biurkiem od poniedziałku do piątku, od ósmej do siedemnastej. Chcę mieć taką pracę, żebym mając wytatuowaną rękę, kolczyka w nosie i różowe włosy, mogła robić, co kocham" powiedziała piętnastoletnia India. Mając dwadzieścia cztery lata, pracy nie ma, farbowanych włosów i kolczyka też już nie. Zostały tatuaże, bardzo miłe pamiątki po wszystkich podróżach, które przebyła. I nadal przebywa. Bo niestała z niej dziewczyna! - trzy razy zaczynała studiować, a każda z tych prób wcześniej czy później kończyła się wizytą na lotnisku i kupnem biletu lotniczego. Gdziekolwiek. Była Kanada, USA, część Ameryki Południowej, Australia, Nowa Zelandia, kawałek Azji. A dwa lata temu ruszyła w Europę. Zacząwszy od Portugalii, przesuwała się coraz bardziej na wschód. Teraz jest w Grecji i dobrze jej tu. Ludzie są mili, a to najważniejsze. Zazwyczaj czerpie z ich dobroci, nocując w prywatnych domach, sama obdarowując miejscowych opowieściami z ostatnich przygód. Szuka znajomych. Przyjaciół. Miłości. Ale chyba najbardziej szuka siebie.

Cześć, pewnie się nie znamy
Zdjęcie stąd. Tytuł stąd
Będzie fajnie!

7 komentarzy:

  1. [ z Locajuz sie mogły poznać wi innym kraju :D]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Heej.
    No to ja chcę wątek, no! Tylko kurczę u mnie niestety brak pomysłów. :C Jednakże.. może ty na jakiś wpadniesz? :D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ooo, pomysł bardzo dobry, jednak miałabym do Ciebie jeszcze jedną prośbę.. dałabyś radę zacząć? Jeżeli nie, to ja postaram się to zrobić, jednakże dopiero jutro. :D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dla mnie bomba]

    Z jakichś dziwnych pobudek Vii lubiła spędzać całe dnie w salonie tatuażu. Sama nie miała żadnego i nie zamierzała sobie takiego sprawiać, mimo zachęt Vincenta, właściciela salonu, który zgodził się nawet wykonać jej taką usługę za darmo. Ot taka nagroda za pomoc przy 'pacjentach', której czasem mu udzielała. Właściwie łapała się każdej okazji, żeby trochę dorobić, ale zamiast darmowych usług, drinków, czy tego typu rzeczy wolałaby dodatkową kasę.
    Tego dnia mieli cieszyć się już wolnym, bo Vince nie spodziewał się już tego dnia żadnych klientów, kiedy w drzwiach pojawiła się nieznana z widzenia dziewczyna.
    - Pomóc w czymś? - spytała Vii, lustrując przybyszkę wzrokiem. Miała już kilka dzieł na sobie, więc przynajmniej nie będzie kolejną płaczką, którą to będzie musiała trzymać za rękę podczas zabiegu. Takie przypadki zdarzały się nawet częściej niż można by przypuszczać. W tym samym czasie, zanim dziewczyna zdążyła jeszcze odpowiedzieć, odwróciła głowę i krzyknęła do Vince'a, żeby się nie przebierał, bo mają kolejnego klienta.
    - Spokojnie zajmie się Tobą profesjonalista, nie to coś - dorzucił mężczyzna, który wychylił się na chwilę z pomieszczenia zza lady i zaprosił kobietę gestem ręki do środka salonu, aby mogła wybrać miejsce i wzór. Dziewczyna stojąca za ladą z milczącą pogardą zignorowała jego ostatnie słowa.
    - Jestem Vii. Pomagam temu zrzędzie, bo żadna inna kobieta nie wytrzymuje z nim dłużej, niż trwa nanoszenie tatuażu - odcięła się i podała jej książkę ze wzorami tatuażów. - wybierz sobie coś, mamy sporo czasu - stwierdziła, rozsiadając się na krześle obok klientki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pytanie jej nie zaskoczyło. Bardzo wielu ludzi, przychodzących zrobić sobie tatuaż nie wie, czego tak naprawdę chce. Problem polegał w tym, że naprawdę dobry tatuaż powinien być wyrazem czyichś uczuć, tak przynajmniej uważał Vince. Dlatego Vii zawsze czuła się niekomfortowo, gdy klienci pytali ją, co poleca.
    - Nie wiem, nie znam się na tym - odparła zgodnie z prawdą, ale wyczekujące spojrzenie klientki zmusiło ją poniekąd do zmiany nastawienia. Miała w sumie lepszy dzień i mogła zabawić się w szczyt twórczej inwencji.
    - Mogę jedynie powiedzieć, co podobałoby się mnie - stwierdziła, biorąc do ręki szkicownik, leżący nieopodal. W wolnych chwilach odrabiała tu prace na studia.
    Przerzuciła zarysowaną kartkę i na czystej stronie zaczęła szkicować coś na kształt kotwicy - gdybym miała mieć tatuaż zrobiony tutaj, chciałabym, żeby kojarzył mi się z tym miejscem. Z wiecznymi rejsami, z grubym kucharzem z portowej restauracji, rybakami, emerytami, przesiadującymi od świtu do nocy w plażowych barach, ze szklanką martini w ręku. Z brukowanymi uliczkami i morskimi falami - stwierdziła, nadal szkicując to wszystko, co wymieniła w swojej wcześniejszej wypowiedzi, uzupełniając szkielet kotwicy kucharzem, rybakami, siedzącymi na ostrych zakończeniach kotwicy, a w wewnętrznej jej części szkicując brukowaną dróżkę, prowadzącą prosto nad morze, dodając potem inne elementy. Dzięki temu, że dziewczyna naprawdę ładnie rysowała, nie wyglądało to wcale najgorzej.
    - Jeśli masz zrobić sobie tatuaż niech nie będzie to nic banalnego, jak te utarte wzory z książki, którą Ci dałam. Mogę naszkicować Twój pomysł, tak będzie bezpieczniej niż od razu próbować takiej inwencji na Twojej cennej skórze - stwierdziła, uważając to za dość dobry pomysł. Chyba nawet wpadła na nowy sposób zarobku u Vince'a, jak i w innych salonach tatuażu. W końcu tatuażystom nie chciało się aż tak poświęcać, a jej talentu nie brakowało. Na pewno któryś by się zgodził na takie korzystne rozwiązanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam :)
    Na reszcie ktoś na literkę "I"! Myślałam, że już tego nie dożyję. A co do wątku - zauważyłam na SB, że rozdajesz wątki - to może nasze dziewuchy razem zawitają do jakiejś kawiarenki, baru itp., gdzie India zacznie opowiadać jakąś historię? Iris mogłaby zacząć się przysłuchiwać, a kiedy ta by skończyła podeszłaby i zapytała o coś odnośnie opowieści.
    Co Ty na to?]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  7. To niesprawiedliwe! - drobna dziewczyna kopnęła w niewielki murek; a zamiast krzyczeć i walić pięściami w ścianę, tak jak miała ochotę zrobić, mocno przygryzła dolną wargę i zacisnęła dłonie w pięści. Odpuść sobie. Nie było sensu znowu skręcać w drogę prowadzącą do wniosku, że życie jest niesprawiedliwe. Już wielokrotnie tamtędy chodziła. I oczywiście za każdym razem dostawała nauczkę. A taki ból niczemu nie służył...
    Nie powinna tutaj przychodzić. Gapić się na wirujące na parkiecie pary. Zmuszać się do analizowania każdego kroku tancerzy. Doprowadziło to jedynie do tego, iż była wściekła i rozżalona, a duży palec u prawej nogi boleśnie pulsował po spotkaniu z kruchą cegłą. I może właśnie dlatego Oz pospiesznie opuściła niewielki lokaj na plaży, aby udać się w kierunku dobrze sobie znanej kawiarenki, gdzie można było nie tylko dobrze zjeść (serwowano również dania dla wegetarian), lecz również wypić coś mocniejszego w gorsze dni. A ten właśnie do takich należał!
    - Dzień dobry. - Iris przekroczyła prób lekko kulejąc i siadając przy "swoim" stoliku, skąd miała doskonały wgląd na cały lokal. O tak! Nie ma to jak lampka wina czy szklaneczka whisky, podczas bezczelnego podglądania reszty klientów. To zawsze potrafiło poprawić jej humor. Brakowało jeszcze bajek czy starych, czarno-białych filmów jako środek nasenny.
    Jednak powróćmy do Oz, która z czasem - w sposób mimowolny - zaczęła przysłuchiwać się z oddali historii opowiadanej przez nieznajomą jej kobietę. Z czasem nawet podeszła bliżej i przykucnęła gdzieś z boku, popijając gorzki płyn. A kiedy tamta został wreszcie sama usiadła tuż obok i zerknęła na zdjęcia.
    - Barcelona, Toskania, Słowenia, Albania, Grecja... - wymamrotała, pocierając lewą skroń. - Nie tęsknisz czasem za domem?

    Iris

    OdpowiedzUsuń