Flickr Images




Cora Jenkins
dwudziestoletnia kobitka z deszczowego kraju zwanego Anglią
postanowiła bawić się ostatnimi chwilami swojego życia 




Natura potrafi być na tyle złośliwa, że na świat przychodzą jeszcze takie istoty jak Cora. W czasach kiedy to pieniądze, sława oraz dobra materialne są najważniejsze. Osobnik musi być silny by przetrwać. Jeśli jesteś słabszy odpadasz z gry. Pamiętajmy, że teraz im ktoś bardziej nieobowiązkowy by się wydawał i złośliwy tym bardziej interesującym obiektem się dla nas staje. Wszystko jest jak jeden wielki schemat, którego się trzymamy. Teraz toleruje się wiele dziwactw, naprawdę. Nikogo nie zaskoczy tatuaż na czole, różowe włosy czy facet w sukience.  Modne jest spóźnianie się. Nikt nie prowadzi kalendarzy, tylko wszystko zapisują w tych swoich telefonach, od których głupieją. Kobiety nie szanują się rozkładając przed każdym facetem nogi by potem płakać, że nazywają je szmatą. Mężczyźni za to nie mogąc pohamować swojego testosteronu zachowują się jak zwierzęta wypuszczone z dżungli. Wszyscy się śpieszą, ale tak naprawdę nikt nie wie dokąd. Im większym jesteś pesymistą tym lepiej. Ponarzekaj sobie z innymi ludźmi, poużalaj się nad sobą. Od razu zrobi Ci się lepiej. Gadaj na innych ludzi i zmieszaj ich z błotem, wtedy wzrośnie Ci mniemanie o samym sobie. Próbuj być tacy jak oni i kompletnie zatrać resztki siebie i człowieczeństwa.
Cora jest człowiekiem, który nie pasuje do tych czasów. Powinna urodzić się jakąś dekadę temu kiedy to ludzie mieli do siebie jeszcze szacunek nie skracali swoich wypowiedzi do minimum. Potrafili ze sobą rozmawiać a nie wysyłać tylko krótkie wiadomości. Potrafili planować jak ona, nigdy o niczym nie zapominali. Jednak w jej życiu pojawiło się coś takiego, że nie może już planować, w sumie nawet nigdy nie ma pewności czy następnego dnia wstanie z łóżka. Wykryto u niej dwa lata temu białaczkę limfoblastyczną. Wtedy zaczęła się jej przygoda z chemią, która niestety nie chciała jej pomóc. Brała ją ponad rok, ale ta nie dawała żadnych rezultatów. Jenkins mając dosyć spędzania reszty swojego życia w szpitalach zrezygnowała z leczenia. Spakowała się w walizkę i wsiadła kupiła bilet na najbliższy lot. Los chciał, że wylądowała na tak pięknej wyspie jak Skiathos, na której ma zamiar spędzić swoje ostatnie dni. Bo w końcu według lekarza zostało jej jeszcze co najmniej pół roku, ale kto to cholerstwo wie. 
Sporządziła sobie listę rzeczy, które chciałaby zrobić przed śmiercią i postanowiła spełnić to wszystko właśnie w tym miejscu. Odcięła się całkowicie od swojej rodziny, która zapewne teraz odchodzi od zmysłów gdzie się ona podziewa. W końcu karteczka  nie szukajcie mnie, dadzą wam znać jak umrę nie jest największym pocieszeniem. Ale kto jej zabroni robić tego co chce? Jest pełnoletnia i przez tą cholerną chorobę straciła dwa lata swojej młodości. Chce nadrobić to wszystko w pół roku, czy to możliwe? Zobaczymy, do odważnych świat należy. 
I tak właściwie wypadałoby powiedzieć kilka słów o niej skoro już ktoś zechce ją poznać. Kiedyś była zupełnie innym człowiekiem. Planowała wszystko wierząc, że będzie mieć dwójkę dzieci, męża i wymarzoną pracę. Teraz raczej stara się zrobić jak najwięcej w ciągu jednego dnia. Rozpiera ją energia, której tak naprawdę z dnia na dzień ma coraz mniej. Uśmiecha się choć nie zawsze szczerze. Nigdy nie ukrywa tego co ma do powiedzenia, ale to może nawet lepiej. Nie mówi byle komu o swojej chorobie bo nie chce odczuwać od drugiej strony współczucia. A jeśli chodzi o jej wygląd to nic szczególnego. Wygląda jak wychudzona, blada jak ściana piegowata brunetka z końskim zgryzem jak to Anglicy. Chyba tylko te zielone oczy dodają jej uroku bo kto będzie patrzył na tego wysuszonego stracha na wróble? Gdyby on chociaż miał trochę więcej wzrostu niż metr sześćdziesiąt, no i duże cycki bo wszyscy lubią cycki. 







______________________________________________________________________________________________

Na wizerunku nie wiem kto to, ale jest śliczna. Dziękuję za pomoc w znalezieniu <3
Ogólnie witam się jako Cora.
Powiem wam, że postać zainspirowana a raczej ściągnięta z super filmu, który ostatnio oglądałam i ryczałam jak głupia. Dlatego postanowiłam zrobić sobie takiego ktosia. 
Oczywiście zapraszam do wątków i powiązań. Co do tego drugiego poszukuję osoby, która chciałaby się stać w najbliższej przyszłości ukochanym Cory. Oczywiście może to być również kobieta, ale raczej preferowałabym pana. Ale oczywiście do odważnych świat należy i proszę o zgłaszanie się pod tą jakże krótką kartę. Zapewne informacje też znajdą się w wolnych. 
W każdym bądź razie jeszcze raz witam i ostrzegam, że lubię długie, skomplikowane wątki.

29 komentarzy:

  1. [Witam serdecznie, oficjalnie i super pomysł z listą]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dobra, to jako, że zdjęcie znalezione przez mua to wątek jakiś trzeba, prawda? :D Jakieś pomysły? No i witam, oficjalnie, by nie było.]

    Q

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam, witam... :)
    Kurcze! Jak nazywał się ten film, który zainspirował Cię do utworzenia postaci? Doskonale go kojarzę, jednak nie potrafię przypomnieć sobie tytułu.]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dziękuję Ci bardzo :) moja skleroza została pokonana! Może w ramach wdzięczności zaproponuje rozpoczęcie wątku?]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  5. [Tylko gdzie Iris mogłaby ją spotkać? Bo nie chce Ci pisać wątku z serii: przypadkowo na siebie wpadły, ponieważ za nimi nie przepadam. Powiedź mi tylko, gdzie najczęściej bywa, przychodzi, chadza Cora, a zaraz napisze jakąś improwizację i będziemy mogły rozpocząć wątek ^^
    Czy mówiłam, że Pani na zdjęciu jest boska?]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  6. [wącimy? :D Jakieś pomysły ? :D]
    Aimee

    OdpowiedzUsuń
  7. Wczesny poranek. Stary garbus mknął opustoszałymi uliczkami miasta, a kierująca nim kobiecina uderzała rytmicznie o kierownice. Zaś z głośników wydobywały się ciężkie dźwięki zakłócane przez śpiew, który można było śmiało porównać do krowich ryków. A tuż przy lusterku kołysał się wesoło wisiorek z bajecznie kolorowymi piórkami i miniaturką Ciasteczkowego Potwora. W samochodzie zaś obowiązkowo pachniało bananową gumą, a na miejscu pasażera leżał wielgachny, wiklinowy kosz, z które wyłaniały się żółte główki słoneczników.
    Stuk, puk. Stuk, puk...
    Na ustach Iris pojawił się szeroki uśmiech, zaś ona sama zatrzymała się przed miejscową piekarnią, aby wysiąść ze swojego skrzypiącego wehikułu i przywitać sprzedawce radosnym: "dzień dobry!". A humor miała ewidentnie wspaniały o czym świadczyły bladoróżowe rumieńce, energiczny chód i samotny słonecznik, który spoczął na błyszczącej, gładkie ladzie.
    - Proszę bardzo.
    - Dla mnie?
    - Oczywiście! - tak, ten dzień zapowiadał się na prawdę dobrze. Nie licząc porannej gonitwy za Sisi, która postanowiła urządzić sobie niezapowiedziany wypad do ogródka, w którym Oz nadal pogłębiała znienawidzone oczko wodne. A wszystko dla złotych rybek, które w jej mniemaniu mogłyby ześwirować w tak małej przestrzeni.
    - W takim razie, co mogę dla Ciebie zrobić?
    - Hmm...dwa słodkie rogaliki oraz bułka żytnia z ziarnami. - odparła, a kiedy mężczyzna zniknął w głębi pomieszczenia, ta odwróciła się w kierunku osoby, która stała tuż za nią (za pewne czekając na swoją kolej). A była to młoda dziewczyna o twarzy usianej piegami, jak u naszej Kaczki Dziwaczki, która pokazała jej całe uzębienie, a w tym dwa, wampirze kiełki. Jednocześnie wyciągając ku niej dłoń ze słonecznikiem. - Proszę bardzo. Na słoneczne dzień dobry.

    [Ale wymyśliłam...o rany!]
    Iris

    OdpowiedzUsuń
  8. [Aw, dziękuję. Szczerze powiedziawszy, to tak jeszcze na tę kartę nie patrzyłam.
    A dziewczyna jest śliczna moim skromnym zdaniem, ale znam też ludzi, którym nie podpada wcale, więc dlatego ją wzięłam. Bo tak ogólnie, to moja Kaśka wcale nie jest groźna, nawet na taką wyglądać nie powinna. c:
    Tak czy inaczej, jak chcesz wącisza, to albo musisz sama myśleć, albo rzucić czymś luźnym, co mogłabym śmiało rozwinąć, o.]

    C. C.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Zgadzam się z Tobą:D A co do powiązania, nie wiem. Muszę przyznać, że Twoja postać jest bardzo interesująca:) Może Aidan mógłby stać się tym ktosiem, który będzie jej ukochanym?:) Nie wiem czy to Ci pasuje^^
    Aidan]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Oczywiście, że mam ochotę a co do aktywności, to odpisuję codziennie, rzadko się zdarza, że nie. Ale też nie siedzę na kompie 24h na dobę:) Zaczniesz wątek?^^]
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  11. - Dwa słodkie rogale i bułeczka z ziarnami? - sprzedawca niespodziewanie wyłoniła się zza lady, poruszając zabawnie swoim ciemnym wąsem, na którym widniały pojedyncze, jasne pasma. Zaś jego krzaczaste, grube brwi nadawały mu surowego wyglądu, kryjąc łagodne i dobroduszne spojrzenie. Natomiast w jedynej kieszonce jego fartucha tkwił ogromniasty słonecznik, który ofiarowała mu nasza kobiecina. Obecnie szczerząca się w kierunku nieznajomej i całego świata. O tak, po prostu! Bez większego powodu.
    - Zgadza się. - Iris pokiwała energicznie głową, odwracając się w kierunku mężczyzny i stukając rytmicznie koniuszkami palców o szybkę, za którą kryły się znakomite, słodkie wypieki. Jednocześnie pochyliła się do przodu, aby sprawnym ruchem dłoni poprawić kwiat, którego żółte płatki zdawały się lśnić w porannych promieniach słońca, wpadających do sklepu.
    - Proszę bardzo, Oz.
    - Dziękuję Panu. - kobieta wykonała teatralny ukłon, pochwyciła w dłoń szeleszczącą torebkę i ruszyła ku drzwiom, aby rzucić jeszcze przez ramię: - Proszę pozdrowić ode mnie żonę! - i już jej nie było. A pozostał po niej jedynie zapach bananowej gumy i dwa słoneczniki. Istne wariactwo, prawda? Dzisiejsza Iris w ogóle nie przypominała tej, która marudząc, zrzędząc i przeklinając potrafiła zirytować się z najbardziej bezsensownego powodu.
    Jednak powróćmy do naszej piegowatej, blade i lekko kulejącej kobieciny, która opierając się o maskę starego garbusa ewidentnie na kogoś czekała. Jednocześnie skubiąc jeden ze słodkich i jeszcze ciepłych rogali. A kiedy z piekarni wyszła Angielka z kwiatem, Iris drgnęła i pomachała jej przelotnie. O tak! Odpychając się od jasnej karoserii i prostując.
    - Hej! Może Cię gdzieś podwieś? - tak, Oz na prawdę miewała dni pełne radości, optymizmu, dziecinności, uśmiechu i bezinteresowności.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jasne, okej:) A ja bym chciała by przynajmniej na razie Cora nie znała jeszcze jego przeszłosci jako tako:)]
    Nigdy nie sądziłem, że na tej obcej wyspie spotka mnie tyle dobrego. Owszem, podejrzewałem, że będzie lepiej. W końcu teraz miałem mieć dom i jakieś tam, niewielki, ale jakieś pieniądze. Tutaj natomiast spotkałem Locę, najlepszą przyjaciółkę z domu dziecka, kilka miłych osób, ale i również Corę. Tą ostatnią poznałem na jakieś małej imprezie przy ognisku na plaży. Paradoksem jest to, że nawet nie chciałem tam iść. Nie jestem typem imprezowicza. To własnie Loca mnie namówiła. By wyjśc do ludzi, trochę się zabawić. Była tam jeszcze jedna osoba, tak mi się zdaje, podobna do mnie. Gdy już zaczęliśmy rozmawiać, skończyliśmy w godzinach rannych. Teraz nawet nie pamiętam na jakie tematy dyskutowaliśmy. Omijałem jednak sprytnie tematy, które były dla mnie niewygodne. Cora także nie naciskała, co mnie bardzo cieszyło. Nie była to znajomość jednonocna, gdyż ponownie się spotkaliśmy. Aż dziw, że mieliśy jeszcze jakieś tematy do rozmowy. Te jednak zdawały się nie mieć końca. Zabawne było to, że nawet nie miałem jej numeru telefonu, a zdawało mi się, że ciągle ją spotykać. Czy to na plaży czy w kawiarni. Chyba los specjalnie nas ku sobie popychał. Teraz także było podobnie. Zobaczyłem ją samotnie siedzącą na plaży. Pomyślałem, że się przywitam, tak też podszedłem do niej od tyłu i zakryłem oczy. Po jej słowach usiadłem obok z uśmiechem.
    -Wybacz. Ten typ powitania jest chyba dla mnie charakterystyczny. Musze zmienić ten nawyk.- stwierdziłem, spoglądając w stronę zachodzącego słońca.- Co u ciebie?
    Aidan

    OdpowiedzUsuń

  13. Zaśmiałem się na jej komentarz. Cora była chyba pierwszą osobą, która podejrzewałaby mnie o coś takiego. Chociaż z drugiej strony rzeczywiście mogłoby to wydawać się dziwne, że tak ciągle się widujemy. Uniosłem dłonie w geście obronnym po czym odpowiedziałem- Co to to nie ja. Nie jestem typem prześladowcy. Może po prostu często chodzimy w te same miejsca.- uśmiechnąłem się niewinnie. Nagle ogarnęła mnie silna chęć na papierosa. Nałóg widocznie dawał sie we znaki. Byłem jednak teraz na plaży, a takie wydmuchiwanie śmierdzącego dymu w dziewczynę, było po prostu niekulturalne. - A może to ty mnie śledzisz?- dodałem żartobliwie, patrząc jej w oczy. - Nie no, tak na poważnie to szukam pracy aktualnie i kręcę się tu i tam.
    Uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie, wpatrując się przez dłuższy moment w jej twarz, chcąc zarejestrować jak najwięcej szczegółów. Miała taką niepowtarzalną twarz, a cała jej postura ciała wskazywała na to, że Cora jest bardzo delikatna i krucha. Jak gdyby najmniejszy powiew wiatru mógł sprawić, że rozkruszyłaby się. Najabrdziej chyba podobały mi się jej wyraziste, zielone oczy, obserwujące wszystko i wszystkich z zaciekawieniem, ale i lekkim znużeniem. Można było dostrzec w jej spojrzeniu także smutek. JEdnak nie wiedziałem, przynajmniej na razie z czego on może wynikać.
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  14. [No jasne, że tak :) Masz jakiś pomysł może? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  15. Na jej słowa o możliwej pracy pokiwałem głową z niejaką wdzięcznością. Od dnia w którym tutaj przyjechałem szukałem pracy, jednak każdy chce zatrudniać osoby już mające jakieś doświadczenie. Zastanawiałem się czy by nie wrócić, przynajmniej na razie, do zarobków tzw. ulicznych. Granie na gitarze i te sprawy. Przynajmniej to mi wychodziło i do tego nie trzeba było mieć ukończonej matury. Według mnie Cora nie wydawała się brzydka. Wręcz przeciwnie. Miała tak unikatową urodę, że uważałem iż jest piękna. Nie podobały mi się nigdy tzw klasyczne piękna typu długonogie blondynki z tipsami po solarium. Ja też nie byłem klasycznym przystojniakiem i jakoś nie przeszkadzało mi to. Nigdy też nawet nie przywiązywałem uwagi do ubioru. Jej ostatnie pytanie nieco zbiło mnie z tropu, a jednocześnie zawstydziło. Przecież ja powinienem ją zaprosić na randkę. Tak powinien zachować się prawdziwy mężczyzna. Ja byłem jednak pozbawiony tego taktu, a przyczyna była prosta. Otóż nie miałem prawie żadnego doświadczenia z dziewczynami, co wydawało się takie "frajerskie", w końcu mam dwadzieścia trzy lata.
    -Jasne.- odpowiedziałem od razu z uśmiechem.- Właściwie to ja powinienem o to spytać. Wiesz co, nie było tego pytania. Zróbmy to jeszcze raz, prawidłowo.- dodałem szybko, po czym zrobiłem powazną minę i spojrzałem w księżyc. Kilka sekund później odwróciłem głowę w jej stronę i z lekkim uśmiechem na ustach spytałem- Czy uczyniłabyś mi ten zaszczyt i wybrałabyś się ze mną na randkę pewnego dnia? Może nawet jutro?
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  16. - Jak sobie Pani życzy! - Iris wykonała kolejny przesadzony, teatralny ukłon, zsuwając z głowy słomiany kapelusz i dotykając jego rondem ziemi. Jednocześnie jej blade, piegowate oblicze rozjaśnił serdeczny, radosny uśmiech, a ona sama (jak przystało na prawdziwego dżentelmena!) otworzyła drzwi pasażera, zapraszając nieznajomą energicznym gestem lewej dłoni. A gdy tylko panienka Ozare znalazła się we wnętrzu swojego starego wehikułu z głośników popłynęły szlachetne dźwięki muzyki klasycznej, które pospiesznie przyciszyła.
    - Tak więc w drogę. - oznajmiła zdecydowanym głosem, przesuwając drążek skrzyni biegów i puszczając powoli sprzęgło. Tak, aby samochód ruszył jak najdelikatniej. Nie licząc oczywiście lekkiego kołysania, które Oz uważała za specyficzny ruch swojego kochanego garbusa, który według niej posiadał dusze. Może dlatego nigdy nie pozwalał nikomu źle się o nim wyrażać! W szczególności w jego obecności. - Za pewne byłaś już na plaży, prawda? Chyba każdy nowy mieszkaniec czy turysta właśnie tam kieruje swoje pierwsze kroki. - dodała, uderzając rytmicznie o kierownicę i zerkając przelotnię na swoją towarzyszkę. Jednocześnie cicho cmoknęła, jak gdyby się nad czymś głęboko zastanawiała. - Jednak niewielu było na klifie i w znajdującej się pod nim jaskini. - wytłumaczyła, skręcając w kierunku ulicy, która prowadziła na plażę. Oczywiście jak zwykle była ona zatłoczona, jednak Iris zmierzała w bardziej odległe zakątki piaszczystej atrakcji.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  17. [No cieszę się, że się podoba. :D
    Może miałabyś ochotę na jakiś wątek? U mnie niestety jak na razie pomysłów brak, więc.. :C]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  18. [Ok, ok no jak już tam chcesz ;p Hmm no to poznały się na ognisku tak :D No to może moja kochana Larusia będzie jej pomagała i w ogóle? Ktoś musi, co nie? :d]

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Heej: ) To załóżmy, że znają się, ale on nie wie jeszcze o jej chorobie. Spotkali się tylko tak przelotnie, a teraz pójdą gdzieś/ spotkają w jakimś miejscu i będą mieli więcej czasu na porozmawianie. Dobrze? Chcesz zacząć czy ja ? :)]
    Leon

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie licząc odgłosów towarzyszących jechaniu po wybojach i warkotu silnika, długa podróż upływała w ciszy (oczywiście nie wspominając o przyciszonych dźwiękach muzyki klasycznej i nucenia Iris, uderzającej rytmicznie o kierownicę) - takiej, którą się widzi, a nie słyszy. Ciszy, która dominowała w płaskim krajobrazie sięgającym aż do czarnych zarysów miasteczka po lazurową wodę widoczną na horyzoncie. Im dalej jechały, tym gorzej wyglądała droga: popękany asfalt upstrzony był dziurami, zaś droga stawała się węższa i bardziej kręta. Mimo to nasza kobiecina nie zamierzała zwolnić wyprzedzając pojedyncze pojazdy i uparcie naciskając na pedał gazu. Aż wreszcie przemówiła, zerkając na swoją piegowatą towarzyszkę i lekko uderzając się w czoło otwarta dłonią. Czy to właśnie wtedy na ułamek sekundy puściła kierownicę?
    - Gdzie moje maniery! - wymamrotała z szerokim uśmiechem, nasuwając na oczy ciemne lenonki i otwierając okno, aby poczuć na twarzy powiew ciepłego wiatru. Cóż, upał był dzisiaj niemiłosierny i może właśnie dlatego blada skóra Oz lśniła od grubej warstwy balsamu ochronnego. - Nazywał się Iris. Iris Ozare, jednak niektórzy mówią na mnie Oz. - dodała i wykonała coś na wzór zasalutowania, przykładając do prawej skroni rozłożoną dłoń. Jednocześnie zwolniła i skręciła w prawo, wjeżdżając na piaszczystą ścieżkę, na której widniały zatarte ślady opon. Zaś garbusik lekko się zakołysał, gdy kobieta sprawnie mijała pojawiające się w piachu skały czy tabliczki.
    - Mam nadzieję, że spacer i wysokość Ci nie straszna. - dodała jeszcze, zatrzymując się tak, iż miały doskonały wgląd na rozłożystą, lśniącą w słońcu wodę.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  21. Nareszcie Leon doczekał się upragnionego wolnego dnia. Nawał obowiązków wraz z końcem roku szkolnego wbrew pozorom był coraz większy. Z całą przyjemnością odda się słodkiemu lenistwu. Ale to nie w jego stylu siedzieć cały dzień w domu. Wstał, przygotował się, zjadł śniadanie i myślał nad tym, co dzisiaj chce robić. Nie chciało mu się iść na siłownie, ani w jakiejś inne powszechne miejsca jego wypadów. Może Cora będzie miała ochotę gdzieś wyjść? Znał ją zaledwie kilka tygodni, ale nie miał zbyt wielu okazji, żeby z nią porozmawiać dłużej. Nie tracił więc czasu i od razu zadzwonił do niej.
    - Cześć, tu Leon. Co tam u Ciebie?- powiedział, przypominając sobie dziwne zdarzenia, których był świadkiem związanych z kobietą. Ten nagły krwotok, jej zmęczona twarz.. Wszystko to sprawiło, że momentalnie jego głos załamał się i zaczął martwić się o nią.
    - Nie masz może ochoty gdzieś wyjść? Sama możesz wybrać miejsce- powiedział, starając się pozytywnie nastawiony jak to miał w zwyczaju. Uśmiechał się sam do siebie, bo z tego co już miał szansę się dowiedzieć, Cora jest niezwykle miłą i sympatyczną osobą. Miał tylko nadzieję, że nie razi jej jego zachowanie. Był przecież sobą, to chyba najważniejsze.
    Leon

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Kurcze, świetna karta!! :o Szkoda mi Cory, niech ona nie umiera! XD
    A co do wątku, to jak weszłam w cudowną listę, też pierwsze co pomyślałam, to z tym tatuażem! Tylko teraz mamy dwie opcje. Bo mogą się znać jeszcze z Anglii :D Jak oboje tam mieszkali, Cora była zdrowa, a Daniel niewytatuowany aż tak bardzo. Mogli się bardzo nie lubić, albo wręcz przeciwnie! :D I jak C. przyszłaby do studia, nie poznaliby się na samym początku, dopiero potem w rozmowie by jakoś wyszło. No albo zaczynamy od zera, też ok :D ]

    Morrow

    OdpowiedzUsuń
  23. [Witam :D Może wątek?
    Tak mi się zdaje, że my się znamy.]
    Blake

    OdpowiedzUsuń
  24. [hej. widziałam powiązanie na spisowniku, wolne jeszcze? jeśli tak to jestem chętna;)]

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Dobra, poczekam :D ]

    D.Morrow

    OdpowiedzUsuń
  26. [Powiem Ci , że Twoja karta jest.. także ciekawa. Pomysł z chorobą, interesujące. To może masz jakiś pomysł zeby połączyć jakoś tą dwójkę?]

    OdpowiedzUsuń
  27. [Hmm zastanówmy sie, może coś kolejnego wykreślimy z jej cudownej listy? :> To zacznij że np. przyszła rano do jego piekarni po coś do jedzenia na śniadanie a on będzie stał przed i palił?]

    OdpowiedzUsuń
  28. [. Pomysł może jakiś jest, ale na pewno nie ma weny żeby zacząć, wybacz, więc może jeśli pomysł sie spodoba zaczniesz jakiś wątek ? Byłbym bardzo wdzięczny ;) Może być coś takiego : Max za długo nie jest na wyspie, ale ma plany aby otworzyć swoje studio fotograficzne, dlatego też może spotkają się gdzieś na klifie bądź w jakimś jednym z Jej ulubionych miejsc, gdzie chłopak będzie robił zdjęcia i "zakłócał" spokój jaki chciałą w tym momencie i miejscu mieć. ? No nie wiem coś takiego mi wpadło do głowy, co dalej to się zobaczy .]

    Max Manson

    OdpowiedzUsuń