Flickr Images

 Joshua smith
Joshua Jack
Smith
24 marca 1978 roku
35 lat
pisarz powieści kryminalnych
rodowity mieszkaniec Nowego Jorku, od miesiąca przebywający na wyspie
rozwodnik, bezdzietny
mały domek na plaży
kucharz z zamiłowania
szuka inspiracji, muzy, miłości?
Hedonistyczna wizja świata często przysłania nam w życiu cele, które powinny brylować na czele listy naszych największych ambicji. Materializm i egoizm jakiego doświadczamy na każdym kroku wedle staropolskiego powiedzenia powoduje, że z kim przystajemy takim się stajemy. Dzisiejszym wyznacznikiem szczęścia staje się ilość zer na bankowym koncie i koni mechanicznych w naszym samochodzie. Miłość, uczucie, ciepło rodzinne i bezpieczeństwo jakie powinniśmy stwarzać idzie w odstawkę. Coraz więcej osób uważa, że bycie mainstream’owym to cel nadrzędny. Underground przestaje być formą wyrażenia siebie, pełną ekspresji i kreatywności, a oryginalność to pojęcie coraz bardziej względne. Jest jednak na świecie taka istota dla której nie liczy się to aby się wyróżniać, wzbudzać zainteresowanie i zdobywać sztuczną popularność nie tylko w kręgach swoich znajomych. Joshua Smith już od dziecka miał wyznaczone cele. Zgodnie z rodzinną tradycją miał stać się rozchwytywanym i szanowanym prawnikiem. Cel niby prosty, jednak wymagający wielu wyrzeczeń. Nie skakał po drzewach, nie rozrabiał, nie lądował na dywaniku u dyrektora. Pilnie się uczył, a na zajęciach słuchał i notował. Ze świetnymi ocenami przebrnął przez prywatną szkołę podstawową, gimnazjum dla chłopców oraz liceum. Następnie w jego życiu nastał poważny moment wyboru uczelni. Z ocenami oraz osiągnięciami naukowymi jakie miał na swoim koncie mógł przebierać w uczelniach. Cambridge, Oxford, a może amerykański Yale? Nie. Jako osoba ambitna, twardo stąpająca po ziemi i realizująca swoje aspiracje postanowił ukończyć zwykły miejski uniwersytet. Nie miał zamiaru zmieniać swojego środowiska oraz pozostawiać znajomych zmieniając ich na pseudo inteligentów sądzących, że są lepsi od reszty społeczeństwa. Miał zostać prawnikiem, przejąć rodzinną kancelarię i brylować na salonach broniąc największe osobistości w całych Stanach. Ale wybrał coś innego. Wybrał dziennikarstwo. Studia ukończył z wyróżnieniem. Nie miał problemów ze znalezieniem pracy bo ciepła posadka w znajomej gazecie tylko na niego czekała. Początkowo nie było łatwo. Wdrożenie się w zawód nie było tak proste jak mogło się wydawać. Dziennikarstwo w teorii jest znacznie prostsze od jego zastosowania w praktyce. Dostawał początkowo drobne artykuły do napisania. Z czasem wdrożył się na tyle, że naczelny obdarzył go bezgranicznym zaufaniem i pozwolił samemu dobierać sprawy jakimi miał ochotę się zajmować chwytać się tematów, które wymagały od niego dużego zaangażowania. Smith zaczął więc porywać się na głęboką wodę, co nie zawsze wychodziło mu na dobre. Mając dwadzieścia osiem lat napisał swoją pierwszą książkę. Natchnienie, przypadek. A sukces na skale światową. Zyskał rozgłos, a on zabrał się za drugą część swojej powieści. Dwa lata temu wydał kolejną książkę. Dopiero niedawno zdał sobie sprawę, że Nowy Jork go przytłacza. Że nie pozwala mu skupić się, a ciągła gonitwa za karierą i popularnością nie jest dla niego. Przecież normalny z niego facet. Chyba. W życiu młodego(chociaż już nie tak bardzo) Smitha nie brakuje zawirowań. Niby spokojne i poukładane życie u boku wspaniałej narzeczonej psuje cichy romans w jaki się wdał. Słabość względem kobiet dała o sobie znać, a ponętna asystentka zdała się to wykorzystać. Przez usta Josha przechodzą potoki kłamstw względem swojej ukochanej przed, którą ukrywa zaistniałą sytuację. Czuje wyrzuty sumienia i wie, że nie postępuje dobrze dlatego uciekł. Trzy miesiące przed swoim drugim ślubem (bo przecież ma już za sobą jedno małżeństwo) pakuje swoje manatki, kupuje bilet do Grecji i zostawiając jedynie karteczkę, że musi odpocząć od zgiełku i wszystko sobie poukładać wyjeżdża. Jak tchórz nie potrafi stawić czoła problemom i ucieka…no cóż, bywa.

Już będąc małym brzdącem znacznie różnił się od rówieśników. Opanowany, spokojny, ambitny. Te wszystkie cechy w mniejszym bądź większym stopniu zostały mu do dziś. Jako dziennikarz i pisarz musi trzymać nerwy na wodzy, nie tak łatwo więc wyprowadzić go z równowagi, swoje uczucia stara się tłumić w sobie aby nie widziały one światła dziennego, a jego twarz notorycznie przybiera pokerowy wyraz. Ale przecież jest pełen skrajności. Więc. Często wybucha, a swoim pracownikom/asystentom nie szczędzi krytyki. Nie ma problemów w wyrażaniu swojej opinii zarówno tej pozytywnej jak i negatywnej, możesz być więc pewny, że jeśli coś mu się nie podoba to po prostu powie Ci to prosto z mostu. Nie owija w bawełnę, a jeśli kłamie to robi to z taką perfekcją, że nawet się nie zająknie, a ty nie będziesz w stanie odkryć jego złych intencji czy też skrywanych tajemnic. Ambitnie podchodzi do każdych wyznaczonych mu zadań i realizuję je z zupełną perfekcją. Nie lubi niedokładności, a każdy jej przejaw stara się minimalizować. Nie można jednak przy tym stwierdzić, że jest tyranem, choć rzeczywiście bywa apodyktyczny. Przez społeczeństwo postrzegany jest jako osoba zimna i nazbyt poważna, co jest pewnie efektem jego dystansu na jaki ich trzyma. Bez wątpienia jednak zyskuje przy bliższym poznaniu, co mogą potwierdzić jego przyjaciele, rodzina no i przede wszystkim jego narzeczona. Względem której charakteryzuje się ogromną czułością i delikatnością. Romantyk w każdym wydaniu, dbający o dobro ukochanej. Nie zawsze jednak ma na tyle silny charakter aby przeciwstawić się urokowi płci przeciwnej i chociaż w jedno nocne czy też krótkotrwałe romanse się nie wplątuje, to niewinny flirt nie jest mu obcy zarówno jak kontakty z innymi kobietami mające status długotrwałych. Twardo stąpa po ziemi co oznacza, że nie pozwoli wejść sobie na głowę, przez swój zawód nie jest niczym dziwnym, że nie pozwoli się przegadać, a argumenty słowne są jego mocną stroną. Przesadnie punktualny, nie cierpiący osób, które nie potrafią zorganizować sobie czasu. W swoim mieszkaniu nie potrafi zachować porządku co oznacza, że jest niezłym bałaganiarzem, rozrzucone skarpetki i szklanki walające się we wszystkich możliwych zakątkach jego mieszkania nie jest niczym dziwnym. Choć uśmiech na jego twarzy nie pojawia się za często nie można powiedzieć, że jest gburem. Wbrew pozorom jest towarzyski, a w odpowiednich sytuacjach potrafi zażartować, chociaż nie wszystko powszechnie uważane za śmieszne wzbudza u niego rozbawienie. Jest zagorzałym zwolennikiem książkę o tematyce kryminalnej, które zajmują większą część jego domowej biblioteczki. Nic więc dziwnego, że sam pisze właśnie książki o takim zabarwieniu. Jak na pracoholika przystało nie ma dużo wolnego czasu. Jeśli już jednak zdarza się moment, w którym nie nic do roboty, zamienia się w leniwego domownika. Telewizor, w którym ogląda bezsensowne teleturnieje oraz transmisje z wydarzeń sportowych. Jeszcze w Stanach namówiony przez swoją narzeczoną musiał czasem ruszyć się z domu i trochę zażyć rozrywki. Kina, teatry, ale i kluby jakich w jego dzielnicy nie brakowało- te wszystkie miejsca odwiedzał i nie robi tego tylko z przymusu, bo przecież w głębi duszy nawet to lubił. Ubiera się w ciemne i stonowane kolory, a jego ubrania są przede wszystkim wygodne i nie krępujące ruchów. Jego czupryna aktualnie jest dość bujna i długa co zdecydowanie powoduje, że wydaje się dojrzalszy, a w połączeniu z lekkim zarostem męski. Kiedy jednak zdecyduje się ogolić, a włosy znacznie skrócić możesz zauważyć młodą twarzyczkę, zupełnie nie pasującą do trzydziestopięcioletniego faceta. W życiu ceni sobie stabilizację właśnie dlatego oświadczył się swojej ukochanej, ze względu na wszelkie wątpliwości wystawił ją jednak do wiatru dochodząc do wniosku, że bez niego będzie mu lepiej.  

33 komentarze:

  1. [Postać naprawdę fajna, imię boskie, twarz też jest niczego sobie.
    Jakieś pomysły na powiązanie/wątek?]

    Catherine Collins

    OdpowiedzUsuń
  2. [dobry, dobry! baaardzo przyjemna postać więc zapraszam do Dimitra, myślę że mogą się dogadać :) poza tym, moga być sąsiadami, bo Dimitri też mieszka przy plaży :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [O mamo. Piękny pan, jaram się. I pisarz. Zapraszam do wątku z Cecilią. ^^]

    Cecilia L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [I jeszcze doczytałam kartę do końca - normalnie, męski odpowiednik mojej Cece! <3]

      Usuń
  4. Zola należała do kobiet wyjątkowo pracowitych, a co najważniejsze praca sprawiała jej przyjemnosć, może nie każdy byłby zadowolony z nakładania lodów, pieczenia gofrów, robieniu kawy czy ubijania śmietany, ale jej to wcale nie przeszkadzało. I mimo, że miała pracowników, zawsze i tak plątała się gdzies dookoła nie lubiąc zostawiać kawiarni swego życia, nawet w zaufanych dłoniach, poza tym, tylko ona znała receptę na wyśmienite gofry, który były tutaj już wielką tradycją, każdy chciał zjeść gofra Zoli.
    Nawet jak na Grecję było dzisiaj niewyobrażalnie ciemno, Zola z rozczochranych przez wiatr włosach, z chustą przeplątanę przez czubek głowy, bez makijażu wyglądała dziś niczym sierotka marysia, a wyszło na to, że musiała dzisiaj pokazać się tak na ulicy, przez kawiarenką. Obok stolika nowegoi stałego klienta, z niebywale uroczym akcentem, siłującego się mówić poprawnie w ich języku, przycinała róże, które ostatnio zaczynały żyć własnym życiem, a Zolka przecież kochała swoje kwiatki. Uśmiechała się pod nosem, nucąc jakąś piosenkę, co jakiś czas spoglądajac na mężczyznę, który notorycznie od kilku tygodni tu bywał i ją obserwował, nic nie mówiła. I zapewne nadal by nic nie powiedziała, gdyby przez niewielki przypadek nie ubrudziła jego nowy ziemią, te stoliki stanowczo były za blisko. Podskoczyła nale, przestraszon tym jak mężczyzna zareaguje.
    - Przepraszam, bardzo przepraszam! - Krzyknęła nagle i podniosła się na równe nogi.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Co prawda, to prawda. :D Ale na niego by taka wściekła być nie mogła. Zbyt podobny jest do niej. No, albo nazbyt...Nieważne. Wątek i powiązanie koniecznie być musi! <3 Nawet mogę mieć pomysł, dlatego zapraszam na maila: w.ogien.skacze@gmail.com]

    Cecilia L.

    OdpowiedzUsuń
  6. [picie wódki brzmi genialnie! chcesz zacząć? :>>>]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Uwielbiam to imię a pan też wydaje się bardzo ciekawy :) MAsz może ochotę na powiązanie i jakiś wątek :)]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Hmm powiązanie mówisz? Niestety czyste myślenie zakłóca mi ten ostatni gif*.* patrzę się na niego chyba już od pięciu minut haha xD No, ale trzeba się wziąć w końcu w garść wątek czeka :D
    1. Nie jest za długo na wyspie więc pewnego pięknego dnia z dala od miasta i zasięgu komórki Joshua zgubił się gdzieś a tam akurat Lari ze znajomymi skakali z klifów itp no i pomogła mu wrócić do miasta a gdy się dowiedziała, że pisze kryminały o których by mogła słuchać cały czas jakoś wdali się w rozmowę i no po prostu dobrze się dogadują nie tylko co do wyboru książek
    2. Kuźwa mać muszę to napisać bo mnie korci, że szok chociaż wiem, że twoja postać nie preferuje romansów czy czegoś takiego xD Ale niestety ten pan mnie bardzo zaintrygował i jego zdjęcie nad łóżkiem chyba sobie przykleję xD

    No a jeżeli nic nie pasuje to wysilę jeszcze główkę i wymyślę może jeszcze coś ;p]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Hihihi ^^ Teraz wyobraź sobie mój złowieszczy śmiech! xD Sorry ale jakoś dobry humor mnie rozpiera bo spalam tylko cztery godziny przez noc xD To w sumie można zacząć tak jak napisałam w tej pierwszej propozycji i potem się to dalej wszystko rozkręci :D Dziewczyna będzie koniecznie chciała obejrzeć kolekcję jego książek i oczywiście jemu też nie da spokoju co do rozrywki itp :D Bo to też mu się przyda ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  10. Grecja była cudowna, w sumie Grecja Grecją ale sama wyspa Skiathos. Dużo ludzi przeprowadzało się tam na stałe przez to, że aż tak dużo turystów tam nie było jeżeli mięli by się porównywać z inną wyspą w Grecji.
    Lari nie zawsze miała dzień wolny, czasami pracowała nawet więcej niż tydzień pod rząd. Nie miała ciężkiej pracy bo lubiła w sumie pracę w barze, w jej godzinach prazy aż tak dużo się nie działo więc było całkiem spokojnie jednak i tak musiała rano wstać i iść do pracy i w ogóle.
    Każdego wolnego dnia próbowała się wyrwać ze znajomymi jak nie na deskę, skakanie z klifów to zawsze coś wymyślili. Dzisiaj akurat byli na klifach dość spory kawałek od miasta. Uciekali zawsze od rodziców, opiekunów i co ważniejsze turystów. Była trochę zaszokowana widząc kogokolwiek tutaj. Słysząc pytanie mężczyzny spojrzała na znajomych a potem na zagubionego mężczyznę
    -Tak -spojrzała na zegarek, który miała na ręce -Chcesz możesz się ze mną zabrać -zaproponowała i zabrała swoją torbę plażową.
    -Catie, ja jadę! -pokiwała koleżance, żeby nikt nie myślał, że się utopiła czy coś podobnego. Ruszyła powoli razem z facetem obok i spojrzała na niego
    -Turysta? -zapytała bo jakoś wcześniej nie widziała go tutaj -Nieźle zabłądziłeś, jesteś dobre 11 km od miasta -uśmiechnęła się

    OdpowiedzUsuń
  11. [Witam na blogu! :) Tak sobie myślę nad wątkiem (jeśli oczywiście masz ochotę) ale nic konkretnego mi nie przychodzi do głowy. Jedyne co wymyśliłam to to, że Cordelia (bo chyba chciałaby zostać pisarką) mogła kiedyś wysłać mu jakieś swoje opowiadanie albo brała udział w jakimś konkursie, w którym Joshua był w jury i mógłby ją kojarzyć z nazwiska bo np. spodobało mu się to co ona napisała. Albo mogliby się spotkać w NY (bądź Londynie) kiedy Josh po wydaniu drugiej książki spotkał się ze swoimi czytelnikami? ;) Ech, już sama nie wiem.. Może Ty masz jakiś pomysł?
    A tak na marginesie to do karty wdarł Ci się błąd - zwolennikiem "książkę" zamiast "książek" ;)]

    OdpowiedzUsuń
  12. [W sumie to musi i może nawet pałać do niego wielką miłością. Do niego i jego książek oczywiście. Jak podsuniesz mi pomysł na wątek, to nawet zacznę :D ]
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  13. Ludzie, którzy tutaj mieszkali kompletnie przestali liczyć czas, wszystkie dni a stres i pośpiech zostawili zupełnie daleko za sobą. Po co się stresować jeżeli żyło się w tak pięknym miejscu? Każdego dnia można było odkryć nową uliczkę a na niej nową historię.
    Spojrzała na niego z uśmiechem, który nie schodził jej z ust co było normalnie i po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić, Lari widziała wszystko z tej dobrej strony
    -Przyzwyczaisz się, kup sobie najlepiej mapkę i zaznacz wszystkie dróżki koło swojego mieszkania a potem odkrywaj dalej coraz nowsze zakamarki. -sama tak zrobiła gdy się tam w prowadziła -To działa, próbowałam -dodała z uśmiechem a swoją torbę wsadziła do samochodu do którego już doszli. Był to Jeep, na tej wyspie chyba każdy takiego posiada, najlepiej sprawdza się w tym terenie. Gdy wsiedli do samochodu ruszyła powoli, po tych drogach raczej inaczej się nie dało
    -To, skąd cię do nas tutaj przywiało? -spojrzała na niego z ciekawością. Wiatr, który dmuchał ze wszystkich stron przez co włosy dziewczyny nie były na swoim miejscu tylko ciągle wpadały jej do oczu. Odgarnęła je do tyłu a niektóre kosmyki wsunęła sobie za uszy by jej nie przeszkadzały

    OdpowiedzUsuń
  14. [O, dobra myśl. Już zaczynam xD]

    Głupi dzień. Jeszcze dobrze się nie zaczął, a ona już miała przez to wiele problemów. Nie dość, że zgubiła swoją ulubioną sukienkę to jeszcze potknęła się w łazience i rozwaliła sobie skroń. Teraz ma szwy, które nie wyglądają zbyt atrakcyjnie. A chciała iść na imprezę na plaży! A tak to z szwami raczej nie pójdzie. Tym bardziej, że była na tabletkach przeciwbólowych, które w połączeniu z alkoholem nie dałby zbyt dobrego efektu.
    Reszta dnia minęła jej dość źle. Jeśli można to tak właśnie powiedzieć i nie używając przy tym brzydkich słów. Cały dzień na nogach z bolącą głową, pulsującym czołem i bolącym krzyżem. Wciąż nie może się przyzwyczaić do nowego miejsca zamieszkania i nowego łóżka, które nie jest tak bardzo wygodne jak jej.
    - Nadio, pozwól tutaj na chwilkę - odezwała się jedna z pracownic, a dziewczyna z głośnym westchnieniem podeszła do niej i posłała jej delikatny uśmieszek.
    - Słucham - powiedziała zakładając ręce na wysokości piersi.
    - Weźmiesz zmianę za Lettie, bo ona nie może przyjść - powiedziała, a brunetka miała ochotę rozwalić coś. Ze złości oczywiście. Nic jednak nie powiedziała. Uśmiechnęła się tylko sztucznie i odwróciła się na pięcie.
    - Nadio, czy mogłabyś pomóc panu. Szuka książki, a ty wiesz najlepiej gdzie jaka się znajduje - dodała jeszcze na sam koniec i gestem głowy wskazała na mężczyznę. Nadia wywróciła oczami i ruszyła w jego kierunku.
    - Czego pan chce? - zapytała nawet nie przejmując się tym, że jest teraz niemiła. Inni mogą, a ona nie? I gdzie tu sprawiedliwość?
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy się kończy pracę i ma się chwile wolnego, nie zawsze chce się odrazu wylądować w łóżku i zasnąć w najlepsze. Czasami są takie dni, kiedy pozostaje w tobie, choć procent energii, który aż się prosi o jakieś dobre spożytkowanie. I tak właśnie chyba było z Locą w tym dniu. Nie miała zbyt wiele do roboty, wymiana oleju i zmiana opon, też mi coś. Wróciła więc do domy, brudna bo brudna, ale w warsztacie nie utrzymuje się czystości, i od razu wpakowała się pod prysznic, który ją jeszcze bardziej orzeźwił i sprawił, że miała ochotę się przejść, czy zrobić coś ciekawszego. W sumie nie była to taka wielka ochota na imprezę, czy biegi - właściwie spacer był czymś rozsądnym. Przebrała się i wyszła z swojego domu. Zaszła do jakiejś knajpki i kupiła sobie paczkę frytek, jakąś kolację trzeba było wszamać, a frytki zawsze są dobre - uwielbiała fast foody, może nie zajadała się nimi jak głupia i nie żywiła nimi w każdej okazji, ale raz na ruski rok były idealne. Tak samo z cheesburgerami, hoddogami czy innym jedzeniem tak zwanym "Śmieciowym". Ruszyła brzegiem plaży, nawet nie wiedziała gdzie idzie, nie obrałą określonego kierunki i jakoś nie przejmowałą się zbytnio tym, że od domu się oddala. Cóż przecież każdy mógł ją o tej godzinie zaatakować, okraść czy co tam jeszcze, robią ci wielcy wariaci. Jakoś nawet o tym nie pomyślała, całkiem nie rozsądne.Kiedy już frytki się skończyły, wyrzuciłą puste tłuste opakowanie do jednego z tych koszy na plaży. Niby to miały zapobiec zanieczyszczenią uroczej plaży, ale każdy dobrze wie jak to jest. I jak ludzie się do tego przepisu ustatkowali. Usiadła w końcu na ciepłym jeszcze piasku i oglądała morze, nigdzie się jej nie śpieszyło. Później się położyłą i wpatrywała się dobre godziny w gwiazdy, nie obchodziła ją godzina, a także to gdzie się właśnie znajduje, nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
    Obudził ją spokojny głos jakiegoś mężczyzny - wystraszyłą sie, bo zapomniałą, że wcale nie leży w ciepłym łóżeczku i nie jest okryta puchową kołderką. Usiadła i rozejrzała się uważnie.
    -Gdzie ja jestem?- mruknęła cichutko, jeszcze zaspana.

    OdpowiedzUsuń
  16. Co jakiś czas spoglądała na chłopaka co siedział obok niego. Cały czas zastanawiała się jak życie tam wygląda, w wielkim świecie. Uśmiechnęła się pod nosem wyobrażając sobie swoją wersję gdzie wszystkie kobiety były pięknymi modelkami, aktorkami i temu podobne jednak jej wersja bardzo różniła się od rzeczywistości.
    -Myślisz, że nie będzie ci brakować tego wszystkiego? -spojrzała na niego -Tu raczej nie dzieje się aż tak dużo jak w Nowym Jorku. Tutaj z tego co słyszałam przyjeżdżają ludzie by żyć swoimi snami -uśmiechnęła się bo w sumie była też jedną z nich jak i jej cała rodzina. Wyspa jednak dawała tez dużo nowych możliwości jak rozpoczęcie życia na nowo z zupełnie czystym kątem no i wiele innych.
    -Mogę wiedzieć co robisz? -no tak oczywiście, że musi się dowiedzieć wszystkiego, była przecież jak jedno wielkie ciekawskie jajo. Jednak nie widziała go ani razu w miasteczku czy na jego brzegach a jej jest przecież wszędzie gdzie się nie spojrzy! Może go po prostu przeoczyła, no albo nie zajmuje się niczym, nie pracuje nigdzie gdzie zapuszcza się Larie, to też był jakieś wytłumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  17. [Myślę, że zdecydowanie mogą być sąsiadami, jeśli Ci to pasuje. Nie wiem czy mają się już znać, ale Elle z pewnością z chęcią wpadnie z jakimś jedzeniem ;)]

    OdpowiedzUsuń
  18. Dopiero jego opis miasta trochę zaczął sprowadzać na ziemię jej myślenie co jest po drugiej stronie oceanu. Westchnęła cicho a po chwili zapytała
    -Powierzchowne idee? A to nie o to chodzi, że Nowy Jork miasto pełne znanych ludzi, biznesmanów i tego wszystkiego? Bogate miasto, ludzie i obyczaje. Wszystko zapięte na najwyższy guzik i pochłonięte luksusami -tak, dalej była w swoim świecie, była marzycielką i nie potrafiła tego zmienić. -Tutaj wszystko jest jak mówisz, proste, stare, ale kolejne pokolenia rodzin ciągną dawne interesy i temu podobne. Miasto ma tysiące historyjek, które są prawdziwe a niektóre nie -dodała z uśmiechem.
    Jego odpowiedź wytłumaczyła wszystko no i w dodatku tylko jeszcze bardziej ją zainteresowała. Wyjechali w końcu na normalną, asfaltową drogę więc mogła przyśpieszyć
    -Małe miasteczko, wszyscy się znają, ale kryje się w nim tajemnica coś mrocznego o czym się nie mówi.. Coś w tym stylu tak? -uśmiechnęła się pod nosem -Uwielbiam te książki. Jak się je czyta nie jest tu tak nudno a uwierz mi, że po jakimś czasie robi się nieco nudnawo -spojrzała na niego na chwilę z uśmiechem -To jakie książki wydałeś? -może nawet nie była świadoma tego, że czytała już jakąś jego książkę. Nigdy nie patrzyła na autora, ale w sumie też nie wie jak on się nazywa

    OdpowiedzUsuń
  19. [Witam! Ostatnio jestem pozbawiona wszelkich pomysłów więc poproszę o pomoc, a w zamian mogę zacząć. To wychodzi mi znacznie lepiej w tym momencie :D]

    _Sophie

    OdpowiedzUsuń
  20. Na pierwszy rzut oka różnili się od siebie tak bardzo, że teoretycznie jakakolwiek nić porozumienia nie wchodziła w grę. Oni jednak postanowili udowodnić wszystkim, że nawet tak różniące się jednostki będą potrafiły się dogadać, a przynajmniej wspólnie wypić kilka piw. Początkowo, pewnie dla bezpieczeństwa, ograniczali się do kilku kieliszków w zatłoczonym barze. Zawsze siedzieli blisko wyjścia, tak na wszelki wypadek, gdyby różnice charakterów okazały się być jednak nie do przejścia. Później przenieśli się w głąb knajpy, a potem na plażę, bo tam było cicho, spokojnie i można było po prostu pogadać. A potem poszło już z góry, więc na regularnie chlanie umawiali się w domu któregoś, bo tak było miło i zdecydowanie dużo taniej. Słysząc głos zapowiedzianego gościa, uśmiechnął się lekko pod nosem i wyszedł z kuchni.
    - No długo każesz na siebie czekać, wiesz? Już myślałem że się rozmyśliłeś czy coś i że będę musiał wypić wszystko sam... - wskazał na chłodzący się alkohol i zatarł ręce z lekkim rozbawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zola za to nie lubiła siedzieć w miejscu, chyba że malowała, malując nie interesowała ją cała reszta wielkiego świata, skupiała się na tym swoim małym światku, przenosząc go na płótno, bawiąc się kolorami, więc nie zadziwił ją fakt, że ten o to pisarz wcale jej nie zauważył dopóki nie ułożył w głowie ostatniego zdania, które miał zamiar napisać. Czekała cierpliwie, a gdy w końcu sie odezwał ona odetchnęła z ulgą, że wydał się milszy niż wyglądał.
    - Przyniosę panu gofry, na koszt firmy, w ramach przeprosin. - Uśmiechnęła się zakłopotana i ruszyła w stronę wejscia do lokalu by na dłuższą chwilę zniknąć w srodku i wrócić z goframi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak się zastanawiam - czy postać byłej/niedoszłej żony będzie do przejęcia? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zarówno była jak i niedoszła są do przejęcia, jeśli są więc chęci to bardzo proszę ;)

      Usuń
    2. Ja chętnie przejęłabym wściekłą i rozżaloną "niedoszłą", ale najpierw musiałabym uzyskać o niej kilka informacji. Byłoby możliwe przesłanie mi ogólnego zarysu tej postaci na e-maila? ale.w.jakim.sensie@gmail.com

      Usuń
    3. prosze bardzo, wysłano ;)

      Usuń
  23. [ Ja wpadłam się tylko grzecznie przywitać, bo nie wiem czy na wątek mam jakiś pomysł ;)
    W takim razie witam i jak najdzie Cię ochota, i pomysł się wylęgnie, zapraszam ;D]

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  24. [To ja się przyszłam przywitać i zapytać, czy Noelle odpowiada. Jeśli nie - mów (pisz) śmiało, wszystko da się poprawić :)]

    OdpowiedzUsuń
  25. [W takim razie bardzo się cieszę. Co zaś się tyczy wątku - skoro ma to być przypadkowe spotkanie to proponuję nocną wycieczkę na plaży. Noelle mogłaby właśnie wychodzić z wody po pływaniu, gdy natknęłaby się na Joshuę, spacerującego brzegiem morza. Co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  26. [Zdecydowanie Ty :D *maślane oczy*]

    OdpowiedzUsuń
  27. Nigdy przedtem nie sądziła, że w miejscu tak zacofanym jak to może się jej tak bardzo podobać. Małe nadmorskie mieściny zazwyczaj kojarzyły się jej z tłumami turystów, tandetnymi straganami i natrętnymi kupcami, ale tutaj… Tutaj wszystko było inne – drzewa, kwiaty, a nawet budynki wyglądały tutaj bardziej żywo niż w tak dobrze znanym jej Central Parku. Tutejsi mieszkańcy także znacznie różnili się od ludzi, zamieszkujących Nowy Jork, mieli jakby inną mentalność. Znali siebie nawzajem, pomagali sobie i wyglądało na to, że nigdy się ze sobą nie kłócili. Dla Noelle wyspa była nowym światem, czymś, o czym nawet nigdy nie słyszała, a co teraz okazywało się rzeczywiste. I choć początkowo kobieta była pełna obaw co do wyjazdu, wszystkie zniknęły w momencie, gdy po raz pierwszy wybrała się na plażę. Kochała morską wodę. Kochała jej nietypowy kolor, kochała jej nieprzewidywalność, zapach i ten specyficzny smak. Tutaj jednak nauczyła się kochać ją jakby od nowa, doceniać wszystko co z nią związane. Dlatego też tak często przychodziła na plażę. Niemalże każdego wieczoru, po całym dniu zwiedzania i zbierania materiału na artykuł, pakowała do torby kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wybierała się nad morze. Zwykle zostawała na dłużej, niekiedy wracała dopiero parę godzin po zmroku. Tego wieczoru też tak było.
    Ukryła swoją torbę z ręcznikiem i sukienką za jedną ze skał, po czym weszła do wody, żeby przez kolejnych kilka godzin zwyczajnie w niej przebywać. Pływała i brodziła w niej na zmianę, zupełnie nie przejmując się tym, że kolacja w hotelu już z pewnością się skończyła, a ona od popołudnia nie miała niczego w ustach. Nie obchodzili jej nawet mijający ją ludzie – zbyt dobrze się czuła, aby ich dostrzegać. Wieczorem jednak zaczęła odczuwać zmęczenie. To był długi, wyczerpujący dzień, a następnego ranka znowu miała wstać skoro świt. Dlatego też powoli wyszła z wody i machinalnie objęła się ramionami, chociaż wcale nie było jej zimno. Nieświadoma tego, że ktoś ją zauważył, doszła do miejsca, w którym pozostawiła swoją torbę i powoli zaczęła się wycierać.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nucąc coś pod nosem, schyliła się nieznanie, by wyjąć z torby sukienkę, a później powoli, niespiesznie naciągnęła ją na swój wilgotny kostium kąpielowy. Mokre ślady momentalnie pojawiły się na bordowym materiale, ale kobieta niespecjalnie się tym przejęła. Zamiast tego przetarła ręcznikiem swoje ciemne włosy i westchnęła lekko, rzucając tęskne spojrzenie niespokojnemu morzu. Wyglądało pięknie, nawet teraz, prawie czarne i zupełnie puste, przynajmniej na powierzchni. Brunetka przygryzła lekko dolną wargę, jakby żegnając się z tym widokiem, gdy nagle do jej uszu dotarł czyjś głos. Ton, który mogłaby rozpoznać wszędzie, ale którego w życiu nie spodziewałaby się spotkać akurat tutaj, na wyspie. Kiedy powoli odwróciła głowę w odpowiednią stronę, mogło się wydawać, iż patrzy się na filmowe ujęcie zarejestrowane w zwolnionym tempie. Zamarła w bezruchu, gdy jej zielono-niebieskie tęczówki natknęły się na dobrze znanej jej sylwetce wysokiego mężczyzny. To naprawdę był Joshua. Stał przed nią jak gdyby nigdy nic, rzeczywisty, z krwi i kości, uśmiechając się głupkowato. Nie mogła w to uwierzyć. Przez głowę przemknęły jej setki różnych myśli, z czego co druga była niecenzuralna, a jej ciało wręcz wyrywało się do tego, by uderzyć spotkanego człowieka, najmocniej jak potrafi.
    - Dobry wieczór – odpowiedziała sztywno, bo tylko na to mogła się zdobyć. Potem znowu się schyliła, podnosząc swoją torbę i założyła ją na ramię, pragnąc jak najszybciej oddalić się od tego miejsca, zostawić za sobą Joshuę i po prostu zapomnieć o tym, że go spotkała. Oczywiście, nie było to zbytnio dojrzałe, wręcz zalatywało gównażerią, ale co innego mogła zrobić? Jeśli by została to prawdopodobnie w końcu zaczęłaby na niego krzyczeć, okładać go pięściami lub co gorsza – rozpłakałaby się. Nie chciała żadnej z tych rzeczy, nie zamierzała mu pokazać, jak bardzo ją zranił, zostawiając ją tych kilka miesięcy przed ślubem. Nie chciała, by widział, że dalej jest jej ciężko, że dalej w jakimś stopniu jej zależy. Noelle zawsze była samowystarczalna w oczach innych i pragnęła być taka dalej.

    OdpowiedzUsuń
  29. Noelle także nie potrafiłaby odpowiedzieć na pytanie co dokładnie sprawiło, iż zakochała się w pisarzu, starszym od niej o dobrych parę lat. Oczywiście był przystojny, potrafił też zachowywać się nadzwyczaj czarująco, ale przecież Noe spotkała już niejednego takiego mężczyznę. Musiało więc chodzić o coś więcej niż o charyzmę czy urok osobisty i w istocie chodziło. Elle nie miała jednak pojęcia o co – Joshuę po prostu pokochała, nie pytając się dlaczego. Był jedynym facetem, w którego była wpatrzona jak w obrazek, jedynym, dla którego całkowicie straciła głowę. Po tym jak ją zostawił, automatycznie stał się też ostatnim mężczyzną, jakiemu kiedykolwiek w pełni się oddała, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Raz się sparzyła, więcej nie zamierzała tego robić, a później dodatkowo cierpieć.
    - Nie zamierzam – powiedziała prosto.
    To, że brunet chciał z nią teraz rozmawiać nie miało dla niej żadnego znaczenia. Jeśli było mu ciężko, to także był to jego problem. Ona zwyczajnie nie pragnęła słuchać jego wyjaśnień, czy nawet stać naprzeciwko niego. Miała do tego prawo. W końcu nie co dzień zostaje się porzuconym na kilka miesięcy przed ślubem przez ukochaną osobę, nieprawdaż? Mogła być na niego zła, mogła go nienawidzić. I w pewnym stopniu na pewno tak było. Nie zależało jej jednak na tym, żeby dawać to odczuć swojemu byłemu narzeczonemu. Wolała go po prostu unikać, traktować jako swój błąd, do którego nie zamierzała wracać.

    OdpowiedzUsuń