Flickr Images

Maxymilian Nathan Manson

człowiek - zagadkamaska – matki nie zna – ojca nie chce znać – babcia nie żyje – dziadek wychowałdziadek nauczył kochać – ateista "gitarzysta"palipijećpa  psiak Mallow - powiązania

Urodzony 23 lata temu, w Oxfordzie, Anglii, dokładniej 15 listopada 1990 roku, ale od 3 roku życia
mieszkał z dziadkiem w Grecji.
Studiował w Paryżu, we Francji, fotografię. No i tutaj mamy małą, ciekawą historię. Otóż to.. Na drugim roku (rok temu ) wyjechał do Grecji na wymianę studencką. Podczas poszukiwania modelki, której potrzebował, aby zaliczyć drugi rok studiów, poznał cudowną dziewczynę o imieniu Lari. Przez cały rok byli nierozłączni, ale nie byli parą, bo obydwoje stwierdzili, że przecież Max w końcu wróci do Paryża, a Ona do swojego dawnego życia na wyspie. Przed wyjazdem dowiedział się, ze zostanie ojcem. Tak, może i nie byli parą, ale większość ich znajomych, starych znajomych Lari i nowych znajomych Max’a, uznawali ich za parę, bo tak się zachowywali. No cóż chłopak oczywiście obiecywał, że utrzymają kontakt, że będzie pomagał, obiecał, że jak tylko skończy studia przyjedzie do Grecji i już nie zostawi ani Lari ani ich dziecka. Po jakimś czasie rozłąki coraz rzadziej ze sobą rozmawiali, aż w końcu kontakt się urwał. Ale zgodnie ze swoją obietnicą po roku przyjechał na wyspę aby znów spędzać czas z dziewczyną.

Odkąd zamieszkał na poddaszu, nad kawiarnią niedaleko plaży, jest bezrobotny. Choć czasem ma jakąś dorywczą pracę jako fotograf.

Większość dnia spędza poza domem, szukając Lari, lecz często
można Go spotkać w kawiarni, jako kelnera, dzięki temu udaje mu się zapłacić mniejsze rachunki za mieszkanie.
Nie ma to jak zaprzyjaźnić się z właścicielami, prawda ?

Nienaturalnie szczupły, wysoki, bo mierzy dobre 189 cm wzrostu, o delikatnych, wręcz idealnych rysach twarzy i lekko kręconych, zawsze roztrzepanych, ciemnobrązowych włosach. Właściciel specyficznych, ciemnych tęczówek, które często skrywa  pod zasłoną długich, ciemnych rzęs.

 Ubiera się różnie, zależnie od nastroju. Rankiem można spotkać go w wytartych dżinsach i koszuli w kratę, a wieczorami w luźnych dresach i jasnej koszulce. Wielbiciel trampek i skórzanych kurtek, z którymi musiał się pożegnać kiedy przeprowadził się do ciepłych krajów.



Wiecznie głodny. Wiecznie śpiący. Wiecznie słuchający muzyki. Wiecznie palący papierosy. Wiecznie pijący piwo. Wiecznie roztrzepany. Wiecznie spóźnialski. Wiecznie zamyślony. Rzadko kiedy zakochany odkąd poznał dziewczynę z wyspy.





[. Witam ;) Rzadko kiedy mam wenę, wiec możecie zawsze zaczynać ;) Bardzo chętny na wątki ;)
Jeśli jest jakiś błąd w karcie, przepraszam, pisałem na szybko. 
Znajdziecie mnie też na innym blogu, wystarczy kliknąć --> TUTAJ 

Wizerunek : Colton Haynes
Aktualizacja : 13-07-2013 .]

31 komentarzy:

  1. [Witam cieplutko ponownie ! :* Choć tutaj pierwszy raz xD Ok, to ja zaczynam beż większych wstępów :D]

    Każdy wiedział czym zajmuje się dziewczyna, każdy wie gdzie jej szukać gdzie można najczęściej ją znaleźć, ale od niedawna zmieniła wszystkie miejsca i to nie tylko zamieszkania, ale pracy jak i tych w których przebywała. Surfowała na mniej zaludnionych plażach, pracowała już nie w barze w restauracji a na plaży no i oczywiście mieszkała sama, no z siostrą, ale ta bardziej traktowała to jako hotel niż mieszkanie, ale szczegół.
    Lari wolała zmiany dzienne, wolała o wiele bardziej wstać rano iść do pracy na 9 i skończyć w południe niż włóczyć się do domu sama pośród nawalonych turystów choć takie wieczory też się jej zdarzały.
    Dzisiaj wyjątkowo długim dniu pracy chciała się trochę rozluźnić więc obrała kierunek jednej ze swoich ulubionych kawiarni by kupić sobie lody i kawę a truskawki, które miała w torbie plażowej razem z kocykiem chciała zostawić sobie na to by posiedzieć nad klifem na który się wybiera.
    W kawiarni było naprawdę dużo osób jak zawsze, ale kolejki nie było w cale takiej dużej. W końcu dziewczyna otrzymała swoją kawę a lody odpuściła bo musiałaby za długo czekać, wyciągała właśnie telefon idąc w stronę wyjścia gdy ktoś wszedł w nią a okazał się to być chłopak, który tam pracował. Na białej sukience dziewczyny znalazła się kawa mocząc ją całą od dekoltu w dół.
    -No pięknie -mruknęła dziewczyna patrząc się co ona teraz zrobi. Teraz naprawdę cieszyła się, że miała na sobie jednak ten strój kąpielowy. Jeszcze nie zorientowała się, kim był ten chłopak tylko patrzyła się na to co zrobił z jej biała i w dodatku ulubioną sukienką! W sumie teraz też dziękowała bogu, że zachciało się jej kawy mrożonej a nie parzonej wrzątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Masz pomysł na wąteczek bądź powiązanko z Corą? :> ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie można było powiedzieć, że była zadowolona. To w końcu miał być dobry dzień bo miała wolne a wszystko zaczęło sie na odwrót. Miłe, se chłopak chciał jej pomóc, ale była na niego zła dopiero słysząc głos kierownika i wypowiadane imię chłopaka spojrzała na niego. Zamrugala kilka razu bo nie wierzyła, że stoi przed nią Max. Ten sam dla którego zrobiła by do niedawna tak wiele.
    Na jego słowa kiwnęła tylko głową. Jakby ją coś oćmiło bo sama nie wiedziała co robi. Usiadła przy stokiu na dworze i czekała, ale chłopak nie wychodził. Siedziała sobie na murku na przeciwko kawiarni myśląc jak to wszystko potoczyło sie a wszystkie tematy których uniosła, wróciły. Zaczęła myśleć, że jej sie przewidziała aż w końcu po jakiś dwóch godzinach przyszła druga zmiana i zobaczyła w końcu Maxa przed kawiarnią jakby kogoś szukał. Języka w gardle jej zabrakło jak zobaczyła, że idzie w jej stronę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie do końca wiedziała czego oczekuje, co sie stało i co się stanie po tej rozmowie na którą czekała ponad rok. Tak samo jak i,on była nieco zakłopotana tym wszystkim nie wiedziała czego chciała. Z jednej strony teraz wszystko wraca, wszystkie wspomnienia i wie, że on by zrozumiał jej cierpienie ale z drugiej strony zostawił ją.
    Uśmiechnęła się pod nosem szczerze rozbawiona jego słowami i w cale nie w ten doby sposób.
    -A dwie godziny przepraszasz? -spojrzała na niego i uniosła jedną brew po czym pokręciła tylko głową i znów spojrzała przed siebie. Faceci, za dwie godziny tak a rozłąkę i pozostawienie ją w najtrudniejszych chwilach to nie.
    -Dużo się zmieniło od ostatniego spotkania.. -nie tylko zmieniła swoje miejsce, ale ona też nabrała więcej dystansu do facetów. -Gratulacje ukończenia studiów, w końcu zrobiłeś coś co chciałeś -tak, był to podtekst do tego, że zostawił ją ze wszystkim samą. Nigdy nie prosiła o wiele, nigdy niczego nie wymagała, chciała po prostu by im się udało by stworzyli szczęśliwy dom razem dla nich i dziecka, już na wstępie to się spiepszylo, tym bardziej, że on nic nie wie.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Nie, nie, nie... Niestety trafiłaś/łeś pod zły adres. Taka mała wskazówka: Melci szukaj pod imieniem Loca.]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  6. [Proszę bardzo :). Zawsze do usług!
    A na wątek zawsze jestem chętna i nigdy nie odmówię. Jakbym mogła! To improwizujemy czy wymyślamy jakieś powiązanie? Chociaż nie wiem jak z nim będzie bo widzę, że Max niedawno pojawił się na wyspie, zaś Iris jest tu już ponad 2 miesięcy.]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie spojrzała na niego ani na chwilę. Co miała mu powiedzieć, jak mogła mu spojrzeć w oczy, nie mogła powiedzieć mu prawdy, która nie chciała jej przejść przez gardło. Dziewczyna ciągle obwiniala siebie choć lekarze zgodnie potwierdzili, że nie było w tym jej winy tylko tak musiało być.
    W końcu spojrzała na ich dłonie po jego wszystkich słowach a oczy po prostu zaszły jej łzami, nie mw co piękny dzień..
    -Muszę iść, przepraszam.. -Powiedziała nawet na niego nie spoglądając po czym jak najszybciej odeszła od tego miejsca, od kawiarni, którą tak lubiła, od chłopaka, którego kochała i prawdy co od kilku miesięcy ją zabijała.
    Lari przez resztę dnia siedziała w domu z którego nie wystawiła nawet nosa, choć jak na złość jej starsza siostra wróciła dziś do domu o normalnej porze a nie w środku nocy i złamała małą co powiedziała jej wszystko. Lari w końcu musiała się komuś wygadać. Od kilku miesięcy nie poruszala nawet tematu jej córeczki, dziś jednak powiedziała wszystko co miała na sercu. Oczywiście też za zmuszeniem przez siostrę i jej chytre podejście po tym jak tylko zdobyła numer do Maxa, Lari miała do niego zadzwonić i wyjaśnić wszystko. Dziewczyna nie mogła się zebrać na to naprawdę długi czas. W końcu sama siebie prawie okaleczyla przez zamyslenie więc napisała smsa do chłopaka.
    -"Przyjdź dziś o 22 na molo, musimy pogadać" -jeszcze po chwili zastanowienia w końcu wysłała smsa do chłopaka z nadzieją, że pamięta ich dawne ulubione miejsce spotkań.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Takie powiązanie jak najbardziej by mi pzsowało niestety - jak już wspominałam - Iris mieszka tutaj dopiero od 2 miesięcy, a uprzednio nigdy nie była na Wyspie. Prawie całe swoje życie spędziła w rodzinnej Norwegii, nie licząc kilku wyjazdów :).
    Możemy jednak zrobić, że poznali sie teraz w jakiś tam okolicznościach. Choćby jedno pomogło drugiemu przy jakiejś absurdalnej i banalnej czynności np. pękająca siatka i rozsypane zakupy. Cokolwiek.]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiedziała jeszcze co do końca mu powie, nie łatwo było się jej na to zdecydować bo po prostu wolała nie mówić o tym co sie stało. Ona na molo.była już więcej niż od godziny, siedziała na samym końcu moczac nogi w wodze, z resztą jak zawsze gdy w końcu usłyszała skrzypienie pomostu a w brzuchu dziwnie ją wszystko scisneło. Spojrzała na niego gdy usiadł obok po czym znów spojrzała w głęboką wodę pod nimi. Mimo tego, że to ona chciała sie z nim zobaczyć to przez dłuższą chwilę nie odzywała sie w ogóle, próbowała zebrać myśli, żeby jakoś to zacząć, żeby jej uwierzył, że nie zrobiła tego specjalnie.
    -To nie jest takie łatwe jak ci się wydaje... -powiedziała cicho bo słowa ciężko przechodziły jej przez gardło. Bała się co sie stanie co o niej pomyśli, fo zrobi.. -Nie wiesz co się stało, nie wiesz przez co musiałam przejść jak cię nie było.. -spojrzała na niego choć widać było, że nie było jej łatwo -To nie tak miało być..

    OdpowiedzUsuń
  10. [Idealnie powiedziane ^^ Iris z pewnością się zatrzyma i mu pomoże bo będzie miała jeden z tych lepszych dni.
    Byłabym wdzięczna gdybyś zaczęła.]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  11. Po prostu nie miała tyle odwagi by spojrzeć mu w oczy i powiedzieć wszystko, to było dla niej za wiele w zbyt krótkim czasie. Sama zaczynała sie gubic co i jak w tym wszystkim. Odetchnęła głęboko, nie chciała go brać na łzy czy coś w tym stylu po prostu żałuję, że nie może mu nawet pokazać ich córeczki.
    -Dwa miesiące po tym jak wyjechałeś, jak wiedziałam, że będziemy mieli córeczkę -gardło coraz bardziej sie jej sciskalo, nie patrzyła na niego a łzy same spływały jej po policzkach -Nie wiem co się stało, pragnelam jej bardziej niż czegokolwiek.. Nie mogli jej uratować.. Ale ja nie chciałam, nie chciałam by coś sie jej stało..

    OdpowiedzUsuń
  12. Była naprawdę zrujnowana tym wszystkim. Czekała na to dziecko , które było jej cudem jej maleństwem a straciła wszystko. Jak tylko chłopak przytulił ją do siebie nie protestowała i tak samo wtuliła w niego będąc po prostu bezradna na to wszystko.
    -Naprawdę nie chciałam.. -powiedziała cicho przez łzy chowając twarz w jego szyi. Dla niej od dawna było to proste, że to jej wina, że wszystkemu winna jest ona. -Nie będę cię tu zatrzymać, wiem, że przyjechałeś dla niej.. -dodała szeptem trochę się uspakajając choć nie puściła go, nie chciała znów zostać sama.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie rozumiała jak mógł ją tak traktować po tym co się stało.nie rozumiała tego, że chce zostać na wyspie mimo tego, że nie ma ich małej córeczki. Nawet nie wiedziała jak miała zareagować, już raz jej to mówił, już raz mówił, że jej nie zostawi i będą żyć szczęśliwie w trójkę.
    -Nie wiem jak możesz wybaczyć mi to co się stało.. gdyby nie ja nasza córeczka by żyła, nic by się jej nie stało.. Tak bardzo jej wyczekiwalam, dlaczego to wszystko się stało..? -miała żal do lekarzy i wszystkich dookoła, ale najbardziej do siebie. Ponownie ułożyła głowę na jego ramieniu patrząc się na spokojny ocean.
    -Tesknilam za tobą Max.. nie masz nawet pojęcia jak bardzo mnie to bolało kiedy to wszystko ucichło a ciebie nie było za mną.. -powiedziała cicho bo mimo, ze chciała by było jak mówił to trudno było jej w to naprawdę uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na to nie mogła się zgodzić. Co jak co, ale akurat to nie była jego wina, że stracili córeczkę. Zdaniem lekarzy dziecko i tak nie miało szans na przeżycie nawet w inkubatorze, ale było o wiele za późno na inkubator, dziewczynka była o wiele za mała i nie było szans na uratowanie jej. Lekarze dobrze zajęli się Lari więc nic jej się nie stało i dali jej 100% szans na kolejną ciążę o której dziewczyna nie chciała słyszeć kilka miesięcy temu.
    Spojrzała na niego unosząc głowę z jego ramienia i przez chwilę patrzyła na niego bez żadnego słowa, po prostu patrzyła mu sie w oczy
    -To nie jest twoja wina, nie mogłeś nic zrobić a twój wyjazd nie ma z tym nic wspólnego.. -powiedziała nawet na chwilę nie odwracając wzroku od niego -My mamy jeszcze szansę, nie chcę by to się zmarnowało.. -przyznała szczerze.
    nie mogła po prostu tak odciąć od siebie uczuć, które do niego ją ciągnęły. Byli razem choć nie byli parą przez rok, mięli mieć razem córeczkę ale los tragicznie zabrał im dziecko co może ich tylko bardziej do siebie zbliżyć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Złapała go lekko za nadgarstki patrząc się mu w oczy. Nie miała najmniejszego zamiaru go stracić po praz kolejny, nie miała zamiaru znów tracić jej tak bardzo bliskiej i potrzebnej osoby, jak on. Pokręciła tylko lekko, przecząco głową, nie pozwoli na to by ta szansa się zmarnowała. Delikatnie uśmiechnęła się a jej oczy zabłysły ponownie jak sprzed roku temu, odzyskała naprawdę tą wiarę w to, że będzie dobrze, że ułoży sobie życie.
    Gdy był tak bardzo blisko niej w pewnym momencie uskoczyła, ale jednak pocałował ją a ona odwzajemniła delikatny pocałunek. Jedną rękę położyła na jego karku a zaraz po pocałunku spojrzała mu w oczy. Chyba nic dziwnego, że trochę się bała jednak chciała przeszłość zostawić za sobą.
    -Nie pozwolę na to, by ponownie coś na rozdzieliło.. -uśmiechnęła się delikatnie, teraz nie było niczego co mogło stanąć pomiędzy nimi gdy ten skończył w końcu studia. -Co będzie dalej? -zapytała siedząc już koło niego a nie wklejona w niego

    OdpowiedzUsuń
  16. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa, było to naprawdę niesamowite, że pamiętał co wymarzyli sobie rok temu. Mały domek na samej plaży był ich marzeniem, ich domem w którym mogliby żyć szczęśliwie, razem. Położyła głowę na jego ramieniu patrząc się przed siebie. Wdać, że Max nie chce na nic czekać w sumie czekali już ponad rok na siebie, ale naprawdę posuwać się tak szybko?
    -Wiesz, ja mieszkam teraz z siostra.. -spojrzała na niego -Nie mogę jej powiedzieć, że się wyprowadzam i cały czynsz przejdzie na nią. A poza tym, nie sądzisz, że nie będzie to trochę za szybko..? -za dużo wszystkiego a raz, ma zupełny mętlik w głowie, przecież tylko go chce, ale sama nie umie powiedzieć co chce w obecnej chwili

    OdpowiedzUsuń
  17. Większość dziewczyn może by się obraziła za takie słowa, które właśnie padły, jednak Lari w jakimś stopniu się cieszyła. Straciła wszystko i nagle wszystko odzyskała, nie umiała się jakoś w tym wszystkim odnaleźć, musiała mieć trochę czasu by wszystko sobie poukładać.
    Uśmiechnęła się lekko po czym dłonie oparła o pomost pochylając się trochę do przodu patrząc się w głębie morza
    -Nie wiem, zależy jakie będziesz miał argumenty na porwanie -spojrzała na niego i lekko wzruszyła ramionami -Jeśli będziesz chciał mi pokazać tego swojego pupilka, albo może jakąś pomoc by się ogarnąć to jeszcze mogę się ewentualnie zgodzić, ale tak to nie wiem, nie wiem -uśmiechnęła się do niego. Tak, w jakimś stopniu ponownie zaczęła się z nim drażnić tak jak kiedyś

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie spodziewała się o nim. Po tym jak tylko zerwał wszystkie kontakty z nią i znajomymi z wyspy była pewna, że stoi za tym jakaś wychodzona, modelkowata Francuzka czy coś podobnego bo co mogła innego pomyśleć?
    -Wiesz, że nigdy nie miałam ci tego za złe -uśmiechnęła się lekko -Wolę, cię takiego głupiego, zwariowanego co wszystko wymyśli na poczekaniu -przyznała szczerze. Nigdy nie lubiła niczego co było udawane a on, on był inny niż każdy na wyspie co próbował wybić sobie cudne zycie na rajskiej wyspie na czole bo tak wypada.
    Chciała z nim być, za bardzo była z nim związana i po prostu musiała uwierzyć w jego słowa w to, że nic ich nie rozdzieli i że będzie dobrze. Musi zapomnieć o przeszłości a co najważniejsze nie trzymać ich tragedii w sobie bo to ją zabija.
    -To tym bardziej chciałabym go poznać -zaśmiała się pod nosem. Lari kochała czworonogi, szczególnie psy, ale nigdy nie miała czasu na żadnego. -Nie, nie ja znam ten -powiedziała jednak zanim skończyła to wypłynęła już na powierzchnie wody -Wiedziałam, że coś wymyślisz głupiego -powiedziała gdy ten wypłynął i ochlapała go wodą o czy podpłynęła do niego i objęła jego szyję żeby zaraz po tym nogami też go objąć i przytrzymać się na nim -Kocham jak nikogo -uśmiechnęła się będąc blisko niego

    OdpowiedzUsuń
  19. [ W sumie to mi to odpowiada. Bo niby czemu nie?
    Można zrobić z nich tzw. kumpli do kielicha, czy innego kufla, prawda?
    Tyle, że wypadałoby jakoś sensownie zacząć - w czym nie jestem najlepsza, a szczególnie o tej porze xD]

    Floyd

    OdpowiedzUsuń
  20. Kilka minut po 17. Stary garbus mknął opustoszałymi uliczkami miasta, a kierująca nim kobiecina uderzała rytmicznie o kierownice. Zaś z głośników wydobywały się ciężkie dźwięki zakłócane przez śpiew, który można było śmiało porównać do krowich ryków. A tuż przy lusterku kołysał się wesoło wisiorek z bajecznie kolorowymi piórkami i miniaturką Ciasteczkowego Potwora. W samochodzie zaś obowiązkowo pachniało bananową gumą, a na miejscu pasażera leżał wielgachny, wiklinowy kosz, z które wyłaniały się żółte główki słoneczników.
    Stuk, puk. Stuk, puk...
    Z ust Iris wyrwał się krótkie, zachrypnięte prychnięcie, kiedy to jakiś nastolatek przemknął tuż przed maską samochodu, zaś za nim kudłaty, wielgachny pies. I chyba właśnie to wydarzenie sprawiło, że kątem oka dostrzegła wydarzenie, które miało miejsce kilka metrów dalej. Tuż obok. Na chodniku.
    - A to Ci heca. - mruknęła pod nosem, obserwując pochyloną sylwetkę mężczyzny, który starał się jak najszybciej pozbierać zakupy w tym dość dużą ilość pomarańczy, które turlały się po ziemi. Na prawo. Na lewo. - A to Ci heca! - powtórzyła, parkując po drugiej stronie z cichym piskiem hamulców. I już po chwili przebiegła przez ulicę, aby kucnąć tuż obok nieznajomego, zgarniając po drodze kilka produktów.
    - Pomidorki całe. Makaron też chociaż lekko się pokruszył. A to awokado niestety nie wygląda najlepiej. - rzekła, cmokając i zerkając na mężczyznę z rękoma obładowanymi jego produktami. Cóż, miała nadzieję, że nie weźmie ją za złodziej!

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  21. [ No dobra, spoko, jak się pozbierasz do kupy to możesz zacząć wątka, no wiesz c: Mam przecież czas.]

    Floyd

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiwnęła lekko głową z uśmiechem, taki układ jej pasował a psiaka naprawdę polubi, była tego pewna. W sumie ten wieczór przypominał jeden z wielu tych, których spędzili razem zanim chłopak jeszcze wyjechał.
    Jego pytania naprawdę się nie spodziewała, ale wiedziała, że nadal jej na nim zależało, chciała by było jak kiedyś, tylko żeby tym razem nic ich nie rozłączyło. Przez chwilę uśmiech zniknął jej z ust i spojrzała w górę na niebo a potem na niego z delikatnym uśmiechem
    -Wierzę ci, wiesz o tym, ale będziesz musiał mi też obiecać, że żadnej innej już nie będzie -powiedziała powoli się do niego zbliżając do niego aż kilka sekund po swoich słowach musnela lekko jego usta po czym spojrzała na niego i odepchnęła się do niego i odplynela do brzegu. Była całą mokra, ale wieczór naprawdę mogła uznać za jeden z tych magicznych.

    OdpowiedzUsuń
  23. [Na samym wstępie powiem, że uwielbiam nazwisko Manson ze względu na zespół Marylina, ale i Charlesa, który choć jest świrem to zainspirował naprawdę cudownych muzyków do tworzenia niesamowitych piosenek. Dalej powiem, iż tak jak Max ja też jestem wiecznie głodna, a i piwo mogę pić często, więc postać jest niezwykle bliska memu sercu. Niestety jednak Noe jest aż o pięć lat starsza od Maxa, więc odpada nam znajomość z imprezy czy coś. Pomyślałam sobie jednak, iż Noelle każdego dnia mogłaby rano przychodzić na kawę do kawiarni, w której zawsze obsługiwałby ją Max. Któregoś dnia spotkałaby go także wieczorem na jakimś spacerze, gdy robiłby zdjęcia i wdałaby się z nim w rozmowę. Dowiedziałaby się o jego sytuacji materialnej i postanowiłaby mu pomóc. Zabrałaby go więc na jakąś wycieczkę wgłąb wyspy, o której musiałaby napisać do redakcji, a którą Max by sfotografował, zarabiając przy tym parę groszy no i poniekąd wyrabiając swoje nazwisko (które jest cudowne, jak mówiłam na wstępie :D). Co Ty na to? Jeśli Ci nie pasuje - pisz śmiało, wymyślę coś innego ;)]

    Noelle Cast

    OdpowiedzUsuń
  24. [Zapomniałam dodać, że lubię też Coltona po TW <3 A o zaczęcie wątku poproszę jednak Ciebie, bo niestety, ale ja to już w ogóle nie umiem tego robić jako pierwsza. Następnym razem się zamienimy, obiecuję ;)]

    OdpowiedzUsuń
  25. Lecznica którą prowadził Ethan nie była duża. Oprócz niego był jeszcze jeden weterynarz, który był tu tylko w nagłych przypadkach albo też, gdy akurat Lucas był u ojca, i jeszcze jedna recepcjonistka, która zajmowała się całą papierkową robotą. Można śmiało powiedzieć, że była idealna na potrzeby wyspy.
    Ethan często został sam pod koniec dnia, bo naprawdę nie było tu zbyt wiele do roboty. Właśnie zapisywał daty szczepień, kiedy ktoś wszedł do gabinetu. Odwrócił się gwałtownie.
    - Ethan Harrison- oparł kiwając głową w kierunku tabliczki na drzwiach, na których widniało jego imię i nazwisko.- Wjedź..- powiedział i wskazał chłopakowi krzesło.- Hmm.. Szukasz tymczasowej roboty, co?- westchnął i przejechał dłonią po zarośniętym policzku.- Może.. dałoby się coś wymyślić. Ale byłaby to najniższa płaca i najgorsza robota... Tzn. sprzątanie, czyszczenie klatek, może rozwożenie zwierząt, układanie dostaw lekarstw i inne bzdety. Lubisz zwierzęta, nie? Nie jesteś jakimś świrem, który zabija je do jakiś poganskich rytuałów?- zapytał żartobliwie.

    [Ja tez sie za bardzo nie popisałam.. ;p]
    Ethan

    OdpowiedzUsuń
  26. Słysząc jego słowa uśmiechnęła się i złapała go za dłoń tak samo jak on ją. Odwzajemnila pocałunek z lekkim uśmiechem na ustach po czym po prostu spojrzała mu w oczy. Nigdy by się nie spodziewała, że naprawdę coś takiego się stanie, że znów będzie z Maxem. Objęła go tak jak on ją a na jego pytanie wzruszyła lekko ramionami
    -Jeśli masz mnie już dosyć możesz mnie odprowadzić -spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. Oczywiście żartowała i podpuszczala go, żeby się z nim trochę podroczyc

    OdpowiedzUsuń
  27. Szeroki, chochlikowy uśmiech przemknął przez twarz kobieciny; zaś ona sama energicznie uścisnęła dłoń nieznajomego kilkukrotnie nią potrząsając. Raz za razem. Wodząc spojrzeniem po produktach, które powoli znikały z chodnika, lądując w kolejnej siatce (w mniemaniu Oz również ona groził kolejnym nieszczęściem i latającymi pomidorami).
    - Iris. Jestem Iris. - odparła, wstając i otrzepując luźne, cienkie spodnie w ciemne groszki, które doskonale kamuflowały dość długie, lecz krzywe nogi naszej kruszyny. Jednocześnie kobieta wydęła policzki, jakby głęboko się nad czymś zastawiała, podrzucając przy tym jedną z pomarańczy, która wkrótce spoczęła bezpiecznie w ramionach mężczyzny.
    - Hmmm...może dziwnie to zabrzmi, jednak z chęcią Ci pomogę. - wymamrotała i wskazała podbródkiem na garbusika, stojącego po drugiej stronie ulicy. - Podwiozę Cię, a potem podrzucę na targ. Co Ty na to? I nie musisz się mnie bać! Nie jestem żadnym mordercą czy psychopatą. - dodała jeszcze, ukazując w uśmiechu swoje wampirze kiełki. O tak! Iris ewidentnie miał wspaniały humor!

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  28. Siedzenie samotnie w mieszkaniu to nie jest dobra rzecz, kiedy jest się takim przyrąbańcem jak Cooper. Chociaż jego to właściwie powinni zamknąć gdzieś na stałe i nie wypuszczać, ale to pomińmy. W każdym razie nie powinien zostawać sam, bo ma wtedy dziwne pomysły. Z braku zajęcia aż zaczął sprzątać. Ale to akurat szybko mu się znudziło z racji tego, że to głupie zajęcie. No więc pomyślał, że a co tam, pogra sobie w coś na komputerze. "W coś", czyli w Simsy, bo lubi się znęcać nad tymi biednymi ludzikami i kazać i robić coś, czego nie chcą. Akurat był w trakcie topienia kolejnych w basenie, by stworzyć sobie mini cmentarz koło domu, kiedy to sobie kolega wparadował do mieszkania. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Floyd znów łaził w samych bokserkach. Choć.. a w sumie kto by się przejmował.
    - Już chciałem zapytać, po co przylazłeś, ale skoro masz piwo, to już się nie odzywam - rzucił, przesiadając się koło Maxa, zostawiając włączonego laptopa na biurku.

    Floyd

    OdpowiedzUsuń
  29. Zaśmiała się pod nosem na jego słowa i uderzyła go na jej siły "mocno" w ramie, żeby się opamiętał chłopak. Pokręciła głową z lekkim rozbawieniem
    -Ty, maleńki, uważaj sobie -powiedziała z uśmiechem, żeby jeszcze go ostrzec. Wzruszyła tylko lekko ramionami -Ale ty mi się tłumaczysz? -uniosła brew lekko w górę bo trochę wydawało się jej to naprawdę zabawne -Wiesz, nie spodziewałam się żadnej willi z basenem a skoro masz stół, materac lodówkę i kuchenkę to na moje jeszcze byś mógł sobie łazienkę zafundować, ale i tak nie jest źle -kiwnęła głową z uśmiechem. Przecież ona nie robiła tego złośliwie, samo jej jakoś wychodziło tak o by się z nim droczyć, ale wiedziała, że nie przeszkadzało mu to i zawsze były jakieś preteksty do dobrej zabawy po tych ich drażnieniach się.
    -Jeśli dasz mi tylko jakiś ręcznik będę zadowolona.Chyba będzie padać, bo zimno zaczyna się robić -zauważyła po gęsiej skórce na swojej ręce, wiatr był chłodny a oni cali mokrzy, nie trudno o chorobę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Przewrócił tylko oczami, słysząc komentarz odnośnie gry.
    - Oj tam, przesadzasz. Coś muszę robić. Poza tym tam sobie mogę stworzyć idealne życie, gdzie nawet będę mieć dziewczynę i.. i kurwa cmentarz. To jest coś! - rzucił z rozbawieniem, a zanim zdążył pomyśleć i chociażby w swojej głowie zlokalizować otwieracz, chłopak znalazł go sam, więc Cooper nie musiał się nawet przemęczać.- No.. pijmy z okazji.. no nie wiem, może z okazji tego, że jestem na tyle pojebany, że gram w simsy i się nawet do końca nie ubrałem? - rzucił. Nie ma to jak dobry pretekst.

    Floyd

    OdpowiedzUsuń
  31. -No to już jakiś dobytek masz, jak masz łazienkę i nawet czyste ręczniki! -powiedziała ze śmiechem tak samo jak on. Westchnęła ciężko i spojrzała na niego -Ale chyba masz więcej niż tylko jedną, co nie? -zauważyła z tym swoim chytrym uśmieszkiem, no a jak nie to przekopie mu połowę kartonów by znaleźć jakąś koszulę. No zdziwiona była i nie wiedziała czy ma się śmiać czy może go opieprzyć, ale tylko pokreciła głową rozbawiona i weszła do mieszkania. O tak, i teraz już nic się nie liczyło. Lari ukucnęła przy szczeniaczku, który skakał przy niej i cieszył się, a dziewczyna nie była dłużna. Wzięła pieska na ręce i zaczęła się z nim bawić w ogóle zapominając o Maxie.
    -No to zmień je bo na tego wielkiego psa obronnego nie masz co liczyć -zaśmiała się i z psiulkiem usiadła na blacie w kuchni bo było jej tak wygodnie . -Co ostawia cię samego na całe dnie, niedobry nie? Buty mu pogryź albo w jakiegoś nasikaj -zaśmiała się namawiając pieska do spsocenia się Maxowi po czym puściła go na ziemię bo ten poleciał do właściciela

    OdpowiedzUsuń