Flickr Images


Leon Samaras
12 maj 1985r.
Nowy York

Syn sławnego ojca, niepoprawny optymista i romantyk. Irytujący hedonista, który czasem traci kontrolę.


  Dzieciństwo nie jest w jego przypadku warte wspomnienia. Ciągłe podróże w najodleglejsze miejsca na świecie były jego chlebem powszednim, może dlatego teraz woli nie ruszać się z miejsca. Jego ojciec jest szefem jednej z największej firm samochodowych i dorobił się niewyobrażalnie wielkiej fortuny. Matka zniknęła niedługo po jego narodzinach, a przynajmniej tak mówi mu ojciec. Był rozpieszczonym bachorem, liczyło się tylko jego zdanie. Szybko wpadł w nałogi i staczał się coraz szybciej na dno. I wtedy jak za cudownym uzdrowieniem wylądował w tej zupełnej dziczy, z dala od problemów i złych ludzi.
W wieku 16 lat przeprowadził się do Skiathos  i zaczął zupełnie nowe życie. Skończył szkołę, został nauczycielem w tutejszym liceum i wiedzie teraz spokojne, wesołe życie.
No dobra, może nie takie spokojne.

Leon jest niesamowicie energicznym mężczyzną. Wszędzie go pełno, uwielbia poznawać i rozmawiać ludźmi. Łatwo nawiązuje kontakty, jest oddanym przyjacielem
i powiernikiem tajemnic. Cechuje go odwaga, spryt, siła i pewność siebie. Żyje chwilą, wszędzie za czymś goni. Poddaje się zupełnie swoim wewnętrznym impulsom, dlatego czasami zachowuje się niepoprawnie lub wręcz niebezpiecznie. Ceni sobie wolność i indywidualizm, ma swoje niecodzienne przyzwyczajenia. Jego największą wadą jest brak punktualności. Jest marzycielem, często gubi się w rzeczywistości i z chęcią poddaje się swojej wyobraźni.Trzeba przyznać, że jest strasznie dziecinny. Człowiek chorągiewka.
Zmienia swoje poglądy, ale nie jest naiwny. Bez problemu rozpoznaje kłamstwo i sam też nie potrafi przeinaczać prawdy. Wiecznie nieobecny, roztrzepany i zaniepokojony, ale przy tym
uśmiechnięty, szarmancki i spontaniczny. Dusza towarzyska, jednak czasami lubi przebywać sam ze sobą.

"Kill me if you dare
Hold my head up everywhere
Keep myself right on this train"

Jak widać ma małe, zielono-brązowe oczy i krótko ostrzyżone, brązowe włosy, zazwyczaj pozostawione same sobie. Nie jest leniem, po prostu lubi zapuścić sobie kilkudniowy zarost, ot tak dla kaprysu.
Jest wysoki i szczupły. Główną tego zasługą są treningi boksu lub innych sztuk walki. Pływa też na desce, biega i jeździ na rowerze. Całe jego ciało pokrywają tatuaże, w większości są one kolorowe i przedstawiają zwierzęta. Tak, znaczą coś dla niego, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się inaczej. Greckie słońce sprawia, że jego skóra zawsze jest opalona, chociaż on stara się nie przesadzać z wygrzewaniem na słońcu. Ubiera się zwyczajnie, chociaż stara się podążać za modą. I trzeba przyznać, że przydałaby się w jego stylu kobiecy gust.


W sezonie letnim dorabia jako animator i opiekun dzieci, więc nie zdziwcie się, gdy spotkacie go na plaży turlającego się albo rozśmieszającego ośmiolatków.
Mieszka sam w małym domu na klifie, uwielbia wieczorami wpaść do jakiejś knajpy zjeść coś i wypić, ale bez przesady. Uwielbia jeździć swoim crossowym motorem,
w wolnym czasie ogląda telewizję albo czyta książki. Chciałby grać w jakimś zespole, umie świetnie śpiewać i doskonale gra na gitarze.
Jest zadowolony będąc nauczycielem języka angielskiego, ponieważ lubi przebywać z młodzieżą i sprawia mu to satysfakcje.

[ Witam i zapraszam do wątków. Mam nadzieję, że karta się podoba, wyszło jak wyszło i tyle. Przyznaję się, że jestem jeszcze początkującym blogerem i wszystko jest dla mnie nowe, więc z góry przepraszam za moje pomyłki. : ) Teksty Kasabian- Underdog, wizerunek Adam Levine.]

64 komentarze:

  1. [Tommy trochę za szybko przykryty, ale nie będę krzyczeć, nie jestem człowiek krzykliwy :> No i jakby coś, to na wątek do Thomasa można zawsze wpaść.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Witam i o wątek pytam. Taki standardowy tekst. ]

    Jenny

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam cieplutko :D Co powiesz na jakieś ciekawe powiązanie i przy okazji wąteczek? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dobry!
    Ja jestem zdecydowanie chętna na wątek! Z chęcią też zacznę, chociaż przyznaję, że akurat pomysłem to bym nie pogardziła ;>]
    //Gabrielle

    OdpowiedzUsuń
  5. [Lubie go! :D To jak poznajemy ich dopiero co czy juz sie znamy?

    OdpowiedzUsuń
  6. [ZBIEŻNOŚĆ NAZWISK! xddd]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Czemu dużo pracy. Przy okazji on jest mniam. Śliczny... Jakoś jak czytałam kartę to wpadłam na taki pomysł. Leon będzie jechał motorem, a Jenny będzie łapała stopa. Bo np. pokłóci się z koleżanką i ta zostawi ją bardzo daleko od domu. Zgadzasz się? I tak zacznie się ich znajomość. ]
    Jenny

    OdpowiedzUsuń
  8. [To jest całkiem niezłe no i masz rację, najprostsze rozwiązania są najlepsze :D To jak zapodasz jakiegoś pomysła na wątek to zacznę od razu :D]

    OdpowiedzUsuń
  9. [w zasadzie... moze byc synem znienawidzonego przez Dimitra braciszka... xd bardz chetnie... Co ty na to? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  10. Jenny wybrała się z koleżanką na przejażdżkę. Jednak w pewnym momencie rozpętała się kłótnia, a że autko było koleżanki Jenny musiała wysiąść na środku pustkowia. Najlepsze było, to że komóra jej padła. Było to pustkowie więc jak już przejechał jakiś samochód to sie nie zatrzymał. Jenny szła wolnym krokiem przed siebie. W końcu zobaczyła kolesia na motorze. ,,Może on się zatrzyma''- to było jej marzenie. Nie miała już siły iść. Jakimś cudem chłopak zwolnił. Gdy ściągnął kas oczkom Jenny ukazała się ładna mordka. Uśmiechnęła się.
    - Jeśli byś mógł, byle zdala od tego pustkowia. - powiedziała i przeczesała delikatnie włosy. Jen zauważyła, że chłopak czuje się trochę niepewnie. No cóż, trafił na wiedźmę o imieniu Jenny. Cóż poradzić. Już za późno.
    Dziewczynie spodobał się chłopak. Ale pewnie jak zawsze podwiezie ją i z niknie. Takie życie.
    Jenny

    OdpowiedzUsuń
  11. [ok, jedziemy z tym koksem! :D]

    Nie lubiła siedzieć w domu bezczynnie i nic nie robić, spać do późnego południa czy siedzieć przez telewizorem i wcinać jakieś śmieciowe jedzenie gdy miała dzień wolny no a na dworze jak zawsze była piękna pogoda. Dzisiaj się jej poszczęściło. Tak samo ona jak i kilku znajomych mięli wolne od pracy więc zgadali się, że pojada na cały dzień na deski, na plażę gdzie praktycznie nie ma turystów co bardziej im odpowiadało. Byli już tam wcześnie bo jeszcze jakiś czas przed dziesiątą, im szybciej zaczną tym dłużej będą mogli się tam bawić. Nie byli jedynymi osobami, którzy wpadli na ten sam pomysł, ale co się dziwić? Pogoda była idealna a fale jeszcze lepsze!
    Od razu rozpakowali się i zaczęli przygotowywać swoje deski, jak już wszyscy byli gotowi zebrali się nad wodą i wylosowali kolejność w której będą pływać. Musieli przecież sobie urozmaicić ten dzień i zrobili konkurs, kto wygra temu przegrani stawiają obiad.
    Zabawa zaczęła się od koleżanki Lari, która raziła sobie nieźle ale następna była nasza gwiazdeczka i nie miała zamiaru przepuścić takiej okazji na taką darmową wyżerkę! Była już na fali dwa razy no i oczywiście radziła sobie idealnie gdyby nie jakiś chłopak wpadł na nią i gdy spadał popchnął też ją. Lari wiedziała oda razy, że nie wygra tego obiadu. No nic, wygrzebała się z wody i wróciła do znajomych, którzy się cieszyli z jej porażki a ta przyglądała się chłopakowi co zrzucił ją i sam też nie najlepiej sobie tam radził.

    OdpowiedzUsuń
  12. To był ciężki dzień. Wszystkie zawsze były ciężkie, ponieważ zapanowanie nad gromadką dzieci zdecydowanie do łatwych zadań nie należało, tym bardziej, że w chłopcach w wieku szkolnym zawsze znajdowały się pokłady energii i ciekawość, w związku z czym Gabrielle musiała być skoncentrowana dwa razy bardziej. Dwa, nawet trzy czy cztery! Przyznać trzeba było, że nie sprawiało jej to dużego problemu a jedynie zżerało więcej energii. Co by jednak nie powiedzieć była zakochana w swojej pracy a sztukę kung fu ceniła sobie nad życie.
    Szkoła którą prowadziła należała do tych małych. Chętnych było dużo, jednak biorąc pod uwagę wielkość wyspy i ilość jej mieszkańców wystarczało żeby wszystkie grupy prowadziła sama Elle. Cieszyło ją to, sprawiało, że czuła, że ma nad tym wszystkim kontrole oraz podbudowywało jej poczucie samodzielności. Oprócz młodej Murrill w klubie pracowała jeszcze recepcjonistka. Była to młoda Greczynka, która aktualnie robiła sobie dłuższą przerwę przed pójściem na studia.
    - To ja już się będę zbierać. - Powiedziała dziewczyna, patrząc na zegarek, na co blondynka tylko pokiwała głową, rozpuszczając wcześniej spięte włosy. Za nim jednak recepcjonistka zdążyła podnieść się z krzesła drzwi otworzyły się i stanął w nich młody mężczyzna.
    //Gabrielle

    OdpowiedzUsuń
  13. Leon nie był ulubionym członkiem rodziny Dimitra, ale był mniejszym złem jeżeli chodziło o wybór kogokolwiek ze strony jego brata, z którym Dimitri pokłócił się milion lat wstecz i od tamtej pory nie chciał go widzieć. Raz w życiu, gdy wpadł z niezapowiedzianą wizytą na Wyspę, został przez Dimitra potraktowany pięścią prosto w twarz, od tego czasu (delikatnie rzecz ujmując) panowie nie wchodzili sobie w drogę, co było bezpieczniejszym wyjściem. Dla wszystkich. Leon nie był jednak swoim ojcem i Dimitri musiał sobie o tym przypominać za każdym razem gdy bratanek wpadał do jego knajpy. Cóż, nie można było mu odebrać podobieństwa do ojca, co wywoływało w Dimitrim odruchy nagłej chęci uderzenia go w twarz.
    - Coś taki skwaszony? - mruknął pod nosem podając mu szklankę z alkoholem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Lari nie miała w zwyczaju nikogo obwiniać, że nie wygrała to był po prostu przypadek więc też słysząc przeprosiny chłopaka uśmiechnęła się lekko i wzruszyła ramionami
    -Nic takiego się nie stało -powiedziała i wróciła do znajomych. Usiadła kawałek za nimi, musiała sobie przygotować deskę by po prostu pobawić się na falach zaraz po tym jak jeszcze dwie osoby spróbują wygrać darmową wyżerkę.
    Spojrzała na chłopaka który staną przed nią a dłonią zakryła słońce, które oślepiało ją niemal gdy patrzyła się na chłopaka
    -Dzięki -uśmiechnęła się po czym od razu dodała -Nie trzeba -pokręciła głową z uśmiechem -To tylko głupia zabawa -dodała z lekkim rozbawieniem -Pewnie i tak, zapłacą tylko za picie -zaśmiała się pod nosem -Tobie też całkiem nieźle szło, do czasu -uśmiechnęła się i wstała z piasku po czym otrzepała dłonie o siebie z piasku i wyciągnęła do niego dłoń -Jestem Lari -co jak co ale przyjemniej było gdy znało się imię swojego rozmówcy

    OdpowiedzUsuń
  15. [Dzieeeeń dobry :D Jest ochota na wątek ? Albo pomysł? :D]
    Aimee

    OdpowiedzUsuń
  16. Gabrielle szybko przeczesała włosy palcami, chcąc aby doszły do jakiegoś ładu zaraz po tym jak opadły jej na plecy i ramiona. Uśmiechnęła się do mężczyzny a następnie wykonała delikatny ruch dłonią, chcąc przekazać mu, iż dobrze trafił.
    - A jaka grupa? Ma pan już może jakieś doświadczenie z kung fu? - Zapytała zaraz przechodząc do kalendarza, który teraz leżał na jasnym blacie. Recepcjonistka uśmiechnęła się zarówno do Murrill jak i do mężczyzny a następnie cicho się pożegnała i wyszła. - Zajęcia odbywają się od poniedziałku do czwartku i dodatkowo w soboty. Od pana zależy wybranie częstotliwości zajęć. - Powiedziała gładko przez chwilę skupiając swój wzrok na twarzy szatyna. Wyglądał na śmiesznie zagubionego. - Niestety znaczna większość kursantów jest w wieku szkolnym, ale może uda mi się dobrać panu kogoś do ćwiczeń, w ostateczności będzie skazany pan na mnie. - Dopowiedziała, stwierdzając, że chyba powinna ostrzec delikwenta. Już niejeden w końcu w związku z tym zrezygnował, nie umiejąc się przełamać. Bo w końcu co by nie powiedzieć o Gabrielle to wyglądała na dość kruchą i delikatną i wielu miało problem aby bezceremonialnie przerzucać ją przez bok wprost na materac. Z drugiej jednak strony niewielu było uczestników, szczególnie w grupach początkujących, których wzrost przewyższałby 160 centymetrów.
    // Gabrielle

    OdpowiedzUsuń
  17. [Przeczytałam swoją kartę i nasze postacie są cholernie podobne xD Wiesz? Wszędzie jest ich pełno, wolą przebywać z ludźmi niż samemu siedzieć, marzyciele i w ogóle xD]

    Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i ścisnęła lekko jego dłoń -Miło poznać -powiedziała i znów klęknęła na piasku by dokończyć woskowanie swojej deski i przygotowanie jej do kolejnego skoku do wody. Włosy jej trochę przeszkadzały więc przerzuciła wszystkie na jedna stronę a na jego słowa uśmiechnęła się, może nawet zaśmiała cicho pod nosem
    -Tak, już od dawna się tym zajmuję. -przyznała spoglądając się na niego -Jednak tak samo kocham zawody co po prostu zabawę w wodzie. -dodała i spojrzała na chłopaka odkładając już wosk do deski, stwierdziła, że była wystarczająco przygotowana
    -Od dawna tu jesteś? Wcześniej cię jakoś nie widziałam -zapytała zaciekawiona. Lari było wszędzie pełno więc na pewno wcześniej czy później by go gdzieś spotkała. Chyba, że chłopak pracował i mieszkał w dzielnicach do których Lari nie za często się zapuszczała

    OdpowiedzUsuń
  18. [Serdecznie witam i mam nadzieję, że już się u nad odnalazłaś :). A przychodzę z ogromną chęcią na wątek! Możemy podeprzeć się na tym, iż Leon opiekuje się dzieciarami na plaży, gdzie może obserwować to Iris LUB chłopak zauwazy jak na piasku, gdzieś na uboczu drzemie sobie moja kobiecina z książką na twarzy?
    Co Ty an to?]

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  19. [Nie a gdzie tam, będzie tylko ciekawiej na moje ^^]

    No proszę. Bie sądziła, se jest jeszcze ktoś na tej wyspie tak długo kogo jeszcze nie poznała, świat wszystkich zaskakuje. Spojrzała na niego słysząc jego dalsze słowa i uśmiechnęła się lekko po czym zagarnela kilka kosmykow włosów za ucho.
    -Uczenie małolatów? -uniosła lekko brew wstając i podnosząc deskę tylko po to by mogła ją wbić w piasek. -Jesteś wykładowcą, tak? -zapytała bo na to wychodziło. Zaśmiała się i zaprzeczyła od razu -Kocham surfing i w ogóle, ale nie da się z tego wyżyć, przynajmniej nie w grecji. Pracuje w barze na plaży tak na codzień -sprostowała by nie odniósł żadnego złudnego o niej obrazu.
    Na jego propozycję podparla dłonie o biodra i przyjzala mu się. Kiwnęła lekko głową
    -Ok, może być, tylko nie rozumiem co jeszcze robisz na piasku skoro powinieneś woskowac deskę -puściła mu oczko po czym podniosła swój wosk i rzuciła mu go -Najlepszy jaki jest w Grecji na rynku. To nic trudnego chodzi tylko o to by nie zostawić żadnego miejsca wolnego -uśmiechnęła się do niego, jakoś trzeba zacząć a dobrze przygotowana deska to podstawa

    OdpowiedzUsuń
  20. - Najlepiej już od dzisiaj od medytacji. - Powiedziała szybko i szczerze jak to miała w zwyczaju zastanawiając się czy mężczyzna w ogóle kiedykolwiek miał coś wspólnego z medytacją. Skarciła się jednak w myślach, wyzywając się od hipokrytek bo przecież jej zastanowienia tak naprawdę wyłoniły się z obserwacji mężczyzny, z jego wyglądu a przecież sama tego nie znosiła i walczyła z tym już od dziecka.
    - Gabrielle. - Powiedziała, robiąc krok w stronę mężczyzny aby podać mu szczupłą dłoń. Była przyzwyczajona, iż wszyscy kursanci zwracają się do niej po imieniu i żadnego wyjątku raczej by nie zdzierżyła. Z resztą tak było wygodniej i lepiej, o. - A jeśli chodzi o tą medytację to naprawdę polecam spróbować już przed zajęciami. - Dodała, chociaż decyzję pozostawiła szatynowi bo tylko i wyłącznie od niego zależy jak potraktuje jej wskazówkę i czy z niej w ogóle skorzysta.

    //Gabrielle

    OdpowiedzUsuń
  21. [Dziękuję za rozpoczęcie :)]

    Zasnęła. Tak, Panie i Panowie nasza wszechwiedząca, kulejąca maruda wreszcie zasnęła. A stronice grubaśnej książka łaskotały ją w czubek nosa; zaś pojedyncze, splatane kosmyki opadały na rozchylone wargi. Natomiast wielu przypadkowych plażowiczów było świadkiem jej nieświadomego mamrotania, kiedy to przewracając się z boku na boku zrzędziła nawet przez sen. I dopiero, kiedy piłka-zabójca uderzyła ją wprost w czubek głowy, ta gwałtownie otworzyła swoje półprzytomne ślepia, zrywając się do pozycji siedzącej.
    - Co... - wyraz jej twarzy wyrażał nie tylko skołowanie, lecz również zaskoczenie. I z pewnością potrzebowałaby kilku minut, aby dość do siebie, gdyby nie wysoka postać nieznajomego mężczyzny, który przysłonił...SŁOŃCE?! O cholera! Kobieta wyciągnęła przed siebie drżące dłonie, a z jej ust wydobył się zduszony okrzyk. O zgrozo! Zaś nieprzyjemnie pieczenie i chichoty dzieciarni, jedynie potwierdziły jej najgorsze obawy. Wyglądała jak pieprzony skwarek! - O Boże. - jęknęła, podnosząc na nieznajomego spojrzenie i poruszając się z dziwna ostrożnością. Niczym ludzki robot! Aż wreszcie z powrotem opadła na pasiasty ręcznik, zasłaniając sobie twarz słomianym kapeluszem. Czemu była aż tak głupia i ściągnęła podkoszulek? Czemu?! Teraz biedni turyści mogli smażyć na jej brzuchu jajecznicę!
    - Proszę mnie zabić. Dobić. Cokolwiek. - wymamrotała, zachrypniętym półszeptem.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziewczyna z ochotą pokiwała głową, tego akurat wosku w domu miała jeszcze cały karton, jak mówiła był w końcu najlepszy
    -Zatrzymaj go -uśmiechnęła się -Będziesz wiedział co kupić następnym razem -puściła mu oczko a gdy deskę miał już przygotowaną poszli do wody. Podstawy chłopaka nie były w cale takie złe choć cała reszta już nie była taka dobra. Dała mu parę wskazówek co do tego jak powinien stawać na desce by mieć nad nią jak największą kontrolę. Siedzieli w morzu może jakąś godzinę czy coś takiego po czym wydostali się z wody.
    -To nic takiego -powiedziała z uśmiechem i pokręciła lekko głową a przy okazji swoją deskę wbiła w piasek po czym spojrzała na niego wciąż z uśmiechem -Ale jeśli chcesz możemy przejść się coś zjeść -spojrzała za małą knajpę za nim, która znajdowała się na plaży. Jakby nie było woda bardzo wyciągała głód z człowieka więc naprawdę chętnie by coś przekąsiła. Oboje ruszyli więc w stronę małej knajpy
    -Skąd się tu przeniosłeś ? -zapytała spoglądając na niego, skoro powiedział, że był tutaj dziesięć lat to skądś musiał się przenieść

    [Mogę dostać twoje gg ? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  23. - Joga nie do końca spełniała moje oczekiwania. - Przyznała otwarcie. W końcu jej przede wszystkim zależało na sztuce walki, później jej nauczyciel polecił jej medytację, tym bardziej, że przechodziła w swoim życiu przez okres kiedy miała problem z opanowaniem emocji przez co nie do końca mogła się skupić na kung fu i dalej rozwijać. Na jogę z kolei zapisała ją matka z przymusu, kiedy to Elle po raz pierwszy uderzyła koleżankę. Zajęcia nie przyniosły jednak w jej przypadku dużego efektu. - Chociaż wiem, że potrafi zdziałać cuda. - Dodała zgodnie z prawdą i przekonaniami. Przede wszystkim joga jednak miała wielki wpływ na organizm, chociażby stabilizowała gospodarkę hormonalną.
    Na drugie pytanie przechyliła lekko głowę w ramach zastanowienia się nad odpowiedzią po czym zupełnie nieświadomie przygryzła lekko wargę co zdarzało jej się zawsze kiedy nad czymś myślała. W końcu wzruszyła ramionami.
    - Kung fu to moje życie, pomyślałam, że fajnie byłoby się z kimś tym podzielić. - Odpowiedziała w końcu. Po za tym wciąż była to próba zerwania z jej wizerunkiem, bo jednak i tutaj w Skiathos spora część ludzi kierowała się stereotypami. - A co do medytacji to możesz spróbować ze mną. - Powiedziała nagle, chociaż całkowicie nie przemyślała tej propozycji. Nie chciała wydać się zbyt bezpośrednia a właśnie na taką przed chwilą mogła wyjść.
    //Gabrielle

    OdpowiedzUsuń
  24. O zgrozo! Prawe kolano Iris zaczęło nerwowo podskakiwać, jak jakaś opętana wiertarka udarowa, a ona sama wpatrywała się w twarz nieznajomego szeroko otwartymi oczami. Jednocześnie czuła ona nieodpartą chęć natychmiastowej ucieczki, która w obecnym stanie byłaby nie najlepszym rozwiązaniem, prawda? Szczególnie, gdy dookoła Ciebie zebrała się mała grupka gapiów pod postaci rozbawionych dzieciarów, dla których stałaś się niespodziewaną rozrywką. Cóż się dziwić. Wyglądasz jak cholerny burak czy popieprzony rak, który za kilka godzin postanowi zrzucić skórę!
    Oddychaj głęboko. Jeżeli zaraz, teraz, JUŻ nie weźmie się w garść to dostanie spazmów i wyjdzie na skończoną idiotkę. Ot co!
    - Krem... - powtórzyła i pacnęła się lekko w czoło, kiedy to mężczyzna odszedł, aby wrócić z tubką zawierającą zbawienny balsam. Gdzie ona miała głowę, wybierając się na plażę? GDZIE?! I jak mogła zasnąć na tym diabelskim piasku licząc, że los tym razem ja oszczędzi?! - Oho! Wątpię żeby Pan widział coś gorszego. To dopiero początek. - wymamrotała posłusznie obracając się do niego plecami, a przy tym krzywiąc się z wyraźnym niezadowoleniem. Opalenizna nie tylko piekła, lecz również bolała. Natomiast już teraz Iris mogła sobie wyobrazić, co poczuje podczas najlżejszego dotyku. Chyba, że nieznajomy będzie miał lodowate dłonie...
    I dopiero, kiedy otarły do niej ostatnie słowa mężczyzn drgnęła, a kąciki jej ust powędrowały lekko ku górze. Zaś ona sama rozszerzyła oczy. Oho!
    - A co jeżeli jest Pan mordercą-psychopata, który nocami przebiera się za potwornego klauna i zabija ludzi? - wyrzuciła z siebie z prędkością światła całkowicie nieświadomie nim zdołała ugryźć się w język.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  25. [Rozumiem :D mradomska94@gmail.com ;)]

    Spojrzała na niego z uśmiechem, jej się nigdzie nie śpieszyło i wydawało się jej, że mu też nie -Coś mi się wydaje, że mamy czas -uśmiechnęła się do niego jednak słuchała jak to było, że trafił właśnie na tą wyspę. -Z tego co słyszałam dużo osób przyjeżdża tu by po prostu zacząć życie od nowa, też jestem jedną z nich -przyznała gdy weszli do knajpki i zasiedli przy jednym z wolnych stolików. Wzięła kartę dań i przejrzała ją szybko tylko po czym zmówiła sobie grillowane mięso z sałatką i frytkami z tego co słyszała było to pyszne więc chętnie sama spróbuje.
    Podczas można powiedzieć kolacji, bo było już dość późno by inaczej to nazwać. Opowiedziała mu jak to się stało, że zaczęła surfować a w skrócie to była pasja rodzinna, ale tylko Lari zakochała się w tym do tego stopnia by wziąć wszystko na poważnie. To było jej główne zajęcie w życiu od zawsze liczyło się dla niej tylko morze no a codziennie pracowała w małym barku na plaży
    -Może byś kiedyś wpadł -zaproponowała gdy wspomniała o barze -No oczywiście, jak będziesz miał czas i w ogóle -uśmiechnęła się do niego.
    Naprawdę luźno i miło się jej z nim rozmawiało i chętnie by go spotkała jeszcze nie raz więc czemu nie zasugerować kolejnego spotkania od razu?

    OdpowiedzUsuń
  26. Zatkało ją. Do diabła! Czegoś takiego po prostu się nie spodziewała! Mimo to kąciki jej ust nieznacznie drgnęły, gdy gromki śmiech mężczyzny zagłuszył monotonny szum fal, uderzających o pobliskie skały. Jednocześnie miała ochotę walić głową w najbliższy mur, gratulując sobie taktowności i głupoty. Jeszcze chwila, a nieznajomy weźmie ją za totalną wariatkę i zadzwoni na najbliższy oddział psychiatrii, gdzie czeka na nią sterylnie biały pokój i kolorowe pigułki. Nie brzmi zbyt kusząco, prawda?
    - Ha! Wiedziałam! - bąknęła, ignorując pieczenie oraz fakt, iż całkowicie obca osoba dotyka jej pleców, wsmarowując w nie nieprzyzwoite ilości boskiego balsamu, za który oddałaby teraz życie czy choćby lewą, obolała nogę. Jednocześnie nieznacznie się skuliła, przygryzając dolną wargę i odwzajemniając zaciekawione spojrzenia dzieciarni, które naprzemiennie chichotały czy szeptały między sobą. Oho! Wszystko wskazywało na to, że podczas dzisiejszej kolacji panienka Ozare będzie głównym tematem rozmów. - Wszędzie rozpoznałabym psychopatę, który torturuje swoje ofiary poprzez nieprzerwane łaskotanie. - dodała i nie potrafiąc się sprzeciwić decyzji nieznajomego (co ona wyprawia?!), ostrożnie wstała i powolnym, leniwym ruchem narzuciła na siebie półprzeźroczystą, luźną koszulę bez rękawów, którą oczywiście krzywo zapięła. Żadna nowość. Zaś na głowę nasunęła słomiany kapelusz, jakby chciała ukryć pod jego rondem swoją zaczerwienioną twarz, na której odznaczały się brązowo-złote piegi. I drepcząc powoli za mężczyzną, zerknęła niepewnie na samochód, a potem na niego, aż wreszcie z grymasem wymalowanym na twarzy wgramoliła się do auta, starając się nie opierać, a tkwić w dziwnej, niezbyt wygodnej pozie.
    - Zabrzmiało groźnie. - stwierdziła swoim zachrypniętym głosem, kładąc na kolanach plecak, w którym tkwiły jej skarby pod postacią kilku książek, gumy bananowej (tak, oddech Oz zawsze pachniał właśnie nią, a nie standardową miętą), okularów, kluczy i słodkich marchewek. - Iris. Nazywam się Iris.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  27. Teraz ją zatkało, mimo, że pracowała w barze już długo nigdy nie zwracała uwagi na jego nazwę. Zaśmiała się i podrapala się po głowie
    -Paradise, chyba -powiedziała z rozbawieniem bo nie była pewna -No, na pewno coś na P -zaśmiała sie ponownie. Lari oczywiście nalegała, żeby nie płacił za oboje bo równie dobrze mogłaby zapłacić za siebie sama, ale skoro nalegał zgodziła się pod warunkiem, że następnym razem ona stawia.
    Spotkanie było naprawdę mile więc trochę było szkoda gdy mieli sie rozstać. Założyła na ramię torbę, która miała za sobą i uśmiechnęła się
    -Nie, ma serio nie trzeba -zapewniła go, że nie musi jej odwodzić bo sama też przyjechała samochodem. -Do zobaczenia -uśmiechnęła się do niego i też pocałowała go w policzek na pożegnanie.

    (To co, nowy wątek jak spotkali się gdy Leon przyszedł do baru w najbliższy weekend? ;))

    OdpowiedzUsuń
  28. Może i nie wygrała całych zawodów między swoimi znajomymi i nią ale i tak była zadowolona z tego co stało się ponad tydzień temu. Spędziła swój wolny dzień tak jak chciała czyli na desce no i w dobrym towarzystwie.
    Cały tydzień od poniedziałku do piątku pracowała bo już w sumie nie miała pojęcia jak to było mieć wolny weekend, przeważnie w nie pracowała, ale z tego co pomiatała Leon miał się postarać ją odwiedzić więc miło by było mieć z nim trochę więcej czasu niż pomiędzy zbieranymi zamówieniami od klientów. Wieczór powoli zbliżał się wielkimi krokami no a Lari powoli zaczynała kończyć swoją zmianę na ten tydzień co w sumie bardzo ją cieszyło.
    Nie wiedziała w sumie dlaczego, ale nie sądziła z początku, że Leon na prawdę się pojawi jednak widząc go kiedy wszedł do baru uśmiechnęła się. Do końca zmiany miała jeszcze niecałe pół godziny więc można powiedzieć, że zjawił się w idealnym momencie
    -Cześć -przywitała się z nim gdy chłopak doszedł do lady baru -Coś do picia? -zaproponowała od razu z uśmiechem, który jak zawsze nie schodził jej z ust.

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiwnęła głową i zaraz skręciła drinka z wódki i soku z limonki, kwaśne ale jej w sumie to jej ulubione. Na jego pytanie wzruszyła lekko ramionami -W sumie to samo, kilka turystów, trochę znajomych też wpadło a tak to ogóle nic ciekawego. Za dnia nie dużo osób pije bardziej zbierają się pod wieczór -powiedziała z zadowoleniem, że to nie ona musi się użerać z pijanymi turystami.
    Z jego postępów w surfingu naprawdę była zadowolona, no w końcu był jej pierwszym uczniem jakby nie patrzeć! -Jeszcze kilka lekcji a będziesz lepszy ode mnie -puściła mu oczko po czym musiała iść zająć się grupką młodych turystów, którzy zebrali się przy kasie. Przyjęła zamówienia młodych chłopaków, przygotowała im ich zamówienia po czym na chwilę zupełnie zniknęła. Lari skończyła w końcu pracę więc mogła się wydostać z baru, poszła się szybko przebrać w sukienkę w której dostała się tu rano a włosy rozpuściła z kitka w którym chodziła w pracy. Miała na sobie zwykłą białą sukienkę no i sandałki, jak zwykle. Wyszła z baru i weszła tam zwykłym wejściem, inaczej nie miała jak się tam dostać. Podeszła do Leona od tyłu i ustała zaraz za nim, nachylając się nad nim tak, że szepnęła mu do ucha
    -Teraz cię porwę na plażę, tam zawsze coś się dzieje -powiedziała z uśmiechem a gdy chłopak odwrócił się w jej stronę kiwnęła głową w stronę plaży gdzie był jakiś festyn no i oczywiście kilka klubów. Godzina była zdrowo po dwudziestej więc życie nocne na wyspie się zaczynało

    OdpowiedzUsuń
  30. Samochód kołysał się jak w jakimś chorym letargu. Do przodu. Do tyłu. Raz za razem. Zmuszając Iris do złapania chłodnej, metalowej klamki, której nie zamierzała puścić dopóki wehikuł nie zatrzyma się przed znajomym budynkiem miejscowego szpitala. Tak, panienka Ozare była dość częstym gościem, który zawracał lekarzom głowę swoimi porannymi migrenami, bezsennością, kolejnymi oparzeniami słonecznymi czy cholernym bólem lewego kolana. Ot co! Domagając się jakiejś cud-terapii czy choćby magicznej diagnozy. Niestety, prawie zawsze wszystko układało się nie po myśli naszej biedulki...
    - Tak, Iris. - potwierdziła, jak zwykle zniekształcając delikatnie literę "r" oraz poprawiając rondo kapelusza w taki sposób, aby odgrodzić się od promieni słonecznych. Może powinna pomyśleć o przeprowadzce na Grenlandię albo opustoszałą Antarktydę, gdzie będzie dzieli igloo z gronem pingwinów?
    Jednak powróćmy do naszej kobieciny, która garbiąc się grzecznie i uprzejmie opowiadała na każde pytanie swojego wybawcy. I chociaż zwykle unikała takich rozmów tym razem czuła się wręcz zobowiązana, aby udzielić mężczyźnie informacji, o które prosił. Coś za coś, prawda? I właśnie w ten sposób Leon dowiedział się, iż Iris jest głosem miejscowego radia, właścicielką łaciatej świnki o imieniu Sisi (chyba nie powinna o tym wspominać!), wegetarianką, uwielbia mleko czekoladowe oraz niestety jest totalnym beztalenciem kulinarnym. A jej monolog oraz żarty mężczyzny przerwało dopiero wejście do gabinetu, gdzie naszą bidulkę przywitała recepcjonistka.
    - Znowu Pani?
    - Niestety. - i z tymi słowami Iris grzecznie podreptała do gabinetu, znikając zza drzwiami, gdzie po raz kolejny dostała reprymendę o lekarza, który kilkukrotnie złapał się za głowę patrząc na poparzoną skórę dziewczyny. I minęło około 20 minut nim Oz wyszła na korytarz i usiadła obok Leona, trzymając w dłoni jakąś super tłustą maść.
    - Mam u Ciebie ogromny dług wdzięczności. Uratowałeś mi życie. Przynajmniej w mniemaniu lekarza. - bąknęła, przymykając oczy i prostując nogi.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  31. Słysząc jego słowa zmarszczyła lekko brwi ale nic nie powiedziała. Czyli uknuł sobie wszystko? No nic trzeba było jednak przyznać, że plan miał nawet niezły.
    Lari bardzo chętnie wyszła z baru w którym spędzała całe dnie. Poszli powoli w stronę festynu przechodząc po gorącym jeszcze piasku, który cały dzień wygrzewał się w pięknym słońcu. Na plaży zawsze coś się działo zwłaszcza w sezonie a z tego co wiedziała Leon nie często przebywał w tej części wyspy, ona miała to wszystko na co dzień więc nie bawiło jej to już jak kiedyś. Zaśmiała się pod nosem widząc jak bardzo cieszą go te maszyny, no ale co? W końcu kiedyś trzeba się rozerwać i zapomnieć o pracy i wszystkim innym
    -Nie ma sprawy -zaśmiała się na jego słowa po czym pokiwała głową -Jasne, czemu nie -zgodziła się po czym poszli kawałek dalej gdzie weszli do jakiegoś klubu, który znajdował się na plaży. Tam będą mogli się pobawić, upić no i spędzić więcej czasu ze sobą. W przeciwieństwie do innych osób oni zamiast iść do baru poszli od razu na parkiet

    OdpowiedzUsuń
  32. Naprawdę się z nim fajnie bawiła, nie było żadnego udawania, bycia kimś innym po prostu mogli zapomnieć o wszystkim cieszyć się z wolnego i miłego czasu spędzonego razem na bawieniu się przy dobrej muzyce. Lari nie miała problemu by otwierać się przed ludźmi ani żeby znajdować nowe przyjaźnie bardzo szybko a z Leonem naprawdę się dobrze rozumiała, byli strasznie podobni do siebie.
    nie opierała się i przy wolnym tańcu objęła szuję chłopaka wdając się w przyjemną rozmowę o historyjkach z życia oczywiście samych śmiesznych lub żenujących bo co innego opowiada się po pijaku? Zgodziła się kiwając głową, też się jej chciało pić więc poszli do baru gdzie Lari usiadła na krześle i zamówiła im od razu dwie szoty tequili, oczywiście się nie ociągali i wypili od razu wszystko.
    -Ble, ale to niedobre -zaśmiała się pod nosem odstawiając kieliszek -Ale jakoś orzeźwiające -zaśmiała się po czym zamówiła sobie drinka wódką i sokiem limonki, po dostaniu swoich zamówień spojrzała na niego
    -Chcesz może iść się przejść czy coś? -tam było wiele ludu i to bardzo pijanego więc może lepiej by było jakgy usiedli sobie na molo, które należało do klubu a gdzie nie było dużo osób.

    OdpowiedzUsuń
  33. [Jarzuce pomysłem :) Znają się - Jak kiedyś bawił się z dziećmi, przez przypadek uderzył ją frisbie i tak zaczęła się ich znajomość, kawa, ciacho i bach jakaś dobra znajomość, może śpiewać Loce, a Loca bedzie na nim testować ciasta!]

    OdpowiedzUsuń
  34. Fakt, upał był nie do zniesienia i nawet po tylko dwóch kieliszkach, Lari sama czuła, że trochę jej już szumi w uszach więc zaczynała się upijać. Uśmiechnęła się do niego i zabrała swojego drinka po czym poszła razem z nim wzdłuż baru aż na piaszczystą plażę no i weszli na molo. Niby ogarniał ich mrok ale i tak było widać sylwetki młodych, nawalonych turystów kawałek od nich siedzących nad brzegiem morza.
    Na jego słowa zaśmiała się pod nosem, no naprawdę poważne pytanie i wzruszyła lekko ramionami -Szczerze to sama nie wiem, zawsze chciałam zajmować się tylko surfingiem, ale wiem, że to nie możliwe więc to chyba moje największe marzenie -spojrzała na niego z lekkim uśmiechem powoli kierując się dalej na molo -Jaki jest twój wymarzony dzień? -spojrzała na niego z uśmiechem po czym usiadła sobie na kancie molo szklankę z drinkiem kładąc obok siebie

    OdpowiedzUsuń
  35. Kobiet głośno westchnęła i przetarła zmęczone, lekko podkrążone oczy. Jednocześnie wyprostowała przygarbione plecy, zerkając na niewielką karteczkę, na której widniał numer mężczyzny. Doskonale! Będzie mogła dręczyć swoją marną osobą kolejnego mieszkańca Skiathos. - na samą myśl przez twarz Iris przemknął szeroki, zadowolony uśmiech, a dwa dziwnie wystające kiełki nadały jej wyglądu jakiegoś leśnego stworzonka. A może była po prostu wampirem z fantastycznych opowieści, którymi straszono biedne dzieci?
    - Tak, tak... - odparła szybko, bawiąc się słomianym kapeluszem, który pospiesznie założyła na głowę uprzednio odgarniając do tyłu włosy splecione w misterny, niedbały warkocz. Zaś jej oczy Kaczki Dziwaczki omiotły spojrzeniem twarz towarzysza, a ona sama odepchnęła się dłońmi od plastikowego krzesła, aby wstać. Cóż, czekała ją jeszcze wyprawa do radia, kilkugodzinna audycja i nocny powrót do domu. A wszystko w towarzystwie pieczenia skóry i bólu spowodowanego własną głupotą. Niech będzie przeklęta chwila, w której wpadła na pomysł, aby spędzić popołudnie na plaży!
    - Nie dziękuję. Nie trzeba. - tutaj dotknęła przelotnie ramienia mężczyzny i ruszyła razem z nim do wyjścia, żegnając się z recepcjonistką. A kiedy znaleźli się na zewnątrz w ostatniej chwili chwyciła go za dłoń, aby zatrzymać. - Imię. Nie powiedziałeś mi jak masz na imię.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  36. [mam słabość do nauczycieli:) chociaż jego uczennicą raczej już nie będzie, to chętnie powątkuje. może ją prawie potrącić motorem, bo by go nie zauważyła i wlazła jak ta łamaga na drogę. lepsze pomysły chętnie przyjmę]

    OdpowiedzUsuń
  37. Kilka dni później Iris siedziała przy biurku w miejscowym radio, a jej prawe udo powskakiwało pod blatem jak jakaś opętana wiertarka udarowa. Jednocześnie czuła ona buzowanie adrenaliny, które przejawiało się natarczywym pocieraniem koniuszka nosa. Raz za razem. Sprawiając, że po kilku minutach przybrał on szkarłatnego odcienia, upodabniając ją do szalonego Rudolfa. Spokojnie! Oddychaj głęboko! Kobieta oblizała spierzchnięte wargi, wykrzywiając usta do łysiejącego mężczyzny, który towarzyszył jej podczas popołudniowej audycji. Wyglądał on niesłychanie żałośnie w swojej przykrótkiej, spoconej koszulce oraz olbrzymich słuchawkach, które widniały również na szyi panienki Ozare.
    Stuk, puk. Stuk, puk.
    Palce kobiety uderzyły rytmicznie o blat stołu, a ona sama poprawiła mikrofon, aby kilka sekund później wcisnąć magiczny guziczek i przywitać wszystkich słuchaczy swoim zachrypniętym, niskim i zawsze radosnym głosem. A każde kolejne słowo sprawiało, że Iris wyraźnie się rozluźniała czując, że znajduje się we właściwym miejscu. O tak! Wystarczał krótki wstęp, aby opuszczała ją cała trema, którą uważała za istotną i wręcz potrzebną.
    - Zaraz wracam. - kobieta wstała i wyszła ze studia przy akompaniamencie ciężkiego brzmienia, które huczało jej w uszach. Jednocześnie ściskała w dłoniach telefon i karteczkę z wciąż wyraźnym telefonem. Cóż, zamierzała zadzwonić wcześniej, jednak dopiero wczoraj poczuła się na tyle dobrze, aby wystawić czubek nosa zza drzwi i pokazać się światu. Jej skóra była już jedynie delikatnie różowa i schodziła w niektórych miejscach, które Iris sumiennie posmarowała balsamem i zakryła. Przecież nie będzie narażać turystów na tak paskudny widok, prawda?
    - 248... - numer został wybrany, a w słuchawce odezwało się znane wszystkim buczenie.

    [Pozwoliłam sobie przeskoczyć o kilka dni :)]
    Iris

    OdpowiedzUsuń
  38. Uśmiechnęła się tak samo jak on jej patrząc mu się w oczy. Pomysł był całkiem niezły, musiała to przyznać. Nie to, że by było zimno bo na ich wyspie chyba nigdy nie było zimno, ale wiatr potrafił dokuczać. Spojrzała na kurtkę na swoich ramionach i uśmiechnęła się -Dzięki -spojrzała na niego po czym też zaczęła patrzeć się przed siebie tak samo jak on nie widziała w tym nic złego. Lari w dodatku zdjęła sobie sandałki a nogi zamoczyła w przyjemnie ciepłej wodzie
    Spojrzała na niego słysząc jego słowa i zmarszczyła lekko brwi -Za co mnie przepraszasz? -uśmiechnęła się po czym szturchnęła go lekko ramieniem w ramię. -Ej no co ci? -uśmiechnęła się patrząc się na niego a kilka kosmyków włosów, którymi targał wiatr zagarnęła za ucho. Dziewczyna patrzyła się po prostu na niego. Oczywiście, że była ciekawa co chciał powiedzieć no, ale jeśli nie dokończy to nie będzie z niego nic siłą wyciągać. Widząc jednak, że chłopak nie chciał już chyba gadać na temat, który zaczął chwyciła swojego drinka i napiła się trochę po czym głowę oparła o jego ramię patrząc się przed siebie na ognisko, które odbywało się kawałek od klubu w którym byli
    -Nie stresuj się, korzystaj z wolnego dnia -powiedziała z lekkim uśmiechem drinka trzymając na kolanach

    OdpowiedzUsuń
  39. [Cześć ;> Przyszłam po wątek, więc zapytam czy myślimy nad powiązaniem czy nad pomysłem? ;D]
    Emily

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Wizerunek świetny, trzeba przyznać, że z niego niezły przystojniak. W każdym bądź razie zapraszam pod kartę Cory to może coś wymyślimy :D]

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  41. [Patrzę i nie wierzę własnym oczom. Ja chcę koniecznie wątek! Jakieś pomysły? :)]
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  42. Padam z nóg... - Iris ciężko westchnęła. Wyprostowała obolałe plecy i uniosła dłoń ku górze, żeby rozplatać ciasny koczek, tkwiący na czubku głowy.
    Bezpłciowe. Nudne. Mysie. Między innymi właśnie takich słów używała nasza kobiecina na określenie gęstych włosów, które opadły jej na ramiona, muskając końcówkami dół pleców. Jednocześnie rozdzieliły się tworząc przedziałek na prawym boku. Wszystkie prawie tej samej długości, nie licząc kilku krótszych kosmyków tuż przy policzkach.
    - Umieram... - z ust Oz wyrwało się kolejne westchnienie zmęczenia; zaś ona sama już dawno przestała walczyć z narastającym znużeniem i opadającymi, lekko podkrążonymi powiekami. Sama zaś ubrana jedynie w czarny stanik i majtki opadła na chłodną, zmiętą pościel, rozkładając szczupłe ramiona i tworząc coś na wzór rozgwiazdy (a może raczej pozy męczennika?).
    I dopiero po kilkunastu minutach zmusiła się do wstania, wzięcia szybkiej kąpieli, nasunięcie skarpet na wiecznie zimne stopy oraz ponownego opadnięcia na wielgachne łóżko, które zajmowało centralne miejsce sypialni. Natomiast przy jej nogach leżała łaciasta świnka czasami pochrząkując i pocierając ryjkiem o łydki kobiety. A ta nie zdążyła nawet usiąść po turecku ze szklanką mleka czekoladowego i otworzyć jednej z wielu książek, gdy zadzwonił jej telefon. Cholera! Iris pochyliła się do przodu, aby wziąć komórkę, która leżała na szafce, co niestety zakończyło się tym, iż wywinęła koziołka do przodu i upadła z hukiem na kafelki. Oczywiście odbierając przy tym telefon i przykładając go do uch z niezadowolonym jękiem.
    - Słucham?

    [Nie liczy się długość, a jakość :) i cieszę się, że powolutku się rozkręcasz! No i bardzo, bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa.]
    Iris

    OdpowiedzUsuń
  43. Wieczór można by rzec wręcz idealny. Nie dosyć, że dziewczyna ma wolne to jeszcze bawi się w najlepsze w cudnym towarzystwie. Dobrze się bawiła z Leonem i naprawdę chciała by ta noc nie dobiegła końca aż tak szybko.
    Słysząc słowa chłopaka uśmiechnęła się, ale lekko zmarszczyła brwi. Uniosła delikatnie głowę tyk by mogła tylko na niego spojrzeć -Przecież nic nie zrobiłam, jeszcze -uśmiechnęła się kącikiem ust lekko przygryzając swoją dolną wargę. Swoją dłoń zacisnęła lekko na koszulce chłopaka a bez słowa patrzyła się na niego przez cały czas. Cholera, on naprawdę się jej podobał a po wypiciu alkoholu przy takiej duchocie też dał dziewczynie więcej odwagi niż ma na co dzień. Spojrzała na usta chłopaka a potem na niego. Oboje przysunęli się jeszcze bliżej siebie choć się nie ruszali z miejsca. W końcu ich usta spotkały się na połowie drogi składając delikatny pocałunek.

    OdpowiedzUsuń
  44. [ Możemy przyjąć, że Cora zna Leona odkąd przyjechała. Często lubili sobie pójść na spacer czy coś. Chłopak może się domyślać, że coś jest z nią nie tak bo był świadkiem raz jak zemdlała a drugi jak miała mega krwotok z nosa. I kiedyś przy jakieś rozmowie zapytał się o czym marzy i ona wypaliła nie wiem hm..., że chciałaby być sławna albo inną rzecz z listy i on postanowił to dla niej zrobić?]

    Cora

    OdpowiedzUsuń
  45. Sama czuła, że nie robi tego wszystkiego bo jest pijana, a nie była. Ciągnęło ją do niego było to widoczne i zauważalne z daleka, ale co miała zrobić? Naprawdę chciała tą chwilę zachować na dłużej. Tak samo nie protestowała gdy chłopak położył ją na pomoście, Lari objęła tylko jego szyję a drugą dłoń wplatała w jego włosy. Było jak w bajce! Delikatny uśmiech nie schodził jej z ust gdy patrzyła się na niego jednak słysząc jego słowa serce zabiło jej szybciej, przełknęła głośno ślinę przez ściśnięte gardło a uśmiech zszedł jej z twarzy. Odsunęła się kawałek po czym usiadła i oddała mu kurtkę
    -Muszę już iść.. -powiedziała tylko po czym w pośpiechu złapała za paski od swoich bucików i ruszyła dość szybkim krokiem w stronę plaży. Nie możliwe, że tak się pomyliła co do niego, on taki nie był nie znała go choć wiedziała to i była pewna w stu procentach. To dlaczego uciekła? Sama nie wiedziała, bała się co będzie potem.. Lari nie była dziewczyną szukających zabaw na jedną noc.

    OdpowiedzUsuń
  46. [ ok, nie ma sprawy :D możesz zacząć bo ja tu obiad sobie robię]


    Cora

    OdpowiedzUsuń
  47. Tak bardzo upragniony i oczekiwany wieczór nie skończył się tak jak Lari by tego chciała. Nic nie poszło po jej myśli od pocałunku, którego naprawdę nie żałuje. Tak, miała żal do chłopaka, że tak się starał tylko po to by się z nim przespała, po prostu czuła się z tym źle. Nie wykorzystała drugiego dnia wolnego tylko poszła do pracy, niestety jej myśli ciągle krążyły wokół tego nieszczęsnego spotkania. Na przemian Lari obwiniała siebie a potem jego choć nie wiedziała za co. Tak dobrze się z nim rozumiała i wiedziała, że byli podobni więc wiedziała też, że prawdopodobnie więcej już się nie spotkają. Nie mogła się w ogóle skupić na swojej pracy, ciągle jej coś wypadało z rąk aż w końcu stłuczoną butelką skaleczyła nogę tak, że sama ledwo mogła stać. No tak to jest jak ma się głowę w chmurach, dostała kilka dni urlopu. Pierwsze dwa dni z bólu nie wychodziła z domu, wiedziała, że nie może chodzić a co gorsze pływać. Lecz Lari nie umiała siedzieć w domu więc w końcu wyszła na spacer. Jak nie może się zbliżać nawet do wody poszła szukać nowych miejsc by skakać z klifów. Przeszła całe miasteczko aż wyszła z zabudowań no i znalazła sie poza miastem tak gdzie było pełno klifów a mało mieszkańców. Zaintrygował ją, mały choć wyglądający przytulnie domek stojący nieopodal przepaści przy której to Lari postanowiła dać odpocząć nodze i tam usiadła sobie z butelką wody i małym koszyczkiem słodkich truskawek. Siedziała mały kawałek od domu więc miała nadzieję, że nie będzie przeszkadzać jego właścicielom.

    OdpowiedzUsuń
  48. Iris zmrużyła oczy. Zaś gdy starała się poruszyć lewą nogą poczuła nieprzyjemny skurcz i ponownie (nie darując sobie przy tym głośnego westchnienia) opadła na chłodne panele. I pociągając żałośnie nosem ułożyła się wygodnie na plecach, wpatrując się w śnieżnobiały sufit, na którym zawsze pragnęła mieć jakąś bajeczną mozaikę. Niestety była całkowitym beztalenciem w tej dziedzinie. Kiedy rysowała koło wychodziło jej jakieś sflaczałe jajo, zaś ludzkie twarze przypominały zmasakrowane, groteskowo wykrzywione maski.
    Przestań się mazać!
    Jej ręce i uda pokryła gęsia skórka, kiedy to pojedyncza kropla wody spłynęła jej po policzku, wnikając w materiał szerokiej koszulki w rozmiarze XXL, która sięgała jej do połowy ud. Jednocześnie podskoczyło jej ciśnienie, gdy usłyszała znajomy głos. Co za wstyd! Ba! Cholerny, popieprzony wstyd...
    - Oho! Mój wybawiciel. - powtórzyła, przymykając powieki i czując jak wilgotny ryjek Sisi dotyka prawej stopy, a następnie łydki, wywołując uczucie łaskotania. - Oczywiście, że Cię pamiętam. Póki co jeszcze nie dopadła mnie skleroza. Chyba. - dodała, starając się pozbyć natrętnego pupila, co w słuchawce było słyszane jako jakieś dziwne sapnięcia oraz słowa: "Daj mi spokój, grubasie!". Jednocześnie Iris starała się delikatnie poruszać zesztywniała nogą. Póki co, bezskutecznie.
    - Obecnie leże na ziemi dręczona przez Sisi, która chce mi odgryźć prawą stopę. Mam też niewielki kłopot ze wstaniem ale to nic takiego. A co u Ciebie? - zachrypnięty głos Oz przybrał naturalnego, lekkiego i beztroskiego tonu, zaś ona sama zaczynała popadać w ewidentny słowotok.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  49. Przez umysł Iris przebiegła długa wiązanka przekleństw, kiedy to niesforna świnka po raz kolejny połaskotała ją w prawą stopę sprawiając, że nasza kobiecina zachichotała wprost w słuchawkę. A to krztusząc się i jęcząc, niczym osoba torturowana, która przeżywa prawdziwe katusze. Niech to szlak! Miała ochotę walnąć głową w drewniane panele. Może to pomogłoby jej zapanować nad głosem, który drżał i falował pod wpływem rozbawienia, którego nie potrafiła powstrzymać. A wszystko przez Sisi! Niech ją tylko dorwie, gdy tylko zdoła wstać. Ot co! Ukatrupi, przerobi na boczek i sprzeda u najbliższego rzeźnika!
    - Co? - bąknęła niezbyt wyraźnie i obróciła się ostrożnie na brzuch, aby czołgając się zrealizować swój plan ucieczki. A wyglądała przy tym niczym jakaś mała larwa, wymachując swoimi dłońmi i w pokraczny sposób odpychając się jedną nogą. Za jakie grzechu musiało to spotkać właśnie ją? I to w takiej chwili! - Nie! Oczywiście, że nie! - odparła, przykładając czoło do ziemi przez co jej głos był lekko stłumiony i niewyraźny. A kiedy to Leon popadł w swój mini słowotok na ustach kobiety pojawił się szeroki uśmiech, zaś ona sama poczuła nie tylko dumę, lecz również zażenowanie.
    Autograf? A to Ci heca!
    - Chyba żartujesz, Leon. Byłam przekonana, że nikt nie słucha moim nocnych audycji! - rzekła, pocierając czubek nosa i starając się ponownie poruszyć nogą, w której złapał ją cholerny skurcz. Cóż, chyba będzie potrzebowała pomocy. Beznadzieja! - Po autograf? Hmm...teraz? Już? Natychmiast? Co Ty na to? Jednocześnie byś mi pomógł bo jak już wspominałam mam mały problem. - dodała, czując się całkowicie bezradna i wściekła. Za pewne mogłaby spędzić na tej ziemi jeszcze godzinę, gapiąc się na sufit, jednak dzisiejszego wieczora nie miała na to najmniejszej ochoty.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  50. Lari cały czas myślała o tym co się stało. Chciała odwrócić czas by nie spotkali się tedy na desce, nie zjedli kolacji a ten cały wieczór nigdy by się nie zdarzył. Przecież on taki nie był! Fakt, nie znała go ale nie wierzyła, że nie mógł by czegoś takiego zrobić. Okłamywała wręcz samą siebie a gdzie tylko spojrzała przypominała sobie ten wieczór i zastanawiała się czemu się skończył tak a nie inaczej.
    Siedziała na zielonej trawie kawałek od klifu, noga w sumie trochę dawała o sobie znać bo trochę ją pobolewała, dalej miała ją jeszcze zawiniętą w bandaż. Ocean i cała wyspa wyglądała stamtąd naprawdę magicznie, chciała tam najlepiej zostać do wieczora, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda w nocy. Nie spodziewała się tutaj nikogo, praktycznie większość ludzi na wyspie pracuje w środku dnia więc sądziła, że była tam zupełnie sama. Słysząc za sobą głos na chwilę wstrzymała oddech po czym odwróciła i potwierdziła się jej teoria, kto za nią stał.
    -Hej.. -powiedziała i odwróciła głowę z powrotem w stronę oceanu. Nie sądziła, że ma z nim o czym rozmawiać, ale kiwnęła tylko głową a gdy ten usiadł obok dalej nie spojrzała na niego, ale po chwili odezwała się -W ogóle mamy o czym rozmawiać..? -mruknęła cicho

    OdpowiedzUsuń
  51. Iris ciężko sapnęła, wpatrując się we własne, krótko obcięte paznokcie, którymi zataczała w powietrzu jakieś dziwne esy-floresy. Raz za razem, unosząc dłoń ku górze czy opuszczając ją na dół z nie lada gracją. Jednocześnie wsłuchiwała się w głęboki głos mężczyzny, poruszając prawą, bosą stopą, którą ponownie zaatakowała krwiożercze, bezczelna świnka. Łaskocząc ją swoim szorstkim ryjkiem lub liżąc w łydkę czy duży paluch.
    - Nie każ mi czekać... - wymamrotała z udawanym oburzeniem, skubiąc cienki materiał obszernej koszulki, której kołnierzyk po chwili delikatnie przygryzła. - Ha! Wiedziałam, że się zgodzisz! - wykrzyknęła z entuzjazmem, zdmuchując z twarzy niesforny, wilgotny kosmyk włosów oraz podając nazwę ulicy oraz numer chatki, której ogród wyróżniał się dużą ilością kwiatów i rozkopanym oczkiem wodnym.
    A po chwili ponownie obróciła się na plecy cicho przy tym przeklinając. Na szczęście wszystko odbyło się w rodzinnym języku Iris, której akcent był w danej chwili doskonale wyczuwalny.
    - Hmm...mógłbyś mi kupić butelkę mleka czekoladowego i paczkę pistacji? - zapytała ostrożnie się podnosząc i siadając w taki sposób, iż opierała sie plecami o ścianę. Niestety o wstaniu mogła tylko pomarzyć.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  52. Dziewczyna próbowała nie patrzeć na niego nawet przez chwilę sama siebie powstrzymywała, żeby tego nie zrobić. Miała zapomnieć o wszystkim i więcej nie dać się tak nabrać. Nie chciała go znać pod jakimś względem ale do cholery po co mu chciała uwierzyć w to co mówił?!
    -Nie specjalnie? -uniosła lekko brwi i spojrzała na niego dość zdziwiona -Przez przypadek ci się tak wymsknęło, tak? -strasznie ją szarpały nerwy i nie wiedziała sama co miała zrobić ani powiedzieć -Przepraszam, ale jakoś nie nie chce mi sie wierzyć, że byłeś aż tak pijany skoro sam o tym pamiętasz -mruknęła pod nosem i znów spojrzała przed siebie -Nie sądziłam, że mogłam aż tak się pomylić co do człowieka, sądziłam, że mimo, że nie znałam cię długo to wiedziałam kim jesteś i nigdy nie podejrzewałam, że po prostu chciałeś mnie przelecieć i tyle -mruknęła pod nosem nie za bardzo zadowolona i naprawdę zdenerwowana choć całą ją trzęsło praktycznie nie wiedziała czy od wiatru czy od nerwów
    Na jego pytanie tak samo jak on spojrzała na swoją nogę i wzruszyła lekko ramionami, kosmyki włosów za ucho -Wypadek przy pracy. Ne mogłam się pogodzić, że taki się okazałeś i skłukłam flaszkę a potem na nią nadepnęłam..

    OdpowiedzUsuń
  53. Spojrzała na niego, widać było bardzo dobrze, że była zdenerwowana. Gdyby tylko mogła od razu by się podniosła i skoczyła do wody by tylko przed nim uciec, ale ona nawet nie mogła wstać!
    -Po prostu co?! -skoro on podnosił głos czemu ona miała siedzieć cicho, tym bardziej, że ona nic złego nie zrobiła. -Naprawdę myślałam, że jesteś inny wiesz? Sądziłam, że nie ma już facetów, co nie oglądają się za dziewczynami bo podoba im się jak wyglądają. Nie rozumiem tego, skoro niby nie chciałeś tego po jaką cholerę próbowałeś? Co? Chciałeś sprawdzić czy jestem łatwa? -uniosła brew -Czy może po jakiej ilości alkoholu zacznę się rozbierać? -pokręciła lekko głową i westchnęła ciężko -A ja jak głupia przez tydzień patrzyłam, aż się pojawisz. Cieszyłam się jak dzieciak na to spotkanie. Sądziłam, że będzie tak jak było zanim poszliśmy na ten przeklęty pomost -spojrzała na niego -Podobasz mi się. Naprawdę, bez żadnych wymysłów - spuściła głowę, to i tak już znaczego chyba nie miało więc po co cokolwiek ukrywać?
    Zanim Lari zdecydowała się co zrobi z nieba zaczęło lać i to porządnie, przez kilka sekund oboje byli cali mokrzy. Bez zastanowienia ledwo poruszając się znalazła się u niego w mieszkaniu. Weszła niepewnie do środka i rozejrzała się tylko po wnętrzu
    -Nie będę ci zawracać głowy długo, niech tylko się trochę rozjaśni.. -nie chciała mu siedzieć na głowie

    OdpowiedzUsuń
  54. Ona nic nie zmyślała, nie kłamała go ani nie gadała żadnych bredni. Te słowa naprawdę ją zabolała. Co ona takiego zrobiła, żeby się na niej tak wyzywał? Nie mógł zrozumieć, że to nie takie łatwe?
    Kiwnęła tylko lekko głową na jego pytanie i tak jak chciał poszła do salonu gdzie usiadła na jednym końcu kanapy a po drugiej była gitara. Rozejrzała się dyskretnie po pokoju, domek był naprawdę przytulny a bałagan nie był w cale taki wielki. Nie oczekiwała od niego nawet tyle, chciała po prostu przesiedzieć gdzieś deszcz by mogła dostać się do domu i tyle. Uśmiechnęła się do niego lekko odwzajemniając go gdy tej wszedł do pomieszczenia
    -Dzięki.. -powiedziała biorąc od niego ubrania. Gdyby nie sytuacja kilku dni wcześniej pewni przebrała by się przed nim jednak nie teraz, nie po tym co się stało. Chyba nie było to nic dziwnego, że nie ufała mu do tego stopnia? Spojrzała tylko za nim i wstała z kanapy by zdjąć mokra sukienkę. W spodniach się utopiła więc zaśmiała się cicho pod nosem, zdecydowała się na samą bluzę. Zapięła ją do końca by nie było widać, że ma pod tym tylko bieliznę jednak zrobiła to gdy chłopak był już w salonie. Nie zrobiła tego specjalnie nie chciała by widział ją w przemoczonej bieliźnie.
    -Dzięki -wzięła od niego kubek z gorącą herbatą i usiadła na kanapie podciągając pod siebie nogi. Chwilę patrzyła się w kubek, ale w końcu spojrzała na niego kiedy usiadł obok na kanapie
    -Nie gadałam bzdur, Leon.. -zaczęła i naprawdę mówiła to spokojnie -Nigdy wcześniej nie spotkałam faceta z którym tak dobrze się dogadywałam zaledwie po kilku godzinach. Rozumiem, że -spojrzała znów w kubek -chciałeś czegoś więcej, nie zaprzeczę, że ja nie, ale nie tak szybko.. -nie miała dobrych przeżyć wcześniej na tej wyspie jest wielu co lubi zabawiać się dziewczynami. Westchnęła cicho po czym ponownie spojrzała na niego, nieco niepewnie -Nie znam cię, fakt.. ale naprawdę nie oceniłam cię jak resztę facetów. Nie chciało mi się wierzyć, że po prostu chciałeś jednego, ale co miałam myśleć..? -ani razu się nie uniosła chciała to wyjaśnić na spokojnie, porozmawiać z nim bez nerwów i krzyków bo to nie było w cale potrzebne

    OdpowiedzUsuń
  55. Ding, dong... - dźwięk dzwonka sprawił, że Iris uchyliła przymknięte powieki, a w jej piersi drgnęła nadzieja. Mała, ulotna, gotowa przeobrazić się w piosenkę z Disneya z chórami uroczych drozdów i rozśpiewanych wiewiórek. Jednocześnie mała świnka cicho zakwiliła wyrażając swoje niezadowolenie względem niechcianego gościa i przerywając wymyślne tortury względem swojej właścicielki pognała w stronę drzwi, ślizgając się na drewnianych panelach.
    Tymczasem nasza kobiecina odgarnęła z twarzy niesforne, jeszcze wilgotne kosmyki; obciągnęła koszulkę w rozmiarze XXL i ścisnęła w dłoni telefon, którego podświetlony ekranik pokazał abstrakcyjną tapetę oraz godzinę, podczas której każdy normalny człowiek powinien już spać.
    - Leon to Ty, prawda?! - krzyknęła, krzywiąc się i mamrocząc coś do siebie, kiedy to zmieniła pozycję na bardziej wygodną, odpychając się od miękkiego oparcia kanapy. I z pewnością, gdyby tylko mogła to wstałaby i jak przystało na dobrego gospodarza zaprosiła gościa do środka. Niestety: póki co była uziemiona w każdym znaczeniu tego słowa, co sprawiało, że czuła się niesamowicie żałośnie. - Drzwi są otwarte, a jeżeli nie to pod drugą doniczką, w której są żółte kwiaty znajdziesz klucz! - dodała swoim zachrypniętym głosem, odchylając głowę do tyłu i oczekując znajomego odgłosu otwieranych drzwi. I miała tylko nadzieję, że mężczyzna nie zostanie zaatakowany przez wściekłą świnkę, która czasami potrafiła zamienić się w prawdziwego demona, broniąc swojej Pani.
    - Tutaj jestem! - Iris uderzyła otwartą dłonią w ziemię, aby Leon mógł trafić do odpowiedniego pomieszczenia. A kiedy go ujrzała pomachała mu radośnie i cicho syknęła na świnkę, która wręcz deptała mu po piętach, ocierając wilgotnym ryjkiem o jego łydki.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  56. Wszystkie emocje już opadły, to było ich pierwsze spotkanie od tego co się stało więc nic dziwnego, że cała sytuacja zaczęła się tak okręcać i rzucali w siebie różne oskarżenia. Upiła łyk gorącej herbaty i spojrzała na nie, wzruszyła lekko ramionami i uśmiechnęła się lekko
    -Nie wydaje mi się, że można cofnąć czas a wina jest po obu stronach, nie zbieraj wszystkiego na siebie -uśmiechnęła się lekko. Taka była prawda. Oboje źle się zrozumieli a ona sama nie miała pewności, że Lari nie zachowywała się w ten sposób by go zachęcić do tego co się stało. Przypatrzyła się chłopakowi dokładnie gdy latał po pokoju nie wiadomo za czym. Lari zmarszczyła lekko brwi gdy usiadł znów obok niej jednak gdy uśmiechnął się odwzajemniła ten uśmiech a jak wyciągnął pilot zza jej pleców zaśmiała się pod nosem. Jej humor trochę poszarzał jednak, gdy chłopak zadał jej dość trudne pytanie. Tak po prostu miała zapomnieć?
    -Ale, skąd mam pewność czy nic podobnego nie zdarzy się za dwa dni..? -spuściła wzrok w kubek po czym westchnęła dość głęboko po chwili ciszy -Leon, to nie jest takie łatwe żeby zapomnieć. Nie wiesz co przeszłam kiedyś nie znamy się tak dobrze.. Choć możemy spróbować -uśmiechnęła się lekko

    OdpowiedzUsuń
  57. Miała naprawdę mieszane uczucia w tej chwili i do tej całej sytuacji. Przez całe życie nie chciała żyć przeszłością i cały czas sobie to powtarzała no ale naprawdę ją to zraniło i nie tak łatwo będzie jej to zapomnieć. Naprawdę chciała żeby było jak kilka dni temu, ale nie cofnie czasu, nie ważne jak bardzo tego by chciała. NA słowa chłopaka uśmiechnęła się tylko lekko i nie powiedziała już nic, wszystko działo się tak szybko.
    Nie miała nic przeciwnego, żeby oglądali telewizję, przynajmniej nie będzie między nimi żadnej krępującej sytuacji a co gorsza tej przeklętej ciszy. Usiadła wygodnie na kanapie no i czuła na sobie jego wzrok co jakiś czas. Nie mogła zadręczać się przeszłością. Wierzyła mu od samego początku, ślepo wierzyła, że ten cały wieczór to była po prostu pomyłka. Prze długi czas nie oglądała w ogóle telewizji tylko patrzyła sie na herbatę w kubku, który obracała w dłoniach. W końcu ruszyła się, podniosła się lekko by odstawić kubek na stolik przed nimi po czym po prostu usiadła bliżej niego, dosłownie koło niego. Jego rękę, przy której siedziała lekko objęła tak, że jego dłoń wylądowała na jego niestety teraz gołej nodze a głowę położyła na jego ramię patrząc się w telewizor. Po prostu przytuliła się do niego, jeśli cokolwiek miało wyjść z ich znajomości, chociaż zwykła koleżeńska znajomość, naprawdę musieli zapomnieć o tamtym wieczorze

    OdpowiedzUsuń
  58. [Ojojojoj...Iris siedziała na ziemi, jednak załóżmy, że zdołał jakoś wkulać się na łóżko i obecnie sobie na nim leży ^^]

    - Złodziej? Psychopata? - powtórzyła lekko unosząc się na łokciach i cmokając z dezaprobatą. Jednocześnie pochwyciła w dłonie zimną butelkę z mlekiem czekoladowym, którą kilkukrotnie obróciła, aby wreszcie pospiesznie przebiec spojrzeniem po barwnej etykiecie. Aż wreszcie z wahaniem wypuściła powietrze i spojrzała na mężczyznę, jak gdyby chciała powiedzieć: "Nie waż się molestować mojej świnki!", a między jej brwiami pojawiła się płytka bruzda. - Już wpuściłam do domu psychopatę. Czy to o mnie źle świadczy? - dodała, opadając ponownie na miękkie poduszki, których miała niezliczona ilość. Duże. Małe. Okrągłe. Kwadratowe. Podłużne. Kolorowe. Wzorzyste. Wszelakiego rozmiaru, kształtu czy koloru. A wszystkie, aby odgonić nocne lęki, ponieważ - o zgrozo! - nasza kobiecina nie lubiła przebywać sama, kiedy na zewnątrz zapadała ciemność. Może właśnie dlatego pewnego dnia pod wpływem impulsu zakupił sobie nowa współlokatorkę w postaci małej, łaciatej świnki, która z uwielbieniem rozkopywała jej cudne grządki.
    Jednak powróćmy do naszej Oz, która kątem oka obserwowała swojego gościa, aby po chwili poklepać łóżku tuż obok siebie. O tak! Po prostu. Aby mogła go lepiej widzieć, nie wykręcając karku w niewygodnym kierunku.
    - No dalej: siadaj! - wymamrotała z lekkim zniecierpliwieniem wyczuwalnym w zachrypniętym, niskim głosie. A kiedy ten znalazł się tuż obok, podciągnęła się ku górze i oparła głowę o jego ramię. - Po pierwsze: czuj się jak u siebie. Po drugie: śmiało pytaj jeżeli czegoś chcesz. Po trzecie: ignoruj Sisi, a z pewnością kiedyś zostawi Twoją łydkę. - dodała z szerokim uśmiechem, widząc jak pupil dobiera się do nogi Leona, maltretując ją swoim wilgotnym ryjkiem.

    Iris

    OdpowiedzUsuń
  59. [ Może jakiś wątek bądź powiązanie ?? :))))))))) ]

    OdpowiedzUsuń
  60. Fakt, może nie było to najlepsze zachowanie po tym co się stało no ale w końcu jak mięli zapomnieć a sam tego chciał to musiała spróbować, tak? Nie chciała z nim zrywać znajomości. To nie było obojętne zachowanie przez kilka dni chodziła i się zatruwała po tym co się stało, cały czas to jej chodziło po głowie.
    Lari uśmiechnęła się lekko na jego słowa po czym lekko wzruszyła ramionami. Na dworze zaczęło się powoli przejaśniać więc na pewno długo u niego nie zostanie w końcu mówiła, że nie będzie mu zawracać głowy.
    -Nie wiem, nie zostanę długo nie będę ci przeszkadzać -odsunęła się od niego kawałek w tym samym momencie co chłopak sięgnął po gitarę. Patrzyła się na niego jak grał jakaś zupełnie jej obcą piosenkę. Brodę oparła o kolana a rękoma objęła nogi, kosmyk włosów zachodził jej na twarz mimo tego, że ciągle je odgarniała.
    -Gdzie się tego nauczyłeś? -zapytała gdy jeszcze nie przestawał grać, nie chciała mu przerywać, ale naprawdę dobrze mu to wychodziło

    OdpowiedzUsuń
  61. Ophelia uwielbia dni, podczas których jej jedynym zajęciem jest jedzenie słonecznika i zastanawianie się, co tym razem odwiedzić. Większość zawiłych uliczek już dawno zdążyły ją zauroczyć, dlatego też tym razem postanowiła pójść w bardziej odległe i samotne miejsce. Słońce jak zwykle dawało o sobie wyraźnie znać, lecz dziewczynie to nie przeszkadzało. Nie wiedziała ile już przeszła piaszczystą plażą, ale w końcu zdecydowała się zatrzymać. Wokół nie było nikogo, co było wielkim udogodnieniem. Nienawidziła w Skiathos masy turystów znajdujących się wszędzie. Dosłownie wszędzie.
    Leząc, w oddali słychać było tylko silnik motoru. W tym momencie, dziewczyna stwierdziła, że nigdy motorem nie jeździła i może będzie ją na niego stać wcześniej niż na mustanga! Automatycznie podniosła się i ruszyła w stronę, skąd przed chwilą dobiegały odgłosy. Miała nadzieję, że trafi na jakiegoś przystojnego i miłego pana, który będzie tak sympatyczny i da jej się przejechać.

    [ Nic ciekawego nie wymyśliłam, ale mam nadzieję, że jest ok :) ]

    OdpowiedzUsuń
  62. Uśmiechnęła się, w sumie też cieszyła się, że z nim przesiaduje. Lepiej, że siedziała z nim niż chodziła z głową w chmurach odizolowana od wszystkich dookoła, zupełnie jak nie ona.
    -Nie masz za co dziękować, naprawdę -powiedziała przyglądając się mu naprawdę z jakąś typu ulgą na twarzy po tym wszystkim co się stało i co zaszło między nimi było fajnie posiedzieć z nim, zupełnie jak wcześniej. Zaśmiała się cicho pod nosem słysząc jego opowieść. Spojrzała w dół chowając dłonią usta by nie widział, ale to przecież było słodkie. Na jego pytanie zastanowiła się a uśmiech nie schodził jej z ust
    -Wcześniej chciałam być księżniczką, żeby książę uratował mnie z opałów czy jakiejś wierzy i żeby mnie kochał i byłoby długo i szczęśliwie -zaśmiała się pod nosem też opierając się łokciem o jedną kanapę, klękając przy tym na kolanach, bo było jej tak cieplej -Ale najbardziej obciachowa rzecz to siedzenie przed facetem w jego, na mnie za dużej bluzie a w dodatku cała przemoczona z wyglądu przypominająca mokrą kurę -uśmiechnęła się pod nosem tak samo patrząc się mu w oczy. Była pewna, że domyśli się, że chodzi właśnie o ten moment
    -A jakie masz największe marzenie, które chciałeś spełnić od dawna? -uniosła lekko brwi, ciekawa była, co takiego chodziło mu po głowie patrząc się na niego, była ciekawa tego co myśli o niej, o świecie, co przechodzi przez jego głowę. chciała po prostu najlepiej co dzień z nim być tak samo jak teraz

    OdpowiedzUsuń
  63. - Dlaczego? Poco? Jak? - wymamrotała, uderzając otwartą dłoni jedną z kolorowych poduszek. Jednocześnie uniosła się na łokciach, a przez jej twarz przemknął grymas niezadowolenia. I mrużąc delikatnie oczy spoglądała bezwstydnie na mężczyznę. A raczej na jego bose stopy, nagi tors, obojczyki, barki, ostry zarys szczęki, krój ust czy wreszcie oczy, które zdawały się wywiercać jej w brzuchu ogromniastą dziurę. Ciekawe. Iris z namysłem potarł czubek piegowatego nosa, a następnie szybki i sprawnym ruchem spięła wilgotne włosy w niesforny, wysoki węzeł. Poprawiła ciepłe skarpetki i obciągnęła koszulkę w rozmiarze XXL, aby podkulić pod siebie zdrową nogę.
    - Oho! Zaczynam się bać! - rzekła, a z jej gardła wyrwał się krótki, ochrypły śmiech, który przypominał rozbawione prychnięcie. Zaś ona sama cmoknęła i spojrzała w sufit, marszcząc brwi oraz dumając nad zadanymi pytaniami. Tak, zamierzała na nie odpowiedzieć. Wszystkie! Bez wyjątku! - Zacznijmy od początku, Leon. Po pierwsze mieszkam tutaj od niespełna trzech miesięcy. A przyjechałam na wyspę wprost z pięknej Norwegii. Może dlatego początkowo ten upał był dla mnie zabójczy... - przy ostatnich słowach na twarzy Oz pojawiła się nutka zadumy, a ona sama pokręciła głową. Aż wreszcie wzruszyła ramiona i uśmiechnęła się szeroko w kierunku mężczyzny.
    - Moje zainteresowania? Cóż...może nie uwierzysz ale jestem okropnym molem książkowym. Chyba nawet widać to po moim mieszkaniu. A słucham wszelakiej muzyki, chociaż klasyczną traktuje jako środek antydepresyjny i uspokajający. Wiesz, czasami każdy z nas miewa gorsze dni. Prawa? - tutaj mrugnęła do swojego gościa. - A Sisi. Cóż, jest moją wierna towarzyszką, współlokatorką, obrończynią i jedyną istotą, która potrafi ze mną wytrzymać przez cały dzień. - dokończyła, rozkładając dłonie.

    Iris

    OdpowiedzUsuń