Flickr Images

ZOLA AMANDITIS 
Maybe, some fantasies are only supposed to live in our dreams.

15.10.1986; 26
właścicielka kawiarni/lodziarni, najlepsze gofry świata
zamieszkująca ze swoim żółwiem Żółwiem poddasze nad swoim lokalem
wielbcielka kwiatów i wypieków, zakochana w tequili, malarka
marzycielka, roztrzepaniec, milion pomysłów na minutę, promyczek, ciocia dobra rada


[ Jest karta bez karty bo strajkuję i nie umiem dzisiaj lać wody na dwie strony w wordzie. Zola jest kochana, więc i wy musicie być dla niej kochani, lubimy powiązania bo Zola siedzi na tym zadupiu całe życie i każdy zna krejzi Zolę. Krezji Zola ma mordkę Amber Heard i cytujemy sobie Grejsów. ]

27 komentarzy:

  1. [No i ładnie no i zacznij no i Loca]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Czeeeeść. Znamy się, no nie?]

    Catherine Collins

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hej :) witamy cieplutko na blogu :) Masz może ochotę na jakiś wątek? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ano mówię. :D
    Jakiś pomysł na wątek? Bo zdaję się, że z Jovitą w końcu nie miałam. :<]

    Catherine Collins

    OdpowiedzUsuń
  5. [egejn żółwico? ;> hohohoho... aż chce sie powiedzieć... No może teraz wyjdzie! XD]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ zółw jest zawsze dla was!]

      Usuń
    2. [już ci nie kupie żółwia :< ale myśl nad czymś dla mnie!]

      Usuń
    3. [ a będziesz starym i pięknym mężczyzną?;d]

      Usuń
    4. [będę starym i pięknym mężczyzną bez ręki xDDDD]

      Usuń
    5. [ przestań kaleczyć swoje postacie! ]

      Usuń
    6. [ zola kupi mu kanarka, pięknego, włochatego kanarka, takiego z piórkami, co ćwierka!]

      Usuń
    7. [trzymam cię za słowo!!!!!]

      Usuń
  6. [Była spoko. To znaczy, w sumie to nie wiem, ale chyba tak.
    A JA W OGÓLE JESTEM BEZNADZIEJNA W MYŚLENIU, PRZEBIJESZ? >D
    Niech się Kaśka przypałęta do niej na gofry, bo jej będzie smutno, że Quentina akurat nie ma w domu. No i będzie tak sobie siedzieć przy stoliku, taka smutna i w ogóle, trochę przybita, bez większego powodu w sumie, a skoro Zola to taki promyczek, mogłaby do niej zagadać.
    A tak w sumie to nie wiem, bo to głupie, pomyślę później albo Ty pomyślisz później (to znaczy na pewno Ty pomyślisz później, ja nie umiem), w sensie jutro. ALE WĄTEK MA BYĆ. >C]

    Catherine Collins

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hmm jedyne to co mi przychodzi do głowy to chyba to, ze Lari lubi, uwielbia i wręcz kocha wszelkie słodycze, gofry, ciastka itp więc może coś z tego się wykręci? :) Może Lari by była tam stałym klientem czy coś?]

    OdpowiedzUsuń
  8. - A czyjej..? - spojrzał na nią z nad książki. Wyglądał całkiem poważnie w okularach do czytania i z jakąś 'poważną' książką w dłoni. Tak, nawet Dimitri potrzebował czasem ciszy i spokoju, żeby usiąść i całkiem po prostu zmarnować trochę czasu na czytaniu o dziwnych zjawach, detektywistycznych pomyłkach i aferach na szycie władzy. Zolę znał od dawna, z Zolą się przyjaźnił, z Zolą czasem lądował w łóżku i nie ma to nic wspólnego z tym, o czym połowa osób zapewne pomyślała. Odłożył książke i uśmiechnął się lekko.
    - Mój pies będzie zachwycony... Chyba nigdy nie widział kanarka.. Ale jeszcze bardziej zachwycony będzie Młody, wsadzę mu go do pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bla, bla, bla…przyjechał tutaj żeby bla bla bla. No i bla bla bla. I z tego wyszło bla bla bla. A tak na serio to Josh zawsze cenił sobie spokój. W Nowym Jorku, jednym z największych miast świat, wiecznie tętniącym życie bardzo o niego trudno. Nic więc dziwnego, że uciekł z niego przy najbliższej okazji. A może on po prostu uciekł przed odpowiedzialnością? Przed kłamstwami i niedomówieniami. Przed strachem, że wszystkie jego grzeszki w końcu ujrzą światło dzienne, a on okaże się nie tak dobrym człowiekiem jak świat przypuszczał. Że kobiety, które go kochały nagle go znienawidzą, a on zostanie sam jak palec. Mała walizeczka, rękopis najnowszej powieści i mały wynajęty domek na plaży. Ale żadne Miami, żadne inne amerykańskie miasta rozpusty. Grecja, jakiś tam kraj tonący w długach w Europie. Jakiś tam kryzys gospodarczy i dobre jedzenie (oprócz oliwek, oliwki są przecież okropne). No i tak sobie tu żył miesiąc czy ile on tu w ogóle był. Nie odbierał sobie telefon od nikogo i wszyscy już pewnie myśleli, że nie żył. Że porwała go ukraińska mafia i obcięła głowę, a następnie zrobiła z niej wazon na tulipany, albo stojak na długopisy. A on sobie tu żył i jadł sobie tzatziki i inne greckie smakołyki, o których nie miał pojęcia. Rozkoszował się ciszą, kolorowymi okiennicami (idiota jakiś albo co, skoro zwracał na nie uwagę) no i pięknymi kobietami. Szczególnie jedną. Nie wiedział jak ma na imię, wiedział tylko, że dobrze robi lody(bez zbędnych skojarzeń proszę, zboczuchy!). Co nie było nic dziwnego jak ma się lodziarnie, no a te gofry, o ludzie, takich gofrów i nóg to świat nie widział. Więc nagle stał się fanem wszelkich smakołyków. Codziennie jadł to i owo i siadał przy stoliku byleby tylko trochę popatrzeć na właścicielkę. Jak jakiś psychofan (PS pozdrawiam swoich <3), albo inny natręt, ale ona tylko dawała mu motywację do pisania, nawet jak było to dość dziwne.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Cześć, Żółwiu, postępy robię.]

    Connor

    OdpowiedzUsuń
  11. - Nie lubię tej nowej dziewczyny twojego byłego faceta - nie było to do końca prawdą, bo Dimitri nie miał bladego pojęcia kim jest nowa miłość byłego Zoli, nie bardzo kojarzył nawet jej byłego faceta, ale bycie przyjacielem polega w dużej mierze na tym, żeby wspierać swoich przyjaciół, więc Dimitri przyjął, że jako dobry przyjaciel nie powinien lubić żadnych nowych dziewczyn wszystkich byłych chłopaków Zoli. Jak pomyślał tak uczynił, w dodatku z wyjątkowo zaciętą miną sugerującą jawną niechęć do nowej wybranki serca.
    - Dostanie u mnie bana na drinki w knajpach.. I ona i ten cały Alvaro czy jak on się tam nazywał - mruknął pod nosem zapisując w pamięci, że koniecznie musi dowiedzieć się jak wygląda jego 'nowy wróg' - A za kanarka dziękujemy, Connor z pewnością sie ucieszy - powiedział spokojnie biorąc od niej klatkę - Nazwę do Marian.. Albo Zeus... Nie jestem jeszcze pewien, ale dostanie chwalebne imię, to jest pewne.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Zara, zara, teraz to ja idę do kina, bo Vincent Cassel.]

    Connor

    OdpowiedzUsuń
  13. Josh był wbrew pozorom leniwym człowiekiem. Bo przecież miał prace siedzącą. Musiał siedzieć na dupie i ruszać palcami tak, żeby parę nic nie znaczących słów ułożyć w sensowne zdanie. Aby stworzyć coś co ma sens. I coś co zaciekawi potencjalnego czytelnika. Niewątpliwie potrafił pisać chociaż nie każda jego książka była genialnym dziełem literackim. Po ostatnim spadku weny, zdecydowanie słabszym momencie w jego karierze wreszcie odepchnął się od dna. I nawet ta ziemia nie mogła zmącić u niego tego co właśnie pozwalało mu przelewać swoje myśli na papier. Nawet zakłopotanie na twarzy dziewczyny nie potrafiło wybić go z rytmu, bo jak Smih pisał to świat wokół przestawał mieć jakiekolwiek znaczenie. Otrzepał tylko nogawkę i kiedy skończył ostatnie zdanie jednego z rozdziałów uśmiechnął się delikatnie, jak do swojej muzy-która-jeszcze-nie-wie-że-jest-jego-muzą, przystało.
    -Spokojnie, to tylko ziemia, raczej nie jest zabójcza…chyba.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Masz rację, to ja jestem stary, ale mój syn jest chyba dla ciebie za młody. To jeszcze dziecko, co ty byś robiła z takim dzieckiem, hm? - spojrzał na nią z lekkim uśmiechem i sięgnął swoją protezą za miliony, po szklankę z drinkiem - Chcesz? Podzielę się z tobą moim pedalskim i jakże kolorowym drinkiem z palemką. Wiem, że nie powinno się pić na słońcu, ale tu jest tak śladowa ilość alkoholu, że jeśli ktoś podałby mi coś takiego w pubie, to chyba chciałbym rozmawiać z managerem. No i chciałbym zwrot gotówki, zdecydowanie. - przytaknął sam sobie po czym podał jej szklankę z kolorową cieczą.
    - I masz rację... To jest miłość, jak kiedykolwiek rozstanę się z Connorem, to będziesz pierwszą, której zaproponuję małżeństwo, może być?

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Skoro jest taka kochana, jak można przejść obojętnie.
    Ja tak sobie myślę, że np. skoro od zawsze tu mieszka, może znać dziadków Kiry i, gdy ona jeszcze się tu nie przeniosła, pomagała im, tu przyniosła jakieś ciasto tu jakieś bzdety?
    Może ty wpadniesz na coś lepszego! Jak Cię najdzie pomysł, to wiesz gdzie mnie szukać ;D]

    Kira

    OdpowiedzUsuń
  16. Uśmiechnął się jedynie delikatnie w stronę dziewczyny jakby upewniając ją w przekonaniu, że rzeczywiście nic się nie stało. Nie mógł oprzeć się pokusie i wodził za nią wzrokiem, aż do momentu, w którym nie zginęła za drzwiami swojej/tudzież nie swojej, bo tego jeszcze nie wiedział, kawiarni, kiedy to ona uporczywie przygotowywała mu swoje popisowe gofry, mężczyzna zatracił się w pisaniu. Ta dziewczyna chyba rzeczywiście powodowała, że miał zawsze wielką radość z pisania. Że jego wena wydawała się niezachwiania i olbrzymia. No cóż, śmiało mógł nazwać ją swoją muzą, a przecież każdy ceniący się artysta takową miał, on nie mógł być wyjątkiem.
    -Nie trzeba było, ale dziękuję- powiedział wesoło, kiedy kobieta ponownie pojawiła się u jego boku, któż by się oparł tak smakowicie wyglądającym gofrom, cóż na pewno nie Josh.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Witaj!:) Może wątek?Proponuję układ, że dasz jakiś pomysł a ja zacznę :D]
    Aidan

    OdpowiedzUsuń
  18. Wbrew pozorom Joshua wcale nie siedział notorycznie przez ekranem swojego komputera czy to właśnie w kawiarni Zoli czy też gdzieś indziej. W trakcie swojego pobytu na wyspie zdążył zwiedzić już naprawdę jej niemałą część, nie wspominając tu nawet o tym ilekroć zdążył się tutaj zgubić i prosić przechodniów o pomoc byleby tylko nie spędzić nocy na klifach z dala od miasta. Miał też swoje ulubione miejsca, a to bądź co bądź było jednym z nich. Nie potrafił jasno określić czy to ze względu na panujący tu przyjazny klimat, pyszności jakie były serwowane czy tez uroczą właścicielką, która chociaż nie znał jej wydawała mu się bardzo sympatyczną osobą.
    -Nigdzie mi się nie śpieszy, imprezy też chyba nie uciekną, nie pierwsza nie ostatnia- puścił jej oko, z lekkim uśmiechem, chociaż już teraz zaczął rozważać czy się na niej pojawi czy może sobie najzwyczajniej w świecie odpuści. Imprezowicz z niego z mysiej pipki, czemu tu się dziwić.

    OdpowiedzUsuń